Jump to content
Dogomania

paputek00

Members
  • Posts

    43
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by paputek00

  1. O własnie, znowu zapomniałam! Tara to kundelek, waży ok 16kg.
  2. [quote name='Beatrx']z drugiej strony może być tak, ze Ty pamiętasz o tym, że w przeszłości były negatywne sytuacje, spinasz się przy jej kontakcie z innymi psami, ona to spięcie wyczuwa i reaguje. [/QUOTE] Myślę, że to może być prawdą. Zazwyczaj unikam spotykania z innymi psami i a kiedy już do nich dochodzi to jestem spięta, bo obawiam sie jej reakcji i zawsze krócej ją trzymam i odciągam. Czasami kiedy Tara kładzie się na ziemi (w momencie kiedy zobaczy psa) to staram się ją "poderwać", bo mam wrażenie że jak inny pies podejdzie to zacznie się szarpanina i poplączemy sie ze smyczami. [quote name='GAJOS']I końcówkę spaceru (2-3 minuty przeznacz na wyciszenie psa, tak aby już ze spokojnym nastawieniem wracał do domu) Bo tak to rozbrykanego psa nagle zabierasz do domu, i on nie wie co robić dalej, i tak sie to zbiera i zbiera...) Postaraj się dzielić czas na spacerach na spokojne spacerowanie, szaleństwa, naukę i zabawę. Kto Ci powiedział, że szelki są łatwiejsze "w utrzymaniu" psa niż obroża ? Nie są, szelki zostały stworzone do ciągniecia a nie spacerowania i jeżeli Twoja sunia jest duża i silna to juz w ogóle...[/QUOTE] Zawsze wracamy do domu spacerkiem ok 5 min, więc Tara ma szansę się wtedy uspokoić. A co do szelek to kupiłam je bo wcześniej miałam tylko kolczatkę.
  3. Wychodzę z nią 3 razy dziennie. Rano biega sobie swobodnie przez ok 20 min, bo wtedy nikt inny nie wychodzi z psami. Totalny szał, startuje jak torpeda i okrąża niewielki park jakbym spuściła ją ze smyczy pierwszy raz w życiu. Trochę biega za patykami (ale nie przynosi, zawsze gubią się gdzieś w drodze do mnie ;)), trochę skacze przez pnie albo górki. Ogólnie wraca do domu wymęczona. Popołudniu spacerujemy już na smyczy, bo wtedy wszyscy właściciele wyprowadzają swoje psy, więc chodzimy z nią na flexi ok 40 min, staramy się zmieniać trasy i w razie możliwości spuszczać ją w terenach zielonych jeśli w okolicy nie ma psów. Trzeci razy wychodzi ok 22 i wtedy mamy powtórkę z rana - szalony bieg do upadłego, ale już krócej bo ok 10 min. Zawsze reaguje na zawołanie, umie proste komendy typu "siad", "łapa", "leżeć" (aczkolwiek na dworze jest trochę gorzej ze skupieniem, na szczęście za nagrodę zrobi wszystko - i to dwa razy z rozpędu) nie ma problemu żeby puściła zabawkę czy nawet kość. Kiedy jest spuszczona ze smyczy i widzi innego psa to też przybiega kiedy ją wołam. Zawsze obserwuję psy bawiące się ze sobą i goniące się po parku, wydaje mi się że Tarze takie interakcje też byłyby potrzebne i szkoda mi jej, że nie potrafi się "zakolegować".
  4. Hej, Od 5 lat mam suczkę ze schroniska, w stosunku do ludzi jest bardzo przyjazna i nawet złodzieja zalizałaby na śmierć ale niestety w stosunku do innych psów przejawia agresję. Jako szczeniak miała dużo kontaktów z innymi psami i wtedy chętnie się z nimi bawiła (mimo, że zawsze przejawiała chęć dominacji) ale po ok roku przeprowadziliśmy się w bardziej ustronne miejsce i nie miała już kompanów do towarzystwa. Biegała tylko po ogrodzie a na spacery chodziliśmy w miejsca gdzie nie było psów i niestety na kolczatce, bo Tara bardzo ciągnie. Teraz wróciliśmy do miasta i okazuje się, że nie możemy jej swobodnie puścić w obecności innych psów, bo dochodzi do spięć. Na początku kładzie się na ziemi jakby miała ochotę na zabawę ale kiedy drugi pies podchodzi ona od razu rzuca się z zębami i warczeniem. Poczytałam kilka postów i zamieniliśmy kolczatkę na szelki żeby bezpieczniej ją dyscyplinować i staram się dawać jej jakiś smakołyk kiedy przechodzimy obok psów żeby odciągnąć jej uwagę ale to pomaga tylko na chwilę. O puszczeniu jej w obecności innych psów nie ma mowy.
  5. Dobra, tak więc wybiegałam ją wczoraj rano, męczyłam ją 45 min a potem przespacerowałam się ok 15 min. Padła na kocyk w klatce i nie ruszyła się z niego nawet kiedy przebierałam się po prysznicu (normalnie - zakładanie ciuchów to sygnał, że najpewniej nastąpi spacer i Tara dostaje szału). Zadowolona z siebie i pewna sukcesu poszłam do pracy. Wróciłam do domu... pies poza klatką!! Plus jest taki, że niczego nie tknęła!! Tak, tak przeżyłam tą ekstazę, o której pisały powyżej dziewczyny. Wchodzisz do mieszkania a ono jest w takim stanie jak rano. Nieprawdopodobne ale jednak możliwe. Co do suki to po przeprowadzeniu oglądzin stwierdziłam, że po prostu wyszła "na pokój" swoim stałym zwyczajem i zasnęła na łóżku (ślady futra na prześcieradle i pod kołdrą - Zołza, się przykryła). Dzisiaj stres jest podwójny, bo Tara została w mieszkaniu mojego chłopaka. Bywała tam już parę razy, ale nigdy nie zostawała sama na tak długo. Jak pomyślę o tej całej elektronice, która może paść jej ofiarą to dostaję białej gorączki (musiałam postawić klatkę w salonie, bo wszędzie indziej były wielkie graty uniemożliwiające mi jej postawienie). Wychodzę z biura za 15 min i lecę do domu... Kciuki?!
  6. Kurcze, godzina przed wyjściem do pracy? Może być ciężko. Wstaję o 6tej więc nie wiem jak się wyrobię, ale jutro spróbuje i zobaczymy :) Popołudniami biegam i zabieram Tarę ze sobą, więc mogę przełożyć trening na rano... tylko, że wtedy popołudniu (po powrocie z pracy) już nie będę z nią śmigać :| Może wystarczy jakiś intensywny spacer i bieganie za patykami? Wieczorami spotykamy się z kolegą Tary (niezniszczalnym Goldenkiem :)), z którym moja młoda szaleje na całego - nie chce jej zabierać tych wieczornych zabaw, więc długość ostatniego wyjścia na dwór zostanie bez zmian.
  7. Moja suczka ma 3 lata, jakiś czas temu pisałam na forum że podczas mojej nieobecności niszczy wszystko w domu. Dostałam wiele porad i ostatecznie zdecydowałam się na klatkę. Tara waży jakieś 23-25 kg ale i tak kupiłam jej największą jaką mogłam dostać na allegro. Na początku wszystko było dobrze, długo przyzwyczajałam ją do nowego domu, zostawała sama na pół godziny, potem na 2 godziny, do momentu kiedy wytrzymywała te nieszczęsne 8 godzin. Generalnie - spała podczas mojej nieobecności. Niestety po jakimś czasie zaczęła kombinować - na początek gryzła miski i rozrywała kocyki, które wkładałam jej do klatki. Potem obgryzała szczebelki. Ostatecznie udało się jej tak powyginać pręty ("wciaga" do środka klatki dolną część drzwiczek i tworzy sobie dziurę), że codziennie elegancko wychodzi z klatki. Przeprowadziłam się do wynajmowanego mieszkania i codziennie wracając do domu drżę na myśl co zastanę w swoim pokoju. Narazie staram się jakoś blokowac jej drzwiczki, ale to przestaje skutkować. Dzisiaj po moim wyjściu z domu dorwała się do kabla od suszarki... co się z nim stało, wszyscy wiemy. Nie wiem co zrobić. Powoli zaczyna mi brakowac cierpliwości. To chyba nie z braku ruchu? Tara wychodzi na dwór 3 razy. Rano i wieczorem na ok 15-20 min ostrej zabawy (bieganie za piłką, patykami) i raz dziennie (po powrocie z pracy) na 45-60 min bieg po okolicznym parku. Proszę o porady
  8. Witam, Od wrzesnia ubieglego roku opiekuje się suczką ze schroniska. Dzisiaj Tara ma juz rok ale mimo, ze spedzila u mnie kupę czasu caly czas niszczy wszystko!! Poniewaz gryzla meble i kanapy został jej przydzielony przedpokój, w ktorym przebywa podczas naszej nieobecnosci. Myslelismy, ze tam nic nie poniszczy ale bardzo sie mylilismy - jestesmy juz po drugim remoncie bo sunia obgryza ściany (wieeeelkie dziury), zrywa wykładzine i tapety, rozgryza zabawki, niszczy swoje posłanie, obdrapuje drzwi. Nie wiem co robić :( Przegladalam archiwum i duzo osob poleca klatke dla psa ale nie jestem przekonana z dwóch powodów: 1) Tara wyrosła na sporego psa, wazy teraz 25 kg wiec nie wiem jak duza musialaby byc ta klatka. Ogladalam klatki w zoologicznym ale nawet najwieksze były strasznie małe. 2) Jestesmy poza domem cały dzien. Kiedy decydowałam sie na jej przygarniecie sytuacja w domu była bardziej komfortowa bo na poczatku zawsze byl ktos z psem, potem Tara zostawała sama na max 5-6 godz. Ale od 1,5 miesiąca zmienily sie godziny pracy mojego chłopaka i teraz jestemy poza domem w tym samym czasie. W zwiazku z tym pies jest sam ok 9 godz :( Czy spedzanie tyle czasu w klatce nie odbije sie na jej psychice i poczuciu bezpieczenstwa?? Bardzo prosze o rady
  9. Mam ten sam problem. Kiedyś zostawiłam moją 5 miesieczną sunie w domu na 3 godziny i po powrocie zobaczyłam, że mój czarny pies jest biały, tak samo jak mój przedpokój i kuchnia! Okazało się, że zołza dobrała sie do szafki w kuchni, wszamała suchy makaron i inne "psie" przysmaki a potem rozwaliła mąkę, w której sie wytarzała i którą później z siebie zlizywała. Efekt był taki, ze miała cały pysk posklejany od mąki i przez pół dnia wypiła chyba 5 litrów wody. Od tego czasu zamykam kuchnię, gdy wychodzę ;)
  10. a moge spytac ile kosztuje Kreon? Ja podaje Amylan - 30 tabletek kosztuje 15 zł (ale na szczescie moja psina dostaje tylko 1,5 tabletki dziennie)
  11. moja na szczęscie wcina Amylan jak cukierki :) Nie wciskam jej go do pyska bo ona połyka go jak leci, bez gryzienia. Przynajmniej przy podawaniu leków przydaje sie jej żarłocznosc ;)
  12. Bo na poczatku to jest naprawde przerażajace. Pies je i je a ciągle chudnie, te biegunki i wymioty. Myślałam ze sobie z tym wszystkim nie poradzę. Teraz tez niekiedy jest ciężko bo wystarczy ze Tara zje cos co spadnie ze stołu i juz wiem, ze przede mna nieprzespana noc bo bede z nia musiala biegać na dwór co 2 godziny żeby nie miec okupkowanego mieszkania. Ale na szczęscie efekty leczenia sa widoczne gołym okiem więc to mnie pociesza. Ostatnio założyłam galerie Tary: [url]http://www.dogomania.pl/forum/f80/tara-byla-mieszkanka-schroniska-w-rudzie-sl-123351/[/url] Myślę, ze nie widać po niej choroby. A jak przypomne sobie pare tygodni wstecz i te jej wystajace żebra i wydęty brzuszek .... ech, dobrze ze to juz za nami
  13. Pare nowych zdjęc aby zachęcic do odwiedzenia strony Tary :) Nie, nie! Wcale nie wchodzę na łóżko! [IMG]http://img231.imageshack.us/img231/816/nalozkuoh6.jpg[/IMG] Z kosteczką (i balaganem na drugim planie,hihi) [IMG]http://img356.imageshack.us/img356/8383/p261008221601ii2.jpg[/IMG]
  14. Witam po długiej przerwie. U nas na szczescie jest lepiej. Na poczatku bylam wsciekla i zalamana (co dalo sie wyczuc w pierwszym poscie), na szczescie trafilysmy do dobrej kliniki i sunia dostrala odpowiednie leki. Troche to trwało ale jest lepiej. W ciagu miesiaca przytyla 5 kg ;) Dostaje 2 tabletki Amylanu i jest na diecie ale czuje sie duzo lepiej. Biegunki trafiaja sie tylko wtedy kiedy dorwie cos niedozwolonego na podworku, wymotow juz w ogole nie ma. Wyglada zdrowo i ladnie :)
  15. niestety Tara nigdy nie bedzie juz całkowicie zdrowa. Do konca zycia bedzie brala tabletki i stosowala dietke. Ale na szczescie po zdiagnozowaniu choroby nasze zycie stalo sie prostsze i choroba nie daje sie juz we znaki ;) :) :)
  16. 2 miesiące temu przygrnełam ze schroniska 4 miesięczną suczkę. Wcześniej szukałam pieska na forum (chcialam zalączyć link ale niestety mojego postu juz nie ma) i to dzięki wam ostatecznie zdecydowałam się na adopcję ;) Nie mam zdjec suni po przyjezdzie ze schroniska. Wklejam aktualne zdjęcia :) Tara po odebraniu ze schronu ważyła 5 kg. Potem okazało sie, że sunia ma chorą trzustkę i jeszcze chudnie i biegunkuje. Na szczęcie trafiłyśmy do dobrej kliniki i po 2 miesiącach mam juz 10 kg psiaka (co bardzo mnie cieszy) Tara i jej ulubione kiełbaski [IMG]http://photos59.nasza-klasa.pl/dev102/0/492/625/0492625512.jpg[/IMG] Tutaj na swoim cętkowanym kocyku [IMG]http://photos100.nasza-klasa.pl/dev171/0/490/631/0490631760.jpg[/IMG] Może ktoś nas pamięta z poprzednich postów, a moze ktos ze schroniska rozpozna sunię. Tak czy inaczej mam nadzieję, że zdjecia sie spodobają ;) Pozdrawiamy
  17. uczyłam ją tak jak pisala Iss. Bezskutecznie. Psina wykonuje polecenie bo podaza za smakołykiem. Mozemy tak robic 10 razy, ona za kazdym razem wykona polecenie. Ale wystarczy nie staram sie zachecic ja do tego samego bez smakolyku i ona patrzy na mnie zdziwniona o co chodzi. Po prostu skupia sie tylko na jedzonku a nie na siadaniu :P Musze kupic ta ksiazke
  18. Mam suczke od 2 miesiecy (teraz ma 5,5 miesiaca). Staram sie z nia cwiczyc codziennie ale do dnia dzisiejszego nauczyla sie tylko jednej komendy "idz na swoje miejsce" wtedy pies idzie na swoje legowisko. Aha nauczylam ja tez przychodzic na zawolanie. Od poczatku ucze ja siadu, ona nic nie rozumie. Zachecialam ją do siadania samkołykami, potem delikatnie dotykalam pupy bo myslalam ze zrozumie, ostatnio troche na nia napieram zeby automatycznie siadła. Dalej nic. Jak tylko dostanie smakolyk o wszystkim zapomina i biega dookola. Nie wiem jak jeszcze ja zachecic do nauki. Moja mama tez probowala ja tego uczyc ale tez stwierdzila ze ona jest bardzo niepojetna. Moj poprzedni pies zrozumial o co chodzi po ok tygodniu, ona po dwoch miesiacach dalej nie wie czego od niej oczekuje
  19. Na początku muszę napisać, że jestem po prostu wsciekła! Ponad 2 tygodnie temu wziełam ze schroniska suczkę, częsc z was moze juz mnie kojarzy bo zasypuje forum coraz to nowymi postami :eviltong: Kiedy brałam ją ze schronu powiedziano mi, że mała ma kłopoty z wrażliwym żołądkiem, i że juz jest wyleczona ale trzeba uważac na jej jedzienie bo moze miec biegunkę przez pare dni. Biegunka jednak nie mijała (było pare dni poprawy i znowu), do tego wydawało mi się, że sunia je więcej niz zalecano a jest z dnia na dzien chudsza. Do tej pory weterynarze polecali mi utrzymywanie lekkostrawnej diety i leki na biegunke. Dzisiaj zdenerowałam sie ze nic nie skutkuje i pojechałam na badania krwi (ktorych nikt mi nie sugerował - bo po co) i okazało się ze pies ma chora trzustkę. Do tego w dokumentach (karta zdrowia) ze schroniska lekarz podobno wypisał, że suczce brakuje jakichs tam enzymow (nie znam sie niestety, powtarzam za weterynarzem) co jednoznacznie oznacza niewydolnosc trzustki i ze w schronisku po prostu o tym wiedziano. Dlaczego nikt mnie o tym nie poinformował tylko wmawiał klopoty zoładkowe? Ech, brak mi słow. Wyżaliłam sie (za co przepraszam) i do rzeczy... czytam od paru godzin rożne info dot trzustki, karmienia, lekow i stanu psow przy tej chorobie i zastanawiam sie czy pies ma szanse zyc normalnie? Sunia jest ciagle glodna, strasznie chuda, od paru dni zaobserowalam lupiez (przeczytalam ze choroby skory to norma przy trzustce) bedzie dostawac zastrzyki i leki ale czy z tego da sie psa wyleczyc? Jestem załamana. Szczerze mowiac zaczynam sie zastanawiać czy dam sobie z tym wsyztskim rade. Dzisiaj wydałam na psa 200 zł a to podobno dopiero początek. Jak na pracujaca studentke, ktora utrzymuje sie sama to wszystko wydaje sie przerazajace. Tak bardzo chcialabym jej pomoc ale kiedy mysle o tym co nas czeka mam ogromny zal do schorniska ze pozwolili mi zabrac chorego psa. Wiem, ze to co pisze jest straszne bo zdazylam pokochac sunie ale gdybym wiedziala, ze jest powaznie chora dwa razy zastanowilabym sie nad zabraniem jej do domu. Czy ktos moze mi doradzic co dalej? Jak sie zyje z ta choroba?
  20. hej, poniewaz sprawa byla pilna a nikt nie odpowiadal przeszukalam jeszcze raz forum no i ostatecznie kupilam 1 kg Boscha Junior bo w mojej okolicy jest dystrybutor. Mam nadzieje ze to dobry wybor bo mała niezle wcina, chyba jej smakuje :) Pozdrawiam
  21. Jestem z Katowic. Myslalam juz o szkoleniu i na pewno na nie pojdziemy bo to zawsze jest przydatne. Tylko tylko ze planowalam to w przyszlym miesiacu - powod jest prosty, obecnie nie mam kasy na szkolenie za 400 zl a z tego co sie orientowalam taka jest najnizsza cena. Naprawde nie wiem co sie dzieje. Wychowywalam sie z suczką (dzisiaj juz 11 letnia), ktora nigdy nie przeszla szkolenia ale po prostu domownicy wychowali ją na łagodnego psa. To moj pierwszy szczeniak, mieszkam sama wiec staram sie czytac i pytac na forum. Stosuje sie do rad. Widze ze duzo sie w niej zmienia na lepsze, coraz lepiej wykonuje niektore komendy, lepiej reaguje na moje przywolania na spacerach... generalnie sprawdzaja sie opisywane przez Was pozytywne metody bo wlasnie je staram sie stosowac. Pozostaje "tylko" ta agresja, ktora sie pogłębia :(
×
×
  • Create New...