Jump to content
Dogomania

EVA2406

Members
  • Posts

    14698
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Posts posted by EVA2406

  1. Kochani,
    Przede wszystkim dziękujemy wszystkim, którzy wsparli nas słowami otuchy i serdeczną myślą, nadesłali kondolencje oraz uczestniczyli w uroczystościach pogrzebowych i pożegnali naszą ukochaną Ciocię.
    Jest nam niezwykle miło, że Ciocia miała tak wiele bliskich i serdecznych jej osób. Była wspaniałym, życzliwym i uczynnym człowiekiem, który nigdy nie pozostawał obojętny wobec losu innych dwu lub czworonogów...
    Dziękujemy za wszystkie deklaracje pomocy dla zwierzaków, które ciocia zostawiła wraz z chwilą śmierci. Ja i mój mąż Michał – syn chrzestny Cioci, dawno już obiecaliśmy zaopiekować się nimi na wypadek tego strasznego zdarzenia  :(  Zwierzaki będą miały dach nad głową, ciepło, miłość... Damy im wszystko co możemy bo sami kochamy zwierzaki i nigdy nie dopuszczaliśmy do głowy pomysłu aby je rozdzielić, oddać komuś... One żyją ze sobą razem już wiele lat – rozłąka czy oddanie do schroniska byłyby dla nich koszmarem – boję się, że ich małe serduszka mogłyby tego nie znieść  :(

    Dopiero po śmierci Cioci dowiedzieliśmy się, że Ciocia poprosiła swoją wieloletnią przyjaciółkę Jolę Boczkowską (prezesa Fundacji Znajdki) o wsparcie dla nas w tych ciężkich chwilach w postaci kupienia karmy czy żwirku... Jesteśmy młodym małżeństwem z dzieckiem, kredytami na głowie i dwoma własnymi kotami (w tym jednym z chorymi nerkami, któremu kupujemy specjalistyczną karmę). Ciocia wiedziała, że obiecaliśmy jej  zająć się wszystkim zwierzakami, ale najwidoczniej znając nas, wiedziała, że finansowo będzie to dla nas bardzo trudne. Jestem pełna wdzięczności i zaskoczenia, że nawet o tym ciocia pomyślała... Czy wiedziała, że jej koniec zbliża się wielkimi krokami?  :(
    Nie umiem wyrazić swojej wdzięczności dla cioci za to, że tak szczegółowo to zaplanowała... Tak bardzo żałuję że nie mogę jej za to podziękować osobiście...  :(
    Kochani, podsumowując sytuację – po Naszej Kochanej Cioci zostało do opieki 6 kotów, 2 psy i 1 pies (Pola), od kilku już lat przebywający na stałe w hoteliku Kadif. Ten zestaw musimy dochować i wykarmić. W związku z tym gdyby ktokolwiek z Państwa zechciał zwierzaki wesprzeć informujemy, że wpłaty na zwierzaki są zbierane tylko i wyłącznie na konto fundacji „Znajdki”.
    Przekazuję dane do przelewów:'

    Fundacja ZNAJDKI PRZYTULISKO k/Radzymina
    NIP: 113-286-03-84
    KRS: 0000437387
    FUNDACJA ZNAJDKI
    Krusze 132
    05-240 Tłuszcz
    Bank PEKAO S.A. konto: 91 1240 1082 1111 0010 4867 8484
    dla przelewów zagranicznych:
    IBAN: PL91 1240 1082 1111 0010 4867 8484
    BIC: PKOPPLPW
    albo PAYPAL [email protected]
    BARDZO PROSZĘ O DODAWANIE W TYTULE PŁATNOŚCI „POLA” jeśli wpłaty będą kierowane na utrzymanie Poli w hoteliku (koszt miesięczny ok. 300zł + koszty wyżywienia ok. 100zł). Jeżeli wpłaty będą dla całej reszty zwierzęcej ferajny, prosimy w tytule przelewu wpisywać „ZWIERZAKI EWY”. Tylko przy tych dopiskach przelane pieniążki będą rzeczywiście przeznaczone dla zwierzaków Cioci Ewy, dlatego jest to bardzo ważne.

    Dodatkowo – szukamy domu tymczasowego a najlepiej stałego dla Suni Cioci – Soni. Sonia to 14-letnia suczka typu mieszaniec  :D  Kochana i oczekująca miłości człowieka – jej motto to „Rób ze mną co chcesz ale bądź ze mną”. Niestety od kiedy Ciocia położyła się do łóżka, Sonia zaczęła swoje nerwy wyładowywać na innych zwierzęcych domownikach – starej suni Milce i kotach. Niestety ostatni przypadek pogryzienia Milki, musi skończyć się operacją Milki  :(  Kochamy Sonię, ale kochamy też pozostałe Cioci zwierzaki i nie możemy pozwolić, żeby Sonia któreś zagryzła w ramach wyładowania stresu, tym bardziej, że w ostatnich chwilach życia Ciocia prosiła właśnie o znalezienie domu dla Soni w wyniku strachu o pozostałe zwierzaki...  :(  Sonia jest psem który trudno akceptuje obecność innych zwierząt dlatego szukamy dla niej DT lub DS który będzie dla niej na wyłączność  :(

    Jeżeli chodzi o Polcię, najprawdopodobniej będzie założona grupa wsparcia na Facebooku dla Poli – jak poznamy szczegóły – na pewno poinformujemy  :)  Na wątku będą wstawiane fotki Poli i bieżące informacje o jej życiu  :)

    Z Ciocią żyliśmy bardzo blisko, nie sądziłam, że ostatnie przeżyte z nią Święta Bożego Narodzenia będą ostatnimi wspólnymi... Pragnę wkleić ten wiersz, który napisałam dla Cioci. W ramach prezentu dostała ramkę ze zdjęciami wszystkich swoich zwierzaków i ręcznie napisany przeze mnie wierszyk....
    Przekazuję wam jego treść, choć trochę będziecie mieli okazję poznać tą cudowną zwierzęcą ferajnę  :)

    „Zwierzęca ferajna”

    Dnia pewnego grudniowego
    Filuś dumnie zszedł do pokoju jadalnego.
    Jego Pani tam siedziała, gości przyjmowała.
    Dumnie zatem próg przekroczył,
    I na ramię Pani swej wskoczył.

    Tuż za nim Melka przybiegła,
    Bo to kotka przylepka.
    Jeśli ktoś jest na kanapie,
    Na pewno za uchem ją podrapie.

    Chwilę później, powolutku, trochę wycofana,
    Weszła Mruńka szukając ręki swego Pana.
    Bo on miziać ją trochę lubi,
    Choć tą sympatią się wcale nie chlubi.

    Na to wszystko spokojnie Milka spoglądała,
    „Może i mnie ktoś pogłaszcze” – pomyślała.
    Wtem zazdrosna Sonia szybko przybiegła,
    Co by Milka z Pani głaskaniem jej nie ubiegła.

    Gdy tak dużo już się działo,
    Do pokoju wbiegł Karol,
    On trzy łapki tylko ma,
    Ale wejść na głowę sobie nie da.

    A ze schodów patrzy Tina,
    Wszystko mówi jej mina...
    Nie przyjdzie do zwierzęcej ferajny,
    Dlaczego? Nie pytajmy.

    Na dole zaś siedzą dwaj bracia olbrzymi,
    Mimo, że sami – nie są kotami smutnymi.
    Jeden – Majtek, drugi – Muszek.
    Żaden z nich to nie jest okruszek.

    Kacperka w tym zestawie brakuje,
    Za tęczowym mostem pewnie coś knuje.
    Pewnie bawi się kocimi przyjaciółmi...
    A u nas Wigilia, więc razem świętujmy...


    P.S. Nie jesten "forumowa" :) Gdyby ktoś z Państwa chciał się kontakować w sprawach Cioci Ewy lub jej zwierzaków, pozostawiam numer do siebeie - 505 905 032.

    Żaneta Mrozek

  2. Kochani,
    Przede wszystkim dziękujemy wszystkim, którzy wsparli nas słowami otuchy i serdeczną myślą, nadesłali kondolencje oraz uczestniczyli w uroczystościach pogrzebowych i pożegnali naszą ukochaną Ciocię.
    Jest nam niezwykle miło, że Ciocia miała tak wiele bliskich i serdecznych jej osób. Była wspaniałym, życzliwym i uczynnym człowiekiem, który nigdy nie pozostawał obojętny wobec losu innych dwu lub czworonogów...
    Dziękujemy za wszystkie deklaracje pomocy dla zwierzaków, które ciocia zostawiła wraz z chwilą śmierci. Ja i mój mąż Michał – syn chrzestny Cioci, dawno już obiecaliśmy zaopiekować się nimi na wypadek tego strasznego zdarzenia  :(  Zwierzaki będą miały dach nad głową, ciepło, miłość... Damy im wszystko co możemy bo sami kochamy zwierzaki i nigdy nie dopuszczaliśmy do głowy pomysłu aby je rozdzielić, oddać komuś... One żyją ze sobą razem już wiele lat – rozłąka czy oddanie do schroniska byłyby dla nich koszmarem – boję się, że ich małe serduszka mogłyby tego nie znieść  :(

    Dopiero po śmierci Cioci dowiedzieliśmy się, że Ciocia poprosiła swoją wieloletnią przyjaciółkę Jolę Boczkowską (prezesa Fundacji Znajdki) o wsparcie dla nas w tych ciężkich chwilach w postaci kupienia karmy czy żwirku... Jesteśmy młodym małżeństwem z dzieckiem, kredytami na głowie i dwoma własnymi kotami (w tym jednym z chorymi nerkami, któremu kupujemy specjalistyczną karmę). Ciocia wiedziała, że obiecaliśmy jej  zająć się wszystkim zwierzakami, ale najwidoczniej znając nas, wiedziała, że finansowo będzie to dla nas bardzo trudne. Jestem pełna wdzięczności i zaskoczenia, że nawet o tym ciocia pomyślała... Czy wiedziała, że jej koniec zbliża się wielkimi krokami?  :(
    Nie umiem wyrazić swojej wdzięczności dla cioci za to, że tak szczegółowo to zaplanowała... Tak bardzo żałuję że nie mogę jej za to podziękować osobiście...  :(
    Kochani, podsumowując sytuację – po Naszej Kochanej Cioci zostało do opieki 6 kotów, 2 psy i 1 pies (Pola), od kilku już lat przebywający na stałe w hoteliku Kadif. Ten zestaw musimy dochować i wykarmić. W związku z tym gdyby ktokolwiek z Państwa zechciał zwierzaki wesprzeć informujemy, że wpłaty na zwierzaki są zbierane tylko i wyłącznie na konto fundacji „Znajdki”.
    Przekazuję dane do przelewów:'

    Fundacja ZNAJDKI PRZYTULISKO k/Radzymina
    NIP: 113-286-03-84
    KRS: 0000437387
    FUNDACJA ZNAJDKI
    Krusze 132
    05-240 Tłuszcz
    Bank PEKAO S.A. konto: 91 1240 1082 1111 0010 4867 8484
    dla przelewów zagranicznych:
    IBAN: PL91 1240 1082 1111 0010 4867 8484
    BIC: PKOPPLPW
    albo PAYPAL [email protected]
    BARDZO PROSZĘ O DODAWANIE W TYTULE PŁATNOŚCI „POLA” jeśli wpłaty będą kierowane na utrzymanie Poli w hoteliku (koszt miesięczny ok. 300zł + koszty wyżywienia ok. 100zł). Jeżeli wpłaty będą dla całej reszty zwierzęcej ferajny, prosimy w tytule przelewu wpisywać „ZWIERZAKI EWY”. Tylko przy tych dopiskach przelane pieniążki będą rzeczywiście przeznaczone dla zwierzaków Cioci Ewy, dlatego jest to bardzo ważne.

    Dodatkowo – szukamy domu tymczasowego a najlepiej stałego dla Suni Cioci – Soni. Sonia to 14-letnia suczka typu mieszaniec  :D  Kochana i oczekująca miłości człowieka – jej motto to „Rób ze mną co chcesz ale bądź ze mną”. Niestety od kiedy Ciocia położyła się do łóżka, Sonia zaczęła swoje nerwy wyładowywać na innych zwierzęcych domownikach – starej suni Milce i kotach. Niestety ostatni przypadek pogryzienia Milki, musi skończyć się operacją Milki  :(  Kochamy Sonię, ale kochamy też pozostałe Cioci zwierzaki i nie możemy pozwolić, żeby Sonia któreś zagryzła w ramach wyładowania stresu, tym bardziej, że w ostatnich chwilach życia Ciocia prosiła właśnie o znalezienie domu dla Soni w wyniku strachu o pozostałe zwierzaki...  :(  Sonia jest psem który trudno akceptuje obecność innych zwierząt dlatego szukamy dla niej DT lub DS który będzie dla niej na wyłączność  :(

    Jeżeli chodzi o Polcię, najprawdopodobniej będzie założona grupa wsparcia na Facebooku dla Poli – jak poznamy szczegóły – na pewno poinformujemy  :)  Na wątku będą wstawiane fotki Poli i bieżące informacje o jej życiu  :)

    Z Ciocią żyliśmy bardzo blisko, nie sądziłam, że ostatnie przeżyte z nią Święta Bożego Narodzenia będą ostatnimi wspólnymi... Pragnę wkleić ten wiersz, który napisałam dla Cioci. W ramach prezentu dostała ramkę ze zdjęciami wszystkich swoich zwierzaków i ręcznie napisany przeze mnie wierszyk....
    Przekazuję wam jego treść, choć trochę będziecie mieli okazję poznać tą cudowną zwierzęcą ferajnę  :)

    „Zwierzęca ferajna”

    Dnia pewnego grudniowego
    Filuś dumnie zszedł do pokoju jadalnego.
    Jego Pani tam siedziała, gości przyjmowała.
    Dumnie zatem próg przekroczył,
    I na ramię Pani swej wskoczył.

    Tuż za nim Melka przybiegła,
    Bo to kotka przylepka.
    Jeśli ktoś jest na kanapie,
    Na pewno za uchem ją podrapie.

    Chwilę później, powolutku, trochę wycofana,
    Weszła Mruńka szukając ręki swego Pana.
    Bo on miziać ją trochę lubi,
    Choć tą sympatią się wcale nie chlubi.

    Na to wszystko spokojnie Milka spoglądała,
    „Może i mnie ktoś pogłaszcze” – pomyślała.
    Wtem zazdrosna Sonia szybko przybiegła,
    Co by Milka z Pani głaskaniem jej nie ubiegła.

    Gdy tak dużo już się działo,
    Do pokoju wbiegł Karol,
    On trzy łapki tylko ma,
    Ale wejść na głowę sobie nie da.

    A ze schodów patrzy Tina,
    Wszystko mówi jej mina...
    Nie przyjdzie do zwierzęcej ferajny,
    Dlaczego? Nie pytajmy.

    Na dole zaś siedzą dwaj bracia olbrzymi,
    Mimo, że sami – nie są kotami smutnymi.
    Jeden – Majtek, drugi – Muszek.
    Żaden z nich to nie jest okruszek.

    Kacperka w tym zestawie brakuje,
    Za tęczowym mostem pewnie coś knuje.
    Pewnie bawi się kocimi przyjaciółmi...
    A u nas Wigilia, więc razem świętujmy...


    P.S. Nie jesten "forumowa" :) Gdyby ktoś z Państwa chciał się kontakować w sprawach Cioci Ewy lub jej zwierzaków, pozostawiam numer do siebie - 505 905 032.

    Żaneta Mrozek

  3. Dnia 25.08.2017 o 22:40, AlfaLS napisał:

    Moja znajoma miała nowotwór płuc. Leczyła się u nas, w Szczecinie i tu jej w pewnym momencie powiedzieli, że nic więcej nie da się zrobić. Musi się nastawić na najgorsze bo ma max.  pół roku przed sobą. Kobieta się zawzięła, zadzwoniła do Bydgoszczy, bo tam podobno najnowocześniejszy  ośrodek w Polsce, ubłagała jakiegoś profesora i ten  kazał jej przyjechać. Efekt jest taki, że już chyba 5 czy więcej lat minęło, ona wygląda promiennie i wcale się na ten inny świat  nie wybiera.

    Ewa szukaj, pukaj, rób wszystko... Trzymam kciuki!  

    Tak, ja też o Bydgoszczy słyszałam bardzo dużo dobrego.

    Dwa ośrodki warszawskie nie podjęły się leczenia, tłumacząc, że jestem już za słaba na zastosowanie kolejnego leczenia ( nawet tego nierefundowanego.).

    Sama wiem, że tak jest i tym bardziej nie dam rady jechać nigdzie poza Warszawę.

    Trzeba prawdzie spojrzeć w oczy........

  4. Dnia 14.08.2017 o 10:44, kaja8888 napisał:

    Ewa przecież to nie Pan doktor płaci za lek tylko Ty - ma bezwzględnie zakupić. Jeżeli będzie niemiły to powiedz że zmienisz lekarza. Nie dość że przejmujesz się choroba to jeszcze dodatkowo będziesz się stresować lekarzem, on jest po to żeby Cię leczyć!!!!! 

     

    Dnia 14.08.2017 o 11:44, Ewa Marta napisał:

    To nie jest takie proste - zmienić lekarza. Instytut onkologii rządzi się własnymi prawami. Kto tam był, ten wie. 

    Mój dr olał mnie całkowicie. Hospicjum to miejsce dla mnie w/g konsylium z Ursynowa.

    I już się z tym pogodziłam, kiedy wczoraj dowiedziałam się, że mam co najmniej pół roku w plecy i pewnie nie uda się już nic zrobić.Rozmawiałam z fachowcem spoza Warszawy, który powiedział, że mam jeszcze kilka metod leczenia, a szczególnie jeśli mam pieniądze. Poza tym lek ten za kasę był nieprawidłowo podany, a przede wszystkim powinnam jak najszybciej zmienić lekarza. Boję się tylko, że na to wszystko jest za późno, bo tracę siły z dnia na dzień.

    Zmiana lekarza w Warszawie, to duży problem, bo wiadomo, że nikt z tej samej kliniki nie podejmie się leczenia, bo to ten sam profesor nadzoruje. A ośrodków leczących szpiczaka w Warszawie są 2 czy 3.

    Pozdrawiam Was i dziękuję, że nadal ze mną jesteście.

  5. Dnia 6.08.2017 o 16:03, inka33 napisał:

    EVA, tak jak napisała Kaja - nastawiaj się na lepsze wyniki.

    Jesteś konkretnym Człowiekiem, a nie bezosobowym elementem statystyki.

    Buziaki! :)

    Inka, Twoje niektóre stwierdzenia, mimo łez smutku, doprowadzają człowieka do łez ze śmiechu :)

    Dnia 6.08.2017 o 23:45, Ewa Marta napisał:

    Zaglądam i ja:) Ewcia, tez robiłam dzisiaj ogórki, ale jak znam życie moi Panowie zjedzą je zanim dobrze sie ukiszą. zawsze te małosolne znikają w ilościach strasznych:) Słoik litrowy dziennie:)

     

    U mnie też tak znikają.

     

    Wczoraj cały dzień spędziłam na Ursynowie. Wyniki były zbliżone do poprzednich, choć hemoglobina trochę spadła. Dostałam krew, ale tak trochę na wyrost, żeby 2 tygodnie był spokój z wyjazdem. Dostałam ostatnie przeciwciało, czyli ten " cudowny mój lek",  Mojego dr nie było i dr, która go zastępowała, w przeciwieństwie do niego, zauważyła niewielką poprawę. na następny mój pobyt zleciła szereg specjalistycznych badań, żeby dr miał porównanie z tymi sprzed miesiąca i sam porównał. Poza tym uważa, że nie powinno robić się przerwy, bo to nie służy  leczeniu. On ostatnio mówił,że trzeba przerwać, bo nie ma efektu. A ja już zgłupiałam.

  6. Dnia 2.08.2017 o 00:06, Isiak napisał:

    To dobra wiadomość, że wyniki są lepsze! Tylko ta noga... dlaczego się nie zrasta?

    Bo choroba  atakuje szpik kostny.

    17 godzin temu, Olena84 napisał:

    Gdzieś czytałam o antyrakowym działaniu kurkumy , może warto spróbować

    Przerabiałam ;)

    6 dawek tego leku powinno dać już efekt, a tu nic :(

    7.08 jadę na TK, choć wiem jaki będzie wynik.

  7. 6 godzin temu, terra napisał:

    Internet aż pulsuje od informacji nt. właściwośći roślin i ich wpływu na organizm.

    Nie dawno trafiłam na taki artykuł, Ewuniu, może warto spróbować:

    https://dompelenpomyslow.pl/austriacki-sok-ktory-wyleczyl-juz-45-tysiecy-osob-raka-wystarcza-42-dni-kuracji/

    Tereniu, buraki stosowałam bardzo długo, aż organizm odrzucił je, a ja ledwie nie zakończyłam życia.

  8. 11 godzin temu, kaja8888 napisał:

    Ewcia soki świeżo wyciskane z granata, brokuły, buraki, jarmuż i wszystko co się da owoce i warzywa codziennie plus  dużo świeżego imbiru 

    Świeża pokrzywa i natką pietruszki w różnych kombinacjach najlepiej z wyciskarki 

    Dziękuję za dobre rady i serdeczne myśli. Całe to zielsko przerabiałam.Jedynie granat mi umknął.

    Oneczko, Loluś zarośnięty czy nie, zawsze jest piękny.

    Dzisiaj robiłam badania i są trochę lepsze niż w ub tygodniu, choć to poprawa znikoma. Najgorzej, że noga się nie zrosła.

  9. Cóż, dzień okazał się trudniejszy niż myślałam...............

    Nic do tej pory nie pisałam, bo myślałam, że zrobię niespodziankę. Dzięki, między innymi, Wam, udało mi się zdobyć kilka dawek leku, który miał być moją ostatnią deską ratunku. Niestety, okazało się, że na mnie to cudo nie działa. Zostałam pozbawiona wszelkich złudzeń.................zostało mi kilka miesięcy życia.

    Dziękuję Wam za wielkie serca i ogromne zaangażowanie. Nigdy Wam tego nie zapomnę.

  10. 15 godzin temu, terra napisał:

    Do rozliczenia na tym wątku wpisuję tylko to, co dzieje się na dogo, tak więc bazarku z fb nie ma tutaj.

    Ta zbiórka WiosnaA i jej Córci była robiona na dogo, czy poza? Bo nie wiem czy ujmować w spisie?

    Pozdrowienia Ewo zostawiam.

    WiosnaA pisała tutaj że jest robiona zbiórka do puszki w Londynie w sklepie i to jest efekt tej zbiórki.

    Inko, podaj bliższe szczegóły tej wpłaty i link do bazarku to potwierdzę Ci na fb

    Terro, dziękuję, że to wszystko ogarnisz.

×
×
  • Create New...