Jump to content
Dogomania

Angelikaa

New members
  • Posts

    3
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Angelikaa's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

  • Week One Done Rare
  • First Post Rare
  • Conversation Starter Rare

Recent Badges

0

Reputation

  1. W sumie nie pytałam o taką możliwość. Nawet nie wiedziałam, że tak można. Chociaż gabinet mamy baardzo blisko, zaledwie kilka domów dalej. Jednak można zminimalizować stres psinki na sam koniec. Dziękuję za sugestię ❤️
  2. Uważnie obserwujemy. Apetyt ma świetny, nawet mogę powiedzieć, że wybiera co lepsze kąski. Sucha karma poszła w odstawkę, mieszanka sucha-mokra nie przechodzi. Ma jednak "godziny" kiedy to nie je, a dopiero pod wieczór kończy resztę + domaga się dokładki, czego jej nie żałujemy. (w granicach rozsądku) Weterynarz zmienił lek p/bólowy na inną grupę p/bólowego. Plus zalecił nakładanie gazy nasączonej gencjaną wodną, by wysuszyć choć trochę. Cały czas powtarzam mamie, że należałoby wybrać termin pożegnania, że suczka cierpi, a mi jest ciężko na to patrzeć. Ciężko dotrzeć do mojej rodzicielki. Twierdzi, że najlepiej jakby samej "się oczy zamknęły", że ona nie jest takim człowiekiem, by dokonywać decyzję o uśpieniu. I każdy jej pies umierał sam z siebie.. Najgorsze, że pozostawia mnie z tym samą. Już mam powiedziane, że będę szła sama na zabieg eutanazji, bo ona tego nie zniesie. A dla mnie jest to równie ciężki temat. To mój pierwszy piesek w życiu. Jednak jestem gotowa ulżyć mojej kochanej psince, bo tak jest po prostu bardziej humanitarnie. Tak mogę okazać jej moją miłość i troskę o jej dobro. To ja robię opatrunki i siedzę z nią, gdy sobie leży i od czasu do czasu ciężko wzdycha albo po prostu śpi. Nie mogę zrozumieć postawy mamy. Nie chcę też postawić jej w sytuacji po fakcie. Cały czas mielę temat, ale chyba tak naprawdę to ja będę musiała podjąć tę ciężką decyzję.
  3. Cześć, dzień dobry 😊 Suczka, mieszaniec, 14-letnia (dokładny wiek nieznany, bo była podrzucona). Guz listwy mlecznej. Właściwie to guzy, ale ten jeden szczególnie okropny. W okolicy pachy, dość dużych rozmiarów (mniejszej pomarańczy). Niestety nie została zakwalifikowana do operacji wycięcia. :c Badania krwi wskazały na anemię, biochemiczne wyszły zaskakująco dobre. Płuca czyste. Okazało się, że guz w wątrobie prawdopodobnie powoduje anemię. Dodatkowo znajduje się na krawędzi wątroby. Lekarz powiedział, że w takich przypadkach nie podejmuje się operacji i jest ryzyko skrócenia życia pieskowi. Pozostaje eutanazja... Ze względu, że moja kochana psinka cały czas jest żywa, radosna i aktywna nie chcemy się jeszcze z nią żegnać. Szczególnie moja mama. Występują momenty, gdy psinka ciężko wzdycha i widzę, że ją boli. Tak bardzo mi jej szkoda. Chcemy jak najbardziej utrzymać wysoki komfort jej życia. Dostaje leki przeciwbólowe (Cimalgex). Wygląd guza jest nienajlepszy. Weterynarz powiedział, że będzie się rozpadał coraz bardziej, nieprzyjemnie pachniał, że wdała się martwica. I tak właśnie jest, coraz gorzej. Nawet zaczął krwawić, chociaż przypuszczamy, że to przez to, że psinka ściąga sama opatrunki. Wygląda jak taka nadżerka. Ciężko mi na to patrzeć. Niestety guz non stop liże. Mamy kołnierz, czasem zakładam. Robię jej opatrunki z gazy i bandaża kohezyjnego, wg zaleceń weta. Wet powiedział, że to nie przyschnie, że nie ma maści, żadnego leku.. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić. Czy można ten guz jakoś dezynfekować? Doradźcie, proszę. Angelika
×
×
  • Create New...