Mój psiak od kilku dni gorączkuje (najwyższa temperatura odnotowana w piątek - 41,3), wczoraj było minimalnie lepiej, bo temperatura wynosiła 39,6. Co lepsze, gdybym nie udała się z sunią do weterynarza, to po prostu nie wiedziałabym, że psu coś dolega, nie była ospała, cieszyła się jak widziała że ktoś wrócił do domu z pracy, miała chęci do zabawy. Do weterynarza udałam się głównie dlatego, że pod skórą na brzuszku psiny wyczułam guza (coś nabrzmiałego, przerośniętego, nie wiem?) i stwierdziłam, że wymaga to konsultacji z weterynarzem z racji tego, że brzuch był też napięty (nadal jest), weterynarz w piątek zaaplikował 2 zastrzyki z czego jeden to antybiotyk, na weekend suczka dostała tabletki, wczoraj ponownie zastrzyk, tym razem jeden. Sunia jest wysterylizowana, ma 4 lata i od lat szczenięcych miała problemy gastrologiczne (stwierdzona skaza białkowa, choroby wirusowe i bakteryjne). Kilka razy zdarzyło się, że mała po prostu sobie ten brzuszek obiła - raz poleciała po schodach, bo źle postawiła łapkę. Kolejne takie wypadki były spowodowane głównie tym, że pies jest strasznie strachliwy i generalnie to taka "panikara", na schodach niepewnie stawiała łapki przez co znowu zdarzało się jej "zjechać". Podejrzewałam przepuklinę z racji tych stłuczeń i faktu, że pies po schodach schodzić już nie chce, prosi się o wzięcie na ręce. No ale, problem jak jeden tak i drugi weterynarz zbagatelizował, cóż, może niesłusznie się przejęłam, a może przyczynę mają pod nosem, a po prostu to zignorowali... Sunia ma problemy z lekką nadwagą (podobno wątroba jest tłusta - taki komentarz padł przy dzisiejszym USG jamy brzusznej), niby widoczne lekkie zapalenie pęcherza moczowego ALE - pęcherz był pusty w momencie przeprowadzania USG - sunia zdążyła popuścić w trakcie pobierania krwi do morfologii no i niezbyt wiadomo czy to diagnoza słuszna czy nie... No i teraz ta morfologia nieszczęsna, jeden weterynarz (przeprowadzający morfologię i USG) powiedział, że niepokoi go stan trzustki mojej suni (na wynikach AMYL 286 U/L (odniesienie 500-1500) z komentarzem "niski") + podobno psina ma zagęszczoną krew... Lekarz zlecił powtórkę morfologii za tydzień, a przez ten cały czas mamy podawać jej aspirynę - do czego nie jestem zbytnio przekonana, podobnie jak weterynarz prowadzący mojego psiaka. Z wynikami morfo udałam się właśnie do weterynarza prowadzącego i usłyszałam, że wyniki są okej, pies jest otyły i to tyle. Gorączkuje, bo gdzieś jest stan zapalny i będziemy leczyć to antybiotykami tak długo aż gorączki ustąpią. Czy to rozwiązanie jest dobre? Nie wiem sama. Zastanawiająca jest również kwestia, że weterynarz, który robił morfo nie zlecił żadnej diety, żadnych dodatkowych badań, no kompletnie nic, gdzie wydaje mi się że przy problemach z trzustką nie ma na co czekać i prawidłowa dieta + jakieś brakujące enzymy to priorytet! Piesek dzisiaj jest w troszkę gorszej kondycji, ciągle leży głównie w chłodniejszych miejscach mieszkania, śpi, nie reaguje na zachęty do zabawy, na pytanie czy idziemy na spacerek reaguje tak jak zawsze - nagle robi się wesoła, a jeśli chodzi o resztę zachowań, to wydaje mi się że to po prostu reakcja na dzisiejszy stres, bo naprawdę mocno to przeżyła.
Dodam jeszcze, że pies normalnie się załatwia, dużo więcej pije. Zauważyłam też, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy telepała łebkiem na boki (raz częściej, raz rzadziej) i grzebała łapką w uchu/uszach. Kilka razy zdarzyło się też, że psina oddychała w taki sposób jakby się dusiła i tak kilka dobrych minut, świszczące, szybkie, wręcz łapczywe wciąganie powietrza do nozdrzy. Do tego z noska dość często leci bezbarwna, wodnista wydzielina. Zauważyłam też, że w momencie gdy zaczynam intensywniej głaskać psa między uszami, to zaczyna wtulać łebek w moją dłoń - nawet jeśli musi główkę przechylać na boki, wtedy też szybciej i głośniej oddycha - czy to normalne? Czy jednak może to o czymś świadczyć? No i zmiany skórne na przednich łapkach DOSŁOWNIE w tych samych miejscach (skóra łuszcząca się, widoczne małe strupki (?), czarno - zielone przebarwienia - naprawdę ich mało i mało widoczne, ale jednak są), nie są to duże "placki" tych zmian na skórze, ale jednak - są.
I takie pytanie, czy to faktycznie może być trzustka, jakaś nieprawidłowość, jeśli tak to jaka? Czy drugi weterynarz ma racje i wyniki są normalne? (w załącznikach zdjęcia wyników)
Co myślicie o tej gorączce bez konkretnych symptomów aż do dnia dzisiejszego? Czy temperatura mogła być tak wysoka przez to że pies idąc do weterynarza mocno się stresował i ciągnął w przeciwną stronę naprawdę energicznie, że momentami ciężko było ją utrzymać na smyczy (większość drogi i tak niosłam ją na rękach)
A może podejrzewacie coś innego na podstawie ww wymienionych objawów? Może dzięki temu będę mogła zasugerować przeprowadzenie innych badań i w końcu wyjdzie co psinie dolega...
Może ktoś ma podobne doświadczenia?
Strasznie się o nią martwię :(