Albo inny przykład, ale teoretyczny.
Ktoś spotyka takiego psa, daje mu jeść pić - ale okazuje się, że on nie był bezdomny. Ale przez to "podkarmianie" właściciel musiał iść do weterynarza i żąda, żeby pokryć koszty leczenia czworonoga. I przedstawia przy tym tyle rachunków i innych świstków, że lecznica musiała zużyć całą rolkę papieru - w największym, dostępnym na https://gvc.pl/ wariancie.
I co: płacić w takiej sytuacji?