Jump to content
Dogomania

kawka26

Members
  • Posts

    7
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

kawka26's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

4

Reputation

  1. Dawno mnie nie było... Opiszę jak wygląda sytuacja. Byłem odwiedzić sąsiadów, z zapytaniem czy im to przeszkadza, oczywiście okazało się że przeszkadza wszystkim zamieszkującym obok mieszkania "szczekacza" tylko nikt nie chciał uwagi zwracać, bo były nadzieje że szczeknie ustanie, oraz ludzie wynajmują mieszkania i twierdzili że nie wypada, mimo tego również przechodzili męczarnie. Zebrałem listę poszkodowanych sąsiadów i z ich podpisami, i odpowiednim pismem wybrałem się do spółdzielni mieszkaniowej. Okazuje się że w takich spółdzielniach mieszkaniowych problem hałasujących zwierząt normują regulaminy porządku domowego. Sąsiadka dostała upomnienie od samej spółdzielni. W między czasie były 3 interwencje straży miejskiej i policji, sąsiedzi którzy podpisali się pod petycją również wezwali. Poszły mandaty. Oczywiście sąsiadka przybiegła zdenerwowana z pretensjami do mnie, po chwili rozmowy ze mną, zaczęła przepraszać i ustaliła okres "naprawczy" miesiąc czasu - twierdząc że popracuje nad zwierzakiem. Psa od 3 tygodni nie słychać. Ale żyje proszę się nie martwić :) Sąsiadka przy okazji przypadkowych spotkań na klatce schodowej, pyta się czy jest szczekanie. Widać że się postarała i coś zrobiła ze szczekaniem. Tylko pytanie brzmi, dlaczego po takich walkach, gdzie wcześniej próbowałem nawiązać kontakt. Dopiero grzywny pieniężne musiały dać do zrozumienia, szkoda trochę że w taki sposób sytuacja się rozwiązała. Jedno jest pewne, jeśli pies szczeka nagminnie i sąsiedzi nie reagują i olewają sprawę, można śmiało próbować rozmawiać, jeśli to nie pomoże, to policja i straż miejska, mandaty są spore, jak 2-3x ktoś zapłaci taki mandat to w końcu zacznie coś robić. Życzę Wszystkim rozwiązania polubownego :) Było minęło. Sąsiadka opanowała hałasowanie psa, czyli jakimś sposobem się da się to zrobić. To tylko udowadnia, że to wina ludzi którzy nie potrafią wychować swojego pupila i poświęcają mu za mało czasu - jestWstaw inne media em zdania że jak ktoś ma taki problem i nie chcę go rozwiązać i jeszcze ma pretensje do sąsiadów że zwracają na to uwagę, nie powinien mieć psa, z takim brakiem odpowiedzialności nawet chomika. Ale w tym przypadku wygląda na to że odpowiedzialność i czas znalazła dopiero po karach pieniężnych... :/ Ufff... w końcu się wysypiam i odpoczywam w domku, nawet sobie nie wyobrażacie jakie to miłe :) w końcu moja psina chodzi zadowolona i nie chodzi przestraszona ah :) Pozdrawiam wszystkich miłośników piesków :)
  2. Chyba się nie rozumiemy, albo nie czytasz ze zrozumieniem :) Nigdzie nie napisałem, że moja rozmowa z sąsiadka była agresywna. Rozmowa była z naszej strony merytoryczna, trzymająca odpowiedni poziom kultury. Przyszliśmy grzecznie zadzwonilismy do drzwi i przedstawiliśmy problem. Dostaliśmy tylko w odpowiedzi to że psa zamyka w klatce, bo psoci w mieszkaniu. Niestety było grochem o ścianę bo dziewczyna stwierdziła że pies na pewno nie szczeka codziennie, a jeśli szczeka to sporadycznie kilka minut. Więc dalszej rozmowy nie było sensu prowadzić. Sąsiadka nas unika, nie można z nią już porozmawiać...
  3. Będę starał się informować na bieżąco jak sytuacja wygląda. Przed chwilą wykonałem telefon do spółdzielni mieszkaniowej, niestety Pani która odebrała nie miała wiedzy żeby rozmawiać w tym temacie, więc zostałem umówiony na rozmowę z prezesem. W sobotę będę szedł do sąsiadów, zebrać podpisy.
  4. @spike1975 Nie lubię tego pisać na forach, ale często tak jest, że ludzie nie czytają ze zrozumieniem. Proszę przeczytaj jeszcze raz, tym razem ze zrozumieniem tekst, nim kogoś zaczniesz oceniać swoją miarą. Poza tym, poniosło Cie trochę i za emocjonalnie podchodzisz do mojej osoby. Takie bezpośrednie przepychanki w stronę mojej osoby nie są na miejscu, a teksty w stylu nowobogackiego zostaw sobie może dla bliskich, nim zaczniesz się zwracać tak do obcych ludzi, oceniając ich w taki sposób. z sąsiadką "od psa" rozmawiał już wielokrotnie - sąsiadka nie wyraziła żadnego zrozumienia dla problemu i nie ma zamiaru nic w tej sprawie zrobić z sąsiadami z klatki też rozmawia i wie, że im bezustanne szczekanie psa też przeszkadza nie chce zgłaszać sprawy na policję, ale wobec postawy sąsiadki i poważnych problemów w domu spowodowanych nieustannym hałasem, nie ma wyboru nie chce zgłaszać sprawy na policję, ale wobec postawy sąsiadki i poważnych problemów w domu spowodowanych nieustannym hałasem, nie ma wyboru Podpisuję się pod tym, tak właśnie to wygląda. Nic dodać nic ująć. Wracając do tematu. Minął tydzień męczarni, już 5 dzień szczekania pod rząd, za tydzień czekają mnie drugie zmiany, więc będzie podobnie. Dzisiaj stwierdziłem że nie ma sensu dalej tego ciągnąć, zadzwoniłem na policje, po 30 minutach przyjechali, na twarzach mieli troszeczkę focha że taka interwencja zaistniała, przyznali że pies szczeka, ale nie bardzo wiedzieli co z tym zrobić, więc zaprosiłem ich do mieszkania, Policjantka po 10 sek. stania w pokoju stwierdziła że mam stalowe nerwy wytrzymując aż tyle czasu. Oczywiście sąsiadka dostała mandat. Została sporządzona notka (z którą mogę się odnieść przy sprawie sądowej) i oczywiście dostałem wskazówki co robić dalej. Nie ma czegoś takiego jak tylko zakłócenia spokoju tylko w ciszy nocnej, ta zasada również może dotyczyć dnia, taki myk 51 § 1 kw. Generalnie, jeśli nie pomoże mandat, to mam przejść się po sąsiadach, zebrać podpisy, zadzwonić jeszcze 2- 3x na policje, zebrać notki z ich wizyt i po czasie sprawa w sądzie.
  5. @Beatrx niestety nie mam możliwości przygarnąć kolejnego psa. Mój pies jest bardzo "płochliwy" również bardzo przeżywa te szczekanie, czasami odszczeknie na tego psa, ale głównie przez ten cały czas siedzi i nasłuchuje. Widać że jest zestresowany. Pies jest trzymany w klatce (kojcu) właścicielka psa twierdzi że pies pod jej nieobecność rozrabia. Rozmawiałem właśnie z dzielnicowym, sprawę można załatwić w taki sposób, na początku wezwania sm lub policji, wystawienie pouczenia, lub mandatu, z potwierdzeniem że taka wizyta miała miejsce. Jeśli sprawa nie ulegnie zmianie, można na podstawie interwencji pójść do spółdzielni mieszkaniowej zgłosić skargę, oraz można założyć sprawę w sądzie. Jeżeli właścicielka będzie się tłumaczyć że pracuję nad psem, to sąd wtedy daje jakiś tam czas na poprawę, jeżeli przez ten czas nic się nie zmieni, ponownie się w tym kierunku działa, i wtedy pies niestety jest zabierany. Dzielnicowy mówił że miał bardzo dużo takich spraw i w większości one są podstawę na tyle że nie ma możliwości żeby taki pies nie został zabrany, jak nie dojdzie do poprawy. Na czym ma się mścić? skoro nie będzie nawet mieć powodów, jeśli zajdzie taka potrzeba będę chodził po sąsiadach i zbierał podpisy że nie tylko mi ten pies przeszkadza, jestem pewien że sąsiedzi będą wspierać tą akcje, po prostu nie mają na tyle odwagi żeby pójść powiedzieć prosto w oczy. @magdabroy Masz racje, trzeba dbać o siebie i swoją rodzinę, ja jeszcze mam cierpliwość, ale widzę że jak u Ciebie, ona powolutku się kończy i jestem o krok od działania tak jak Ty w tej kwestii. My z Żoną planujemy dziecko i nie wyobrażamy sobie takiej sytuacji. Żona również jest przez to rozdrażniona, kiedy ma dni wolne do odebrania w pracy w tygodniu, stara się jednak ich nie odbierać i pracować, bo twierdzi że bezsensu jest męczenie się w mieszkaniu w tygodniu, po takim koncercie, nawet jak psy przestaną szczekać to ciężko opanować nerwy. Nie jestem anty, sam mam psy od dziecka, praktycznie zawsze był pies przy moim boku. Mieszkałem w różnych miejscach, tu, wynajmowanych itp. ale nigdy aż takiego czegoś nie miałem. W bloku w którym obecnie mieszkam, co 2-3 mieszkania jakieś psy ludzie mają, tu ktoś ma owczarka dużego, tu małego kundelka, tu jakiegoś yorka, od wyboru do koloru, mając dobry kontakt z sąsiadami, na żadnej innej klatce schodowej nie ma czegoś takiego,mimo tak wielu psów... Miałem kiedyś jamnika, który skomlał pod drzwiami, kiedy się wychodziło, ale dosłownie skomlał 5 minut i zajmował się swoim życiem w mieszkaniu. Ale żeby pies aż tak wydzierał się ?
  6. Beatrx abstrakcyjny pomysł na rozwiązanie sytuacji, wybacz ale ta propozycja jest wręcz komicznie dziecinna, i proszę nie uraź się moim myśleniem. Chyba jesteśmy dorosłymi ludźmi, prawda? Oprócz tego że w domu odpoczywam, to w domu również pracuję (oprócz etatu, prowadzę dodatkowo firmie) nie do pomyślenia jest żebym wymieniał się z kimś kluczami od własności majątkowej, takiej jak mieszkanie i rzeczy prywatne w nim. W dodatku brać odpowiedzialność za cudzego psa i spędzać z nim swój czas, pilnować go itp. ? Dlaczego ja mam brać odpowiedzialność za sąsiadów, którzy sami nie robią nic w tej sprawie? Osoba która posiada psa, zdaje sobie z tego dobrze sprawę, i to nie jest od tygodnia, tylko ciągnie się długimi miesiącami. Tak, sąsiedzi znają problem, każdy o tym mówi na klatce schodowej, ale nikt się nie odważy pójść osobiście upomnieć, oprócz mnie.Nie sposób tego nie słyszeć, pies się wydziera jakby był obdzierany ze skóry, to nie jest zwyczajne szczekanie psa, lecz codzienne wydzieranie się psa który wyje i szczeka na przemian jakby ktoś go ze skóry obdzierał, bez dnia przerwy. Rozumiem że wg. tutejszego forumowego myślenia, mam to tolerować i nie zwracać na to uwagi, cieszyć się z tego powodu i chwalić sąsiadkę że dzięki niej mam codziennie kilkugodzinne koncerty ?! Jeszcze nie mam sumienia na dzwonienie na straż miejską i policje, ale właśnie jestem no nocnej zmianie, pies piszczy/szczeka/wrzeszczy równo od godziny 8:00, jest godzina 9:30 ciężko zmrużyć oko, i w takim momencie mam ochotę sięgnąć po telefon i zadzwonić. Może faktycznie taki mandat zmotywuje taką osobę do działań. Nawet jeśli teraz pies przestanie ujadać, to moje nerwy są tak zniszczone, że nie będzie szans na chwile odpoczynku. To jest straszne, mieć mieszkanie własnościowe i się tak męczyć. Najgorsze jest to że osoba która ma takiego psa nie widzi problemu i tej osobie to nie przeszkadza, bo akurat jak pies zaczyna koncert to taka osoba jest poza domem. Jak można w taki sposób myśleć ?
  7. Czytam ludzi którzy mają taki problem i nie mogę uwierzyć w to co wypisują, generalnie tłumaczenie że "pies szczeka bo jest psem" egoistycznym podejściem do sprawy i to pokazuje o braku kultury osoby która trzyma tego psa. Tak samo mogę przez lata podstawiać sąsiadom mega głośniki pod ścianę, zostawiać włączoną muzykę na full i na końcu stwierdzić, że "muzyka gra na głośnikach bo głośniki są po to żeby grały" Ludzie przecież dzielimy klatkę schodową z innymi mieszkańcami - czy Wam ktoś tak robi ? Obecnie mam podobną sytuacje, jak opisała Marta, pracuje na 3 zmiany, sąsiadka ma psa, który potrafi szczekać przez kilka godzin, gdy ona wychodzi do pracy, zamyka psa w kojcu w małym mieszkaniu. Pies szczeka codziennie w od momentu kiedy sąsiadka wyjdzie do pracy. Wracając po nocy, mam istną orkiestrę w mieszkaniu, próbowałem stoperów do uszu, ale to nic nie daje bo pies się wydziera jakby był strasznie krzywdzony. Z sąsiadką rozmawiałem, ale raczej to nic nie pomogło, nie wyobrażam sobie funkcjonowania tak przez cały czas w tym mieszkaniu, tym bardziej że jest własnościowe i każdy ma prawo na chwile spokoju, ciszy. Gdyby sytuacja miała miejsce nawet 2-3 w tygodniu to jeszcze można zrozumieć, ale to występuje codziennie, bez przerw. Sąsiadce to nie przeszkadza, bo wychodzi sobie do pracy, ja przez to mam problemy w pracy, i codziennym funkcjonowaniu. Mam również psa, na którego również to szczekanie ma wpływ, mój pies reaguje strachem, kuli ogon i się izoluje przez czas szczekania psa z za ściany. Nie mam pretensji do pieska sąsiadki, ale to ona jest odpowiedzialna za zachowanie swojego zwierzątka. Ktoś kto nabywa jakiegokolwiek zwierza, w warunki mieszkaniowe w bloku, powinien zdawać sobie sprawę z tego co taki piesek może narobić, i jak go przystosować do pewnych warunków. Ciężko się czyta to że chcecie komuś zrobić na złość, dlatego że przeszkadza im Wasz pies, za którego sami jesteście odpowiedzialni. Przykro mi to mówić, ale tacy ludzie nie powinni mieć psa. Jeszcze się przemęczę troszkę, pójdę jeszcze raz porozmawiać z sąsiadką a jeśli to nie pomoże, to niestety będę szukał innych sposobów. Pewnie będzie to z początku straż miejska, i mandaty, później niestety sprawę skieruję do sądu - ale wcześniej oczywiście będę starał się z sąsiadką negocjować.
×
×
  • Create New...