Jump to content
Dogomania

wilt

Members
  • Posts

    9
  • Joined

  • Last visited

wilt's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [quote name='sunset'][B]wilt - [/B]uczestnicy tego forum z reguły nie wymieniają swoich tytułów naukowych- nie na tym polega dyskusja, aby od razu "usadzić" adwersarza swoim dorobkiem.:razz: Hodowla to jest Życie i nijak do tego mają się statystyki, nawet prowadzone przez doktorów nauk medycznych:evil_lol:[/quote] BEZ RZETELNEJ METODOLOGII NIE MA WIARYGODNYCH BADAŃ NAUKOWYCH TAKIE JEST ŻYCIE Grzegorz Mendel odkrył prawa dziedziczności dzięki ANALIZIE wyników, a nie dzięki swoim osobistym przekonaniom. Trwa dyskusja, w której różne osoby mają różne poglądy, a jedyne argumenty, jakie padają, to ich doświadczenie i osobiste przekonanie. Taka "metodologia" nie pozwala na długą kłótnie, ale nie na wyciąganie wiarygodnych wniosków. Nia mamy statystyki dotyczącej występowania różnych niepożadanych cech u szetlandów, więc de facto nie wiemy z jaka częstością występują. PS Życzę Ci serdecznie, żeby lekarze, z którymi się spotkasz uprawiali medycynę oparta na faktach [I]evidence based medicine[/I], a nie na tylko tym, co widzieli osobiście.
  2. Czy ktoś robił rzetelne badania statystyczne dotyczące kwestii, które budzą moje wątpliwości? Przypuszczam, że nie. Orticuls i aniuDark, jeśli tylko macie czas, zeby tym się zająć, to chętnie Wam pomogę. Uważam, że jako doktor nauk medycznych posiadam pewne doświadczenie w dziedzinie prowadzenia badań naukowych serdecznie pozdrawiam Katarzyna
  3. Jaki odsetek "amerykańskich" szetlandów ma średni wzrost 37 cm? Ile z nich ma odpowiednio długi i naturalnie nisko noszony ogon? Ile z nich kryje naturalnie, bez pomocy właścicieli? Powyższe cechy są w dużej mierze determinowane genetycznie. Czy wprowadzanie do populacji szetlandów genów wysokiego wzrostu, krótkiego ogona czy niechęci do krycia poprawia jakość polskich szetlandów? Czy importowanie coraz to innych reproduktorów nie powoduje wzrostu heterozygotyczności (czyli większego rozrzutu cech) w populacji? Rzecz jasna szetland jest najlepszym psem na świecie, nawet jeśli wygląda jak krzyżówka szpica z colie, ale w tym wątku nie mówimy o miłości tylko o hodowli.
  4. [quote name='Berek']A dlaczego zamieszczasz swój artykuł (kontrartykuł?) na Dogo, a nie wyślesz go do "Psa"? Może byłaby szansa na ciekawą wymianę poglądów na lamach gazety... nareszcie coś by się działo. :lol: Bo "Pies" robi się nudny - z numeru na numer jest gorzej. ;) BTW - a skąd Ty czerpiesz swoje poglądy? Może to też tylko twoje przemyślenia? :evil_lol:[/quote] Wysłałam oczywiście najpierw do Psa, ale bez odzewu niestety. Poglądy czerpię z przeczytanych książek (etologią zaczęłam się interesować przeszło 20 lat temu, jak się jeszcze nazywała "zoopsychologią") Mam ukończony kurs "Think Dog" Ukończyłam medycynę, od 12 lat wykonują zawód lekarza psychiatry, skupiając się w dużej mierze na biologicznych i behawioralnych uwarunkowaniach zachowań. Mam kilka publikacji w czasopismach recenzowanych. Starczy tego chwalenia się.:oops: Pozdrawiam wilt
  5. [FONT=Arial]Zamieszczony w "Psie" nr 3/2008 artykuł Remigiusza Cichockiego zdumiał mnie, bowiem po moim ulubionym czasopiśmie nie spodziewałabym się artykułu pełnego błędów. [/FONT] Pozdrawiam wilt [B][SIZE=4]Recenzja artykułu "Agresywne zachowania psów" - Pies 3 (329) 2008[/SIZE][/B] [B]Przedziwne materii pomieszanie[/B] Już sam podtytuł artykułu budzi poważne wątpliwości, bowiem autor zdecydował się wymienić tam "wady wrodzone, problem społeczno - hodowlany i aspekty kliniczne". Jakie konkretne wady wrodzone miał na myśli autor? O ile można udowodnić związek między dysplazją stawu biodrowego a zaburzeniami motoryki u psa, to dotychczas nie odnaleziono żadnej konkretnej zmiennej biologicznej odpowiadającej za zachowania agresywne. Aczkolwiek istnieją zmienne zwiększające prawdopodobieństwo zachowań agresywnych (rasa, płeć, warunki w jakich odbywała się wczesna socjalizacja), to żadna z tych zmiennych nie wyjaśnia całkowicie ich występowania. Zachowania złożone zależą od wielu czynników, doświadczenia hodowców dowodzą, że skłonność do zachowań agresywnych jest dziedziczna. Ostatnie doniesienia naukowe udowodniły, że czynniki środowiskowe mogą wpłynąć na ekspresję genów receptorów komórek nerwowych. Badania te są niezwykle istotne dla neuropsychiatrii, pomagając wyjaśnić takie zjawiska jak tworzenie wzorca partnera seksualnego, wdrukowywanie (imprinting), czy też zaburzenia socjalizacji spowodowane brakiem doświadczeń we wczesnym dzieciństwie. Podsumowując: czynniki środowiskowe wpływając na aktywację niektórych genów osobnika mogą wpływać na jego zachowanie. Autor zwraca uwagę na znaczenie problemu agresji zwierząt towarzyszących ze względu na bezpieczeństwo ludzi i nie można mu w tym odmówić słuszności. Niestety, zaproponowany przez Autora podział agresji budzi liczne wątpliwości. Co oznacza termin "agresja wewnątrzgatunkowa"? Ustalanie hierarchii w grupie? Walkę o pożądane przez dwa osobniki dobra? Odreagowanie frustracji na słabszym osobniku? Dlaczego Autor twierdzi, że psy atakujące obce osoby na ulicy przejawiają agresję lękową a nie - na przykład terytorialną? Czy każdy przypadek agresji we własnym mieszkaniu jest spowodowany instynktem terytorialnym? Za najbardziej kuriozalny można uznać przykład "agresji dominacyjnej w ramach instynktu stadnego polegający na nadmiernej dominacji nad ludźmi zamieszkującymi wspólnie z psem". Zjawisko to było wprawdzie opisane przez Sławomira Mrożka w noweli o owczarku, który pasał na trawniku właścicieli i ich gości, ale przy całym szacunku dla pisarza trudno uznać go za behawiorystę. Co zatem miał na myśli Autor pisząc o [U]nadmiernej[/U] dominacji i jakie nasilenie dominacji uznałby za odpowiednie? Jak ma się instynkt stadny (czyli podążanie za innymi osobnikami i naśladowanie ich) do zachowań agresywnych wobec ludzi zamieszkujących wspólnie z psem? Autor twierdzi, że "agresja dominacyjna" jest charakterystyczna dla takich ras jak rude cocker spaniele, rottweilery, berneńskie psy pasterskie, jamniki i różne teriery. Twierdzi dalej, że "takich złych zachowań nie odnotowano u zdrowych parson russel terierów, które w zdecydowanej większości nie wykazują agresji w stosunku do ludzi i na całym świecie są zalecane do pracy w dogoterapii". Na jakiej podstawie Autor oparł swoje tezy? Dlaczego w przypadku parson russel terierów czyni zastrzeżenie, że takich zachowań nie odnotowano u [U]zdrowych[/U] osobników i nadmienia, że ich zdecydowana większość (a więc jednak nie wszystkie) nie wykazuje agresji? Skąd przekonanie, że parson russel teriery są na [U]całym świecie [/U]zalecane do dogoterapii? Ile parson russel terierów jest wykorzystywanych w dogoterapii w Azji, Afryce, Ameryce Południowej czy Australii i jak ich liczebność ma się do liczebności innych ras? Dlaczego Autor uważa, że parson russel terier jest lepszym dogoterapeutą niż np. pudel lub sheltie? W dalszej części artykułu Autor postuluje, by nie oceniać na wystawach psów wykazujących agresję. Postulat słuszny, wart ze wszech miar wprowadzenia w życie. Czy jednak faktycznie trudno jest sędziemu wykryć zachowania agresywne prezentowane przez psa na ringu? Czy sędzia [U]posiadający wiedzę[/U] dotycząca psiego behawioru nie zauważy blizn po ugryzieniach na głowie amstafa? Czy nie zobaczy sztywno poruszającego się ogona, najeżonego grzbietu czy zmarszczenia warg? Inną sprawą jest to, czy fakt prezentowania przez psa zachowań grożących może stanowić podstawę do wykluczenia go z hodowli? A jeżeli np. grożenie przez konkretnego psa zawsze zatrzymuje się na etapie ściągnięcia kącików warg to czy należy to uznać za wadę czy zaletę tego osobnika? Autor postuluje także, by lekarze weterynarii współpracowali ze Związkiem Kynologicznym i zgłaszali wykryte przypadki agresji u psów pochodzących z hodowli. Czyżby nie wiedział, że wielu weterynarzy jest dosyć sceptycznych wobec Związku Kynologicznego? Jak Autor wyobraża sobie zgłaszanie przez weterynarzy przypadków agresywnych zachowań u psów pochodzących z hodowli? Między zbadaniem papużki i szczepieniem kota weterynarz sporządza (za darmo) raport i wysyła do Związku Kynologicznego? Czy właściciel psa na którego "doniósł" weterynarz nie wybierze następnym razem do innego, mniej gorliwego lekarza? Autor, powołując się na swoje doświadczenia biegłego sądowego pisze o konieczności podjęcia zdecydowanych działań prawnych w stosunku do osób niebędących lekarzami weterynarii usiłujących prowadzić czynności behawioralne czy trenerskie, szczególnie u psów agresywnych, twierdząc, że narusza to elementarne zasady postępowania zgodnego z obowiązującym prawem. Niestey, nie podaje jakie konkretnie przepisy prawa ma na myśli Autor? Czy studia weterynaryjne wystarczająco przygotowują do prowadzenia interwencji behawioralnych i ile godzin zajęć dydaktycznych jest poświęconych "leczeniu agresji" u psów? Co ciekawe, Autor, który na stronie 38 twierdzi, że należy podejmować zdecydowane działania prawne wobec osób nieuprawnionych na stronie 39 wypowiada się na tematy przekraczające jego kompetencje lekarza weterynarii, a dotyczące zaburzeń psychicznych diagnozowanych wyłącznie u ludzi - mam tu na myśli natręctwa myślowe, chyba, że Autor - jak doktor Dolittle potrafi rozmawiać ze zwierzętami. Dalsze informacje dotyczące badań nad agresją u psów, na które powołuje się Autor nijak się mają do rzetelnej informacji naukowej. Czym są "badania genetyczne", które "wykazały na podstawie modeli matematycznych" i jak je przeprowadzono? Informacje o tym, że efekt hodowlany zależy parametrów genetycznych i od selekcji nie są odkryciem nawet dla licealisty. Dalsze informacje dotyczące genu znajdującego się na chromosomie X i warunkującego zachowania agresywne wprowadzają w błąd przeciętnego czytelnika "Psa", bowiem Autor nie podaje w jakim procencie ta zmienna wyjaśnia występowanie zachowań agresywnych u psów. Mimo specjalizacji z psychiatrii nie wiem, skąd Autor czerpał informację o tym, że hamowanie monoaminooksydazy wpływa na nasilenie agresji, z moich obserwacji klinicznych wynika coś przeciwnego - nieuzasadniona drażliwość często współistnieje z depresją i ustępuje w trakcie leczenia między innymi inhibitorami monoaminooksydazy A (skoro Autor pozwala sobie na opisywanie natrętnych myśli u psów, ja również posłużę się przykładem dotyczącym innego gatunku). W końcowej części swojej pracy Autor pisze o znaczeniu niewydolności tarczycy z zaburzeniami zachowania a dalej - o tym, że istotne byłoby wykonywanie EEG u zwierząt wykazujących agresję. Ile gabinetów weterynaryjnych w Polsce dysponuje możliwością wykonania EEG i ilu właścicieli psów byłoby zainteresowanych wykonaniem takiego badania? Jakiego wyniku badania spodziewa się Autor? Nawet w przypadku napadów psychosensorycznych (zjawisko niezwykle rzadkie w porównaniu z zaburzeniami zachowania spowodowanymi wyuczeniem niepożądanych zachowań) EEG w okresach między napadami może być prawidłowe, często zdarza się również sytuacje odwrotne - rozsiane zmiany w EEG nie mają żadnego odniesienia do funkcjonowania pacjenta. Ponadto: czy wynik badania wpłynąłby na postępowanie terapeutyczne? Istnieją wprawdzie badania dynamiczne mózgu, które pozwalają na wnioskowanie o związku między funkcjonowaniem różnych struktur mózgu a zaburzeniami zachowania, poprzez ocenę metabolizmu w poszczególnych miejscach ośrodkowego układu nerwowego np. poprzez badanie pozytonowej tomografii emisyjnej - PET, ale na dzień dzisiejszy mamy w Polsce 7 aparatów PET i z pewnością nie są one wykorzystywane w badaniach zwierząt domowych. Nawiązując do problemu niewydolności tarczycy (trudno wywnioskować, czy Autor wiąże niedoczynność tarczycy ze zmianami w EEG czy nie) Autor pisze "jeśli wyleczenie niewydolności tarczycy nie spowoduje ustania zachowania agresywnego, to oznacza, że mamy do czynienia z bardzo rzadkim przypadkiem klinicznym. Czy znaczy to, że pies chory na niedoczynność tarczycy zawsze przejawia agresję tylko z powodu niedoczynności? Nie może być psem z "podwójną diagnozą" - chorym na niedoczynność tarczycy i niezależnie od tego agresywnym? Podsumowując swój artykuł Autor pisze "możliwe, że badając zwierzę pod kątem parametrów endokrynologicznych i metabolicznych odkryje się związki między jego stanem zdrowia a zaburzeniami zachowania" - możliwe, że coś odkryjemy, tak samo jak możliwe, że nie odnajdziemy żadnych odchyleń w stanie fizykalnym psa. Kończąc Autor pisze, że w wypadku, gdy pies nie ugryzł człowieka nie mamy wystarczających danych koniecznych do zakwalifikowania tej czynności do konkretnej grupy zachowań agresywnych". Dlaczego - zdaniem Autora - ugryzienie, [U]kończące przecież całą sekwencję zachowań grożących[/U] jest konieczne i dlaczego uważa, że niezbędne by kwalifikować czynności do konkretnej grupy zachowań agresywnych? Czy ustalenie nozologii zachowań agresywnych jest niezbędne do przeprowadzenia skutecznej interwencji? [B]Komentarz[/B] Przesłanie omawianego artykułu wydaje się jasne: Autor usilnie stara się udowodnić, że tylko lekarz weterynarii może udzielać rad dotyczących agresji. Cały artykuł, chaotyczny i pełen błędów merytorycznych dowodzi, że w dziedzinie zaburzeń zachowania u psów Autor jest osobą niekompetentną, ignorującą np. podstawy metodologii badań naukowych, zaś jego artykuł ma na celu zdyskredytowanie osób zajmujących się "czynnościami behawioralnymi". Autor zdaje się nie rozumieć, że chociaż psy przejawiają różną gotowość do zachowań agresywnych, to agresja raczej sposobem radzenia sobie przez psa, który może być wzmacniany lub hamowany przez otoczenie psa niż trwałą i niezmienną cechą. Podsumowując: artykuł przedstawia prywatne poglądy Autora, nijak się mając do aktualnego stanu wiedzy dotyczącej biologicznych uwarunkowań zaburzeń zachowania.
  6. Czy ktoś może wie jak polscy sędziowie oceniają kątowanie owczarków holenderskich? Wzorzec mówi, że nie powinny być zbyt mocno kątowane, takie psy wygrywają na wystawach klubowych ale czy polscy sędziowie przyzwyczajeni do mocnego kątowania to uwzględniają? Tak tylko pytam
  7. Tatuś Cudnej nazywa się [FONT=Arial][COLOR=#000080]Zoran van de Tiendschuur. Cudna jest złoto pręgowana. Na razie nie udało mi się wstawić fotek, nie mam czasu by przyswoić sobie tę umiejętność ponieważ oprócz pracy zawodowej zajmuję się budowaniem zapór w ogródku, odkopywaniem roślin, zmywaniem błota z podłogi w salonie itd. Dodam, że Cudna łapie i zjada chrabąszcze i regularnie pozbawia szetlanda Montisia owłosienia.[/COLOR][/FONT] [FONT=Arial][/FONT] [FONT=Arial][COLOR=#000080]Pozdrawiam do następnego razu[/COLOR][/FONT] [FONT=Arial][COLOR=#000080]wilt[/COLOR][/FONT] [FONT=Arial][/FONT]
  8. Uprzejmie informuję, że od wczoraj jest z nami owczarek holenderski długowłosy z kennelu vd Limburgse Bodem. Cudna urodziła się 17 lutego, jej mamusia Alexis Chanel vd Limburgse Bodem została zwyciężcą świata w 2006 w Poznaniu, dokładne dane tatusia podam wkrótce (te holenderskie imiona są trudne do zapamiętania). Katarzyna Borysewicz, Gryfice
  9. Byłam na wystwie championów i miałam nieprzyjemność oglądania jak wystawia swojego psa p. Kryszak. Od 20 lat jeżdżę na wystawy i jeszcze nie widziałam tak agresywnego wystawcy. Pies, niezalenie od tego co robił, był bez przerwy uderzany w żuchwę, szarpany za brodę, podduszany ringówką, bez potrzeby podnoszony za szyję i ogon. Ta kobieta ani razu nie pogłaskała go, nic mu nie powiedziała miłego. Po ringu chodziło złamane, zrezygnowane zwierzę. "Chłopcy z miasta" bardziej czuli dla swoich "bojowych" psów. To źle, że sędziowie udają, że nie widzą agresji wystawców. Nawet jeśli pies jest piękny, to satysfakcja ze zwycięstwa jest dana tylko właścicielowi. Patrząc w kategoriach behawioralnych p. Kryszak dostaje pozytywne wzmocnienia za to, że źle traktuje swojego psa (oprócz tego pewnie czerpie też korzyści z nazwiska, ale to zrozumiałe, że kobiety starają się wychodzić za mąż za ustawionych mężczyzn - w końcu ma to zapewnić przetrwanie ich genom). wilt
×
×
  • Create New...