Witam. Mój roczny piesek (mieszaniec) jest dość posłusznym psem. Nauczyłam go przychodzić na zawołanie, aportować i innych tego typu rzeczy. Pies jest puszczony w domu, ma swoje posłanie, ogólnie dobrze się sprawuje. Jednakże problem zaczął się, kiedy ktoś nie domknął drzwi... Pies korzystając z okazji poznania świata uciekł.. Szukałam go wszędzie, jednak na nic moje starania. Wrócił po ok. 9 godzinach, jakiś taki smutny, nie chciał jeść ani się bawić. Myślałam, że ktoś mu coś zrobił i stąd jego dziwne zachowanie. Wył całą noc, nie dał nikomu spać, nie reagował na komendy.
Poczytałam forum i wyczytałam, że musiał gdzieś znaleźć jakąś sunie. Na spacerze ciągnął smycz w określonym kierunku. Chcąc się upewnić dałam mu prowadzić i zaprowadził mnie do swojej suni. Od tamtej pory unikam spacerów w tamtą stronę. Próbowałam go czymś zająć przez resztę dnia, zero reakcji z jego strony.
Dzisiaj pies znowu jakoś się wymknął.. ktoś nie dopilnował drzwi. Wiedziałam gdzie go szukać więc od razu pobiegłam w miejsce gdzie mieszka sunia. Oczywiście go tam zastałam.. tyle że trochę za późno. Bo robotę swoją wykonał. Musiałam go siłą zaciągnąć do domu. Pies teraz ciągle wyje, nie da się z nim wytrzymać. Zdaję sobie sprawę z tego, że powinnam go wykastrować. Jednak czy to pomoże, skoro jest już "po"? Co jeśli będą z tego małe psy? Pies nie będzie chciał do niej uciekać?