Jump to content
Dogomania

jhet

Members
  • Posts

    357
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by jhet

  1. Gandalf zanim znalazł dom spędził w hoteliku prawie 1,5 roku (!!!), więc jak widać nie warto tracić nadziei, bo na każdego zwierzaka czeka gdzieś tam jego domek :) Niestety te półtora roku w hotelu wygenerowały bardzo duży dług - około 4000zł... Pomóżcie proszę go spłacić - każda wpłata na zasadzie "ziarnko do ziarnka" pomoże Gandalfowi rozpocząć nowe życie "na czysto" :) Bardzo prosimy o wsparcie guciowego rachunku :) „PIES NA ZAKRĘCIE” Skrzydło FUNDACJI AZYLU POD PSIM ANIOŁEM ul. Kosodrzewiny 7/9 04-979 Warszawa 30 1020 1042 0000 8702 0253 5086 z dopiskiem "Dla Gandalfa"
  2. No i w końcu, stało się - Gandalf ma DOM!!! : ))) Zamieszkał niedawno w domu z ogrodem, ma koleżankę Miłkę, i wygląda na to, że jest bardzo szczęśliwy :) Potrafi już ładnie chodzić na smyczy i po raz kolejny zmienił imię - teraz jest Guciem (i oby już na zawsze!).
  3. [quote name='zachary']To myślę, że mozesz być dumna z siebie i się cieszyć z nowego domu Mishki.[/QUOTE] Nie żartuj ;) Dumna to jestem z nowej mishkowej rodziny, że się tak stara. Cieszyć się cieszę, ale martwić się będę tak samo jak w przypadku wszystkich innych swoich adopcji przez następne kilkanaście lat minimum :lol: :wallbash: A tu kolejny powód do zmartwień: [URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/221432-Psiaki-z-działek-Gandalf-seter-irlandzki-w-nietypowym-futerku-)-szuka-domku!/page14[/URL] FB - udostępnijcie Gandiego jeśli możecie, po tragicznych przejściach już ponad ROK czeka w hotelu... [URL]http://www.facebook.com/media/set/?set=a.419133234833445.98957.129322507147854&type=1[/URL]
  4. I byliśmy w odwiedzinach :) Wygląda na to, że poziom uświadomienia nowych Państwa odnośnie możliwych ucieczek itd. Mishy jest ok, i że będą przestrzegać zaleceń ;) Zaczipowali już Mishaka i kupili jej adresatkę :) Domek jest naprawdę super, lepszego bym dla Mishy wymarzyć nie mogła, i bardzo się starają, aby wszystko było ok (to ich właściwie pierwszy pies). Już szukają fajnego szkolenia w mieście, aby w wakacje chodzić z Mishą, więc się dziewczyna z nimi nudzić nie będzie ;) Dzięki wszystkim za trzymanie kciuków za Mishę, myślę, że panna dobrze trafiła :)
  5. Zachary, ja doceniam twoje dobre chęci, ale weź się kurde no... i mnie nie stresuj... wiem przecież co i jak, i dlatego do nich idę za parę dni :/ I tak mam nerwy w strzępach przez tę całą adopcję, tak ogólnie zawsze je przeżywam, żeby jeszcze takie rzeczy na forum czytać. Cmok, dobranoc, trzymaj kciuki i nie strasz :)
  6. No ja wiem, ale jak człowiek widzi, że piesek super grzeczny, przy nodze niemal cały czas idzie, słucha się super i przybiega od razu na każde zawołanie, to ciężko mu sobie wyobrazić, że nagle takiemu pieskowi się klepka w mózgu przestawia i pies wpada w dziki szał tropienia... Ale jak ten nie, to inne argumenty im przedstawię, postraszę, i może w końcu coś dotrze...
  7. Domek jest dwie ulice dalej ode mnie (blok na warszawskich Kabatach), przed adopcją przez 3 tygodnie był sprawdzany i przychodził na wspólne spacery z Mishą :) Za parę dni idę w odwiedziny. Generalnie wszystko ok, tylko nie wiem, jak przekonać nowych Państwa, że spuszczanie Mishy w lesie to durny pomysł... Niby mówiłam i wbijałam do głów, że Misha jak poczuje trop to zwiewa, i niby zrozumieli, ale jak byli ostatnio na wyjeździe z Mishą parodniowym i spacerowali z nią po lesie, to nie zauważyli żadnego jej zainteresowania leśną fauną (pilnowała ludzkiej grupy jak owieczek i sprawdzała, czy na pewno wszyscy są itd.) i uznali, że można ją spuścić... Las nie za duży, przy osiedlu domków, no ale jednak... Czeka mnie więc kolejna pogadanka, ech. Poza tym wszystko super, rodzinka świetna. Tylko nie ogarniają jeszcze tej największej mishkowej wady ucieczkowej :roll:
  8. Misha poszła do nowego domku, mam nadzieję że będzie to TEN domek i że wszystko będzie dobrze :) Trzymam za ciebie kciuki mała :thumbs:
  9. Gandalf ciągle bez domu i ciągle z wielkim długiem (przekraczającym już 3000zł...). Nie wiem, co jest z tym biednym psiakiem nie tak, że nikt go nie chce.. :( Pies na Zakręcie systematycznie go ogłasza, ja robię mu w międzyczasie dodatkowe ogłoszenia, oplakatowałam pół Warszawy, i nic... Gandalf to naprawdę świetny pies - super łagodny, kochający całym serduchem, grzeczny (no w miarę ;)), bardzo przyjacielski i bardzo ładny o oryginalnym wyglądzie. Już nie wiem, co robić :( Jeśli ktoś może, niech chociaż udostępni Gandalfa na FB, a nóż widelec jego przyszły domek akurat tam zajrzy. A tu, o tu, jest Gandalfik: [COLOR=#0000cd][B][url]http://www.facebook.com/media/set/?set=a.419133234833445.98957.129322507147854&type=1[/url][/B][/COLOR]
  10. Zachary, a można gdzieś te filmiki zobaczyć..? :) (i mam nadzieję, że jednak twój ojciec nie korzysta już w ogóle z flinty...) Co do Mishki, to się właśnie zastanawialiśmy, czy w ten sposób ktoś jej nie zgubił - czyli, zabrał psa na wakacje na Podlasie i zgubił w lesie przy pierwszej okazji, gdy się jakiś trop pod mishkowy nos nawinął... W puszczy to pełno zwierza, sarny i dziki co krok, i z tego co wiem to Misha uwielbiała znikać tam na długie godziny i szwędać się po lasach :/ Dreag, my mamy taką właśnie obrożę na zatrzask, i jak widać nie spełniła swej roli - jedno silniejsze pociągnięcie i sama się otworzyła. Dokupimy może właśnie taką jak proponujesz, albo szeleczki, ale z tych to się boję że mała zwinna Mishka się raz dwa wyczołga i oswobodzi... Może jedno i drugie, zobaczymy, ale na razie i tak nawet nie chcemy myśleć o spacerach po lesie po ostatnich emocjach ;)
  11. Dobra, ja się z wami nie zgadzam kompletnie, ale trudno. Jak ktoś mnie grzecznie poprosi, abym wzięła psa, to nie ma problemu, sama tak robię. Ale gdy ktoś chamsko wyjeżdża do mnie i serwuje wrzaskiem kretyńskie argumenty że to suka, że bez kagańca itd., że to i tamto, no to sorry, ale jest zadufaną w sobie flądrą. Gdyby grzecznie powiedziała "Proszę zabrać psa", to ok, tak robią normalni ludzie, natomiast zachowanie tej babki wskazywało że ma coś nie tak z głową i nie powinna mieć więcej żadnego psa. I normalne jest, że pieski do siebie podbiegają i chcą się witać, spacery są dla nich nie dla właścicieli. Pies na spacerze ma prawo sobie biagać z kolegami i się bawić, poznawać nowe psy i spędzać czas jak chce. Jeśli ktoś z jakiegoś powodu chce izolować swojego psa, to jest jego sprawa, niech poinformuje o tym innych psiarzy albo pójdzie w ustronne miejsce gdzie nikt mu nie będzie przeszkadzał. I tak jak tamta babka ma prawo leźć środkiem chodnika, tak i ja mam prawo przejść koło niej spokojnie, a jak psy chcą się przywitać to już ich sprawa. Sorry, ale dla mnie normalne jest, że spacer jest dla psów, i że psy na spacerze zawierają różne znajomości między sobą. Jeśli ktoś z jakiegoś powodu swojego psa izoluje, to jest to odstępstwo od normy i powinien o tym grzecznie poinformować innych psiarzy. Sama wiele lat miałam wojowniczego psa, więc znam to od drugiej strony, i w życiu by mi nie przyszło do głowy, by mieć pretensje do właściciela psa, który do nas podszedł. I wręcz przeciwnie, zawsze grzecznie prosiłam by właściciel zabrał psa/nie podchodził, a jeśli właściciel pytał dlaczego, to spokojnie w paru słowach wyjaśniałam, i się rozchodziliśmy w zgodzie. I tak według mnie powinno być, plus kultura na pierwszym miejscu, której tamtej flądrze (którą tak będę nazywała, gdyż na to zasłużyła) kompletnie zabrakło. Ale nic, dzięki za wasze opinie, niestety nie będę więcej ich czytała aby sobie nie psuć nerwów :) Miłego Sylwestra życzymy :)
  12. Wiecie co, to jest teren gdzie psy biegają luzem i się bawią, i Misha mogła równie dobrze biegać już luzem, spuściłam ją 15 metrów dalej. Poza tym mijałyśmy się z tamtymi flądrami na długość smyczy... Do tego normalne jest, że na tym terenie pieski się ze sobą bawią, się spotykają, więc jeśli ktoś nie chce by do jego psa podbiegały inne, to niech tu nie chodzi albo uprzedza [U]grzecznie[/U] opiekunów innych psów, by nie podchodzili lub nie pozwalali swoim psom podchodzić... Tamta kobitka miała dość czasu, aby zareagować, a nie rzucać się chamsko i w idiotyczny sposób z jakimiś głupimy tekstami, gdy psy już stoją razem i się wąchają spokojnie. Zresztą jeśli ktoś ma agresywnego czy bojaźliwego psa to jego problem, powinien mieć oczy wokół głowy i reagować szybko, zwłaszcza gdy łazi po terenie gdzie mnóstwo ludzi się bawi z psami. A tamta sunia wyglądała na całkiem normalną i przez urojenia swoich opiekunek straciła pewnie niejedną szansę na normalne kontakty z innymi psami. A gdyby rzuciła się na Mishę, to byśmy po prostu odeszły, normalne przecież że czasem psy się nie polubią.
  13. To mieliście dużo szczęścia, że się Mini odnalazła, i że się jej nic nie stało. Pewnie latała łajza po lesie w te i we wte po waszych śladach. Wydaje mi się, że jak się pies zgubi, to powinno się właśnie zostać w miejscu i czekać, dać mu szansę wrócić po swoich tropach, a nie leźć za nim i go szukać, bo się tylko ślady niszczy, tropy miesza, gmatwa, i potem pies głupieje i nie wie gdzie ma iść. Ale to tak łatwo powiedzieć, my też lecieliśmy za Mishką jak te dwa przygłupy przez zaspy i krzaczory ;) A ona sobie potem spokojnie do nas ścieżką przybiegła jakby nigdy nic :roll: Chyba nie wiedziała też, o co nam chodzi, przecież tylko pobiegła na chwilę się pobawić i wróciła grzecznie... Z linką taką długą to ciężko by było, bo Misha niestety ma niebywałą zdolność przywiązywania się do drzew, i potrafi owinąć się tak wokół jednego kilka razy aż do skończenia się smyczy... A potem stoi taka biedna pokraka przytulona do drzewa i patrzy tymi smutnymi oczkami... Na razie więc ze spacerów do lasu nici, może potem jak jej lepszą obrożę kupimy. Ale boję się, że i ta nowa mogłaby nie wytrzymać z mishkowym amokiem ;/
  14. Fajnie, że jest ten wątek, bo można się odstresować po spotkaniach z różnymi "osobami" i poczytać, że inni też mają "przyjemność" nasłuchać się różnych mądrości... Z dziś: Idę sobie z tymczaską Mishą na smyczy. Misha to średniej wielkości chodząca łagodność i słodycz, kocha wszystkich, na osiedlu ma pełno przyjaciół, głównie przyjaciółek. Widzimy, że z naprzeciwka idzie sobie grupka osób z panią na oko 65 lat prowadzącą na smyczy małą kundelkę wielkości ratlerka. Sunia spokojna, Misha do niej wyraźnie chce podejść się przywitać, więc zbliżyłyśmy się i sunie zaczęły się noskować i poznawać. I niemal od razu pani flądra z gębą do nas: "Niech pani zabierze psa, to suka, dlaczego pani podeszła!" Ja, odsuwając się z Mishą, się pytam, że o co chodzi, czy jej sunia nie lubi suk..? A ona do mnie: "Nie ważne! Mówiłam, że to suka, dlaczego pani podeszła! I dlaczego pani pies jest bez kagańca!" Ja stoję wryta w ziemię, nie wiem o co chodzi, patrzę na spokojną sunię pani flądry, oczywiście bez kagańca, i odpowiadam ciągle w szoku że "Pani pies też jest bez kagańca..." A ona na to: "Mój nie musi być, bo jest mały!!!" I zaraz chyba córka pani flądry do mnie jeszcze raz z gębą, znowu "Dlaczego pani podeszła, przecież to suka!!", a jej matka do niej "Daj spokój, z kim ty rozmawiasz...", i sobie poszły dalej wolnym krokiem niczym dwie miss flądry zostawiając mnie i Mishę osłupiałe z "wrażenia"... Miły początek pięknego dnia :/
  15. Uuu, to widzę przekichane... :shake: Myślałam, że może macie jakieś rady jak szybko ocknąć zawieszonego psa, ale z tego wynika, że z instynktem się nie wygra :roll: Mój własny osobisty pies miał zawsze w nosie życie leśne i sarny mogły sobie obok niego hasać, a jego tylko zabawa patykami interesowała. Natomiast Misha jak znajdzie trop to wpada w jakiś amok, wczoraj zaczęła tak ciągnąć na smyczy że się już zaczęła podduszać i ksztusić, do tego piszczała jakby się jej straszna krzywda działa i zapierała tak wszystkimi łapkami, że ledwo mogliśmy ją utrzymać. Dla nas to nowość, w życiu nie widziałam aby pies wręcz oszalał przez zapach zwierzyny leśnej... No to czeka nas kupno szeleczek dla Mishki, choć fajniej by było, gdyby zamiast tego poszła już sobie wreszcie do nowego domku ;) Dreag, a Miniówka sama wróciła czy ją znalazłaś? Domyślam się jakie stresy miałaś, ja bym zwariowała jakby mi pies tyle czasu nie wracał i poszłabym chyba do lasu koczować "do skutku" ;)
  16. Misha była dziś na swoim pierwszym spacerku po lesie kabackim, i na razie ostatnim - mała cholera znalazła trop i momentalnie wyłączyła mózg pozostawiając w nim tylko jedną aktywną funkcję pt. "Dopaść zwierza"... Nie minęła minuta jak ciągnąc niemiłosiernie aktywowała wszystkie siły i zerwała się ze smyczy zostawiając nas przerażonych i osłupiałych z dyndającą obrożą na końcu linki... Po szaleńczej pogoni po lesie za uciekającym z prędkością światła psem poddaliśmy się i poprzestaliśmy na zdzieraniu gardła i wołaniu Mishki, co oczywiście nie przyniosło żadnych rezultatów. Na szczęście nie minęło 10 minut jak pokraka wróciła, cała szczęśliwa z uśmiechem na pysku :roll: Aby jeszcze dopełnić jej szczęście, do domu wróciła niesiona na rękach jak księżniczka (nie chcieliśmy ryzykować, że znowu gdzieś poleci). Jakieś rady może..? Jak ocknąć psa owładniętego szałem tropienia??
  17. I co tam u chłopaka słychać? Może jakiś domek na horyzoncie się pojawił..?
  18. Dreag, Misha już mazowiecka panna a nie podlaska, więc na Warszawie ją ogłaszam ;) Ale dzięki za linki, jak znowu coś mi się w tamtych okolicach przypałęta (a niestety niemal co roku tak się zdarza :() to mi się bardzo przydadzą :)
  19. ogłoszenia wiszą, dość często są aktualizowane, i jak na razie cisza... A to przecież taki fajny pies :(
  20. :( Nikt się Gandalfem nie interesuje, a on już kilka ładnych miesięcy czeka na domek...
×
×
  • Create New...