Jump to content
Dogomania

Agator

Members
  • Posts

    27
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    Wrocław
  • Occupation
    dziennikarka

Agator's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Kolejne zwierzęce cierpienie - zakatowany przez nastolatka nogą od stołu kot. Sprawa już zgłoszona policji we Wrocławiu, komisariat Stare Miasto. Wklejam, bo to najprawdopodobniej ten rejon. Może ktoś pozna mieszkanie albo co gorsza oprawców i pomoże naszym stróżom prawa. [URL]http://www.otowroclaw.com/news.php?id=60954[/URL]
  2. Kolejne zwierzęce cierpienie - zakatowany przez nastolatka nogą od stołu kot. Sprawa już zgłoszona policji we Wrocławiu, komisariat Stare Miasto. Wklejam, bo to najprawdopodobniej ten rejon. Może ktoś pozna mieszkanie albo co gorsza oprawców i pomoże naszym stróżom prawa. [URL]http://www.otowroclaw.com/news.php?id=60954[/URL]
  3. To miejsce nie jest miejscem odosobnionym od czerwca do sierpnia, gdy są tam urządzane grille i zawody. No i czasem odwiedzi nas tam powódź i zalewa. Idzie ktoś z dzieckiem - pies idzie na smycz. Jedzie ktoś rowerem - pies idzie na smycz i to nie dlatego że atakuje, a dlatego że po schronisku jest ciekawska i czasami gapowata. Umowa niepisana, lecz doskonale sprawdzająca się w okolicy, to taka, że kto chce puścić psa ze smyczy, idzie dołem, samym brzegiem Odry. Górą wałów biegnie ścieżka i tam bez dwóch zdań jest na smyczy, gdyż spacerują tam ludzie. Teren przy rzece od góry wałów w najcieńszym miejscu dzieli 80 metrów i spora górka - do 15 metrów stroma, jak to wał. 2 stycznia kiedy sytuacja miała miejsce puściłam psa, bo jak okiem sięgnąć nie było nikoguśieńko. Poza tym pies tam biega z innymi psami a ma "problemy" tylko z trzema: jedną Akitą i tą dwójką. Nie było ich wtedy na wałach, bo gdyby tak było, w życiu bym mojej nie spuściła tylko poszła inną trasa. Z panem z Akitą się dogadaliśmy, tzn. widzimy siebie, odwołujemy psy, bierzemy na smycze i kłaniamy się sobie grzecznie, mijając. Z tą panią jest problem, bo mimo iż wiedziała, że mamy problemy, to swoje spuściła. To jej są agresorami, bo moja nawet do nich nie podchodzi - bała się ich od pierwszego napadu i jak tylko je widzi, to niewołana oddala się w moim kierunku.
  4. Koledzy dziennikarze napisali artykuł dodając do niego wypowiedzi rzecznika [URL]http://www.otowroclaw.com/news.php?id=59495[/URL] To dziwne że nie ma uregulowanych przepisów dotyczących procedur. No i jak się okazało nie trzeba chodzić z psem na smyczy i w kagańcu. Warto przeczytać nawet tak dla siebie.
  5. No i sprawa została zgłoszona na policję. Miła pani przyjmowała zgłoszenie. Choć grozi nam mandat w wysokości 200 zł, chciałam by jednak został jakiś ślad w papierach. Tak na przyszłość. Może przesadzam, ale dając psu siedem tabletek antybiotyków dziennie, telepie mną, że z powodu niefrasobliwości niektórych właścicieli, mogłoby się to powtórzyć. Pojawił się jeszcze jeden problem. Stało się to na trasie naszych codziennych spacerów i pies za nic nie chce podejść do tego miejsca. tak na 20 metrów przed zapiera się i nie ma sposobu, żeby przejść. Czy może to być spowodowane tym pogryzieniem?
  6. Witam Mam kilka pytań dotyczących pogryzień. Przeglądnęłam wątki i niestety nie zalazłam podobnej sytuacji. Otóż 2 stycznia mój TZ był z naszą burą suką (to pieszczotliwe określenie) na spacerze. Mieszkamy nad Odrą, więc często zdarza się, że idąc między rzeką a wałem puszczamy wolno psa. Wielu właścicieli tak robi i w okolicy panuje niepisana zasada, że na wałach psy chodzą na smyczy, a na międzywalu są puszczane luzem, żeby mogły ze sobą poszaleć. Niby raj, a jednak... Jest jedna właścicielka suk owczarka niemieckiego i weimarskiego, która nie rozumie najwyraźniej mowy ciała swoich psów - słowem sieją one postrach nie tylko wśród okolicznych suk, lecz również psów. Gdy jakiegoś wypatrzą, pędzą w jego kierunku z wybitnie agresywnym nastawieniem. I mimo pozycji uległej napadają z zębami. Kilkakrotnie odganiałam jej suki od mojej. Raz nawet oberwały smyczą automatyczną, jednak pani konsekwentnie twierdzi, że to wina wszystkich innych psów a nie jej. Tak się stało, że po nowym roku trafiło na nas. Pani szła z sukami na smyczy wałem, nasza na dole biegała luzem. Gdy pani zobaczyła naszą stwierdziła, że "teraz się pobawią" i puściła swoje z góry wałów ze smyczami. Napadły na naszą i zakotłowało się poważnie. Niestety dopiero w domu zobaczyliśmy spod długiej sierści dwie rany na grzbiecie - jedna wielkości 5 cm. Nasz wet jej nie zszył bo primo - suka jest chora na serce, więc bał się podać silniejsze środki, a secundo - miał obawy by bakterie beztlenowe nie zaczęły szaleć pod szwami. Musiałam wyjechać z miasta do domu rodzinnego, bo tam pies miał kontunuowaną kurację na zapalenie stawu biodrowego. TZ został i przez dwa dni wypytywał na wałach o tą panią. Dowiedział się tylko imion psów, więc zaczął chodzić po najbliższych weterynarzach. Okazało się, że jeden z nich je leczy i poinformował że są szczepione, natomiast nie chciał przekazać naszych danych kobiecie, by się z nami skontaktowała, bo jak to określił "nie chciał się mieszać". Mógł się też wystraszyć bo TZ dał mu wizytówkę z kancelarii prawniczej, którą prowadzi. No ale do sedna... 1. Czy sądzicie, że jest szansa, że po zgłoszeniu sprawy na policję (dzielnicowy tak poradził) kobieta zacznie bardziej pilnować swoje psy? 2. Czy jest jakiś przepis, który by zmuszał weterynarza do podjęcia środków? Wiem, że nie mógł podać nam jej danych osobowych, ale z drugiej strony czy nie jest zobowiązany skontaktować się z nią i jej o wszystkim powiedzieć? W końcu pokazaliśmy mu dokumenty wydane przez weta 2 godz. po pogryzieniu. Sprawa z automatu trafiła też do oddziału chorób zakaźnych, bo pies był opatrywany na klinikach uniwerku. Rozumiem też, że jest to słowo kontra słowo. Zapłacimy bez problemu mandat za brak smyczy, bo zależy nam przede wszystkim na daniu właścicielce do zrozumienia, że nie ma yorków, ale dwa potężne psy nad którymi nie panuje. Czy jest sens się ścierać?
  7. Po ciszy prawie burza. :) Prawie rok minął od ostatniego wpisu. Sabotaż jest kochanym psem. Jak na razie czekamy ze sterylizacją, gdyż weterynarze z kolei wstrzymują się z decyzją o operacji drugiego stawu biodrowego. Nie chcemy jej fundować dwóch operacji w roku. Dzięki dekapitacji nie pozwala na siebie wskakiwać innym psom, wręcz je odgania z zębami, w newralgicznym czasie, więc operacja okazała się być przy okazji środkiem antykoncepcyjnym. Jeśli nic się nie będzie działo z biodrem, sterylizacja czeka ją zapewne w okolicach znowu Bożego Narodzenia. Na urlopie byli my na Mazurach. Tam Sabotaż zwiedził wilczy szaniec :) i inne bunkry, najadła się ryb i pływała w jeziorze Mamry. Złapała też kleszcza w powiece - masakra, mimo Frontline'u. Niestety cały nie wylazł, więc miała smarowane spirytusem by się pogoiło. Oczywiście wizyta u weterynarz z Węgorzewa została zaliczona. Po raz pierwszy chyba widziała krowy - koniecznie się chciała z nimi poganiać. Niestey one nie były w nastroju. No i wleciała w elektrycznego pastucha - nasza wina, bo się nie dopytałam gospodyni czy takie jeszcze w okolicy są. Okazało się, że tak. Sama w niego wlazlam i fryzura mi się napuszyła do końca dnia. Byliśmy również z nią na Grunwaldzie. Ogólnie nie polecam - ja tam musiałam być ze względów zawodowych. Zaopiekowała się również małym kotkiem, którego wzięła moja mama. Traktowała go niemal jak swojego szczeniaka. No i Maniek teraz myśli, że jest psem, bo np. jak ktoś wchodzi to podbiega do drzwi i mruczy i takie tam. Z Matynią stosunki poprawne zostały zachowane.
  8. Trochę nie na temat ale przydatne dla wszystkich wrocławian: Dzwoniłam do Zarządu Zieleni Miejskiej - akcję deratyzacyjną przeprowadzają jeszcze w okolicy ul. Krasińskiego, Dworca Głównego, Fosy Miejskiej, na Wyspie Słodowej i na wyspach w okolicy skarp. Zdaniem jednej pani wysypano ją w oznaczonych miejscach, tzn paczki z trucizną są oznaczone że jest to trucizna :angryy: ale nie ma informacji na plakatach itd. Trzeba uważać, a urzędnikom gratulujemy.
  9. Ja bym mogła we wszystkie dni po 17, ale nie w poniedziałek. Psiur to Saba vel Sabotaż (takie a la wilczak czechosłowacki)
  10. Mi by pasował przyszły czwartek (26.02), tak po 17. A Wam?
  11. Optowałabym za dniem w tygodniu. :) Na weekend emigrujemy w lubuskie na podkarmienie u rodziców ;)
  12. Też się piszemy z moim osobistym ADHD. A pod Orbitę możemy spokojnie podjechać. Tylko kiedy? ;)
  13. Agator

    Zima nad morzem

    Witam A jaki dokładnie hotelik? Przyznam się, że szukam miejsca właśnie w tej miejscowości, ale na Wielkanoc. Daj proszę znać jak Wam tam będzie. Bo ja, jak Gucwińscy, mam całą menażerię - tzn kotkę i psiora.
  14. Witam Chciałabym się zameldować jako chętna do grupowego spaceru. Moje słodkie czworołapne ADHD pomęczyło już wszystkie okoliczne psiaki :razz: Jeśli zaś chodzi o przedstawienie się, to jesteśmy tutaj: [url]http://www.dogomania.pl/forum/f85/sos-nora-mix-czechoslowackiego-wilczaka-bojazliwa-pieknosc-35771/index34.html#post11736579[/url] Serdecznie pozdrawiam i czekam na wiadomość
×
×
  • Create New...