Jump to content
Dogomania

karabela

New members
  • Posts

    1
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

karabela's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Witam, na forum piszę pierwszy raz, mam nadzieję, że w odpowiednim dziale. Od mniej więcej 2,5 roku naszej pięcioosobowej rodzinie towarzyszy około 5-letni husky. Około, ponieważ pies pochodzi z adopcji. O jego przeszłosci nie wiemy za wiele, jednak już w schronisku wyglądał na zadbanego i ułożonego, widać było, że nie spędził kilku miesięcy na ulicy, a w schronisku przebywał dopiero kilka tygodni. Przez dwa pierwsze lata pod naszym domem wszystko szło jak po maśle - co prawda zdarzały się problemy z niechęcią psa do kota sąsiada albo agresją w stosunku do jeży, ale do niczego 'ekstremalnego' nie doszło, ot, psie zachowania. Mieszkamy na przedmieściach średniej wielkości miasta, piesek ma średniej wielkości wybieg, śpi na dworze gdzie do dyspozycji ma kanapę i budę. Oczywiście, kiedy jesteśmy w domu ma do niego dostęp. W domu nie robi absolutnie żadnych problemów, nie musieliśmy go uczyć czystości, niczego nie gryzł etc. Na spacery wychodził i wychodzi codzienne, ja z przerwami uprawiam z nim jogging, czasami tylko spacerujemy, ale nigdy nie zdarzyło się tak, żeby pies w ciągu dnia w ogóle nigdzie nie wyszedł. Generalnie nie jest to wyjątkowo aktywny husky - żartowaliśmy, że u nas się 'ustatkował' - ma spokojną, trochę dumną osobowość. W stosunku do ludzi nie jest agresywny (zauważyliśmy tylko, że nie przepada za naprawdę małymi dziećmi, ale u nas w domu takich brak), z psami bywa różnie, na jedne reaguje wrogo, z innymi jest przyjazny, ale generalnie unikamy jakiegokolwiek kontaktu. Sytuacja wyglądala więc dobrze i odnosilismy wrażenie, że anszemu pieskowi jest u nas naprawdę dobrze, zrobił się straszną przylepą, a kiedy komuś przez przypadek zdarzało się zostawiać otwarą furtkę albo bramę - nawet na nie nie spoglądal. Moja znajoma ma dwa malamuty i kiedy poznała naszego powiedziała, że nigdy nie widziała takiego 'milusiego huskiego' Do czasu.W naszym trybie życia nie zaszła żadna zmiana, a pies zaczął zachowywać się zupełnie inaczej. Mianowicie uciekać. Na początku (jakoś 2 msc temu) okazało się, że przewracał duże kubły na śmieci i przeskakiwał przez płot, co szybko wykryliśmy, bo nie umiał samodzielnie wrócić. Przenieśliśmy kosze i problem na chwilę ustąpił. Teraz z kolei zaczął po prostu wspinać się na furtkę i w ten sposób ucieka nawet kilka razy dziennie. Nie wybiega za daleko, ale to przecież żadne pocieszenie. Kilka razy już prawie spowodował wypadek samochodowy, szczeka na niektóre psy, podbiega do dzieci, wchodzi na posesje - to cud, że nikt jeszcze nie zgłosił skargi na jego zachowanie. Robi tak od kilku dni, nie ustaliliśmy jeszcze czy przez furtkę umie powrócić samodzielnie czy nie (za każdym razem go łapaliśmy na smycz), ale jeśli potrafi, to być może robił tak już wcześniej. Przed adopcją ja i moja siostra bardzo interesowałyśmy się kynologią w ogóle, wcześniej mieszkaliśmy w bloku więc o psie nie bylo mowy. To nasz pierwszy pupil i zdaję sobie sprawę, że husky to rasa o trudnym charakterze, niekoniecznie odpowiednia dla żółtodziobów w kwestii wychowania. Nasza znajoma, która prowadzi schronisko (ja wcześniej przez krótki czas byłam tam wolontariuszką|) zapewniła nas, że pies wygląda na dobrego dla rodziny takiej jak nasza. Poza tym, tak jak już mówiłam, wcześniej żaden z tych problemów nie występował, czego jestem pewna - po prostu zdarzały się dni, kiedy ktoś nie szedł do pracy albo cały weekend spędzaliśmy w domu i widzieliśmy, że śpi na kanapie, albo kręci się po ogródku. Problem ucieczki pojawił się - a przynajmniej na razie tak to wygląda - znikąd. Poza tym nic w zachowaniu psa się nie zmieniło (jest trochę mniej chętny na zabawę, nie chce biegać za piłką, nie 'wyżywa' się na gryzieniu kości, co wcześniej robił, ale to w zasadzie ciężko ocenić, bo problem ma miejsce dopiero od kilku dni), to właśnie dziwi nas najbardziej. Po powrocie z takiej eskapady szczerzy się i przymila jak zawsze. Podejrzewam, że traktuje to jako dodatkową rozrywkę - on ucieka, a za 10 minut zjawiam się ja albo moja siostra i bezpiecznie wracamy z nim do domu. Zdaje sobie sprawę, że takie łapanie i uległe zachowanie z naszej strony nic dobrego tutaj nie daje, ale ze zwyczajnego rozsądku nie możemy pozwolić, żeby pies stanowił zagrożenie na ulicy i olać problem, "bo niech ma nauczkę". Robi się więc błędne koło. W czasie przerwy świątecznej zawsze ktoś był w domu, więc mógl szybko zareagować, ale za chwilę rozpocznie się rok szkolny i już tak kolorowo nie będzie, wizja zostawienia go samego na kilka godzin po prostu mnie przeraża, a jak na razie jesteśmy bezsilni. Kompletnie nie wiem co robić. (Przykładowo dzisiaj - wyszłam z nim biegać przed południem, godzina, a po kilkunastu minutach już go nie ma, ja nie zdążyłam nawet odsapnąć.). Czy na forum jest ktoś, to móglby nam coś doradzić, albo przez coś podobnego przechodził? Problem jest bardzo poważny, bo dosłownie za dwa dni wszyscy wracamy do pracy i szkoły, a on zostanie sam na kilka godzin. PS Pies jest wykastrowany, szczepiony. Przepraszam za dlugość postu, ale jak sama pisałam - wcześniej też troche interesowałam się psami i wiem, że przy takich problemach szczegoly sa dosc istotne. Pozdrawiam
×
×
  • Create New...