Jump to content
Dogomania

perzan

Members
  • Posts

    35
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by perzan

  1. A bez metafor? Bo słowo "nie" w zasadzie jest również zaprzeczeniem forum dyskusyjnego. Zakładam, że sama permentyna nie stanowi problemu. No chyba, że ta o stężeniu 75 proc. "przebije się", a ta 25 procent nie wchłonie się. Natomiast problem widziałbym w substancjach pomocniczych, które prawdopodobnie odpowiadają za owo "przebicie się". Istotnie w preparatach do spryskiwania mogą one być inne niż do smarowania - i nieskuteczne w transporcie pepermenty, i działające drażniąco.
  2. Na rynku dostępnie są koncentraty pepermenty - zapewne do zastosowania dla zwierząt gospodarskich przy masowej hodowli, zapewne nie do zwalczania kleszczy a zapobiegania innym schorzeniom dermatologicznym. Permanentna jest natomiast stosowana w preparatach spot on np. advantix (tu jest z jakimś dodatkiem, ale są też jednoskładnikowe krople). Koncentraty dla zwierząt gospodarskich są mimo nazwy mniej skoncentrowane - robi się z nich roztwór do oprysków. Mają 25 proc. pepermenty, natomiast typowe krople dla psów mają 75 proc. Czy logicznym - a przede wszystkim skutecznym i bezpiecznym - byłoby stosowanie takiego hodowlanego preparatu dla psa, oczywiście zwiększając dawkę 3 razy? Dawka pepermenty ta sama, tylko aplikacja w stosunku do typowych preparatów nieco mniej wygodna.
  3. A co to jest przypadkowy kontakt psa z psem i co w nim takiego strasznego, ze jest niepożądany? Zawsze myślałem - obserwując swojego psa i jego "przypadkowych" kolegów - że takich kontaktów jak najwięcej, bo psy nie potrzebują anonsowania. Psy same sobie ustalą czy się tylko obwąchają i pójdą dalej, czy chwilę pobiegają, czy jest to tylko przelotna znajomość, czy mięta jest duża. W pierwszym przypadku wystarczy tylko zwolnić kroku, w drugim aż żal przerywać i wówczas jest jakiś kontakt właściciela z właścicielem z pytaniem czy mają jakieś stale pory spacerów, bo skoro psy się polubiły, to może spotkają się jeszcze lub ze wskazówką, że jakaś grupka spotyka się o stałej porze i zapraszamy nowego kolegę. Mam wrażenie, że im bardziej "zaawansowany" właściciel psa, im bardziej oczytany w psiej literaturze, im bardziej nastawiony na szkolenie tym bardziej bufonowaty, konfliktowy i patrzący z góry na "prostaczków", co to tylko gapią się z uśmiechem, jak ich psy się ganiają i kotłują. Skrajny przykład mam u siebie w parku. Baba po prostu prowadzi sobie na środku trawnika komercyjne szkolenia i drze się z daleka, że nie życzy sobie, żeby obce psy podchodziły. Ale nie to ją najbardziej boli. Zdaje się, że najbardziej irytuję ją, że jej własne psy nie są skoncentrowanie na niej, ale najchętniej bawiłby się z "przypadkowymi" psami, mając w nosie całe to szkolenie, kiedy widzą, że inne psy są na wagarach. Mam już trzeciego psa i nigdy nie zdarzyły mi się jakieś większe konflikty czy to z innymi właścicielami, czy to z otoczeniem bez psów. Może dlatego, że nie mam jakiś wygórowanych ambicji związanych z psem, staram mu się zapewnić jak najlepszy i najciekawszy byt, a on nie ma wobec mnie jakiś wygórowanych obowiązków i z powodu tego, że ja nie potrafię grac na fortepianie, nie mam zamiaru wyładowywać swoich kompleksów na psie, który ma być wirtuozem - ma się pilnować, biegać za patykiem, bawić się z psami, słuchać moich monologów, kłaść mi się na nogach, kiedy oglądam tv. A z drugiej strony mam jakieś elementarne wyczucie sytuacji na zasadzie "żyj i pozwól żyć innym"- nie będę psa trzymał na smyczy w pustym parku mimo, że regulamin tego zabrania i nie spuszczę psa na wyznaczonym wybiegu dla psów, kiedy wejdzie tam matka z dzieckiem, mimo że regulamin mi na to pozwala. Jakbym się stresował tym, że pies ma "przypadkowe" kontakty lub analizował drobiazgowo wszystkie regulaminy i zapisy prawa miejscowego, to istotnie posiadanie psa byłoby wielkim stresem. I jak obserwuję ten wątek, to tak często jest. To jest jakiś koszmarny ciąg konfliktów, pretensji, ściągania na siebie kłopotów, prowokacji wobec otoczenia, złośliwości, drobiazgowego trzymania się regulaminów itd. Jedna wielka męczarnia, stres, cenzurowanie otoczenia . Ale to jest własnie specjalistyczne forum, gdzie jest wszystko przez ą i ę, nie mówi się pies, ale pięs, nie ma spacerów, są spącery. Gdzie wszystko się komplikuje i dzieli na czworo, gdzie anonimowo wylewa się jakieś wydumane żale i pretensje. Na szczęście w parku spotyka się zwykłych ludzi, którzy albo psich forum nie czytają, ale wstydzą się przyznać, że wylewają na nich swoje frustracje, po powrocie ze spaceru.
  4. Husse? A co to jest 51 proc. kurczaka? Kurczak cały? Kurczak świeży? Pewnie tak. Więc ile tam jest mięsa w postaci suszonej? Poniżej 10 proc? Bo oni sami twierdzą, że stosują uczciwe praktyki podawania składu. Czyli - uwaga - podają procenty przed suszeniem np. 67 proc., to po suszeniu 30 proc... Najczęsciej w ich karmach jest 51 proc. mokrego produktu wyjściowego, po wysuszeniu zosatnie ze 20 proc. 20 procent całego kurczaka, a więc podrobów, skóry, kości. Mięsa w karmie zostaje więc tyle co kot napłakał. Nie wiem więc czy stwierdzenie, że bosh jest gorszy od husse jest prawdziwe. Jedyna pewma rzecz, że jest dwa razy droższy.
  5. Tylko jaki jest cel tego porównania? Wykazanie, że są sobie dwie karmy o rożnym składzie, którym rynek wyznacza rożne ceny? Na tej zasadzie można zrobić setki zestawień. Oczywiście domyślam się celu. To taka maniera - "zdemaskuję" RC = jestem wybitnym znawcą. Ale co tu demaskować? Cena i skład każdej karmy jest znany, w dodatku nie ma obowiązku kupowania określonej marki. A, że RC ma wysoką rozpoznawalność? To trochę pretensje do garbatego, że ma proste dzieci. No i te ciągłe teorie spiskowe na temat weterynarzy. Ile firm ma specjalistyczne serie weterynaryjne? RC jako nieliczny ma, więc co w tym dziwnego, że widuje się je w gabinetach? Jak ma się chorego psa, a w kuchni brak laboratorium, tego typu karmy mogą polepszyć komfort życia i psu, i nam. Poza tym w porównaniu są nieścisłości. Cena Essential jest po obniżce, za 12,5 kg. Tymczasem RC można w podanej cenie bez trudu kupić w opakowaniu promocyjnym (te promocje trwają niemal wiecznie od kilku lat) 15+4=19 kg. W przypadku dużego psa daje to około 3 tygodni więcej - różnica nie do pogardzenia. A im mniejszy pies, tym korzyści większe. RC karma jak karma, ale podaje chociaż uczciwie skład i nie sili się na żonglerkę. Jak jest na pierwszym miejscu zboże, to tak piszą. Jak na pierwszym miejscu jest suszone mięso, to też piszą. Jak mięśnie nie są głównym źródłem białka, to piszą. A tymczasem inna karma? No po co ten zabieg z dzieleniem na świeżego i suszonego kurczaka i kaczkę. Świeży będzie w karmie suszony, a ten suszony był jako surowiec świeży. Po prostu nawet dodanie świeżego i suszonego nie zapobiegnie przykremu wrażeniu, że za niemal 200 zł kupuje się nieduży worek kartofli. Zresztą co to jest kurczak i kaczka? Bo ja tu nie widzę jednoznacznego komunikatu o mięsie. A drób składa się i z kości, i z podrobów. No i skąd ten kult bezzbożowości? Że niby dla psa nienaturalnym pożywieniem jest ryż czy pszenica, a ziemniaki już tak? Tylko dlaczego w przypadku gotowania dla psa jako wypełniacze stosowanie są makarony lub ryż, a ziemniaki kojarzą się z wiejskimi psami, które dostają to co "świnki" w chlewie za stodołą? Ja tu oczywiście nie bronię RC - to tylko produkt rynkowy, więc identyfikowanie się z nim, ale też ideowa walka z nim, są śmieszne. Tylko gdzie tu logika? Jedną manipulację się krytykuje, a drugą pochwala.
  6. Czy da się orientacyjnie określić czas trawienia u psa tj. ile trwa okres od zjedzenia karmy do potrzeby wypróżnienia się. Zakładam, że być może zależy to od wielkości psa i od stylu jego karmienia. (Akurat w moim przypadku to Labrador i sucha karma, wciąż karmiony 3 razy, choć jest już na tyle duży, że powinien przejść na dwukrotne karmienie). Oczywiście pytanie nie jest przypadkowe i wynika z chęci optymalnego wyznaczenia czasu posiłków, tak żeby pies, który nie ma stałego dostępu do trawnika i wychodzi jedynie na spacery, nie odczuwał potrzeby załatwienia się w najmniej optymalnych porach np. w środku nocy. Kiedy karmicie swoje psy? Tylko raz dziennie - o jakiej porze? Rano i wieczorem, rano i popołudniu, a może popołudniu i wieczorem? Da się to jakoś policzyć na zasadzie:nakarmiłem o 8, orientacyjnie za 8 godzin trawienie będzie zakończone i pies zacznie czuć parcie i pomijając wszystkie inne potrzeby psa (ruchowe, towarzyskie) trzeba po prostu zaspokoić jego potrzeby fizjologiczne.
  7. Tak jak w temacie - czy liczby w nazwach karm Royal'a coś znaczą, czy to po prostu jakiś dodatkowy, uproszczony znak rozpoznawczy? Pytam bo kupiłem Labrador Junior bez dodatkowego oznaczenia, a teraz spojrzałem i wszędzie jest Labrador Junior 33. Sądząc po cenach, być może karma z 33 jest odrobinę lepszej klasy. Ale ceny mogą mylić - tu taniej, tam drożej. Moje opakowanie ma termin ważności sierpień 2014, czyli jest świeże. Może po prostu nowe dostawy są już bez 33, bo producent uznał za zbędne te tajemnicze 33?
  8. Słuszna uwaga. Ja liczę dawki minimalne, a przecież są i dawki maksymalne. I jest ona większa niż wynika z Twoich wyliczeń, bo podałem złe dane. Środkowe opakowanie 4 ml nie ma widełek 20-40 kg, ale aż 10-40 kg, czyli pies rzędu kilkunastu kg może dostać aż 4 ml preparatu. Nie będę się chyba bawił w podział i dam jej 6 ml na raz - to będzie 2ml na 10 kg. Jak za chwilę napiszę komplikowanie tej operacji może doprowadzić do przykrych niespodzianek. Pies złapał jednak kleszcza. Choć preparat mam w domu, to zakroplę ją z tygodniowym opóźnieniem w stosunku do książkowych 28 dni. A to najpierw pomyślałem, że ją wykapie, bo złapała trochę zapaszku i czekałem na otworzenie się warstwy tłuszczowej, a to wczoraj było najpierw ciepło, więc nie odmówiłem jej kąpieli, a potem złapała nas ulewa, więc pies był wieczorem wilgotny i tak się zeszło. A kleszcz wkręcił się zapewne wczoraj/przedwczoraj, bo nie był bardzo opity, a być może nie zdążył nawet zacząć, bo weterynarz rozgniótł go w poszukiwaniu krwi i nic nie znalazł.
  9. Moje pytanie nie jest przypadkowe. Ja np. stosuje hiszpański preparat na petrmentynie o składzie niemal zbieżnym do advantixa (nie 500 a 450 permentyny na ml). Sprzedawany jest w trzech opakowaniach do 10 kg 1 ml, 10-40kg 4 ml i 40-60kg 6 ml czyli nietrudno obliczyć, że producent zaleca minimalna dawkę 1 ml na 10 kg ( i na pewno nie bawi się w różne stężenia). Dotychczas stosowałem opakowanie 4 ml, ale że różnica pomiędzy opakowaniami to 1 zł, więc tym razem kupiłem 6 ml. No i zastanawiam się jak to rozdysponować na psie 30 kg: - dać jednorazowo całość - wyjdzie wówczas 2700 permentyny czyli nieco więcej niż w advantixie (2000) a mniej niż w duowinie (3200), według ich opakowań, które obejmują mojego psa; - stosować się do minimalnych dawek producenta, czyli opakowanie wystarczy mi po podzielaniu na pół na 2 miesiące; - a może stosować co dwa tygodnie po 3 ml, choćby dlatego, że pies niemal codziennie wchodzi do wody co zapewne zmniejsza skuteczny czas działania (lub zastosować jakaś inną wariację np. na początku miesiąca 4 ml, tyle co dotychczas, a w trzecim tygodniu poprawić jeszcze 2ml ze względu na słabnąca moc preparatu, no i tydzień później znów mocniejsza główna miesięczna dawka 4 ml).
  10. Tak przy okazji. Przeanalizowałem składy preparatów na permanentnie i widzę ogromne rozbieżności co do dawkowania. Exspot ( i toczka w toczkę identyczny Ekopar) mają w 1 ml 744 mg pepermenty i bardzo proste dawkowanie: do 15 kg 1 ml, powyżej 2 ml. Załóżmy, że interesuje nas pies 30 kg, a więc nie jakieś ekstremum. W Exspocie dostanie więc nieco poniżej 1500 jednostek permentyny. W Advantixie obejmuje go największy rozmiar od 20-40 kg, 4 ml gdzie w 1 ml jest 500 mg permentyny, więc dostanie 2000 jednostek. A stosując przelicznik na 30 kg wystarczyłoby i 3 ml czyli 1500 permentyny, to samo do w Exspocie. Ale już Duowin choć w 1 ml ma tylko 400 mg permentyny to jego największym opakowaniem jest 8 ml dla psa o wadze 16-32 kg. Pies 30 kg, a nawet o połowę lżejszy dostaje w tym przypadku 3200 jednostek permentyny, a pies 30 kg według producenta będzie już na skaju zalecanej dawki i dostanie tylko niezbędne minimum. Tylko, że minimum to raz 1500, a raz 3000. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że im więcej, tym lepiej, tym bardziej, że Duowin nie życzy sobie za swój preparat większej ceny. Ale może to błędne myślenie. W końcu substancja czynna należy do silnych pestycydów, które nie są obojętne dla nerek i wątroby i być może lepiej stosować najmniejszą skuteczną dawkę i "obcinać" nawet nadmiar, dzieląc odpowiednio opakowanie do realnej wagi psa, a nie zadowalając się tym, że pies mieści się w widełkach wagowych, które mogą obejmować kilkadziesiąt kilogramów.
  11. [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Aplikacja preparatów spot-on a powstrzymywanie się od kąpieli - ten temat wydaje się omówiony, ale dla mnie wciąż niejasny.[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Wyjaśnienie tej wątpliwości jest o tyle ważne, że przestrzeganie zasady nie kąpać tyle i tyle przed aplikacją i tyle a tyle po aplikacji, daje niemal tydzień absencji; 1/4 miesiąca. Lato krótkie, upał czasami doskwiera, a jak pies ma możliwość zamoczenia się, odbiera mu się kawał przyjemności i radości życia.[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Przede wszystkim, co rozumieć przez kąpiele? Kąpiel to wejście psa do czystej wody i pływanie w rzece, jeziorze czy kąpiel to zabieg pielęgnacyjny, podczas którego używa się detergentów zmieniających czasowo właściwości skóry?[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Zdaje się, że preparaty spot on rozchodzą się po ciele psa dzięki warstwie lipidowej (łojowej, tłuszczowej), która ma między innymi chronić zwierzę przed wychłodzeniem w razie zmoczenia i chyba nie straszna jej zwykła woda.[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Na mój chłopski rozum jest tak. Na pewno nie można kąpać, myć psa za pomocą szamponu kilka dni przed aplikacją, bo zmywa to warstwę tłuszczową. Skóra staje się jałowa, preparat nie ma się jak rozprzestrzenić, więc trzeba poczekać kila dni zanim gruczoły łojowe przywrócą równowagę. Natomiast pływanie psa w czystej wodzie nie ma tu nic do rzeczy, bo czysta woda nie zmyje warstwy tłuszczowej, która wręcz sprawia, że tuż przy skórze pies pozostaje suchy.[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Inaczej sprawa ma się po aplikacji. Oczywiście nie można kąpać używając szamponu (po ilu dniach można ewentualnie to zrobić), ale i warto powstrzymać się od kąpieli rekreacyjnych - bo i preparat jeszcze się nie wchłonął, więc łatwo go zmyć, a i jego składniki są szkodliwe dla zwierząt wodnych.[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Mój tok rozumowanie jest prawidłowy, czy jednak przez około tydzień ( z aplikacją po środku tego okresu) powstrzymywać się od wszelkiej wilgoci?[/FONT][/COLOR]
  12. tylko jeśli żył w gospodarstwie, to jak znalazł się w tamtym miejscu, które wskazywałoby na wywiezienie i porzucenie...wywiezienie i w tzw. "długą" to sposób bardziej "oświecony", "inteligencki", "wielkomiejski"...w gospodartstwie, gdyby zaczał sprawiać kłopoty, to obawiam się, że zostałby potraktowany szpadlem...no chyba, że kraj się modernizuje na gwałt... przepraszam za sarkastyczny humor...
  13. Tak, bez problemu możesz podać te dane, które są w pierwszym wątku, choć pies nie jest u mnie, to mogę przekazwać Ewie (evuli) No chyba, że podasz namiary bespośrednio do Ewy, ona teraz wie najwięcej o Crotosie i może go najdokładniej opisać.
  14. jemu po prostu trzeba dać trochę czasu i pamiętać, że przeszedł wiele, a nawet teraz mimo, że to jest związane z pomocą, to dla niego nowe miejsca i ludzie, to pewnie ogromny stres...na wale widać było jak się stopniowo otwiera, potem u lekarza oklapł, wczoraj u ciebie wydawał się ciagle oszołomiony i jakby nieobecny...a dziś zmiana... to dopiero kilka dni, a pewnie trzeba mu dać kilka tygodni i w miarę stabilne warunki... i trzeba pamiętać, że to nie tylko psychika, ale i zdrowie i samopoczucie... on może wydawać się chwilami nieobecny, po prostu z powodu złego samopoczucia, kazde chore zwierze jest osowiałe...kto wie jak na dobrze wydobrzeje fizycznie to może nie będziem u potrzebny czas na dojście psychiczne do siebie, bo naprawdę wydaje się bardzo spokojny i przyjazny
  15. Dobrych snów Crotos. Coś mi mówi, że jeszcze przez jakiś czas, jego sny będą zdominowane przez jedzenie,parówki, kiełbasa itp Więc zamiast dobranoc, mówię smacznego :) Pewnie psom wszelkiego rodzaju łańcuchy, żle się kojarzą, ale z Crotosem będzie inaczej, bo dzieki łańcuszkowi ludzi wyrwał się ze swojej pułapki.
  16. też jestem za Crotos i zmieniam dopisek do konta, więc wpłaty crotos, czarnuch, czarnulek, to dla niego i za chwilę piszę o nim na forum stowarzyszenia Crotos, mają maskotkę, wiec może i od rowerzystów coś dostanie ;) więc nazywa się Crotos
  17. Tak został nazwany w ciągu kilku sekund przez jayo sekund, kiedy był rejestrowany u lekarza.Jeśłi ktoś ma inne skojarzenia, to moim problem kojarzącego, a nie imienia. Moim zdaniem pewnie jest milion innych, byc może lepszych imion, ale najbardziej oswaja się to pierwsze. Pies już raz został pozbawiony przeszłości, może lepiej drugi raz już mu jej nie odbierać. Już zaczął tak funkcjonować, niech może niech tak zostanie, w końcu to nie jest najważniejsze. A jeśłi już koniecznie inaczej? Jakie są moje pomysy? Gdzieś krązyło Black, abo Dark. Ale to w końcu obcojęzycznie i jakoś nie optymistycznie. Zmrok, ciemnośc, pewnie dla niego przez kilkadziesiąt dni, był zapowiedzą braku nadzei, która przychodziła z kolejnym świtem. Może Świt? A pies jest też w jakimś stopniu związany z rowerami, to rowerzyści marnie, bo marnie, ale go dokarmiali, dzieki temu dotrwał do pomocy, która też pierwotnie zjawiła się na rowerze. Jest takie stowarzyszenie Crotos, bez którego, kto wie, nie natknąłbym się na niego podczas wycieczki rowerowej. Crotos znaczy z hiszpańskiego, tyle co włóczęga, obeżyświat, wędrowiec. Też pasuje. Mnie Czarnuch się podoba i nie przeszkadza, ale moze być też Świt, albo Crotos. Niech decyduje jayo, to ona najbardziej pomogła
  18. To żeby nie komplikować prośba do osób, które nadzorują konto fundacji, jeśli pojawią się pieniądze z dopiskiem "Czarnuch" niech zostaną przekazane jayo dla niego, ja staram się pisać do znajomych osób, może coś skapnie. Mam nadzieję, że dopisek pozwoli spersonalizować wpłaty. Poszły już jakieś pieniądze dla niego z dopiskiem "Dla Czarnulka" Ostatecznie dopisek dla niego brzmi [COLOR=red][B]"Crotos[/B][B]"[/B][/COLOR] w zwiazku z ostatecznym ustaleniem imienia.
  19. Zaktualizowałem początek wątku, między innymi pozwoliłem sobie podać numer konta fundacji i określić dopisek od naprędce nadanego imienia. Być może pojawią się jakieś wpłaty z dopiskiem "Czarnuch" dla niego. Poszły już jakieś pieniądze z dopiskiem "Dla Czarnulka" Ostatecznie dopisek brzmi "Crotos" w zwiażku z wybraniem ostatecznego imienia
  20. A może jeszcze o jego zachowaniu. Miałem okazję widzieć go trzy razy i widać było jak stopniowo otwiera. Nie wiem jak znalazł się w tym miejscu, całkowicie odludnym, bez szans na znalezienie jedzenia i wody, bez żadnych bodzców, ale to na pewno wpłynęło na jego psychikę, był chyba na etapie stopniowej rezygnacji, ale dziś chyba kurczowo chwycił się szansy, choć też było widać takie falowanie, kiedy czekaliśmy, jakby się najpierw otwierał, a potem czuł, że nic się nie zmieni, potem znów chciał spróbować.
  21. tu jest adres do strony ze zdjęciami psa: [URL]http://picasaweb.google.pl/perzan/PIES[/URL]
  22. AKTUALNIE POTRZEBNA POMOC FINANSOWA I DOM DLA PSA Trzeba pomóc psu, bo zdechnie albo z głodu albo z zimna czekając na swojego psiego Godota. Jak się sprawa ma? Jakieś 3-4 tygodnie temu wybrałem się na wycieczkę rowerową. To było około dziesięciu, a może kilkunastu kilometrów od warszawskiego Tarchomina wzdłuż dzikich okolic wału wiślanego mniej więcej na wysokości miejscowości Skierdy. Na wale siedział czarny pies. Bardzo chudy i bardzo osłabiony, ale nie z powodu choroby, czy wieku, ale właśnie z powodu głodu. Zatrzymałem się. Bardzo fajny i bardzo ładny czarny pies. Średniej wielkości, kiedy był w normalnym stanie miał pewnie około 20, może 25 kilogramów. Wygląd? Sierść średnio długa i coś z wilka i coś z labradora i coś poczciwego i coś demonicznego. Ufny, poczciwy, cywilizowany pies, choć widać było, że częściowo pewnie z powodu sytuacji jest jakby złamany, zrezygnowany, jakby zaakceptował swoją sytuację i choć był dla mnie bardzo przyjazny, to traktował mnie jako chwilową zmianę, po której wszystko wróci do normy, czyli siedzenie w tym miejscu i wpatrywanie się w wąską ścieżkę wzdłuż wału. Stwierdziłem, że najpilniejsze jest dokarmienie go, więc wróciłem się w poszukiwaniu sklepu. Znalazłem, wróciłem, nakarmiłem, potem ruszyłem jeszcze raz, żeby kupić mu coś jeszcze i zorganizować wodę. Już go nie było, jak się okazało prawdopodobnie na chwilę, bo ma chyba legowisko w zaroślach. Stwierdziłem, że może gdzieś w okolicach są jakieś zabudowania, że jednak ma jakieś swoje miejsce, generalnie uspokoiłem sumienie i odjechałem i szybko zapominałem. Wczoraj jechałem znów rowerem w tamtych okolicach. W tych okolicach stwierdziłem, że skręcę w stronę tego wału i zobaczę, co z tym psem. Siedział dokładnie w tym samym miejscu. Jednak musi to być zgubiony albo porzucony pies, który czeka nieustannie w jednym miejscu. Jak sobie radzi? Myślę, że od czasu do czasu, ktoś się jednak przy nim zatrzyma tak jak ja i rzuci coś do jedzenia, a potem jedzie dalej. Tylko, że to nie wróży mu jednak dobrze. Miejsce jest dość odludne, nie jest to też popularne miejsce wycieczek rowerowych. Może przejedzie jedna osoba na godzinę i może jedna na kilkadziesiąt jakoś się zainteresuje i to dotyczy tylko weekendu, bo w tygodniu raczej nikt tam nie jeździ, co w skrajnej sytuacji oznacza marny posiłek raz na wiele dni. W dodatku to koniec sezonu rowerowego i za chwilę te okazjonalne posiłki raz na wiele dniu pewnie się skończą, a zaczną mrozy. Trzeba temu psu jakoś pomóc, bo bez tego zdechnie, po prostu zdechnie z wycieńczenia, czekając wciąż w jednym miejscu. Wczoraj dałem mu jeść, kupiłem puszkę i kilka kawałków kiszki. Pies był bardzo przyjazny, jakby mnie poznał, ale jak pisałem wcześniej jednocześnie zrezygnowany i akceptujący swoją sytuację. Nawet chodził za mną wzdłuż wału, reagował na wołanie, ale tylko na ograniczonym terenie, potem nie chciał iść dalej, wracał do swojego miejsca. A jakby nawet poszedł, choć pewnie trzeba by dużo cierpliwości w zdobyciu jego pełnego zaufania żeby go przekonać Przecież nie przebiegnie za rowerem kilkadziesiąt kilometrów, przecież w pewnym momencie zaczną się ulice i samochody. Ma ktoś pomysł jak mu pomóc? Może ktoś chciałby go wziąć? Gdzie się zwrócić? Gdzie jeszcze napisać? Planem minimum byłoby zabranie go, choć do schroniska, tam, choć przeżyje. A środkiem minimum posiadanie samochodu, którego niestety nie mam. Myślę, że za pomocą jedzenia można by go przekonać żeby wsiadł i wywieźć go z tej pułapki. A krótkoterminowo. Może jest ktoś z tamtych okolic, Białołęka, Tarchomin, Rajszew, Skierdy, Suchocin, żeby choć podrzucić mu coś do jedzenia, dość łatwo można określić gdzie zwykle jest. Ja mu sam nie dam rady pomóc, nie dotrę tam na rowerze w tygodniu przed zmrokiem, nie przekonam go raczej, żeby pobiegł za rowerem. Może ktoś się zainteresuje tym psem? Jedynie, co mogę zrobić to pojechać i zrobić mu zdjęcie, gdyby ktoś chciał go zobaczyć. Mój email : [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL] Mój telefon: 669 086 045 Tu jest adres do zdjeć psa: [URL]http://picasaweb.google.pl/perzan/PIES[/URL] Pies jest już zabrany z wału, na chwilę obecną szuka i domu i funduszy na leczenie, o którym mowa w dalszej części wątku. [IMG]http://www.behemot.com.pl/fotki/czarny05.jpg[/IMG] [IMG]http://www.behemot.com.pl/fotki/czarny02.jpg[/IMG] [IMG]http://lh5.google.pl/perzan/RxZ3VX8xAnI/AAAAAAAAA7M/OuyPF8ByQ7U/AAAA0346.JPG?imgmax=512[/IMG] [IMG]http://lh4.google.pl/perzan/RxZ3yH8xA1I/AAAAAAAAA88/02RUrp9fYtM/AAAA0360.JPG?imgmax=512[/IMG] [IMG]http://lh3.google.pl/perzan/RxZ3g38xAtI/AAAAAAAAA78/4yqR5HjzvEE/AAAA0352.JPG?imgmax=512[/IMG] [IMG]http://lh4.google.pl/perzan/RxZ3sH8xAyI/AAAAAAAAA8k/stdmRWZx1T8/AAAA0357.JPG?imgmax=512[/IMG] [IMG]http://lh6.google.pl/perzan/RxZ4Sn8xBEI/AAAAAAAAA-4/QEmNWwZG0kM/AAAA0377.JPG?imgmax=512[/IMG] Więcej zdjeć na [URL]http://picasaweb.google.pl/perzan/PIES[/URL] PROŚBA O POMOC FINANSOWĄ I O DOM Nie jestem członkiem fundacji która wzieła go pod opiekę, ale pozwolę sobie podac numer konta i okreslić dopisek od imienia psa "Crotos" [CENTER][FONT=Verdana,sans-serif]Stowarzyszenie na rzecz Bezpańskich Zwierząt "NICZYJE"[/FONT] [CENTER]ul. Sielska 1, 07-300 Ostrów Mazowiecka[/CENTER] [COLOR=#ff0000][FONT=Verdana,sans-serif]Numer konta: PKO BP 24 1020 1013 0000 0902 0150 0974[/FONT][/COLOR] [CENTER]Z dopiskiem "Crotos"[/CENTER] [/CENTER]
×
×
  • Create New...