Jump to content
Dogomania

fidelkova

Members
  • Posts

    6
  • Joined

  • Last visited

fidelkova's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [quote name='puli']Fidelkova - w jakim miejscu on sypia? Gdyby mu zafundować (na razie pozyczyć) klatkę, włozyc do niej spanko, przykryć ja kocem i zostawić odkryte tylko wejście (drzwi caly czas otwarte), to moze byłby zachwycony nową, zaciszną budą ? Mozliwe,że poprawiłby mu sie komfort psychiczny i zwiekszyłoby mu sie poczucie bezpieczeństwa...[/quote] zle jest - w lozku spi:lol: a lozko to jest w sypialni, w ktorej dzial sie sylwestrowy horror i w ktorej za boga nie chce sam zostawac. co do podsluchiwania - dobry pomysl. zrobilismy jednak juz 2 razy taki test, po 15 minut poza domem. nawet nie ogladalam nagrania z kamery, fotel cieplutki, pies sie z miejsca nie ruszyl. jakby nie zauwazyl ze wyszlismy w ogole. i to sie, przepraszam za wyrazenie, kupy nie trzyma troche. dziwny problem.
  2. [QUOTE]A teraz do terapii. NIe jestem żadną specjalistką, ale troche czytalam o tych psich lekach i także w mojej ocenie Twemu psu potrzebna jest lekoterapia. Czemu? Otóz moim zdaniem niewłaściwie podchodzisz do problemu szukając zródła. Zródło to Ty juz masz- pies sie przestarszyl bardzo silnie w okreslonej sytuacji i w sytuacjach podobnych, budzacych pewnie jego skojarzenia reaguje lekiem. Zródłem jest wiec jego przeżycie. Niestety chyba nie jesteś w stanie wyeliminować zródła tych strachów, bo z tego, co piszesz, wszystko sie dzieje podczas Twojej nieobecnosci i tak nprawde nie wiesz, co te ataki wywołało. [/QUOTE] rozumiem, ze moze nie obyc sie bez lekow, nie neguje tego ale nie chce psa bez sensu faszerowac czyms co nie pomaga. i tak jak u ludzi - same leki nic nie dadza, to tylko wspomaganie terapii. wg mnie konieczne jest znalezienie zrodla leku. nie moge pogodzic sie z tym, ze jestem zupelnie bezsilna. dzieje sie podczas nieobecnosci - bo sama nieobecnosc powoduje stres. nie wiem co jeszcze do tego dochodzi. wyglada na to, ze ostatnio to obce (niecodzenne) dzwieki sa lekogenne. [QUOTE]chyab ze - jesli masz warunki- nagrywaj wszystko, co sie dzieje w pomieszczeniu zajmowanym przez psa i w ten sposób ustal, co jego taką, a nie inna reakcję powoduje.[/QUOTE] rada weterynarza. zastosowalabym - ale na razie nie moge go zostawic samego w domu. za duze ryzyko kuku. ewentualnie na zewnatrz. a tam wiele nie nakrece. [QUOTE]Bo jesli bedziesz go zostawiala w domu bez takiego wspomagania, a on bedzie sie stykał z tym, co go "przestrasza", może to tylko utrwalac i pogłebiać ten lęk[/QUOTE] no wlasnie.... :( dzieki, pozdrawiam i czekam na wiecej rad :)
  3. [QUOTE]Wiesz, no ale z tego co piszesz to nijak tylko wyłania się obraz psa ljednak nieco lękliwego. Słuchaj, co byś nie mówiła, to jednak tak się całkiem normalny pies nie zachowuje.[/QUOTE] tak, masz racje. nie neguje tego, chce jednak nakreslic troche szerzej obraz sytuacji i Fidela. [QUOTE] Pies lękliwy ma też taką cechę - że nie da się do niego dotrzeć kiedy zaczyna panikować - to się może objawiać w różnym nasileniu. Im mniej pies "kontaktuje" tym większy stopień nasilenia lękliwości.[/QUOTE] oooo wlasnie to jest to! bingo! zero kontaktu w stresie, gdy go cos boli, gdy sie zbytnio podekscytuje (lapie trop - i pies leci i wrecz nie slyszy glosu, raczej niz nie slucha) [QUOTE] Nad klatką może dobrze by było się zastanowić, bo skoro pies się pokaleczył i zniszczył wam mieszkanie to sprawa może się pogorszyć a pies zrobić sobie na tym lękowym "kociokwiku" większą krzywdę...:roll:[/QUOTE] klatka byc moze, ale tylko po konsultacji z lekarzem (a raczej behawiorysta), sama sie do tego nie wezme - wlasnie przez to, co sama pisalas wyzej. a oczkow szkoda, nie wywracaj tak bardzo;) dzieki, pozdrawiam
  4. dzieki za pomoc :) problem jest w ogole dosc zlozony - Fidel nie jest lekliwy, lubi ostre szalone zabawy, goni "polujac" po lasach. z psami jest roznie - bywa agresywny do duzych psow, to istonie pewnie ze strachu, ale w ostatnich moze 2 latach i tak zachowuje sie duzo lepiej do innych duzych psow (do suk i mniejszych psow generalnie zwykle swietnie). jezeli zobaczylbys (zobaczylabys) fidela, ostatnia rzecz ktora moznaby o nim powiedziec to to, ze jest psem lekliwym. oczywiscie to co w glebi psyche to juz cos innego, troche jak u ludzi. boje sie klatki, on jest strasznie sprytny i uparty i generalnie trudno go do czegokolwiek przekonac - typowy jamniczy upor, zawsze chce zrobic po swojemu, "stawial sie" (uciekal, odsuwal sie) zawsze na proby "ubezwlasnowolnienia" - trzymania na rekach, na kolanach, itp. a do tego nie jest lasy na smakolyki. od miesiaca zastanawiamy sie, co sie zmienilo w naszym otoczeniu, zachowaniu, podejsciu do niego. nie wpadlo mi nic innego oprocz tego, ze ostatnio coraz rzadziej zostawal sam i coraz mniej chcial byc zamykany sam w sypialni. az do feralnego sylwestra z jego kulminacja oczywiscie. lęk - tak jakby nie chcial zostawac w ogole sam w domu, niezalenie od tego gdzie. dziwne, ze na zewnatrz chyba bylo lepiej. hydroxyzinum tez nie dzialalo, moze troche wiecej spal i pil, nic wiecej, lęki byly, wiec odstawilismy az do lepszego pomyslu. pozdrawiam, fidelkova
  5. jasne, sa leki na wszystko, ale ja szukam przyczyny i mozliwosci poradzenia sobie z problemem. i mam nadzieje, ze nie pozostanie on z rozwiazaniem "cud-miod-tabletka-na-nastroj. dziekuje. nastepny prosze" pozdrawiam, fidelkova
  6. Witajcie, mam spory problem z 9-letnim Fidelem. Fidel jest jamnikiem, dotychczas nie było z nim większych problemów. Powiedziałabym wręcz, że w odkąd przeprowadziliśmy się 3 lata temu do domu z ogrodem, Fidel stał się dużo fajniejszym i spokojniejszym psem. Do czasu... Wszystko zaczęło się tak naprawdę tuż przed Świętami, gdy Fidel słysząc odgłosy fajerwerków na spacerze zaczął się część, wręcz dygotać i ciągnąć na smyczy – wręcz w dowolnym kierunku, byle szybciej. Potem był spokój, bardzo miłe Święta, spacery, goniactwo po lasach, szaleństwa w górach, Fidel zachwycony, my również. Kulminacją wszystkiego był Sylwester, gdy pies został zostawiony jak zwykle gdy wszyscy domownicy wychodzą z domu w sypialni (tak tak, śpi w łóżku, przyznaję się ;-) ). Po powrocie zastaliśmy pobojowisko – zgryzione drzwi, rozbity wazon, zdarte listwy przydrzwiowe. I niestety Fidelka z rozszarpanymi całymi brwiami, zniszczonymi od tarcia i gryzienia drzwi. Bardzo się ucieszył na nasz widok, my jakby mniej niestety. Sytuacja powtórzyła się, gdy znów musiał po kilku dniach zostać sam w domu. Strupy poździerane, krew, Fidel radosny że wreszcie przyszli i wypuścili. Po konsultacji z lekarzem doszliśmy do wniosku, że to lęki. A po jeszcze głębszym zastanowieniu, że lęki to on miewa od dawna, w różnym nasileniu, przechodzące, nawracające w zupełnie innej postaci. Jako szczeniak kręcił się i gryzł ogon, potem lizał drzwi, co w pewnym momencie ewidentnie zaczął sprytnie wykorzystywać jako patent w przypadku gdy nikt się nim nie interesował byśmy się nim zajęli (np. gdy przychodzili goście – stały numer Fidelka), od ok. pół roku z wielkim lękiem podchodzi do jednej części mieszkania, do której wchodzi tylko bardzo ostrożnie wzdłuż jednej ściany. Wróćmy jednak do tego, co teraz. Alarm zmieniony, pies zostaje zamknięty na pierwszym piętrze domu. Tu jednak problem – chcąc go do tego przyzwyczaić zamykamy drzwi na dole żeby siedział tam sam gdy pracuję na górze. Zawsze siedział grzecznie sam, nigdy nie było z tym problemu. Teraz domaga się, żeby z kimś być, próbuje się wydostać, drapie drzwi (kolejne zniszczone, szczegół) i chce wchodzić po schodach na górę, czego nigdy nie robił. Dochodzi do półpiętra, wyżej się boi. Gdy ostatnio został sam, znów zaczął się dobijać do drzwi, mimo że nigdy nie mieliśmy problemów z zostawianiem go – nawet na długo, na całą noc, na cały dzień, spał sobie zawsze grzecznie. Po ostatnim takim numerze, gdy musiałam wrócić do domu (bo biedulka jeszcze uaktywnił alarm, co jeszcze dodaje pewnie do jego stresu!), postanowiłam zostawić go jednak w ogródku. O dziwo siedział spokojnie (obserwowałam go z ukrycia przez 15 minut), zastałam go leżącego jak gdyby nigdy nic na miękkiej wycieraczce. Pies brał delikatne leki uspokajające, które niestety nie przerwały jego nagłych lęków. Leki póki co odstawiliśmy, sądzę że ważniejsze jest tu poszukanie przyczyn problemów niż same leki, które mogą być tylko ewentualnym dopełnieniem. Co do problemu, domyślam się, że boi się zostawać sam, nagle zaczął bać się dziwnych odgłosów (fajerwerki, ataki panicznych drgawek na dźwięk znanego mu od dawna wygrywającego stałą obsesyjną melodyjkę samochodu z lodami), ale nie mam pomysłu co robić. Dodam tylko, że pies ostatnio nie zostawał dużo sam (pracuję głównie w domu), ma dość sporo ruchu (godzinny spacer co rano i dwa krótsze w dzień), nie ma specjalnie nic nowego w jego otoczeniu. Bardzo proszę o rady. Może ktoś spotkał się z podobnymi problemami u psów. Pozdrawiam, Fidelkowa Pańcia
×
×
  • Create New...