Nie do końca wiem, czy to na pewno w dobrym wątku piszę, za co przepraszam.
4 dni temu mój pies w ciągu dwóch godzin prawie się wykończył. Prawdopodobnie było to zatrucie, po czym wpadł we wstrząs. Przez 4 dni codziennie jeździliśmy z nim do weterynarza. Każdego dnia dostawał stertę zastrzyków. Jedną noc musiał spędzić bez nas w szpitalu na hospitalizacji. Wczoraj byliśmy u weterynarza i po USG stwierdził, że raczej jest już ok.
Problem w tym, że po odebraniu psa ze szpitala on w naszym mieszkaniu cały czas śpi, jest smutny i osowiały.
Cały czas myślałam, że skoro śpi i nie ma ochoty na zabawę, to znaczy że na pewno jeszcze jest bardzo słaby i chory. Jednak wczoraj pojechaliśmy z nim do znajomych, gdzie szalał, biegał za piłką.
Czy ta choroba może kojarzyć mu się z mieszkaniem i wywołuje to u niego jakiś lęk?
Dodam, że piesek na spacerze jest szczęśliwy, normalnie chce jeść.
Jak wracamy do mieszkania jest radość ogromna, skacze na nas, a po chwili idzie na łóżko i znowu śpi.
Może on czuje do nas lęk przed tym, że znowu go zawieziemy do kliniki?
A może jednak dalej coś mu dolega?
Proszę, pomóżcie bo zawsze był okazem zdrowia, a teraz nie wiemy jak go pocieszać :(