Jump to content
Dogomania

Krakersik666

New members
  • Posts

    1
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Krakersik666's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Witam serdecznie. Pisze żeby zwrócić się z prośbą o pomoc w dosyć trudnym przypadku odratowanego pieska imieniem Ciri. Ciri jest dzikim psem (rozmiar mały, wiek ok. 2 lata, mieszaniec). Nie miała wcześniej kontaktu z ludźmi. Żyła w stadzie bezpańskich psów biegających w okolicznej miejscowości (za siedzibę obrały sobie opuszczona budowę). Dzięki zaangażowaniu społeczności i wolontariuszy większość piesków została odratowana i ten sposób Ciri do nas trafiła. Trafiła do nas półtora miesiąca temu. Postępy w oswajaniu są ogromne. Na początku nie dawała się dotknąć i praktycznie trzęsła się ze strachu na każdy bodziec, a teraz jest pieszczochem wskakującym na lóżko i domagającym się masażu każdego poranka (pies-przylepa, nie opuszcza Pani na krok). Zaczęła traktować dom jako swoje terytorium, zaczyna się z nami nieśmiało bawić, dogadała się z kotem (kotka towarzyska i trochę złośliwa, 2 lata) i widać po niej ze czuje się jakby wygrała na loterii. Czuje się bardzo komfortowo spędzając czas w bezpiecznym środowisku z nami na kanapie. Jest bardzo energiczna, pozytywna piszczy, szczerzy się, podskakuje, macha ogonem i bardzo delikatnie podgryza, kiedy jest w dobrym humorze. Głównym problemem pieska jest to ze stale boi się nowego środowiska. Widać ze cały czas działają na nią odruchy wyuczone na ulicy. Każdy większy hałas u sąsiadów wywołuje u niej stres. Boi się tez kiedy widzi zabawę naszego kota (pomimo dość przyjaznych stosunków - zwierzaki śpią i jedzą razem). Kiedy jest zestresowana uruchamia się jej tryb przetrwania, chowa się w łazience, wciska głowę w kąt, ucieka. Największym problemem jest to ze nie możemy jej wyprowadzić na spacer. Została jako tako przyzwyczajona do smyczki podczas codziennych ćwiczeń w domu. Niestety na klatce schodowej zastyga i nie ma opcji żeby ruszyła się dalej. Wszelkie próby odwrócenia uwagi kończą się w momencie jakiegokolwiek odgłosu z zewnątrz. Ucieka wtedy z podkulonym ogonem prosto do domu na swoja kanapę. Próbujemy często tak ze jej ukochana Pani stoi na schodach i zachęca a ja ze trzymam smyczą przy futrynie drzwi. Opcja z tylko jednym człowiekiem tez nie działa. Nie pomagają zachęty w postaci smakołyków czy nagród. Zabawki tez nie działają, bo na razie nie rozumie ich znaczenia. Staramy się to robić w momencie kiedy jest rozluźniona i w dobrym humorze np. kiedy ukochana Pani wraca, niestety cale rozluźnienie znika kiedy otwieramy drzwi na klatkę. Na dol. jest raptem 10 schodków. To jest dla nas bardzo dziwne bo raptem kilka dni wcześniej, jakoś miesiąc po adopcji SAMA z zainteresowaniem wychodziła na klatkę schodowa i pokonała 3 schodki. Odczytałem 15 poradników i tematów w tym zakresie (również na tym forum). Jedni ludzie znoszą na dol. Jedni radzą żeby odciąć psu drogę ucieczki i zrobić terapie szokowa, ale to dotyczy psów domowych które z jakiegoś powodu się boja. Inni mówią o regularnej pracy z psem i tego się trzymamy. To jest pies, który jest dopiero w trakcie socjalizacji i oswajania i naprawdę nie chce kombinować z niczym ostrym żeby jej jeszcze bardziej nie stresować. Oczywiście ciężko pracujemy z nią każdego dnia działając z pozytywnym nastawianiem jej do wyjścia. Próbowaliśmy już kilku sposobów. Pisze ten post bo może ktoś miał podobnie i może nam coś doradzić ze swoich doświadczeń. Z góry dziękuje i pozdrawiam wszystkie kocio-psie rodzinki :)
×
×
  • Create New...