Jump to content
Dogomania

masteros

Members
  • Posts

    8
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

masteros's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Przepraszam, że tak późno ale miałem małe problemy z komputerem. Postanowiłem nagrać krótki filmik, który trochę obrazuje nasz problem. Gdzieś tam w tle zdarzyło mi się trzasnąć drzwiami bo w jednej ręce miałem smycz, a w drugiej telefon ale uwierzcie mi, że większego wpływu na zachowanie psa to nie miało. Tak wygląda 99% naszych 'samotnych' spacerów. Siad pod drzwiami i galaretka. Jak idziemy we 3 jest duuuużo lepiej. Jeśli chodzi o to jak wygląda sytuacja jak zbieramy się do wyjścia. Zazwyczaj staraliśmy się ubrać i wtedy wołać Dafi by do nas podeszła w celu założenia smyczy, tak, żeby nie ganiać jej po całym mieszkaniu. Dafi jednak obserwuje nas z bezpiecznej odległości i ani myśli podejść, ostatnimi dniami postanowiła uciekać i chować się pod łóżko :) Jak już założymy smycz namawiamy ją do samodzielnego wyjścia z mieszkania na klatkę schodową, sunia zazwyczaj jednak siada przed drzwiami lub kładzie się w przedpokoju. Pokazuje po prostu, że nie ma ochoty na wyjście z mieszkania. Żadne smaczki, zabawki nie zdają egzaminu. Co ciekawe zdarzają się sytuacje w ciągu dnia, gdy celowo otwieramy drzwi od mieszkania i Dafi bez większych oporów sama wychodzi na klatkę. W windzie siada i szuka kontaktu wzrokowego, lub szwęda się po windzie i 'skacze' na ściany. Dalszy ciąg już widać na filmie. Po powrocie do mieszkania i zdjęciu smyczy, pierwsze co łapie zabawkę bądź kapcia/buta i ucieka z radością :)
  2. Jeśli chodzi o nasze relacje to uważam, że jest duży postęp. Od ostatniego wpisu w zasadzie nie bylo 'stykowej' sytuacji z zębami. Karmię ją tylko i wyłącznie z ręki i odnoszę wrażenie, że zwyczajnie jej się to podoba :) zastanawiam się tylko, czy jej zbytnio nie przyzwyczaję do takiej formy jedzenia i później nie będzie skora do normalnego jedzenia z miski. Problemem, którego nie możemy przeskoczyć są jednak spacery i ogólne wychodzenie na dwór. Za kazdym prawie razem panika i ogromny stres. Jeszcze chyba nie bylismy razem na normalnym spacerze, a probujemy od prawie 2 miesięcy...
  3. Niestety ale z dnia na dzień jest coraz gorzej :(( Jeśli chodzi o spacery to poprawy żadnej nie ma, jedyna szansa żeby w miarę normalnie wyszła na dwór to moment, gdy idziemy na spacer we 3, czyli ja, narzeczona i sunia. Wtedy wydaje się trochę pewniejsza i częściej normalnie wychodzi z klatki i idzie przed siebie. Jeśli jest z którymś z nas obojga szansa jest 1 do 50 że się uda... Co ciekawe zabieramy ją za miasto na 'działkę' i tam zachowuje się super; biega, skacze i jest cała szczęśliwa. Nie wiem, może to jest zakorzenione gdzieś głęboko w genach, że jej matka była wiejskim psem i miejskie otoczenie ją kompletnie paraliżuje. Gorzej jest natomiast z faktem, że nie ma dnia, żeby nie rzuciła się na kogoś z nas z zębami. Zaraz podchodzi ze skulonymi uszami i ogonem w geście (chyba) przeprosin ale naprawdę jest już delikatnie mówiąc słabo :( Nie wiem, co macie na myśli przez to, że musi nabrać do nas zaufania, tzn jak to osiągnąć skoro staramy się jej poświęcać masę czasu, szkolić, bawić się, wiadomo głaskać itd. A wychodzi na to, że z dnia na dzień się od siebie oddalamy bo tak jak mówicie ona nam nie ufa, ale i my niestety tracimy zaufanie do niej przy każdym kolejnym ataku. Może to ten stres związany ze spacerami na nią tak działa, nie wiem. Nie ukrywam, że jestem mocno podłamany i kompletnie nie wiem, co robić.
  4. to ciekawe co piszesz, bo w zasadzie to samo nam zalecono :) ze znalezieniem psa-kumpla może być problem ponieważ raz, że niedawno się wprowadziliśmy tu, gdzie teraz mieszkamy a dwa, że sunia będąc na dworzu nie bardzo ma ochotę na nawiązywanie nowych znajomości. ma jednego znajomego poza miastem którego widzi raz w tygodniu ale niestety nie wchodzi w grę, by nas odwiedzał. druga sprawa próbujemy takiego sposobu, by piesek gdy wychodzi z klatki spotykał mnie lub narzeczoną i wtedy niesiona dobrą energią próbowała iść dalej. czasem się udaje, częściej nie, ale każda udana próba daje nam wiatr w skrzydła :) przestraszyć mogła się wielu rzeczy i ciężko wyrokować czego konkretnie, śmieciarka, robotnik wyburzający ścianę, przelatujący samolot, szurający facet. to tylko kilka rzeczy które napotykamy co dzień
  5. Tutaj jak najbardziej przyznaję Ci rację, bo mimo, że przykładowo daje się miziać po całym 'podwoziu' widać po jej wzroku, że cały czas jest na czuwaniu i ostrożnie zerka kątem oka, czy wszystko jest OK. Na szczęście te ugryzienia póki co są bardziej formą straszaka bo żadnych ran nie zadaje, po prostu atakuje rękę i charakterystycznie warczy/ujada. Pierwszy raz się spotykam z sytuacją, gdzie pies nie chce w ogóle wychodzić na dwór. Myslałem, że może to mieć związek z mrozami bo odkąd z nami jest temperatura była dzień w dzień na minusie, ale dziś np. już było trochę cieplej, a sunia i tak przekraczając próg klatki była galaretką. Faktem jest, że potem poszliśmy na ogrodzony plac i tam miała możliwość biegania bez smyczy, zabawy i było widać, że sprawia jej to radość. Ogólnie charakterystyczne jest to, że ten paraliź dotyczy szczególnie naszego codziennego otoczenia, bo zdarza się nam zabierać ją w różne miejsca i tam jest w 99% okej.
  6. Dziękuję za okazane zainteresowanie. Jesteśmy z Łodzi. Też byłem/jestem zdania, że tabletki to ostateczna ostateczność ale wydaje mi się (choć ja się nie znam), że te złe (wg nas) zachowania się w niej zakorzeniają i czym później, tym trudniej będzie je zniwelować. Behawiorysta polecał je (adaptil) z tego względu, żeby psa chociaż trochę sfokusować na nas w początkowej fazie spaceru gdzie sunia nie reaguje na nic kompletnie. Odcina się, widać, że jest przerażona i na nic nie reaguje. Obrożę adaptil tez stosowaliśmy ale gdzies po ok 5-7dniach zaginęła na spacerze :) Czy pies nam nie ufa to dość odważna teza skoro ktoś nie zna zbyt dobrze sytuacji/nie widział nas ale biorę tę ewentualność też pod uwagę. Fakt jest taki, że pies (oprócz ww sytuacji) jest mega serdeczny i pozytywny w stosunku do nas w domu, behawiorysta też powiedział, że naprawdę podoba mu się nasza relacja z psem i nie ma nic do zarzucenia. Po prostu nie byliśmy przygotowani na to, że pies będzie się zachowywał agresywnie w stosunku do nas w sytuacji, kiedy my (wg naszego pojmowania świata) nie robimy mu nic złego. Jak spędzamy czas razem to nie ma takich stref, gdzie nie możemy jej dotknąć, pozwala na naprawdę dużo przy tym nie usztywniając się czy tam strosząc piórka. Może to był efekt po prostu stresu związanego z wcześniejszym spacerem.
  7. Witam Wszystkich. Od miesiąca i kilku dni mieszka z Nami młoda sunia. Trafiła do nas na drodze schronisko-dom tymczasowy-my. Gdy ją odbieraliśmy, miała około 3-4miesięcy. Na temat jej przeszłości za wiele nie wiem, jedynie tyle, że jej matka była psem podwórkowym. Niestety mamy z nią duże problemy, z którymi niestety polecany behawiorysta nie za bardzo chyba potrafi również sobie poradzić. Pierwszym problemem jest wyjście na spacer. Gdyby mogła, nie wychodziłaby wcale. Przejście progu drzwi to już ogromny sukces. Zjazd windą idzie jej lepiej. Wyjście za drzwi klatki schodowej jeszcze jeszcze, ale odejście 5m od klatki jest nie do przeskoczenia. Ciągnie do klatki z całych sił, siada tam i koniec...Nie reaguje na zabawki, smakołyki, przywoływania. Widać, że jest w innym świenie i nic do niej nie dociera. Jak ją weźmiemy na ręce i odprowadzimy w 'bezpieczne' miejsce, to jest naprawdę OK. Idzie przesadnie się nie zatrzymując, trochę ciągnie ale póki co nie zwracamy na to większej uwagi. Jednakże jak poczuje, że obieramy kierunek do domu to wyrywa rękę ze stawu :) 2 kwestia, to goście u nas w domu. Non stop szczekanie no i próby podgryzania. Są chwilę gdy się uspokaja, zajmie sobą lecz jak ktoś się podniesie itp. to momentalnie łapie za stopy, łydki. 3problem, to agresywne zachowania, gryzienie rąk 'na poważnie'. Zdarzyło się to już wielokrotnie; przy zakładaniu obroży, przy czyszczeniu łapek po spacerze, przy zwykłych czynnościach codziennych wykonywanych na podłodze. Ogólnie sunia łapie komendy w mig. Siad, leżeć, miejsce, łapa, piątka. Jest bardzo sprytna i ma taki błysk w oku, jednak chyba strach ją paraliżuje. Behawiorysta zalecił nam ćwiczenia odnośnie tych spacerów ale to niestety nic nie daje. Będziemy chyba musieli spróbować z jakimiś tabletkami, tak poleca. Może coś innego ? Jesteście w stanie jakoś doradzić ? Przeczytałem wiele wątków na tym i innych forach, poradniki, oglądałem filmiki na temat szkoleń ale nie potrafie sobie poradzić z naszym psem. Nie ukrywam, że każdy kolejny nieudany spacer, atak na ręce czy inne niepowodzenie strasznie źle na mnie wpływa i powoli tracę nadzieję na szczęśliwe życie z naszą sunią.
×
×
  • Create New...