Jump to content
Dogomania

Kereva

Members
  • Posts

    20
  • Joined

  • Last visited

Kereva's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Witam, Sawyer przytył, jak go teraz zobaczyłam, to się z niego śmiałam, że grubas się z niego zrobił :) Ma klatę i szeroką pupę :) A jaki całuśnik z niego jest :loveu: wystarczy zbliżyć twarz do niego, a już liże jak szalony, czasami znienacka można dostać niespodziewanego buziaka w usta. Za mają ciocią chodzi krok w krok, a jak jej dłużej nie ma, to potrafi wyć pomimo, że jest z nim moja babcia. Ostatnio tak zrobił, jak moja ciocia pomagała zbierać jabłka i nie było jej ze 2-3godziny. Za kurami i innymi psami szaleje, szczeka, wyrywa się... dlatego chodzi w ciągu dnia na smyczy (jeszcze kury nie zostały odgrodzone), a jak się go puści, to biega jak szalony... W domu też bawi się, ostatnio poodrywał uszy, nos i inne części swojej zabawce- słonikowi... potrafi się sam ze sobą bawić, zrobiłam filmik, więc później go wrzucę :) Pozdrawiamy :)
  2. Sawyer nie bał się stołu u weterynarza, podejrzewam, że tak zareagował na ból po ukłuciu igły, może skojarzyło mu się to z czymś nieprzyjemnym z przeszłości. Mnie zadziwia to, że to typowo mieszkaniowy piesek i jak ktoś go mógł wyrzucić, chyba że uciekł... Nie zabrałam aparatu ze sobą, więc porobiłam zdjęcia telefonem. Sawyer jakby wiedział i pokazał wszystko co potrafi, od siedzenia, po wyłożenie się kołami do góry :cool3::lol: i to wszystko za suchą karmę dawaną z ręki jako nagroda :) Zdjęcia czasami nie są wyraźne, bo szybko zmieniał pozycję. Oto nasz Sawyerek: [url]https://picasaweb.google.com/103312392880287095087/Sawyer[/url]
  3. Witam po dłuższej przerwie. Sawyer już się na dobrze zadomowił, bardzo polubił moją ciocię, chodzi za nią krok w krok. Na nasz widok też się bardzo cieszył, a nie widzieliśmy go 2 tygodnie. Zaczyna się bawić różnymi zabawkami. Kury dalej uważa za coś fajnego, za czym można gonić, więc rano i wieczorem biega sobie swobodnie, a w ciągu dnia jest wyprowadzany na smyczy. Wilczy głód też mu minął i pozwala sobie na wybrzydzanie :evil_lol: woli jeść suchą karmę niż inne przysmaki, zobaczymy jak długo. W domu jest to wielki przytulacha, kładzie się, żeby go drapać, nadstawia grzbiet... to te dobre wieści A teraz... Byliśmy z nim wczoraj u weterynarza. Dostał jakiś krostek, prawdopodobnie na tle alergicznym. Jak weszliśmy do kliniki było przez chwilę cicho,a później jaki koncert dał, piszczał, szczekał... a weszliśmy w taki korytarzyk żeby nie widział innych psów, ale to nic nie dało. I to nie było ze strachu... no jakoś nas nikt nie wyrzucił :) Jak już dostaliśmy się na stół, pani doktor go obejrzała i chciała mu dać 2 zastrzyki. No i pierwszy jakoś poszedł, a drugi to tylko połowa, bo Sawyer rzucił się na nas z zębami. Daliśmy mu trochę ochłonąć i chciałam założyć kaganiec, tak się zdenerwował, że zęby miał wszędzie, tak też się gimnastykował, że zdjął sobie szelki, a nawet nie wiem jak i kiedy, bo tak szybko się działo :) Niestety 3 kobitki nie poradziły sobie, został wezwany na pomoc pan weterynarz. Założył długie rękawice i go przytrzymał i wtedy zastrzyk został dokończony. Po tym całym zabiegu Sawyer się na mnie obraził i nie chciał do mnie przyjść. Wróciliśmy do domu, to cieszył się że jest już u siebie, później mnie wylizał... chyba chciał mnie przeprosić, że chciał mnie zjeść :) W klinice rozmawiałam o jego kastracji, plan jest taki. Za 2 tygodnie jak już ustąpią te krostki, to zrobimy mu resztę szczepień i potem odrobaczymy go i tak pod koniec września jak wszystko będzie dobrze wykastrujemy go. Z dobrych wieści to takie, że już przytył 1,5kg i waży 11kg bez paru gramów i zmężniał :) Nie wiem jak go oduczyć tej agresji w stosunku do zastrzyków, bo normalne badania u weterynarza nie wywołują u niego złości. Weterynarz może go wszędzie dotykać, zaglądać i jest ok... tak więc ten dziki szał podczas zastrzyków mnie zaskoczył. Nie wiem jak się zabrać do tego, żeby go odczulić na igły. Wiem, że to dla nikogo nie jest przyjemne, ale wolałabym, żeby pisnął z bólu niż zaczął się tak rzucać. Ma ktoś może jakiś pomysł, albo przechodził coś takiego ze swoim psem? Pozdrawiamy, Justyna z Sawyerem
  4. Już nie taki obcy, praktycznie co 2 tygodnie jesteśmy z nim od 2 lat... Dzwoniłam do cioci, Sawyerek jest bardzo grzeczny, ciocia bardzo zadowolona z niego. Nawet padł pomysł, żeby kury ogrodzić, żeby mógł sobie sam biegać jak są wypuszczane z kurnika :)
  5. O tyle jest dobrze, że w domu są 2 osobne mieszkania, mój tata na pierwszym piętrze, a ciocia z babcią są na parterze, więc psy są w dwóch osobnych mieszkaniach, a my przyjeżdżamy średnio co 2 tygodnie tylko na weekend, więc w te dni można wychodzić na spacery osobno... Postaram się brać ich na spacery poza domostwo... ale tak jest, że mojego psa inne nie lubią, poza buldożkami francuskimi i mopsami... jak wychodzę na spacer z moim na wsi, to wszystkie psy na niego szczekają, a ten biedak przyspiesza i nie może się spokojnie załatwić... bo lubi jak się z nim chodzi poza ogrodzenie...
  6. Sawyerek czuje się co raz swobodniej, wczoraj jak zeszliśmy na śniadanie, to tak się cieszył, że skakał, lizał, przewracał na plecy, żeby go po brzuszku drapać :cool1: Z wychodzeniem na spacery, też nie ma problemów. Jak chce wyjść np. rano, to idzie do łóżka, kładzie łapki liże moją ciocię :), a w ciągu dnia, to idzie do miejsca, gdzie jest położona smycz i czeka :) mądry chłopak z niego :) My wczoraj wróciliśmy do Warszawy, więc Sawyer został sam z moją ciocią i babcią i tatą. Jak dzwoniłam, to wszystko było w porządku, trochę się wystraszył silnego wiatru, a potem wieczorem leżał w swoim łóżku :) On musiał kiedyś mieszkać w mieszkaniu... Pazurki ma wszystkie, tylko rozciętą poduszkę w tylnej nodze, jeszcze dobrze się nie zagoiła, ale rana jest sucha i nic złego się nie robi. Czasami jak nadepnie na coś twardego, to podnosi nogę. Jak będziemy z nim znowu u weterynarza poproszę go, aby sprawdził, czy wszystko z nią jest w porządku. Jak się pojawią nowe wieści to będę od razu pisać :)
  7. To nie mój chow broni, tylko Sawyer, mój nie reagował... Sawyer szczekał i szarżował...
  8. Oto obiecane zdjęcia: [url]https://picasaweb.google.com/111459717340997907921/6Sie2011[/url] Te na zewnątrz są z pierwszego dnia, czyli z wczoraj jak przyjechaliśmy, a te w domu z dzisiaj. Sawyer tak się zajął gryzieniem kości, że nie chciał pozować :) Czuje się swobodniej, jak się wchodzi do mieszkania i on nie wie kto idzie to słychać warczenie :) Robi się z niego bojowy psiak... ale bez agresji, raczej wiele hałasu o nic, ale w porównaniu z naszym starym pieskiem to jeszcze wymięka :p. Dzisiaj chcieliśmy, aby mój chow się spotkał z Sawyerem, ale Sawyer stwierdził, że to dziwne puchate mu nie odpowiada i tylko zdążył zejść ze schodów i tak zaczął szczekać i rzucać się na smyczy na mojego Evera, że nastąpiło wycofanie. Poznamy ich jak będzie wykastrowany. Mój chow nie jest kastrowany (ma rodowód) tak więc liczę na to, że jak jeden z nich będzie to już nie będzie tylu męskich hormonów w powietrzu. Co tam jeszcze mogą napisać. Sawyer jest bardzo mądrym pieskiem, już się nauczył, że jak coś chce dostać do jedzenie z ręki, to musi najpierw usiąść :) Małe sprostowanie,co do lubienia mężczyzn... nie przepada za nimi, wyjątek to mój chłopak, na jego widok kładzie się do góry brzuchem i chce się bawić... a na mojego tatę, czy wujka, który wpadł na chwilę szczeka... coś jakieś nieprzyjemności chyba miał z panami w średnim wieku... Najbardziej mi się podoba jak Sawyer skacze na wersalkę, jest hop i zaraz cały rozwalony leży na niej, nie siedzi, tylko po prostu leży i się wyciąga :loveu: i zaczął się powoli bawić :) Mam nadzieję, że się zdjęcia spodobają, robiłam je automatem i nie są za dobrej jakości.
  9. Wpadłam tak na szybko, bo jedziemy na zakupy. Sawyer spał w swoim łożu w nocy, później zrobię zdjęcia, nie nasikał :) Rano się obudził, podszedł do mojej cioci, polizał i poszedł spać dalej. Dzisiaj rano jak zeszłam do nich to się bardzo ucieszył, machał ogonem na wszystkie strony :D Już trochę się czuje swobodnie. Nie poznałam go jeszcze z moim chow'em, bo mój Ever to się zrobił trochę zazdrosny. Oczywiście jak przyjechaliśmy wczoraj to do niego najpierw pobiegłam, ale później obserwował nas z balkonu i obaj zaczęli piszczeć do siebie... wieczorem jak wróciłam do mojego, to wpakował się do łóżka i tak leżał z nami (a tego zwykle nie robi, chyba że jest burza). Tak więc pomyślałam, że może ich spotkam po kastracji Sawyera, wtedy może nie będzie wyczuwał, że to samiec, który mu zagraża... Jak wrócę to napiszę więcej i wstawię zdjęcia :)
  10. Kury szybko biegają :evil_lol::lol: A o to najnowsze wieści. Sawyer to wielki głodomór, zjadłby konia z kopytami, ale nim się nie przyzwyczai to dostaje malutkie porcje. Musiał być też kiedyś psem pokojowym, bo wie do czego służy fotel, czy łóżko :) Rozłożył się, aż pokazał swoje klejnoty i chciał, aby drapać go po brzuszku. Na razie jest do mnie przywiązany, ale już za ciocią biega, bo wie, że od niej dostanie coś jeść. Chyba boi się mężczyzn w okularach, bo w domu szczeka na mojego tatę, na podwórku nie było takiego problemu, powoli się oswoi. A zapomniałam napisać, że go wykąpałyśmy. Nie lubi kąpieli, ale jak go wycierałam ręcznikiem,to mnie wycałował, a potem radośnie biegał po całym mieszkaniu :) Teraz tylko czeka nas odpoczynek, zarówno on jak i ja jesteśmy zmęczeni. Tak więc dobranoc wszystkim :)
  11. Witamy wszystkich:) Dojechaliśmy, droga była długa, trochę robót na drogach i duże korki w Warszawie. Na początku Sawyer (Filipek) skakał w samochodzie od jednego okna do drugiego, a potem się położył i grzecznie spał, tak że do samej Warszawy się nie zatrzymywaliśmy. Gdy utknęliśmy w korkach Sawyer wymiotował, ale tylko raz. Zrobiliśmy postój, przeszedł się chłopak, ochłonął i ruszyliśmy w dalszą drogę. Tak się rozbudził, że wszedł mi na kolana, zaczęłam go głaskać i natrafiłam na małą gulkę. Wystraszyłam się, że to kleszcz... i ponieważ i tak przejeżdżaliśmy obok kliniki, do której chodzę z moim chowem, to zrobiliśmy kontrolę. Okazało się, że to brodawka :) Został obejrzany, zważony - całe 9,5kg, jest zdrowy :). Dostał tabletkę na odrobaczenie. Z Warszawy ruszyliśmy pod Radom, Sawyer znowu przespał całą drogę. Gdy zajechaliśmy pod dom, wszyscy na niego czekali. Wyszłam z nim na smyczy, to zaczął wszystko podlewać :D i na początku nie zwracał uwagi na kury. Nie interesowało go nic poza poznawaniem otoczenia (zrobiłam trochę fotek, ale jutro je wstawię, dzisiaj jestem trochę padnięta, wstałam o 6 rano). Cioci podoba się jego kita :) Jest trochę wyższy niż nasz były Goofy, ale drobniejszy i krótszy. Ciocia przyniosła mięsne kostki maceda i już była w centrum zainteresowania, do babci na razie nie podchodzi. Dobrze mu szło zwiedzanie i go puściłam, początkowo nie zwracał uwagi na kury, ale jedna się go przestraszyła i zaczęła uciekać, no więc jak ucieka to trzeba gonić :D złapałam go i znowu na smycz i przyzwyczajanie do kur. Chyba nigdy nie widział takich stworzeń, bo zaczął na nie szczekać, ale nie groźnie, tylko kim wy dziwole jesteście :evil_lol::crazyeye: Po jakimś czasie zabraliśmy go do domku, przeszliśmy wszystkie pomieszczenia, nasikał w kuchni, ale w tym samym miejscu, co nasz stary Goofy sikał (staruszek czasami nie mógł wytrzymać... ) Daliśmy mu trochę czasu na przyzwyczajenie się do kuchni, potem przygotowaliśmy jedzonko. Strasznie głodny, niestety nie chcieliśmy mu za dużo dawać, żeby później nie było problemu z biegunką. Jest mądrym pieskiem, w przeciągu kilku minut nauczyłam go, że dostanie chrupka (suchą karmę) jak będzie siedział :) na razie dostał parę sztuk, żeby zobaczyć, czy będzie chciał jeść. Teraz tylko wszyscy muszą się do siebie przyzwyczaić, ale wszystko będzie dobrze :) Pozdrawiamy
  12. Tak koło południa, mam nadzieję, że nie będzie po drodze korków,,, Wyprawka zakupiona i teraz zostało tylko odliczać godziny :)
  13. Mój chow to praktycznie z każdym się chce bawić, a nie wszystkie psy chcą się bawić z nim, ma krótką kufę, więc chrumka,a one chyba myślą, że warczy... mam nadzieje, że się zaprzyjaźnią z Sawyerem. Goofy nie chciał się z nim bawić, stwierdziliśmy, że to pewnie przez wiek, że poważny staruszek nie będzie bawił się ze szczeniakiem... ale Sawyer jest chyba w wieku mojego chow chow'a, więc liczę na wielką przyjaźń :)
  14. Nie miałam jeszcze jak im pokazać, mój tata chwilowo jest poza domem, a ciocia nie umie obsługiwać komputera. W wyborze zdały się na mnie, a ja wykonałam dobrego wyboru ;):lol: Kilka razy dziennie do nich dzwonię i o wszystkim opowiadam, że np. wybraliśmy dla niego takie imię, za pół godziny dzwonię, że będzie inne :) Wczoraj jak rozmawiałam, to ciocia powiedziała: "ale na pewno go przywieź", wszyscy nie mogą się doczekać. W naszym domu zawsze był pies lub psy, a teraz jest tam pusto... ale już niedługo, do piątku :) Nie mam za dobrych zdjęć, żebyście mniej więcej zobaczyły dokąd się udaje Sawyer, ale mam parę zrobionych mojemu chowkowi jak biega po podwórku: [url]https://picasaweb.google.com/justynacelej/Grudzien2010[/url] Z całego gospodarstwa zostały tylko kurki, dlatego jest dużo miejsca do biegania i poznawania :)
×
×
  • Create New...