Jump to content
Dogomania

Agnieszka1990

Members
  • Posts

    3
  • Joined

  • Last visited

Agnieszka1990's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Dziękuję za dodatkowe porady :) Zaopatrzyłam się już w essentiale forte, teraz czas na resztę. Stan Arki od godz 8 rano- wydaje mi się, że nic się nie zmieniło. A apetyt dopisuje jej dziś aż za bardzo ;). Stoi właśnie w kuchni przy lodówce i jej pilnuje. Chyba ma ciepły i suchy nosek, ale nie wiem czy się tym przejmować bo w ostatnich miesiącach taki miewała. Ubranko oczywiście mamy,specjalnie zrobione na drutach :) Zastanawiam się jeszcze czym ją karmić.. Może jakaś karma dla wątrobowców? hmm
  2. Dziękuję za wiadomość! :) Postanowiłam póki co dawać zalecaną przez weta dawkę. Jeśli zauważę coś niepokojącego-od razu zmniejszę. Kontrolę mamy w następny piątek. Do tego czasu mam nadzieję, że odważę się sama podzielić lek,albo znajdę aptekę, która to zrobi :). Arka dostała pierwszą tabletkę z jedzeniem o 8 rano. Póki co (oby tak dalej!!) nie zauważyłam nic niepokojącego. Zachowuje się jak zawsze, cieszy się, kupa przed chwilą była normalna. Może to za wcześnie na obserwacje, jednak jestem troszkę spokojniejsza. za opakowanie 30 tabletek po 30mg zapłaciłam 230 zł zł u weta. Czy to dużo?
  3. Witajcie! Niestety moją 11-letnią suczkę (kundelkę na krótkich łapkach wielkości przerośniętego jamnika;) ) tez dopadła ta paskudna choroba :( Jutro bierze pierwszą dawkę Vetorylu (30mg przy 10 kg wagi) i tak bardzo się o nią boję:(..!! Że będzie za silna i o skutki uboczne.. A może lepiej wziąć mniejszą..? Psinka miała robione wszystkie potrzebne badania, które potwierdziły Cushinga, wyszedł przysadkowy.. Może opiszę co nieco jak to u nas było: Mniej więcej w maju zeszłego roku, moja Arka (która nigdy w życiu na nic nie chorowała) zaczęła więcej pić, a podczas spacerów siusiała duuuże kałuże. Ponieważ zawsze była zdrowa, od razu zauważyłam nietypową zmianę i udałam się do pierwszej pani weterynarz, która stwierdziła bez żadnych badań, że to na pewno ropomacicze (Arka nie była sterylizowana). Nafaszerowała ją jakimiś zastrzykami i wysłała do domu.. Problem ustąpił na chwilę jednak wrócił. Były okresy lepsze i gorsze. Zaczęło mnie to martwić jeszcze bardziej, więc po raz 2 udałam się do tej pani, która na podstawie prostego badania moczu powiedziała, że to pewnie nerki i Arka ma nie jeść w ogóle mięsa tylko ziemniaki i jajko....... Na szczęście jej nie posłuchałam. Przy kolejnych prośbach o badania słyszałam, że Arka jest stara, że tak ma być i mamy się w nią nie "wsłuchiwać"...... bez komentarza. Ciekawe jest to- że sama zdiagnozowałam Arce Cushinga.. przez internet ;). Szkoda tylko, że ta Pani była głucha na moje informacje :(. Całe szczęście, trafiłam w końcu do dobrej lecznicy gdzie wykonano kompleksowe badania i pomimo nieczęstego spotykania się z tą przypadłością - od razu wiedzieli o co chodzi. Pierwszymi objawami było właśnie to picie+ siusianie (zdarzało się w domu bo nie doniosła na podwórko), raz lepiej raz gorzej. Te objawy trwały najdłużej. Później do tego doszła mniejsza sprawność fizyczna. Arka była skoczna, teraz na łóżko trzeba było jej podstawiać stołeczek. Nie jest smutna, bardziej wygląda na leniuszka- np. kiedyś jak się ją wołało to od razu przybiegała do miziania, a teraz leży na kocyku jak obrażona starsza pani... ;) Zmarniała jej także sierść, w jednym miejscu ma łysy placek, obcy mogliby powiedzieć, że nie dbam o psa. Pomimo powyższych objawów, jak na moje oko to i tak dobrze się trzyma, patrząc na to jak dużo czasu minęło i porównując do niektórych historii tutaj:(.. Apetyt: je tyle co zawsze, choć bardzo łapczywie. Zdarza się, że więcej żebrze gdy domownicy coś jedzą. Brzuszek - oczywiście okrągła baryłka, boczki, jest bardziej przy ziemi, kilogramy na plus. Niestety nie mam przy sobie wyników badań, jednak z tego co pamiętam od lekarza, Arka pomimo podwyższonych parametrów wydaje się być całkiem "zdrowa", usg brzuszka z tego co pamietam, też nie wykazało większych nieprawidłowości. Cushing chyba nie zdążył jej nic uszkodzić., a jesli uszkodził to nie w stopniu który daje o sobie znać.. Więcej o tym napiszę po kolejnej wizycie. Niestety nie wzięłam ze sobą wyników, a w stresie zapomniałam conieco. Jestem w trakcie czytania wszystkich stron tego tematu. Po drodze spotkałam się z teorią, że forma przysadkowa może być konsekwencją długotrwałego stresu.. Arka niestety zawsze była strachliwym nerwuskiem bojącym sie petard i nietypowych dźwięków. Trzymajcie za nas kciuki !!!!! Pozdrawiam Agnieszka
×
×
  • Create New...