Jump to content
Dogomania

niebietska

New members
  • Posts

    0
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by niebietska

  1. Własnie tak się staram robić. Mówię do niego łagodnym głosem, właśnie trochę jak do dziecka ale nie piskliwie, wypowiadam przyjaźnie jego imię lub mówię do niego coś w stylu "no już, już przywitałeś mnie, wystarczy tych czułości", ale to nie działa. Kurczę, właśnie największy problem polega na tym, że te jego zachowania są zupełnie nieprzewidywalne.. Nie mam pojęcia od czego zależą jego reakcje na mnie. Zdecydowanie spróbuję tego sposobu kolejnym razem :) Właśnie zauważyłam na wsi, z której pochodzę, że ludzie często radzą sobie z takimi sytuacjami np. poprzez tupnięcie nogą. Tylko w tym przypadku trochę się boję tego stosować, bo on chyba jednak czuje się tu na swoim terenie.
  2. Tak, kiedy był mniejszy normalnie się z nim bawiłam, głaskałam, zna mnie. Właśnie to jest najbardziej dla mnie (i dla właścicieli chyba też) niezrozumiałe, że on różnie reaguje. Czasami jest okej, popatrzy i nawet nie wstanie, a czasem rzuca się z zębami. A ja za każdym razem przechodzę tak samo, nie biegnę, nie robię nic nadzwyczajnego. A co do wielkości - taki średni, jakoś tak do kolan.
  3. Dzięki za wszystkie porady :) Oczywiście nie zamykam wątku, nadal jestem otwarta na sugestie :) Odpowiem zbiorczo: @bou - niestety, jest to mocno uciążliwe i bardzo stresujące :( o "przekupieniu" w sumie nie pomyślałam - myślę, że warte rozważenia, choć trochę się obawiam, bo nie wiem czym pies jest karmiony i gdyby mu przypadkiem coś zaszkodziło, to właściciele mogliby mnie oskarżyć o jakieś celowe działanie na szkodę psa. @Sowa - ech, z właścicielami jest dość trudny temat. Na razie ich prosiłam spokojnie i uprzejmie o reakcję, zazwyczaj jakoś starają się temu zaradzić, choć nie zawsze działa. Nie chcę za bardzo wchodzić w większe spory z nimi, żeby się nie pogorszyło. Zawsze mogą celowo zacząć w ogóle ignorować moje prośby. Może i są odpowiedzialni za psa w razie wypadku, ale jednak wolałabym, żeby do wypadku w ogóle nie doszło :D No chyba, że już naprawdę się wkurzę to pewnie i takie opcje wejdą w grę. @dwbem - myślę, że może być dużo racji w tym, co napisałaś; właśnie bardzo staram się, żeby nie dawać po sobie znać, ale różnie to wychodzi, szczególnie kiedy pies wyskakuje z zaskoczenia i kompletnie się tego nie spodziewam (tak jak pisałam, czasem bywa tak, że nie zwróci uwagi, a czasem pojawia się znienacka i od razu zaczepia). To jest baaardzo trudne, ale będę się dalej starać opanować strach, może jakoś wcześniej przygotować się i w razie zaczepiania ignorować. A co do strachu przed psami - myślę, ze tu duży wpływ było nastawienie mojej mamy. Ona sama się bała i ten strach przerzuciła też na mnie. No i są różne wsie :) Moja jest dość odludna i nie spotykało się tam zbyt wielu osób na co dzień, więc psy raczej nie były przyzwyczajone do obcego towarzystwa. Tak ogólnie, już nawet w oderwaniu od tego tematu, zastanawiam się, jakie powinny być reakcje osób (poza wycofaniem się), kiedy pies warczy i pokazuje zęby?
  4. Hej, jestem nietypowym uczestnikiem tego forum, bo nie posiadam psa. Mam jednak problem z pupilem sąsiada. Wynajmuję mieszkanie w dużym mieście, na osiedlu domów jedno-/wielorodzinnych. Oznacza to, że w sąsiedztwie mam same domy z ogródkami. Niestety od dziecka bardzo boję się psów - wychowałam się na wsi, gdzie plątało się dużo bezpańskich psów oraz takich, które nie były świadomie wychowywane, często zrywały się z łańcuchów i cała ta kombinacja sprawiała, że po prostu część z nich była niebezpieczna, mama zawsze mnie przed nimi ostrzegała i już tak mi się w głowie utrwaliło, że bardzo boję się psów. Nie oznacza to jednak, że panikuję i uciekam przy każdym spotkaniu. Po prostu kiedy spotykam nowego psa, trzymam się do niego na dystans i takie spotkania stresują mnie trochę bardziej niż innych ludzi. Od kilku lat mieszkam już w dużym mieście i wychodziłam z założenia, że psy tutaj są bardziej zsocjalizowane i przyzwyczajone do obecności obcych osób w ich otoczeniu, więc aż tak się nie bałam. Niestety mój sąsiad ma psa, który zachowuje się bardzo agresywnie wobec mnie. Jak wspomniałam, jest to osiedle domów z ogródkami. Większość z tych domów ma ogrodzenie, ale niestety ten jeden sąsiad ma niepełne ogrodzenie, więc kiedy pies przebywa na zewnątrz, nie jest niczym ograniczony. Ponadto, mamy taki odcinek drogi około 20 metrów, który jest wspólnym terenem domu mojego i sąsiadów tak, że aby dostać się do domu, muszę przejść przez ten wspólny teren. Problem w tym, że ten pies bardzo często biega po tym terenie samopas, bez kagańca, bez smyczy. Zawsze są przy nim właściciele, ale to niewiele pomaga. Dodam, że pies ma około roku, jest chyba kundelkiem, średniej wielkości. Mieszkam tu od kilku miesięcy i kiedy spotkałam go pierwszy raz, usłyszałam głośne szczekanie przede mną, od razu poprosiłam właścicieli o przytrzymanie psa do momentu aż przejdę ten wspólny odcinek. Wtedy właściciele powiedzieli, że on jest jeszcze szczeniaczkiem (była noc, nie widziałam go), uspokoiło mnie to trochę. Kolejne spotkania były okej, był wobec mnie przyjazny, nawet celowo go głaskałam, trochę się z nim bawiłam, bo chciałam, żeby mnie poznał i przez to nie atakował kiedy podrośnie. Potem nastąpił moment kiedy nie spotkałam go w ogóle przez kilka miesięcy. Przy kolejnym spotkaniu (znów w nocy) zaczął mnie bardzo agresywnie zaczepiać, podchodził bardzo blisko moich łydek. Nawet zwróciłam uwagę właścicielowi, że dziwne, że nagle pies przestał mnie poznawać. Właściciel stwierdził, że pewnie dlatego, że było ciemno. Niestety, przy kolejnym spotkaniu, tym razem w dzień, pies znów był wobec mnie agresywny. Bardzo szczeka, warczy, pokazuje zęby. Nie odchodzi, kiedy zbliżam się w jego stronę. Właściciele, już uprzedzeni, że boję się ich psa, starają się go przytrzymać lub wziąć na ręce, kiedy przechodzę przez wspólny teren, co ciekawe, nawet kiedy pies jest na rękach u właściciela, powarkuje na mnie. Natomiast kiedy spotykam ich poza wspólnym terenem, kiedy pies jest na smyczy, w ogóle na mnie nie zwraca uwagi. Kilka razy już zwracałam właścicielom uwagę, że coś jest nie tak, że ten pies tak się zachowuje i zwyczajnie się boję. Sami mówią, że nie wiedzą co mu się dzieje, tłumaczą to "przechodzeniem trudnego okresu" czy tym, ze jest młody i "wszystko się unormuje". Sugerowałam też, że może broni terenu, uznając że ten wspólny teren należy do niego - właściciel stwierdził, że to na pewno nie to. Zawsze mocno też upominają psa kiedy zaczyna szczekać, ale wygląda to tak jakby nie mieli nad nim zbyt dużej kontroli. I dziwne jest to, że kilka ostatnich spotkań wyglądało tak, że np. szczeknął tylko raz i przestał. Albo przeszłam obok niego, a on nie zareagował. Myślałam, że faktycznie mu się unormowało. Ale dziś spotkałam go ponownie i znów zareagował bardzo agresywnie, szczekał, warczał, pokazywał zęby, podchodził do mojej łydki od tyłu, musiałam się zasłonić torbą, był już bardzo blisko - to nie było doskakiwanie - on się w ogóle nie cofał. Nie reagował na upomnienia właścicielki. Dopiero jak właścicielka podeszła i stanęła między mną a nim, powoli się uspokoił. Mimo, że bardzo się boję i takie sytuacje ogromnie mnie stresują, staram się nie pokazywać tego po sobie i w momencie kiedy pies zaczyna na mnie szczekać, ja się zwykle zatrzymuję na moment i zaczynam iść bardzo powoli i spokojnie do przodu. Nie patrzę mu też w oczy. Ogólnie, zachowanie psa nie jest dla mnie w żaden sposób zrozumiałe, dla właścicieli z tego co zauważyłam, też. Czasami mogę przejść bez obaw, a czasami naprawdę mam poczucie, że gdyby nie odciągnięcie go przez właścicieli, to byłabym pogryziona. Z tego co wiem, na innych lokatorów domu, w którym mieszkam też bardzo szczeka, ale nie wiem czy tak samo jak na mnie. Przechodząc do meritum - wiele razy sugerowałam właścicielom, że to nie jest w porządku, ale bardziej odczuwam, że oni widzą problem we mnie, a nie w psie. Ja sama nie wiem co o tym myśleć, nigdy temu psu krzywdy nie zrobiłam. Wiem, że psy wyczuwają strach i to może potęgować, ale staram się jak tylko mogę, by zachowywać spokój. Zazwyczaj takie sytuacje mnie paraliżują i podświadomie pokazuję wycofanie. Chciałabym się tylko dowiedzieć jak powinnam reagować w takich sytuacjach? Wszędzie czytam porady, że powinno się wtedy wycofać, odejść w neutralne miejsce. Tylko gdzie ja się mam wycofać w momencie, kiedy próbuję dostać się do swojego domu a ten pies atakuje mnie na drodze do niego? Może posiadacze psów, bardziej zorientowani w zachowaniach psów, są w stanie mi coś doradzić, jak powinnam się w takich sytuacjach zachowywać, żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo? Z góry bardzo dziękuję za każdą pomoc!
×
×
  • Create New...