Jump to content
Dogomania

goriana

New members
  • Posts

    2
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by goriana

  1. Hodowca był niepełnosprawny w pewnym sensie - nie jestem pewna jak to schorzenie się nazywa, ale krzywo stawiał nogi, powoli chodził. Nie wiem czy to miało wpływ na ruch szczeniaka, ale mówił wielokrotnie, że z rodzinką na spacery chodził, rodzice się kąpali a młode były na brzegu itp. Sama hodowla jest w mniejszym mieście, więc może w tym leży problem? Mała chętniej idzie gdy wejdziemy do lasu (mieszkam tuż przy dużym lesie), ale problemy sprawia jej właśnie chodzenie po chodniku itp. Czasem dosłownie trzeba ją zanosić (a już 10kg waży, spory towar :"D) na skraj lasu i tam już sobie idzie w miarę normalnie. Na smyczy i bez. Wszystko w porządku, już to podejrzenie wyeliminowaliśmy. Wciąz zachowuję cierpliwość, po prostu wolałam zaczerpnąć tu rady czy aby wszystkie zachowania są jak najbardziej ok do pewnego wieku. Dziekuję za odpowiedzi :)
  2. Czytałam forum od jakiegoś czasu, tak jak wiele innych artykułów ale żaden do końca mi nie pomógł. Nie wiedziałam jak nazwać temat bo problemów jest tyle, że aż nie wiem na czym się skupić o: Otóż dwa tygodnie temu zakupiłam suczkę z hodowli (zkwp, rzecz jasna). Urodzona w maju tego roku, młodziutka labradorka, po dwóch szczepieniach. Miałam wcześniej labradora, którego pożegnałam na początku tego roku, żył ze mną ponad 14 lat. Dopiero na pół roku przed uśpieniem pojawiały się potężne problemy ze zdrowiem. Miałam go od szczeniaka i w sumie żadnych problemów z nim nie było (poza gryzieniem wszystkiego dookoła), może dlatego mnie obecna sytuacja trochę przerasta. Ale do rzeczy. Po prostu wypunktuję wszystkie problemy, od najbardziej problematycznych do tych bardziej znośnych, ale które wciąż chcę wyeliminować: 1) Spacery. Problemy są dwa: smycz oraz same spacery. Nawet bez smyczy, choć idzie blisko nogi, często siada i nic jej nie ruszy. Nawet smakołyki nie są zachęcające (tj podsuniesz jej pod pysk to spróbuje chapnąć, ale jak odsuniesz rękę i zechcesz ją kilka kroków poprowadzić i dopiero wtedy dać, to ona po prostu siedzi dalej..), po czasie oczywiście pójdzie do przodu ale zwykle kilka kroków i powtórka. Jak ma wracać do domu to leci jak najszybciej, bez żadnych problemów. Na klatce potrafi się zatrzymać tak samo jak na zewnątrz, nie chce wyjść z windy, przed schodami (umie po nich schodzić/wchodzić). Nawet jak się ją zapnie na smycz w domu to potrafi wejść w stan wstrzymania niczym komputer. Leży i tak perfidnie się na Ciebie patrzy że czego ty od niej chcesz. Ostatecznie jak ma się dużo cierpliwości to się ruszy, ale no nie na długo. Kilka kroków, znów siada i się patrzy na Ciebie. Próby wołania, podsuwania smakołyków rzadko kiedy działają, no po prostu no nie. Ostatecznie kończy się tak, że ją nosimy na rękach byle się załatwiała, choć robi się już ciężka (około 9kg). Pospaceruje chwilę, załatwi się i już ogląda się za siebie jak tu wrócić do domu. Jak tak na nią patrzę to mam często wrażenie, że ona to robi specjalnie i z czystej złośliwości. Ten wzrok gdy sobie leży i przyrasta wręcz brzuchem do ziemi. Jakby na złość. Ugh. Gdy chodzi bez smyczy to zwykle powęszy, zrobi co ma zrobić, ale nie wychyla się specjalnie. Trzyma się blisko, i też bardzo często siada, zostaje w tyle. Czego próbowałam? No w sumie to różnych rzeczy. Spacerowania na smyczy w domu i nagradzania co parę kroków - i tu idzie w miarę ok, ale na dworze już nie zdaje to w ogóle egzaminu. Smyczą i obrożą by się bawiła bo często po nie wyciąga pyskiem i ząbkami jak są zdejmowane. Poza obrożą próbowaliśmy szelek, ale efekt ten sam. Zapinanie smyczy by chodziła z nią w domu ciągnac ją po ziemi - tu jest ok, nie robi problemów, czasem się nią nawet pobawi, ale niezbyt długo. A no i z neta kolejna sugestia, tzw ignorowanie. Stanie do niej plecami, aż sama z siebie ruszy. Jasne, rusza, ale czasem zajmuje jej to nawet pięć czy dziesięć minut. I niczego jej to nie uczy. Dodam, że już odkąd ją wzięliśmy do domu były takie problemy, nie pojawiły się po czasie. Bazując jeszcze na paru wypowiedziach z tego tematu - http://www.dogomania.com/forum/topic/145650-szczeniak-przestaje-się-ruszać-po-założeniu-obroży/ - psina została odebrana w szelkach przez nas i długi czas je nosiła bez zdejmowania - no bo wychodzenie co 2 godziny na siusiu było uciążliwe, gdy maluch się wiercił przy nakładaniu szelek. Więc nie wiem czy to kwestia braku przyzwyczajenia. W szelkach problemy na spacerach są takie same. 2) A propos trochę powyższego punktu: strachliwość. Nagłe hałasy typu huk na budowie kilometr dalej, albo trzaśnięcie drzwiami przez przeciąg, albo nawet sytuacja gdy na spacerze biegnie do Ciebie, a ty rozstawiasz ręce i mówisz do niej wesoło, ale nieco głośno imię to zatrzymuje się i kuli ogon. To samo na widok innych psów - siada, kuli ogon. Na początku, pierwszy tydzień, sikała pod siebie na widok obcych psów (i czasem ludzi), ale już przeszło. Teraz to po prostu siada, patrzy się i czasem unosi na zmianę przednie łapki. Z małymi psami raczej problemu nie ma - bawi się, zaczepia. Ale z większymi jest już znacznie, znacznie gorzej.Do ludzi akurat zwykle jest pogodna, zwłaszcza do dzieci ją ciągnie. Ale jak np szedł raz starszy, grubszy pan o lasce to już przerażenie. Albo grupa młodych ludzi, niezbyt głośnych. Loteria. Raz się boi, raz nie. Może przejdzie z wiekiem, ale uznałam, że warto wspomnieć. 3) Gryzienie. To raczej normalne dla szczeniąt, ale ta mała pirania łapie nawet za cycki i włosy, co potrafi naprawdę zaboleć. Za włosy jak się złapie to zaczyna machać łbem, szarpać, zabawa na całego. Staramy się jej podsuwać pod pysk zabawki których ma tonę, ale szybko się nimi nudzi. Jest trochę lepiej niż na początku ale dalej potrafi dla zabawy mocno dziabnąć. Izolacja w osobnym pokoju na tą minutę czy dwie nie pomaga - od razu zabiera się za badanie otoczenia. Czasem jak się do niej wróci to sobie siedzi i patrzy, tak o. Koleżanka nawet mi sugerowała posmarowanie rąk i nóg sokiem z cytryny i faktycznie nie gryzie wtedy ale.. liże. Jakby jej to smakowało. Na samym początku było dużo gorzej więc tutaj, podobnie jak w punkcie drugim, uznałam, że to przejdzie z wiekiem o ile będziemy do tego odpowiednio podchodzić. 4) Dużo śpi, nawet po krótkim wysiłku typu zabawa. Potrafiłaby pewnie cały dzień spać gdyby nie to, że jest małym detektorem ruchu i jak zmienisz na krześle pozycję, a ona leży w innym pokoju to podnosi głowę. To normalne u szczeniąt? Ze względu na jej niechęć do spacerów wiekszość energii wyładowuje po prostu w domu, bawiąc się (tak na marginesie, to na spacerze bawić się nie chce. Tj czasem pobiegnie za Tobą jak pobiegniesz, ale bardziej w przerażeniu że jej uciekasz niż z radochy. Zabawki ignoruje jak się je weźmie ze sobą). Do psiego przedszkola udać się jeszcze nie mogę. Trzecie szczepienie będzie za tydzień, musieliśmy je opóźnić gdyż sunia się czymś niedawno zatruła (wszystko łapie do gęby, eh, czasem trudno odpowiednio szybko zareagować by to wyjąć) i wymiotowała na potęgę, dostała kroplówkę, antybiotyki. Już jest z nią ok, na dniach odrobaczanie i za tydzień szczepienie. Raczej się udam do jakiegoś behawiorysty lub samego przedszkola na sam początek, ale to dopiero jak będzie po tym właśnie szczepieniu. Inaczej nie wpuszczą. I tak miałam to zrobić, ale teraz mam co raz więcej powodów. Najbardziej mnie martwi pkt 1. Szczeniaki mi się dotąd kojarzyły z wulkanem energii, ciągnięciem za smycz i w ogóle, a tutaj mamy sytuację na odwrót. Czytałam naprawdę dużo tematów i artykułów, chyba kilkanaście pierwszych stron wyników google, ale żadna z porad nie pomogła - a sam problem zwykle był opisany nieco inaczej niż mój. Nie wykluczam, że problem może być z pogodą - jest parno jak w piekle. Z drugiej strony w nocy, gdy się ochładza, nie ma większej różnicy... Z góry dziękuję za wszelkie porady. 14 lat to strasznie długo odkad była tak mała psia istota w naszym mieszkaniu.. :)
×
×
  • Create New...