Jump to content
Dogomania

Cyk

Members
  • Posts

    4
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Cyk's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Tak jak pisałem wyżej pies ma kojec i to spory bo 2,5 na 4 metry. Patmol dzwoniłem do nich, opowiedziałem całą historię ale nie uzyskałem na tą chwilę pomocy, pani która odebrała telefon powiedziała że porozmawia z kilkoma osobami i wspólnie postarają się coś wymyślić i się odezwie. Na tą chwilę rozwiązałem problem, montując pastuch na bramie, nie było to proste ale się udało, teraz czekam aż piesek wymyśli nową drogę ucieczki.
  2. Proszę jak nie macie nic konstruktywnego do dodania to po co wcale pisać, tak zwierzak cierpi, jestem tego świadom ale naprawdę pomysły jak go utrzymać na podwórku mi się skończyły, no mam jeszcze jeden, zwolnić się z pracy i pilnować psa, ale wtedy obaj zdechniemy z głodu on i ja.
  3. Mam drugiego psa (kajtka) ale on jest zupełnie innego charakteru oczywiście jeśli malamut ( malamut to otis) jest na łańcuchu, bo jeśli zrobi dziurę w płocie to pójdzie razem z nim, a jeśli otis jest uwiązany to kajtek może biegać po posesji nawet przy otwartej bramie i nawet nie pomyśli o ucieczce. No niestety otis jest teraz prawie cały czas na łańcuchu tak od godziny 22:00 do 15:30, jest obrażony i nie chce nawet iść na spacer, jak go przypnę na smycz i wyciągnę to pójdzie z wielką łaską ale jak go tylko odepnę ze smyczy natychmiast wraca do domu i leży pod bramą, mocno widać po nim że łańcuch mu nie służy. Otis wchodzi do domu kiedy chce, nie wyganiam go, poprosi to go wpuszczę i odwrotnie, chce wyjść to go wypuszczam, ale jak przychodzi noc nie można utrzymać go w domu chce koniecznie na podwórko. Dzięki za link na pewno skorzystam .
  4. Witam wszystkich forumowiczów, zarejestrowałem się tu bo mam ogromny problem z psem. No to od początku. Parę lat temu znalazłem w lesie w worku wiszącym na drzewie trzy szczeniaki, jeden był martwy a dwa ledwo żywe, zabrałem i zawiozłem do weterynarza i oba udało się uratować, jeden trafił do mojej siostry a drugi został na moje nieszczęście u mnie. Oba pieski to mieszańce Malamut Alaskan, u mojej siostry piesek jest bardzo sympatyczny i nie ucieka, nawet bramę może zostawić otwartą na całą dobę a piesek nie ruszy się nawet na krok z posesji, za to mój to prawdziwy mistrz ucieczek i nie mogę go w żaden sposób oduczyć ucieczek. Piesek jest po dwóch szkoleniach i jest bardzo posłuszny do puki nie oddali się na około 50 m ode mnie, lub nie zostanie sam na posesji, wtedy zaczyna się kombinowanie jak dać nogę z podwórka, jak uda mu się zwiać to przeważnie biegnie do centrum wioski i biega sobie między autami i boję się że prędzej czy później potrąci go samochód. Robię wszystko żeby go nauczyć zostawać na posesji ale to nic nie daje, pierwsze szkolenie jakie miał to trener zapewniał że piesek już nie ucieknie z posesji, ale mylił się mocno bo pies uciekł już drugiego dnia po zakończeniu szkolenia. Postanowiłem że umocnię ogrodzenie, i tak zrobiłem starą część siatki wymieniłem na płot betonowy, tam gdzie była nowa zrobiłem porządny fundament a część ogrodzenia została drewniana, pies oczywiście szybko wyczuł że drewniany płot ma swoje wady i zaczął wyrywać sztachety i uciekać, postanowiłem wymienić żerdzie płotu na metalowe i wszystko poskręcać śrubami, na jakiś czas załatwiło to sprawę ale nie na długo, pies bardzo szybko nauczył się łapać zębami za jeden drut siatki aż go wyciągnął i bezkarnie uciekał z posesji, oczywiście zawsze po takiej ucieczce stosowałem karę i lądował na łańcuchu na kilka godzin a czasem jak byłem mocno zły to i na parę nocek. Jednak niczego to go nie nauczyło i postanowiłem znaleźć lepszego trenera i takim sposobem poszedł na drugie szkolenie, które oczywiście nic nie dało, znalazłem trzeciego instruktora, koleś stwierdził że nie ma co szkolić bo piesek jest doskonale ułożony i nie ma takiej potrzeby żeby go szkolić dalej to opowiedziałem mu o tym że pies zachowuje się idealnie jak jest w zasięgu wzroku, lub jak nie przyjdzie noc i pogasną światła w domu. Treser podjął wyzwanie ale po czterech dniach zadzwonił żeby zabierać pieska bo on nie podoła temu zadaniu i zalecił wybudować kojec, tak zrobiłem ale pies nie cierpi w nim przebywać i dotąd walczy z kojcem aż uda mu się rozgiąć druty i wyjść, oczywiście przy tej walce z kojcem zawsze się pokaleczy i nie mogę na to patrzeć jak on walczy z drutami. Rok temu powiedziałem dość i zamontowałem do płotu pastuch elektryczni taki dla krów, na jakiś czas miałem spokój ale psiak szybko nauczył się że jak trawa gałąź lub śnieg dotyka do drutu to elektryzator w tym miejscu prawie nie działa i przegryza sztachety na pół. Zacząłem obchodzić ogrodzenie codziennie i oczyszczać je z traw chwastów i innych przeszkód, to mój piesek znalazł inną drogie. Obecnie wkłada pysk na dole między dwie połówki bramy i pcha się do tond aż się przeciśnie. Proszę pomóżcie co mogę jeszcze zrobić bo już mi ręce opadają. PS. dodam jeszcze że próbowałem zmęczyć psa co dziennie przez pół roku jeździłem obok niego na rowerze po jakieś 25-30 km i nic to nie dawało, piesek wracał do domu padnięty spał spokojnie do około 12-01 w nocy a resztę nocy spędzał poza ogrodzeniem, niemal codziennie z rana przed pracą jeżdżenie po polach i wiosce w poszukiwaniu uciekiniera. A i pies jest wykastrowany czego strasznie nie chciałem bo wiedziałem że to nic nie da, ale tonący brzytwy się chwyta. Obecnie pies przebywa na łańcuchu przez całą noc i większość dnia jak jestem w pracy.
×
×
  • Create New...