Jump to content
Dogomania

Darecki

New members
  • Posts

    2
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Darecki's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Witam muszę się podzielić również swoim smutkiem i rozpaczą. W minioną sobotę rano o 6.30 zmarł mój ukochany nad życie synek piesek rasy Rosyjski Toy Długowłosy, który miał na imię Fenuś. Żył niespełna 7 lat. Umarł, jak stwierdzili lekarze w 2 klinikach, gdzie go ratowano na bardzo ostrą i niezwykle szybko postępującą chorobę nerek. Powiedziano mi, że tak ostrej i postępującej i podstępnej formy tej choroby nigdy nie spotkali. Rozpaczam i obwiniam siebie za jego śmierć dlatego, że nic nie zauważyłem niepokojącego w jego stanie zdrowia tym bardziej, iż 2 miesiące temu przeszedł kompleksowe badania krwi włącznie z USG wszystkich organów wewnętrznych i nic nie stwierdzono, co mogło oznaczać nadciągające nieszczęście. Stało się to nagle 2 tygodnie temu. Przestał jeść nawet pić. Pojechałem z nim do kliniki oddalonej o prawie 100km i moje zdumienie nie miało granic, gdy powiedziano mi, że jest ciężko chory na nerki i choroba postępuje w galopującym tempie, której nie da się zatrzymać. Jeździłem z nim każdego dnia do tej kliniki i innej, aby ratować mu życie. Dostawał różne kroplówki, jednak wdała się martwica języczka. Po czterech dniach choroby odpadła mu niemal połowa. Moja rozpacz nie miała i nie ma granic. Poszedłem na zwolnienie lekarskie, gdyż nie chciano mi dać urlopu. Opiekowałem się nim non stop. Nie jadłem, nie piłem i nie spałem. Mój organizm zablokował się na niektóre potrzeby. Schudłem przez ten okres prawie 6 kg. Jestem w potwornej rozsypce i depresji. Nie mogę normalnie funkcjonować, wszędzie go widzę. Wspomnienia rozszarpują mi serce, a gdy zamknę oczy widzę jak umiera przytulony do mnie w moich objęciach. Ostatkiem sił przed śmiercią przysunął się do mnie popatrzał na mnie. Wówczas wiedziałem, że to koniec. Nie przychodzą mi do głowy szczęśliwe chwile, leczy tylko te ostatnie tragiczne, które całkowicie rozszarpują moją duszę i serce w ogromnym bólu i żalu. Jak ja go kocham i nie wiem jak się pozbieram. Był tym, co kochałem najbardziej i jedynym co miałem i dla koko żyłem. Moja siostra mówi mi często, iż powinienem się cieszyć z tych lat, które ze mną był, gdyż był szczęśliwy, kochany i miał wszystko dobre, co powinien mieć kochany członek rodziny. Mój Fenuś był mi niezmiernie oddany. Nie opuszczał mnie na krok, gdy przychodziłem z pracy, a w czasie gdy mnie nie było czekał na mnie ze smutkiem. Nic wówczas nie jadł, a nawet nie chciał pić wody. Po powrocie z pracy zawsze było szaleństwo, radość tak głośna, że sąsiedzi zawsze słyszeli i wiedzieli, iż przyszedłem z pracy. Mogę pisać bez końca o jego mądrości, oddaniu i miłości do mnie, ale wiem, że każdy kto kocha swojego pupilka doskonale mnie rozumie i nie trzeba pisać wiele. Moja mama zaproponowała mi, abym kupił takiego samego pieska z tej rasy, gdyż są one do siebie podobne nie tylko wyglądem, ale również charakterem i, że ofiaruję mu szczęśliwy i kochający dom. Nie wiem, czy zdołam to zrobić. Żałoba nie wiem, czy i kiedy się zakończy. Boję też tego, iż biorąc kolejnego pieska zdradzę miłość do mojego kochanego Fenusia, który przeszedł przez tęczowy most. Chciałbym wiedzieć, czy jest niebo dla piesków oraz to, czy po mojej śmierci będziemy razem.
  2. Darecki

    choroba nerek

    witam jestem nieszczęśliwy, pełen żalu i bólu. Mój kochany niespełna 7 letni synek malutki piesiu ROSYJSKI TOY DŁUGOWŁOSY zachorował na nerki. Choroba ta to PNN lecz z nieco innymi jeszcze dolegliwościami. Rozchorował się nagle. Od zeszłego czwartku jeździłem z nim dzień w dzień do kliniki weterynaryjnej. Zrobiono, co w ich mocy i stwierdzono, że nic już nie mogą zrobić. Jestem bardzo nieszczęśliwy i serce mi krwawi. On jest dla mnie, jak moje własne dziecko. Nie potrafię poradzić sobie z bólem i cierpieniem, które mnie ogarnia. Musiałem iść na zwolnienie lekarskie, gdyż nie mogłem wysiedzieć w pracy myśląc o nim i płacząc. Dzisiaj niedziela. Wczoraj była ostatnia wizyta u lekarza, gdy powiedziano mi, iż nic już nie pomogą. Więc podaję mu teraz w domu sam kroplówki pod skórę i gdy to robię serce mi pęka. Widzę, jak z dnia na dzień, a nawet z godziny na godzinę słabnie patrząc błagalnym wzrokiem, a ja nie mogę mu pomóc. Jestem w totalnej rozsypce i rozpaczy. Na dodatek, co dziwi lekarzy, że od początku rozpoznania choroby on nie chce pić wody. Ponadto wdała się na języczek martwica i przed wczoraj odpadł mu kawałek języczka. Boże, jak ja cierpię. Badajcie swoje pieski często i nie lekceważcie niczego odmiennego niż znacie w zachowaniu swoich pociech. Ja coś przeoczyłem, ale nie wiem kiedy i co i mam wyrzuty sumienia z tego powodu i obwiniam się za to co się stało.
×
×
  • Create New...