Jump to content
Dogomania

Zrozpaczona

Members
  • Posts

    10
  • Joined

  • Last visited

Zrozpaczona's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [quote name='kwasek'][B]Zrozpaczona[/B], czy ja dobrze zrozumiałam, że Twoja mama ma jeszcze inne psy? Jeśli tak, to w jakim one są stanie? Może trzeba pomyśleć i o ich przyszłości?[/quote] Ale mam doła :-( Drugi pies jest w miarę zadbany, bo staram się regularnie go wykradać niby na spacer, a tak naprawdę do weterynarza. Oczywiście mógłby być częściej kąpany, i można by go codziennie czesać, zamiast tylko wycinać kołtuny, ale ogólnie nie ma się źle. Dziękuję wszystkim za dobre rady
  2. W końcu mu nie dałam tego tramalu. Zdechł sam z siebie. Przykro mi strasznie, bo to była dobra psinka, ale lepiej, że się już nie męczy.
  3. Już chyba nawet nie trzeba. Jest nieprzytomny, pewnie zaraz zdechnie sam z siebie, ale przynajmniej się nie męczy. Jeśli dotrwa do tej 19, spróbuję go jednak wywieźć do weta.
  4. [quote name='moon_light']A czy nie da sie psa podmienic ? , na innego pekinczyka, w tym samym kolorze ? psy rasowe są do siebie bardzo podobne...[/quote] Na innego chudego jak szczapa, wyniszczonego, wyłysiałego i wytaplanego we własnych wymiocinach shi-tzu? Ten pies choruje na nowotwór, on naprawde nie wygląda jak za młodych lat :(
  5. tramalu na razie podałam max dawkę na kg masy ciała u ludzi. Wiem, że u psa też go podają, tylko pod inną nazwą. Powinien sie już był wchłonąć, bo to szybko działa, ale pies dalej skomle :-(.
  6. Chefrenek, ja to wszystko wiem, tylko co zrobić. Zapomnij o sprowadzeniu weta do domu. Nie wpuści. Zapomnij też o odwracaniu uwagi, ostatnim razem próbowaliśmy, i doszło do przepychanek przy samochodzie. Przecież sie z nią nie będę biła. Mój mąż tak samo. Zrozumcie, to nie jest osoba, która myśli logicznie, albo do której jakieś argumenty dotrą, ona żyje w swoim świecie i wcale nie ma ochoty wrócić do rzeczywistości. A agonia już sie zaczęła, pies ma ogromne problemy z oddychaniem, dusi się i skomle :-(. W takim wypadku to nawet młotkiem w łeb by była łaska.
  7. Nie mam siły... Pies od rana wyje z bólu, a wet przyjmuje dopiero od 19. Obcy, nieznający psa mi w ciemno nie da. Ja mu chyba podam tego tramalu z pół opakowania, to przeciwbólowy jest, chyba nie będzie cierpiał :-((
  8. Dziewczyny, nie oceniajcie proszę, bo nie wiecie, przez co przechodzimy od 2001 r. (bo wtedy zmarł mój ojciec), i jak trudno jest sobie poradzić z matką, która nie chce się leczyć, bo uważa, że wszyscy wokół są wariatami, a sama ma regularne okresy psychotyczne. Na marginesie, mam już trzydziechę na karku, własne życie, męża, dziecko, psa i dwa koty, i wychować mnie się już chyba nie da... Psów mama niby nie meczy, ale zaniedbuje - z guzkiem czekała, aż zrobił się wielkości pomarańczy, nie kąpie, nie obcina pazurów, nie czyści uszu ani zębów, nie wycina kłaczków wokół oczu, nie szczepi, nie odrobacza, nie stosuje nic na pchły, nie leczy świerzbu ani infekcji oczu, daje wciąż to samo żarcie, mimo, że jeden pies ma na nie alergię i drapie sie po nim do krwi... Wszystko to robimy, jak nam się uda dorwać psy, a jej nie ma w domu. Niestety teraz siedzi w domu non-stop i na przemian użala sie nad biednym pieskiem, którego cierpień jest sprawczynią, albo oskarża mnie o podtruwanie go. Eeech, zresztą zostawmy to. Tyle mojego, że się wygadałam :(. A za radę dziękuję, faktycznie mogę iść do weterynarza bez psa.
  9. Wiecie, Dziewczyny, ona jest tak *******nięta, że nie powinna mieć psa, a żaden wet do niej nie dotrze. Psychiatra by sie bardziej przydał :( Dzięki za radę, chyba faktycznie pójdę do weterynarza bez psa.
  10. Witam, Szczerze mówiąc czuje się z tym okropnie, ale potrzebuję rady :-( Moja mama ma 14-letniego shi-tzu, który ma raka. Udało mi się ją raz namówić na operację, psu się faktycznie na pewien czas polepszyło, ale z badania histopatologicznego wyszło, ze jest to jakaś strasznie wredna carcinoma, która daje szybko przerzuty i nie idzie na chemię, i że trzeba będzie uśpić. Faktycznie, po dwóch miesiącach pojawił się bardzo szybko rosnący naciek na sutku (trzy zostały usunięte przedtem), tym razem drażący do jamy brzusznej, z naciekiem mięśni. Aktualnie pies jest w strasznym stanie - ma ogromny guz brzucha, wielkości melona, objawy neurologiczne (niedowład tylnej łapy), widać, że ma problemy z oddychaniem, jest strasznie słaby, prawdopodobnie ma przerzuty do jelit, bo robi kupy ze śluzem i krwią, a od 4 dni nic nie je. Nakarmiony na siłę wymiotuje, co chyba oznacza niedrożność jelit :-(. Szczerze mówiąc, powinien zostać uśpiony jakieś 3 tygodnie temu, jak sie zaczął męczyć, ale... Moja mama bardzo cieżko przeżyła śmierć ojca, i wciąż nie doszła do siebie. Nie chce się zgodzić na zabranie go do weterynarza, pilnuje dniem i noca, przy próbie zabrania na siłę doszło do przepychanek i w końcu dałam za wygraną, bo co miałąm zrobić? Dać w pysk?? Mama twierdzi, ze pies chce żyć, a ona jest lekarzem i uważa, że pies też ma prawo do "godnej śmierci" (też mi "godna śmierć, nawet mu nic przeciwbólowego nie chce podać, skazuje go na powolną agonię :-( ). Jakby to był obcy człowiek, sąsiad, zaalarmowałabym TOZ, ale to jest własna matka :-((. Nie chcę się z nią bić o psa, nie mam go jak wykraść z domu bez jej wiedzy, nie mam go jak zabrać do weterynarza. Nie wiem, co robić :-((. Zastanawiam się już, czy sama mu czegoś nie podać, żeby to juz zakończyć. Tylko co? Z niebezpiecznych specyfików w domu mam tylko tramal, isoptin i chyba jakiś potas w kapsułkach. Boję się, że go będzie bolało :-( Nie chcę, żeby się męczył, a jednocześnie nie chcę narażac matki na kolejną traumę. Już i tak jest zdrowo walnięta i sama sobie ze sobą nie radzi :-(. Czuję się z tym wszystkim jak ostatnia szuja, ale nie mogę się po prostu przyglądać. Poradźcie, co mam zrobić.
×
×
  • Create New...