Cezarek zostaje sam w domu od 1,5 h do (w ekstremalnych przypadkach) 6 h. Często zdarza się tak, że po porannym wyjściu na spacer muszę jechać do miasta coś załatwić i nie ma mnie w domu przez 40-50 min, a i tak jest nabrudzone. Wiem natomiast, że potrafi wytrzymać dłużej niż 6 godzin, pod warunkiem, że ktoś jest cały czas w domu. Dochodzę do wniosku, że to jego sikanie jest robieniem nam na złość. Na pewno można sobie z tym poradzić tylko ja jeszcze nie wpadłam na to JAK. Może ktoś miał podobny problem i znalazł rozwiązanie. Nie chciałabym go zamykać w kojcu na czas swojego wyjścia (wiem, że wtedy na bank nie nabrudzi, ale klatka do mnie nie przemawia), a kuweta mija się z celem, bo on posikuje po 4 krople za to na wszystkie możliwe sprzęty.