Jump to content
Dogomania

palomino

Members
  • Posts

    11
  • Joined

  • Last visited

palomino's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Zapraszamy na bazarek, ktorego dochod zostanie przeznaczony na hotelik i jedzenia dla Lisia.

    Poprosimy chociaz o podniesienie naszego watku i bazarku

    http://www.dogomania.pl/threads/188983-Filmowo-ksiazkowo-dla-Lisia-zajrzyj-koniecznie-do-24-lipca-do-21.00-ZAPRASZAMY?p=15021499#post15021499

  2. Mam pytanie odnosnie reagowania w takich sytuacjach - dzis na Placu Wilsona widziałam jakiegoś zagubionego psiaka, ktory w stresie przebiegał skrzyżowanie (ruchliwe) w tą i z powrotem (oczywiscie niezależnie od koloru swiatel). Chcialam go zgarnąć i zanieść w bezpieczne miejsce, ale kto próbował złapac zestresowanego psa bez obroży ten wie, że to jak łapanie wiatru. Macie jakieś sposoby na skuteczną reakcję w takiej sytuacji? pozdrawiam,
  3. [quote name='Kate1205']Mam podobny problem ze sznaucerem średnim 4 lata. Pojawiło się kilka krostek (2 między palcami na łapach), 1 między poduszkami, bez ropy, kolor różowy. Pies to wylizuje namiętnie. Byłam u weterynarza, przepisał rivanolum i powiedział, że jak nie przejdzie to trzeba wyciąć. Mnie się wydaje, że to nie chodzi o wycinanie, bo to jakaś choroba skórna. Pies się nie drapie po ciele i nie stwierdziłam krost w innych miejscach ciała. Pies dodatkowo choruje na trzustkę, więc staram się na niego uważać. Zauważyłam u niego pchłę, jeszcze nie zrobiłam z nią porządku, bo miał obrożę przeciw kleszczom. Proszę o pomoc, co to może być, bo jak widzę to weterynarz raczej mi nie pomoże.[/quote] Wątpię czy ci cokolwiek pomogą osoby z forum, które nawet psa nie widziały na oczy. Natomiast ja sie dzis też załamalam bo pęcherzycę zdiagnozowano psu po pol roku (!!!!) a u ilu roznych byl lekarzy to nie zlicze. Łacznie ze szpitalem i okulistą.
  4. Czy ktos zawierał i wie, która ubezpieczalnia ma takie polisy i która jest w miare sensowna? i (przy okazji) drugie pytanie - czy zwykle ubezpieczenie domu chroni wlasciela od sytuacji kiedy osoba neupowazniona wejdzie na teren domu (tzn za ogrodzenie, za furtkę) i zostanie ugryziona przez psa? pozdr
  5. [quote name='Behemot']To znaczy, że on przed atakiem nie wysyła żadnych sygnałów? Atakuje znienacka, bez uprzedzenia?[/quote] No wlasnie to przeciez caly czas pisze - on w ogole nie warczy. Raz nawet moj dziadek jak sie raz zagadal z sasiadem (sasiad nie wzial swojego psa na smycz) to nawet nie zauwazyli, ze pies dziadka ugryzl tego drugiego (to byl chyba pierwszy sygnal, ze cos nie halo). Dopiero po chwili zobaczyli ze tamtemu leci krew, a pies dziadka dalej stal sobie spokojnie na smyczy. Spotkal sie ktos z czyms takim?
  6. [quote name='nathaniel']Wyobraź sobie, że mój też staje jak słup soli , a potem zaczyna warczeć, rzucać sie ect. [/quote] No wlasnie a pies moich dziadkow tego drugiego czlonu nigdy nie "wykonuje", bo jak poczuje opor smyczy i komende to po prostu rezygnuje, a jak pies sie do niego warczac zblizy zanadto to gryzie, ale bez dzwieku, bez takiej "pasji" (trudno to okreslic). Nigdy sie nie "pogryzl" z psem tworzac tzw klebowisko. On gryzie zalozmy raz ale na tyle mocno, ze pies rezygnuje i odchodzi, a ten w ogole wtedy traci nim zainteresowanie (nie zdradza zadnych sygnalow ze chce sie rzucic w pogon). To jest jakby "kara" za to ze inny pies smial sie do niego zblizyc, jednak jak juz obcy pies rezygnuje z dalszych podchodow to on natychmiast traci zainteresowanie. Trudno mi powiedziec jak w "normalnych" stosunkach by bylo, bo ja go jednak lapie na smycz zawsze jak widze ludzi czy psy.
  7. [quote name='PATIszon'][/color][/b] [COLOR=#ff0000][COLOR=black]Rzeczywiscie , jest powod do zadowolenia....[/COLOR][B]:roll:[/B] [/COLOR][/quote] No cóż - nie napisałam że zadowoleni są akurat z tych jego cech. Twoja ocena wydaje mi sie wiec troche przedwczesna i na wyrost. Musicie zrozumiec jedna rzecz. To zadowolenie wynika z faktu, ze (oprócz tych dwoch cech ktore są problematyczne, ale da sie psa zabezpieczyc w tym kierunku) jest on naprawde sluchajacym i fajnym zwierzakiem. Musze tez napisac, że w porownaniu z poprzednim psem ten z punktu widzenia dziadkow ten pies naprawde sprawia im mniej klopotow. Tamten (bardzo podobny do husky ale duzo lzejszy) mimo ze lagodny dla ludzi czasami czul "zew krwi" i po prostu uciekal. Nie bardzo wierzyłam dziadkowi, że pies jest w stanie przelezc przez siatke górą (kilka razy szukałam podkopow), az w koncu uwierzylam jak przyjechalam i musialam sciagnac psa z drzewa bo wlazl za kotem (w pogoni) i tak sie zakleszczyl ze nie mogl zejsc. Nie musze chyba tlumaczyć, że dla starszych osob sciagniecie go byloby dosc klopotliwe (nawet ja mialam problem - bieganie po drzewach nigdy nie nalezalo do moich zyciowych rozrywek ;) ). Poza tym i pies mogl cos sobie w koncu zrobic (ogrodzenie ma ponad 2 metry a pies nie zawsze laduje na 4 lapach) juz nie mowiac o tym ze sasiedzi sie skarzyli (z reszta slusznie) ze pies biega (jak zwial) bez pana, wiec dziadkowie musieli chodzic i go szukac. Z obecnym zwierzem nie ma (na szczescie - bo w tym przypadku trzebaby go chyba z powrotem oddac do schroniska albo uspic) takich problemow. [quote name='Mrzewinska'] Byc moze nie doczytalam, jak dlugo macie psa, w typie jakiej rasy jest - to bardzo wazne pytanie.[/quote] No juz co najmniej kilka m-cy (mam problem z datami). Bo pies zanim sie przyzwyczail do otoczenia i zaczal ujawniac swoje cechy to tez troche trwalo. Zanim ja przezylam pierwszy szok (ze pies nie jest aniolkiem za jakiego go uwazalam) i zaczelam sie starac zeby to zlagodzic tez minelo troche czasu. Nawet mam kilka sukcesow - to znaczy pies polubil glaskanie(na poczatku sie niepokoil w ogole przy dotyku), oduczylam go skakania na powitanie, a absolutny hit to fakt ze polozyl sie przede mna i odkryl brzuch. Ale przy tym tempie "postepow" do weta pojde za dwa lata, a wydaje mi sie ze to troche zbyt odlegly termin (dobrze ze chociaz szczepic sie da) [quote name='Mrzewinska'] - pies ma bolesne slady pogryzien, choruja mu uszy, dotkniecie glowy sprawia bol i pies walczy z obcymi, aby go nie dotykali, a Tobie okazuje uleglosc - z wyraznym sygnalem - nie moge pozwolic, abys mnie dotknal[/quote] to nie to - specjalnie go mocniej glaskalam przy uszach i glowe, i nawet "masowalam" mu ta okolice ucha wewnetrznego (z zewnatrz) tak jak robia to weci po wpuszczeniu kropli do uszu. zero reakcji negatywnej, piszczenia, lapania zebami - psu sie podobalo. Gdy tylko jednak chce mu zajrzec do uszu - jest afera [quote name='Mrzewinska'] - pies byl bity przy przytrzymaniu i obawia sie tego, - pies zostal nauczony, ze ma atakowac reke dotykajaca glowy, jest dosc prawdopodobne, ze zostal nauczony ataku na znak, ktorego Ty nie znasz. I szarpia nim sprzeczne emocje - okazuje sygnal - nie atakuje, ale bede musial, jesli nie przestaniesz mnie atakowac (bo on tak moze rozumiec dotkniecie glowy, wyciagajaca sie reke, czesto psy bywaja uczone atakowac wyciagajaca sie reke)[/quote] pierwsze raczej niemozliwe - to musialby byc Herkules zeby go przytrzymac w jakiejkolwiek pozycji bo oceniam ze pies jest wielkosci i masy miesniowej alaskana, a sily ma tyle co tajfun jak sie wyrywa ;) Poza tym pies nie jest zastraszony, nie okazuje agresji ze strachu (a to raczej charakterystycze dla psow po takich przejsciach), on piszczy i sie wykreca w dziesiata strone, a czasami lagodnie (nie mam sladow zebow ani nic) obejmuje moja reke zebami i, jak przestaje go trzymac - puszcza. Co do drugiego to rozważę to bo o tym nie pomyslalam. szczerze mowiac stwierdzilam ze sprawdzanie we wlasnym zakresie czy pies byl szkolony na agresje moze nie byc dobrym pomyslem i nigdy tego nie robilam. Teraz tez nie mam takiego zamiaru, ale sprobuje go poobsewowac pod tym katem [quote name='Mrzewinska'] Potem to samo na smyczy i w kagancu, potem w obecnosci kogos kto sie nie rusza, potem przy kims ubranym w kitel lekarski i dotykajacym psa czyms blyszczacym imitujacym narzedzia weta. Dluga i ciezka codzienna praca.[/quote] łatwo powiedziec w kagancu. Kiedy kaganca mu nie jestem w stanie zalozyc tak samo jak przytrzymac. Generalnie on sie nie boi weta. Jak bylam na wizycie wstepnej (zakonczonej of kors porazka) to wet po ostrzezeniu ze pies nie jest lagodny a nie moge mu zalozyc kaganca (i demonstracji zeby nie byc goloslownym) Wet sie zdecydowal jednak sprobowac i co wiecej byl w stanie z psem nawiazac kontakt. wet mu sie chyba spodobal, bo pies nawet sie pozwolil poglaskac, i zjadl od Pani Wet (bo to Pani byla - specjalnie kobiete wybralam bo juz nawet kombinowalam ze moze facetow mniej lubic bo niektore psy tak maja) chrupka. Oczywiscie mila atmosfera skonczyla sie jak tylko przystapilismy do badania i proby unieruchomienia glowy. Jak tylko przestalismy probowac go jakos sklonic do badania pies znow sie uspokoil, dal sie Pani poglaskac i znow od niej zjadl chrupka. Wiec sam kitel i Weterynarz, czy tez widok i zapach kliniki tez nie jest problemem. [quote name='Mrzewinska'] Obawiam sie, ze w tej chwili, aby go przebadasz, konieczne bedzie podanie "glupiego Jasia". [/quote] no wlasnie sie tego obawiam i przed tym zanim sie na to zdecyduje to chcialam zasiegnac jezyka - myslalam ze moze ktos mial podobny problem i znalazl lepsze wyjscie. Poza tym boje sie troche tego, bo wet mi powiedzial, ze trzeba byloby mu zrobic zastrzyk w lape, a on jest przyzwyczajony tylko do "szepionkowych" zastrzykow w kark. [quote name='Mrzewinska'] (..) bezcenna informacja na co pies reaguje niekontrolowana agresja.[/quote] hmm ciagle nie moge sie przywyczaic do okreslenia "agresja" w stosunku do niego bo to mi sie raczej kojarzy z wrczącym i wyrywającym sie do ataku psem a on do ostatniej chwili stoi albo idzie cicho i grzecznie. ale juz co nieco zauwazylam 1. Ludzi atakuje głownie wtedy gdy idą "skradajc sie", ostroznie stawiajc nogi - bardzo charakteryztyczne ze ruszyl na osobe ktora z namaszczeniem omijala kaluze 2. Psy tylko jak go zaczepiaja, ale czasami wystarczy ze spojrzy, pies go przestaje zaczepiac 3. Koty niestety z zamilowaniem, ale wydaje mi sie ze glownie przez fakt, ze wyczaily one do jakich miejsc on nie siega i chodzily mu czesto zlosliwie z 10cm przed pyskiem tak ze on nie mogl ich dosiegnac a dostawal bialej goraczki. Teraz sie niestety msci. [quote name='PATIszon']Te komentarze mialy na celu dac do zrozumienia, ze pies ze schroniska to ogromne wyzwanie dla adoptujacego, a tym bardziej pies agresywny (ktory nie powinien wogole byc wydaany).[/quote] tyle to ja akurat wiem, niemniej jednak szkoda go w tej chwili oddawac (tym bardziej ze juz sie przywiazalismy), a sadze ze w schronisku (siedzial sam w boksie) tych jego zachowan mogli nie zaobserwowac (u nas tez sie pojawily po 2 czy 3 tyg jak sie juz zadomowil i poczul w nowym miejscu bezpiecznie, a lepiej powiedziec jak sie pojawila pierwsza taka sytuacja, w ktorej pies mial wlasnie okazje nam pokazac te cechy). [quote name='PATIszon'] A ten pies mieszka z Toba czy z dziadkami? Bo jesli z dziadkami to raczej oni powinni z tym psem zaczac i to jak najszybciej chodzic na szkolenie![/quote] Z dziadkami, ale niestety to starsi i schorowani ludzie, ktorzy co prawda maja spokojnie sile zeby sie nim zajac w podstawowym zakresie (tzn dziadek bo babcia prawie z domu nie wychodzi) ale na pewno cos takiego jak chodzenie na systematyczne szkolenie z psem w ich wypadku po prostu nie wchodzi w rachube. Dlatego tez szukam srodkow zastepczych na ile moge. pozdrawiam
  8. [quote name='Eurasierka']chyba nie bardzo rozumiesz, co to jest szkolenie na posłuszeństwo, szczególnie w przypadku szkolenia obronnego :shake: "świetnie wyszkolony" pies jest w 100% odwoływalny z ataku, niezależnie, czy znajduje się w połowie drogi do pozoranta, czy jest już "na rękawie" to, co opisujesz może co najwyżej sugerować, że tego psa wyraźnie ktoś rozszczuł (atak bez uprzedzenia) - a to poważny problem :shake:[/quote] Uwazam psa za "swietnie wyszkolonego' bo bylam bardzo zaskoczona ze pies ze schroniska zna komendy i natychmiast na nie reaguje mimo róznych "pokus" (moj pies ktory jest z kolei znaleziony musial sie tego dlugo uczyc). Ale nigdy nie bede sprawdzac czy jest "do konca" wyszkolony (no chyba ze na szkoleniu z prawdziwego zdarzenia). W tej chwili jednak - poniewaz nic o nim wiem - traktuje go jak zwierze w 100% nieobliczalne. Jego nieobliczalnosc polega tez na tym - ze nikt nie jest w stanie przewidziec kto mu sie nie spodoba (nie jest takich ludzi wielu, ale są -są jednak także tacy obcy ludzie ktorych bez problemu toleruje). Ja Dlatego tez nigdy nie puszcze i nie puscilam go przy ludziach wolno, bo nie zamierzam ryzykowac czyjegos zdrowia. Jak pies jest przy ludziach na smyczy jestem go w stanie zawsze zatrzymac. Jesli jednak pies atakuje bez ostrzezenia czasami mozesz nie miec szansy (chocbys chciala) go zatrzymac komenda glosowa bo najpierw czujesz ze pies rusza, a nie slyszysz ze pies ma "zamiar". Moze za jakis czas zdecyduje sie pojsc z nim na jakies szkolenie, zeby sie bardziej upewnic co do tego zwierzaka, ale na razie moj tryb pracy nie pozwala mi na taki luksus regularności. Z psami z kolei co ja sie czasami nie nagimnastykuje zeby nie dopuscic wolno latajacego psa (ktory sie of kors zwykle nie slucha wlasciciela), albo psów do mojego zwierza to moje - a szczegolnie jesli psow jest wiecej bo towarzystwo "umawia sie" na psie spotkania (czego of kors nie potepiam, ale poradzic sobie z tak zgraja jest nieco trudno). Ten pies naprawde nie prowokuje (bo nie szczeka i nie warczy), ale nie jest tez specjalnie towarzyski jesli chodzi o zwierzeta (podejrzewam ze zostalo mu to ze schroniska). No i ostatnie - pies jest odwolywalny o ile go widzisz. Wtedy masz nad nim kontrole. U dziadków pies jest na ogrodzonym terenie wiec nie zawsze da sie go powstrzymac (mam tu na mysli koty). Tak wiec dzieki za troske i komentarze (co prawda nie wiem, czy na celu mialy pomoc, ale mniejsza z tym) ale wolalabym komentarze bardziej merytoryczne - tym bardziej ze zwierzak ma ta nieszczesna nadzerke przy oczach a mi sie nie udalo dotychczas spowodowac zeby stal wzglednie spokojnie podczas ogledzin lekarskich. Musicie zrozumieć jedno - jestem swiadoma faktu, ze najlepsza bylaby stala praca z psem, ale moja praca nie pozwala mi na to. W zwiazku z tym najbardziej zalezy mi na tym zeby chociaz zwierz byl zdrowy i zebym byla pewna ze nic mu nie dolega. Z gory dzieki za przychylenie sie do mojej prośby.
  9. [quote name='PATIszon']Otoz to. Czy wiadomo cokolwiek na temat tego psa? Kiedy trafil do schroniska, jak dlugo w nim przebywal i wreszcie, co najwazniejsze dla czego zostal oddany? Czy wolontariusze moga cokolwiek powiedziec na temat tego psa i tego jak zachowywal sie w schronisku? Czy ktokolwiek w jakikolwiek sposob sprawdzal czy ten pies wogole nadaje sie do adopcji?[/quote] Niestety nic nie wiadomo - trudno powiedziec jednak ze pies sie nie nadaje - moi dziadkowie sa z psa zadowoleni, bo rzeczywiscie jest swietny pod wzgledem posluszenstwa. W schronisku z tego co wiem nikt żadnych info nie udzielil o psie. Tylko ja mam takie ambicje, zeby pies byl w miare normalny (a przynajmniej chce pojsc z nim do weta na przeglad, zeby miec spokoj sumienia ze zwierze jest zdrowe i nic mu nie dolega). a niestety u dziadkow nie moge bywac codziennie zeby psa powoli przyzwyczajac do trzymania (musialabym zmienic miejsce zamieszkania zeby to bylo mozliwe ;) ) i do takiego "stałego" dotyku. No i do kagańca.
  10. [quote name='Behemot'][URL]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=35422[/URL][/quote] Niezupelnie to jest problemem. Potrafie odróżnic agresje ze strachu - moj pies (z kolei znaleziony) na poczatku takowa wykazywal. teraz jest pod tym wzgledem ok. Problemem jest to że pies (mimo, ze slucha komend), i mimo tego ze dla wszystkich domownikow jest lagodny jak owca - nigdy na nikogo nawet nie szczeknal (w ogole rzadko szczeka :) ), o warknieciu nie wspominajac bo w ogole nie warczy. Nie ma tez do domownikow zachowan dominujacych (tamten watek o pudlu widzialam wczesniej) - mozna mu spokojnie zabrac miske, nie ma opcji zeby on wlazl tam gdzie mu sie nie pozwala. Jak mowie - pies jest ulozony aż dziw. I nie jest to posluszenstwo ze strachu - o nie. Tylko przytrzymac sie nie da - typu glowy w jednym miejscu,itp - wtedy piszczy (ale jak) i zaczyna szalec mimo ze nawet go specjalnie nie zdazylam dotknac, a co dopiero zrobic mu krzywde. Bolec go chyba tez nie boli, bo jak go glaszcze, bez przytrzymywania to widac ze mu sie to podoa i sprawia przyjemnosc.
  11. Witam, mam pewien mały problem - może na tym forum ktoś miał podobne doświadczenia i udało mu sie wybrnąć z takiej sytuacji, bo ja (mimo ze zawsze mialam zwierzeta) szczerze mowiąc pierwszy raz spotykam sie z takim "aparatem" ;) Otóż chodzi o to, że moi dziadkowie wzieli dorosłego psa ze schroniska (za co im czesc i chwala - jest jednak pewne "ale"). Pies jest duży - trudno go spacyfikować. Nie chcę u niego także wzbudzać agresji lub odruchów obronnych bo zwierze jest bardzo dominujace (mimo ze nawet nie warknie to inne psy kulą ogony i odchodzą). Pies ten wie, do czego słuzą zęby - ale nigdy nie ostrzega - nie warczy, nie jazgocze - on sie "po prostu" rzuca i gryzie - kilka psów już ugryzł i to konkretnie (mimo ze byl na smyczy - ostrzeżeni wlasciciele nie zabrali na smycz swoich psow i nie mogli ich w porę odwołać), kilka kotów zagryzł (nienawidzi kotów i biada temu, ktory znajdzie sie w pobliżu jego zębów), na ludzi, jak mu sie nie podobją - też się rzuca. Komend na agresje (typu "bierz go" ;) nigdy mu nie wydawalam, chociaz mialam wielka ochote sprawdzic czy w tej dziedzinie byl szkolony - pies jest bowiem swietnie wyszkolony na posluszenstwo - lepiej niz moj pies, ktory byl przeciez poddany profesjonalnej tresurze. Jak z nim chodzę na spacery to mam oczy dookola glowy i tylko kogos na horyzoncie widze to psa wiążę (cale szczescie ze teren na ktory chodze jest 100% plaski i ma genialna widocznosc). No i teraz głowne klu programu - oprócz szczepienia temu psu nei mozna nic zrobic. Nie to, że nie moge go poglaskac (wrecz przeciwnie, przede mną także jako jedyna kladzi sie na grzbiecie w pozycji poddanczej/uleglej i pojazuje brzuch), ale nikt, wlacznie ze mna nie jest w stanie mu ani zalozyc kaganca, ani np wpuscic kropli do oczu, ani tym bardziej do uszu, ani go lepiej obejrzec (generalnie zaczyna szalec jak sie tylko go stara sie przytrzymac dluzej w jednej pozycji - co jest raczej nawet dla badania weterynaryjnego konieczne). jak chce go "zmusic" to ostrzega - obejmuje zebami moja rękę - ale nie gryzie - nie jest to zlosliwe - pies ma po prostu jakas schize. No i wlasnie problem pojawil sie bo chcialam zwierzakowi "zrobic dobrze" i po tych schroniskowych przejsciach zafundowac mu "generalny przeglad" u weta - tym bardziej ze przy oczach zaczynaja sie robic mu nadzerki. Weterynarz najpierw byl optymistyczny (ze to kwestia podejscia (hyhy)), po polgodzinie fruwania psa po gabinecie zrezygnowal i kazal dac mu prochy przed nastepna wizyta - dalam i .... w ogole zero efektu (tzn pies zywy jak zwykle). Nie chce zeby mu dawali narkoze, bo pies ma juz siwiejacy pysk (nie wiadomo jaki wiek dokladnie), a narkoza to zawsze jest ryzyko. Chcialabym mu jednak jakos pomoc - upewnic sie ze na pewno wszystko w porzadku. Moze ktos sie z czyms takim spotkal - bede wdzieczna za info pozdrawiam
  12. [quote name='nero_73']Mój poprzedni psiak też wszystko demolował jak nas nie było w domu. W tym przypadku pomógł kaganiec. [/quote] A w moim nic nie pomogło :shake: Kaganiec pomógł tylko w czasie jak go znaleźliśmy i byl w miare mlody (przez 2 m-ce siedzial w kagancu i w koncu jak zaryzykowalismy to byl grzeczny), teraz - jak już jest starszy - znów mu odbilo, a co wiecej nauczył sie kaganiec zdejmowac, klatkę (mimo że byla kupiona wielkości dla doga niemieckiego i takiez wytrzymałowsci) zmasakrowal przy okazji rozwalajac sobie zab. Ale udalo mu sie pogryzc metal i oderwac prety klatki :crazyeye: , a co zniszczyl w domu to już może nie będę pisać bo chyba post zgłosilby za dużą pojemnosc. Fakt jest faktem, że naszym wybawieniem jest tylko pewna Pani - emerytka która bardzo czesto opiekuje sie psem (oddajemy go do niej na czas naszej nieobecnosci). Cale szczescie że pies jest ogólnie przyjazny otoczeniu i daje sie z nim przeprowadzić taką akcję. pozdrawiam
×
×
  • Create New...