Jump to content
Dogomania

poziom

Members
  • Posts

    8
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by poziom

  1. O kurtka, ile odpowiedzi :). Dziękuję. Chyba nie ze wszystkimi się dobrze zrozumieliśmy. Oczywiście, że nie oczekuję, że pies będzie dokładnie taki czy owaki. Takich już mam kilka, wszystkie pluszowe ;). Co do podłóg. Jak miałem psy, to byłem dzieciakiem, siłą rzeczy takie sprawy mnie nie do końca interesowały. Wolę poznać wszystkie cienie i być przygotowanym. Uzyskałem odpowiedzi i nie widzę większego problemu. Chyba lepiej być doinformowanym, niż potem...psioczyć :). Nawet gdyby było gorzej niż zakładam (no chyba, że nie wiem, pies byłby mega agresywny i mimo pomocy behawiorsyty nic nie dałoby się zrobić - wątpię w taką sytuację) nie zakładam oddania psa, jeśli się na takowego zdecyduję. Moje niegdysiejsze psy zaszły mi za skórę kilka razy. Zniszczony fotel, zeżarte buty itp. Żaden nie wylądował z tego powodu poza domem! Tak mnie wychowano, że nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Wątpliwości mam, bo gdybym nie miał, pies już byłby w domu. Na chwilę obecną, tak jak pisałem, pies najwcześniej mógłby pojawić się u nas w lutym. Ale tak naprawdę myślę raczej o lecie. Jeśli w ogóle (powtarzam się, wiem). No właśnie. Ja kocham psy i z jednej strony chciałbym mieć czworonoga. Ale też znam nasze jako rodziny ograniczenia i możliwości. Cały czas jestem bardziej na nie. Ale chcę też być gotowy na merytoryczną dyskusję z żoną. Bo jeśli już pies się pojawi, to mogę Was zapewnić, że nie pozwolę by stała mu się krzywda. Póki co, jeszcze raz dziękuję za wszystkie głosy. Myślę, że ta dyskusja moze być przydatna dla wielu osób myślących o psie. P.S. Obecnie starsza córka chodzi do przedszkola w mieście i nie ma nas w domu 7-8h. Od września idzie do zerówki na wsi, w domu nie będzie nikogo około 6h. Zupełnie mi to z głowy wyleciało. Co nie zmienia faktu, że muszę widzieć dużą determinację u żony i poważnie z Nią o tym porozmawiać jeśli znów poruszy temat. Ja do tej pory ucinałem krótkim 'nie'. Bo wiem, że jak coś, na mnie spadnie ten miły bądź co bądź ale czasochłonny obowiązek :).
  2. Co oznacza "kilka godzin"? Ktoś też napisał, że rozbieżnośc ras, które podaję jest duża. Jasne. Dlatego, że jestem na etapie zastanawiania się. Gdzieś ze względu na mój charakter i, chyba dośc aktywny, tryb zycia, bliżej mi do psów także aktywnych. Ale jest też zdrowy rozsądek i fakt, że przy dwójce małych dzieci, tego czasu i tak jest mało. Co do tego, że ktoś nie wie jak można patrzeć na to, czy pies niszczy podłogi itd. No to jest temat rzeka. Po pierwsze, nie mieszkam sam, i chcę szanować podejście innych domowników. Po drugie, nie jestem bogaczem, wymiana podłogi drewnianej, a przynajmniej tej, na którą ja się 'szarpnąłem' tania nie jest (jako, że nie jestem bogaczem, nie kupuje rzeczy najtańszych). I generalnie: nie każdy musi i chce podporządkowywać wszystko pod zwierzaka. I nie widzę w tym niczego złego.
  3. No też takie opinie o bokserach słyszałem. Mnie sie podobają gończe polskie, ale za mało miałbym czasu dla takiego psa. Może, o ile w ogóle rasowy, owczarek szkocki, lub sheltie. Mam też słabość do PONów ale ilość sierści no i też czasu potrzeba im więcej poświęcić, to samo z Shibu. Co do podłogi. Pewnie w praniu wyszłoby czy trzeba by było psu 'kapcie' kupować :)
  4. Dziękuję wszystkim za odpowiedzi! Nie spodziewałem się aż takiego odzewu. Co do podłogi. Mamy salon około 40m2 i około 2/3 jest w podłodze drewnianej Tarkett dąb, lakierowany. Reszta parteru jest w płytkach (ogrzewanie podłogowe). Piętro panele o wysokiej klasie ścieralności. Co do Bokserów to ciągle trafiam na opinię, że akurat je ciężko do zostawania samemu w domu przyzwyczaić. Kolor psa natomiast nie ma znaczenia :). Bardziej ma ostrzegać, a nie być 'odstraszaczem'. Dzięki jeszcze raz za wszystkie wpisy. Mam materiał do przemyśleń. Temat założyłem już teraz, bo nie chcę podejmować decyzji pochopnie. Na tę ostateczną mam czas. I tak wcześniej niż w lutym pieska nie wezmę, bo mamy już opłacony wyjazd narciarski. A jeśli weźmiemy psa, to przecież nie zostawię go po jakimś miesiącu/dwóch u kogoś, bo pies mocno to przeżyje. W ogóle pierwszy tydzień, jeśli się zdecydujemy, będę cały z domu pracował. Mam taką opcję i wtedy zamierzam z niej skorzystać, żeby psu i nam maksymalnie ułatwić ten trudny czas.
  5. O, dzięki za te informację i dotyczące podłogi i spacerów. Mogę zapytać jakiego masz psa? Kundelek, rasa jakaś?
  6. No i to jest właśnie jedna z kości niezgody pomiedzy mną i żoną. Ja nie chcę trzymać psa na zewnątrz. Może da się podłogi i drewniane schody jakoś dodatkowo zabezpieczyć. Co do długości porannego spaceru. Jeśli wystarczyłoby samotne pobieganie po działce to może i godzinę "latać". Bo ja wstaję wcześniej żeby wszystko poogarniać przed pobudką dziewczyn. Ale wiem, że to nie spacer...
  7. Przede wszystkim dziękuję za szybką odpowiedź. Artykułami żadnymi się do końca nie sugeruję ale próbuję wzbogacić swoją mizerną wiedzę w różnych źródłach. Natomiast niczego nie biorę za pewnik..tak zresztą jak przy poradnikach dla rodziców. Dzieci, zwierzęta to żywe istoty myślące i nie da sie napisać recepty jak z nimi postępować bo każde jest inne. Drewniana podłoga może zostać zniszczona przez psiaka. po prostu, Pazury itd. Co do zupełnie dorosłego psa...hmm, takiego to już miałbym po przejściach pewnie. Czy to aby dobry pomysł przy takiej ilości czasu, który mógłbym mu poświęcić?
  8. Cześć, Moja żona bardzo chce byśmy zakupili/wzięli psa. Ja póki co jestem bardzo ostrozny w tym temacie. Miałem dwa psy dawno temu. Kocham te zwierzęta ale wiem tez ile przy nich pracy i jaka to odpowiedzialność. Tak się jednak złożyło, że na początku listopada podczas wędrówki w górach z kolegami, przypałętał się do nas pies...od razu rozpoznałem, że do Border Collie. Na obroży miał nr telefonu. Zadzwoniliśmy, odprowadziliśmy pieska do najbliższego schroniska (turystycznego oczywiście :)), gdzie spotkaliśmy się z właścicielem. Tych kilka godzin z tym psem chyba zadziałało na moją podświadomość...zacząłem powoli się przekonywać (nadal nie jestem przekonany, ale o tym za chwilę). Jestem powoli w stanie wyobrazić sobie wakacje z psem, choć to na pewno utrudnienie. Jestem w stanie przełknąc fakt zostawienia psa komuś na czas wyjazdu na narty (tydzień w roku). Póki co, nie jestem zbyt entuzjastyczny do trzymania psa w budzie, jak to widzi żona. Moje oba psy mieszkały w domu. Choć fakt...w naszym obecnym domu mamy na przykład drewniane podłogi i schody i...no właśnie, może być z nimi słabo. No i po wielu lekturach jestem w stanie przełknąc, że są rasy, którym to nie będzie przekszadzało jeśli chodzi o warunki atmosferyczne. Ja natomiast bardziej boję sie izolacji zwierzęcia, szczególnie w okresie jesiennym. Bo jakoś nie widzę nikogo z domowników hasającego po ciemku z psem w deszczu...byłby on, jak znam świat, sam w takie dni (nie licząc spacerów ze mną pewnie). Mamy dwie córki, jedna ma 19 miesięcy, druga 5 lat. Młodsza szaleje za psami, ale to oczywiście żaden argument. Dziecko szybko sie może znudzić. Bardziej chodzi mi o dobry wpływ psów na dzieci i tu daję plus. Jak się zacząłem jednak zastanawiać pod tym kątem, to przy małym dziecku wolałbym chyba rocznego psa, przygotowanego do adopcji i sprawdzonego w DT z dziećmi. Żona oczywiście jest za szczeniakiem, nie zdając chyba sobie sprawy ile to pracy. Mało tego wymyśliła póki co boksera, bo dobre do dzieci a i trochę stróżują (tu przełknęła by psa w domu, bo już Jej wyjaśniłem że bokser absolutnie nie nadaje się do budy). Tylko kolejny aspekt. Mieszkamy 10 km od miasta, miejsce 'zabite dechami'. W domu nie ma nikogo między 7.30 a 16. Tak przez 4 dni w tygodniu. I teraz tak. Główny pomysł żony poza tym, że tez kocha psy, to jakieś tam bezpieczeństwo. Nie chodzi Jej o obronę, bo, umówmy się, złodziej jak bedzie chciał "obejdzie" każdego psa tym czy innym sposobem. Ona czasem (np. moja delegacja) zostaje sama z dziećmi. A, ze dom na uboczu, blisko tylko pola i lasy, to pies miałby dac poczucie bezpieczeństwa. Ostrzec zawczasu. Także wszelkie Goldeny, labradory odpadają. Zresztą to za duży pies wg mnie, bo myśląc holistycznie, jeśli miałbym wziąć tą ferajnę na wakację, to musimy się do auta zmieścić. Mamy dwa małe SUVy, więc piec musiałby siedzieć przypiety w specjalnej uprzęzy między fotelikami dziećmi. Innej opcji nie widzę/nie znam (bagażnik zawalony rzeczami dziewczyn). Jeśli miałby być rasowy, to mnie póki co wychodzi mały munsterlander lub owczarek szkocki krótkowłosy (ale dostać tego psa to niemal niemożliwe...). Tylko te psy muszą miec dużo ruchu. Przez 4 dni w tygodniu, miałyby spacer krótki rano (nie oszukujmy się, 15 minut) po powrocie z pracy, od 30 minut do godziny, i pewnie wieczorem jeszcze z 30 minut. W dzień gdy pracuje z domu (praktycznie każdy piątek, czasem nawet więcej niż tylko piątek) byłoby znacznie lepiej a w weekend sam teraz z Córą w wózku chodzę przynajmniej jeden spacer godzinny. Generalnie lubię spacery, tylko ciezko mi kogoś wyciągnąc. Liczę, że może choć trochę starszą córkę bym zachęcił, gdyby pojawił się pies. Ona lubi chodzić, ale sie szybko nudzi. Więc może miała by towarzysza zabaw po prostu. A chodzić gdzie u nas jest. Piszę o tym, bo był też pomysł buldoga francuskiego ale jakoś nie widze w nim kompana podczas dłuższych spacerów :). Z małych psów podoba mi się jedynie Jack Russell ale nie sądze żeby przy dwójce dzieci kolejny urwis to był dobry pomysł. Napisałem to wszystko żeby poznac Waszą opinię, ja jestem w stanie poświęcić czas żeby ten pies jednak sie pojawił, ale jak widać mam wiele obaw. Wiem, że ludzie w większości (nie oszukujmy się) nie spacerują z psami ile trzeba, zostawiają psy nawet na dłużej niż 8 h i jakoś jest...ale ja nie chcę jakoś. Co prawda przeczytałem tez ostatnio dwa fajne artykuły. Jeden na stronie jakiejś fundacji, ze pies woli 10h w swoim domu niż 24h w schornisku...a także że jacyś ponoć znani (piszę ponoć, bo sie nie znam:)) behawioryści od psów uznali, że pies wcale nie koniecznie powinien aportować, mieć zabawy w kategoruach o jakich my mówimy itp., ze to go stresuje (żeby nie spłycac tematu podaje link https://www.zpazurem.pl/artykuly/jak_spacerowac_z_psem_). I sam juz nie wiem czy i jeśli tak, na jakiego typu psa mam warunki. Dodam tylko, że dwa psy które miałem to był kundelek i potem wyżeł niemiecki krótkowłosy. Pierwszego miałem pomiędzy 9 a 15 rokiem życia, drugiego między 17 a 19, bo potem de facto został u rodziców w domu z dużym ogrodem, gdy ja pojechałem na studia. Przy pierwszym błąd na błędzie...nikt mi nie pomagała a ja byłem zwyczajnie za mały. Przy drugim dużo lepiej, nie miałem lepszej relacji z psem. Do końca swoich dni był bardzo za mną, no ale przemyślalnie wziąłem Go w wakacje i powoli wszystkiego uczyłem. Potem poszło to trochę na marne ale to juz inna historia. BTW - nie ukrywam, że mam wciąż słabość do wyżłów niemieckich krótkowłosych ale..no właśnie, patrz: mój obecny tryb zycia.
×
×
  • Create New...