Jump to content
Dogomania

Wolfey

New members
  • Posts

    1
  • Joined

  • Last visited

Wolfey's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Witam, mam dość spory problem z moimi psami :( W domu mam dwie suczki, pierwsza to Tequila - roczna suczka kundelek wzięta ze schroniska za szczeniaka, druga to Mirka - 9 miesięczna suczka kundelek przygarnięta z interwencji. Tequila od zawsze raczej spokojniejsza, po pierwszej cieczce jeszcze bardziej sie wyciszyla, w miarę dobrze chodzi na smyczy chociaż zdarza się jej pociągnać. Mirka, nie miała jeszcze cieczki, i z nią również mamy najwięcej problemów behawioralnych... bardzo ciągnie na smyczy, szczeka i ciągnie się na smyczy do wszystkich zwierząt, ciężko ją wtedy utrzymać... ma też problemy z utrzymaniem czystości w domu (zawsze w nocy się załatwia chociażbym nie wiem jak późno wyszła z nią ost raz). Ogólnie sprawia wrażenie bardzo nadpobudliwej... Wszystko jest ok, dopóki nie wychodzimy z domu. Tequila sama na spacerze chodzi ładnie, Mirka ciągnie i wariuje. Przez to, że tak to wygląda muszę je wyprowadzać na dwór osobno, bo kiedy wychodzą razem to Tequila zaczyna zachowywać się dokładnie tak jak Mirka, a w dodatku cały czas na siebie skaczą i się gryzą.. Zamiast załatwić się i mieć miły spacer to jest szczekanie, gryzienie, skakanie... po prostu masakra jakaś :( Nigdy nie pogryzły się do krwi, ale zdarza się, że Mirka łapie Tequile za szyję i ją tak jakby rozszarpuje. Byliśmy na konsultacji u zoopsycholog i kazała nam przerywać takie zachowania bo są już niebezpieczne. Dopóki się tylko gryzą ale żadna nie piszczy itp czyli nie robią sobie na poważnie krzywdy to mamy nie ingerować. Zdziwiło mnie tylko, że zoopsycholog twierdzi, że cały problem tkwi w Tequili, a nie w Mirce co wydaje mi się być zupełnie na odwrót... Biorąc do domu dwie suczki nie przewidziałam takiego przebiegu zdarzen, a teraz jak czytam różne posty na ten temat to jest w szoku, jak wiele osób ma z tym problem i że rzadko kiedy dwie suki w jednym domu potrafią sie dogadać...czy na prawdę jesteśmy skazani już na to, że tak zawsze będzie? :( Czasem zwyczajnie już brakuje mi sił :( Dla przykładu dziś pojechalismy z nimi nad rzeke zeby sie wybiegaly. Po wyjsciu z samochodu gdzie siedzialy jak aniołki zaczęła się walka... 15min tarzania się w błocie, okładania, szczekania, ujadania, gryzienia... no po prostu jakby w jakis szał wpadły. Jak odciągneło się je od siebie to Tequila potrafiłaby dalej pójść i się zachować ale Mirka tak ujadała i piszczała i ciągnęła się w jej strone żeby ją atakować, że chyba całe miasto ją słyszało... Co ciekawe, wczoraj nad tą samą rzeką byłam z kuzynką i jej suczką (6lat, wysterylizowana) i Mirka pięknie się z nią bawiła, biegała, była cichutka i grzeczna... Czy ktoś miał podobny problem i ma jakiś pomysł jak działać w takiej sytuacji? :( Z góry dziękuję za odp...
×
×
  • Create New...