Cześć
Jestem właścicielem 14 miesięcznej suczki, mieszaniec labradora z jakimś kundlem. Uczyłem ją podstawowych komend typu "zostaw", "siad", przychodzenie na zawołanie, ale problem jest w tym, że gdy np. rodzice chcą wjechać na działkę, a ona na niej jest, to gdy zawołam ją do domu to ma to całkowicie gdzieś. Taka sama sytuacja w przypadku gdy w pobliżu jest jakiś pies albo jakiś inny rozpraszacz motywujący do zostania silniej niż ja do przyjścia. Jeśli nikogo takiego nie ma, a na działce po prostu wącha sobie kwiatki albo leży, to na zawołanie przychodzi bez zastrzeżeń. Tak samo z "zostaw". Gdy ktoś wychodzi z domu i nie bierze jej ze sobą, to ta od razu wpada w płacz, piszczy, i co najgorsze, zaczyna gryźć drzwi... W jednych już zrobiła dziurę na wylot. Na nic jest komenda zostaw, w ogóle nie zwraca na mnie w takich chwilach stanu rozpaczy żadnej uwagi. Kiedy na dworze np. wącha nie te rzeczy co trzeba, a ja powiem zostaw, to wtedy normalnie się słucha i przestaje robić to co robiła. Podsumuwując, w zależności od okoliczności, raz się słucha a raz nie. Ponadto, często gdy ktoś nie pilnuje swoich kapci, albo wiatrołap jest otwarty, to bierze buta/kapcia lub jakąkolwiek rzecz która jej się spodoba i ucieka spoglądając się czy będę za nią gonił. Wtedy też kompletnie nie zwaca uwagi na komendę "zostaw". Słyszałem, że psy robią tak, gdy chcą zwrócić na siebie uwagę, gdy nie poświęca jej się czasu, natomiast ja wychodzę z nią 2 razy dziennie, rzucam dysk, patyk, bawimy się w przeciąganie liny itp, także myślę, że to nie jest tak, że nie poświęcam jej wystarczająco dużo czasu.
Zdemolowała już przez to pół domu, a co gorsza, rodzice wyznają teorię, że "jak zaboli to się nauczy" i tata już z 3 razy ją nabił po tym, gdy musiał latać za nią i bezskutecznie łapać by wjechać na działkę. Do niego, podobnie jak to mojej suczki, nie trafiają żadne słowa...
Bardzo proszę o pomóc, bo sam już nie wiem co mam z nią robić. Rodzice planują ją oddać.