Jump to content
Dogomania

Pańcia Maxa

Members
  • Posts

    13
  • Joined

  • Last visited

Pańcia Maxa's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. OK, ale czy moę zrobić tak: Staram się ćwiczyć z Maxem, wychodzę z nim teraz czasem sama, czasem z córką, ale i tak rano i po powrocie e szkoły ona spaceruje z nim samodzielnie. Czy na te spacery może mu zakładać halter, żeby jej było "lżej" i bez scysji z innymi psami? Może to też da Maxowi do zrozumienia, żę pomimo, że to "mniejszy" człowiek ale też ma jakiś sposób na poskromienie "krzykacza"?
  2. Max jest nieustannie obrażony na zmianę zasad w domu. Trochę sie martwiłam jego "niejadkiem" ale Edzina mi przetłumaczyła, że może on poprostu tyle je. Ponieważ bardzo dużo mi pomogliście i otworzyliście oczy na sytuacje, o których nie wiedziałam, proszę Was jeszcze o radę w dwóch kwestiach. Czytałam o halterze, który pomaga w utrzymaniu psa szarpiącego na spacerze. Z Maxem problem pojawia sie dopiero gdy pojawia się pies - wtedy rzuca się szaleje, ujada i wogóle nie do opanowania tzn ja jakoś sobie radzę ale córa gorzej. Przyciągamy go do siebie i prowadzimy kawałek na krótkiej smych=zy. Ale to jest raczej rozwiązanie siłowe. I tu mam pytania: 1. Jak najlepiej, najskuteczniej i najszybciej zmienić to zachowanie? 2. czy halter to dobry pomysł? Chodzi mi o to, że Max chodzi w kagańcu i nie wiem czy halter zastąpi i smycz i kaganiec?
  3. [quote name='Jacol123']Wystarczy halter, czyli obroża uzdowa :)[/quote] Mam pytanie własnie o halter. Mój Maxio na spacerach rzuca się na duże psy. Ponieważ na spacery zwykle wychodzi z nim moja córa - zakładamy mu kaganiec. Bezpieczniej dla niej i dla niego, choć nie tylko..... kiedyś wysiadając z windy wpadli za rogiem na faceta z ulotkami. Ponieważ Pati się wystraszyła i krzyknęła - Max ruszył do obrony - złapał faceta za nogawkę. Wracam do haltera. Czy halter zastąpi w wypadku takiego cholernika i obrożę i kaganiec. Wiem, że muszę najpierw nauczyc córkę obsługi" haltera żeby nieświadomie nie zrobiła psu krzywdy, ale nie wiem czy w przypadku takiego zwierza halter wystarczy?
  4. Micha już nie stoi pełna. Max ma 15 minut na jej opróżnienie. Potem zostaje tylko woda. "Siad" robi pięknie, daje łapę. Teraz będziemy ćwiczyć "zostań". Narazie uczę z Blogu o Gringo, bo moja biblioteka jest ubogo zaipatrzona. Czeka mnie jutro chyba rajd po księgarniach. Jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystkie rady i informacje.
  5. Max jest z nami od 2 lat. Nie wiem jak się nim zajmowano wcześniej, bo błąkał się po lesie i wsi. Ktoś przywiózł go do sadziadów (obok naszej działki) i pies trafił do kojca. Był pogryziony i kulawy. Ale okazało się, że nie obca jest mu smycz, wytrzymuje bez problemu w domu czekając na nasz powrót, nie miszczy, nie obgryza bytów - tylko na nich sypia :) jest bardzo spokojny, ale raczej niejadek. Trudno go przekupć smakołykami, bo ciężko wyczuć czy akurat zechce wziąść cos do pyska. Czasem i kiełkaskę ma w nosie :( Wchodząc na dogo manię pomyślałam o kastracji. Rozmawiałam już wstępnie z weterynarzem. Czytam blog o Gringo i jestem pod wrażeniem. Myslę, że ludzie potrafiący tak zrozumieć i ukierunkować psa są niesamowici. Większość (ja chyba też) nie ma tak "otwartej głowy" by pojąć jak innym gatunkiem jest pies i jak mylne jest postrzeganie go naszymi kryteriami. Zaczęłąm zmiany w domu: wyznaczone pory posiłków- rano suche, popołudniu puszka lub gotowane. Nawet puszkowe dajemy z reki - wyjmując po kawałku z miski. Pięknie robi "siad" i dostaje buziaka lub czochrańca. Na Pani Zofio bardzo dziękuję za rady - jutro idę do weterynarza na obcięcie pazurów i zapytam o trenera.
  6. ma-ja znalazłam to forum, bo chciałam oddać Max. Nie mogę powiedzieć w 100 %, żę do tego nie dojdzie. Kocham go jak cholerka, ale jeśli powtórzą się sceny agresji wobec dziecka - bedzie to oznaczało, że nie sprawdziłam się w roli dobrego właściciela. Wtedy stanę na głowie, by znalazł dom i nie trafił do schroniska. Ale chyba tylko ja sama wiem jak bardzo chciałabym, żeby mógł zostać w naszym domu - czuć się bezpiecznie i dając bezpieczeństwo mojej córce. Wszystko zależy od tego jak ja potadzę sobie w tej roli, bo więcej chyba zależy ode mnie niż od Maxa. Płakać mi się chce..... Zwłaszcza gdy poczytała o cenach szkoleń - nie da rady. Ale napewno będę często prosić o radę i trzymaj kciuki, żebym nie wywiesiła białej flagi z napisam "szukam domu dla Maxa"
  7. Klaudio bardzo Ci dziękuję. Szczerze mówiąc Twoje stwierdzenie "strefy X" było mi potrzebne. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale przez chwilę miałam wrażenie, że ja się poprostu czepiam i szukam dziury w całym. Zarzucano mi, żę szukam pretekstu by pozbyć się zwierzaka. Ja natomiast czuję "brak 100 zaufania i zagrożenie". Umocniłaś mnie w przekonaniu, że trzeba pracować bo jest nad czym i jest szansa żeby na sukces. Bardzo Ci dziękuję :) Niestety nie doszłam do biblioteki (muszę oddać czytane książki) ale jutro idę z listą. Narazie zapisałam "Z kluczem do psa" i "Okiem psa". Poszukam innych polecanych ksiązek, ale jeśli masz jakąś propozycję to bardzo proszę. A ! Pochwalę się (choć nie wiem czy to dobre) wczoraj przełamawyłaliśmy barierę "miskową". Z miski do ręki i Maxowi. Widział jak mieszam mu w jedzeniu, ale było OK :)
  8. To nie zupełnie tak, że my psu ciągle ustępujemy. Gdy leży w przejściu dostaje polecenie odejdź, lub na miejsce i dobrze wie co to znaczy. Chodzi na smyczy ale przywołany - przychodzi (oczywiście nie zawsze ale jednak). Nie lubi zabawek - przez krótki czas cieszyło go gryzienie gumowego udka, ale znudził sie i nie wykazuje zainteresowania zabawkami. Jeśli chodzi o jedzenie to jest strasznie wybredny. Poradzono mi, żeby go przetrzymać dostał miskę z pychotkami - mięsko z ryżem i warzywami - miał to w nosie - chyba 2 dni nie ruszył. Dopiero miska suchego - purina lub nutra (ulubione) sprawokowały go do łasuchowania. Gdy majstrujemy przy misce w czasie jadzenia pokazuje czasem zęby i powarkuje, ale tylko dgy ma tak cos szczególnie pysznego. Natomiast kości zanosi do posłania a wtedy jest to strefa X. Wystarczy przejść przez przedpokój a on już biegnie bronić kości. Bardzo dziękuję za wszystkie informacje i mam jeszcze jedną prośbę. Bardzo prosze o informacje o szkoleniach i behawiorystach z Warszawy - czy znacie ceny ich usług ?
  9. staram sie reagować spokojnie, nie wstaje raptownie ani nie odsuwam szybko ręki, żeby niewyglądało na strach i ucieczkę z mojej strony. Staram się też nie zmuszać go tego na co tak zareagował. Zwukle mówię do niego spokojnym głosem i bardzo powoli zmieniam układ. To samo każę robic córce. Czy to źle? A jak zachowuje się Max - obserwuje, czasem powoli cichnie, czasem powarkuje do momentu aż odejdę (ja lub córa). Przyznam, że miałam ochote krzyknąć i dać klapa ale to przecież tylko pogorszyłoby sprawę.
  10. Przyznaję, że przywożąc Maxa do domu miałam w głowie tylko jedną myśl "jęśli go nie zabiorę to zdechnie - nie umrze tylko zdechnie jak wiekszość przybłęd na wsi." To była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie myślałam o szkoleniach, nie wiedziałam że istnieje behawiorysta. Wiedziałam, że będzie potrzebny weterynarz, dobre jedzenie, spokój i duuuużo miłości. Szkolenie raczej wykracza poza moje możliwości finansowe. Wiem, że to może błąd. Jeśli chodzi o sytuacje, w których budzi się agresja: Na mnie warczy gdy robię coś w jego kojcu gdy w nim jest lub próbuję wyczesać ogon. Na spacerze - na duże psy. Do córy - wycieranie łap, kojec, uspakajanie na spacerze (gdy rzuca się na innego psa, a ona chce go uspokoić),
  11. [quote name='WŁADCZYNI']Nie wiemy jak to odbiera pies,bo dla niego może to być bardziej wyraźne i niepokojące. Czy jak córka się wyłącza to pies reaguje?[/quote] "gapiszony" córki zdarzają się w czasie wykonywania raczej monotonnych czynności - czytanie, pisanie, jedzenie, oglądanie telewizji.... W czasie gdy jest bardziej aktywna: psychicznie i fizycznie, lub wykonuje czynności krótkotrwałe -"gapiszonów" nie ma. Dlatego nie widzę zależności - wycieranie łap, poprawianie posłania, zakładanie obroży..... Wczoraj wieczorem byłam z Maxem na długim spacerze i analizowałam jego zachowanie w różnych sytuacjach. Odwiedził nas syn kolegi. Kazaliśmy mu nie patrzeć na psa, nie wyciągać ręki, nie wołać. Po pwnym czasie Max sam przychodził na przytulanki i dał się prowadzić na spacerze. Natomiast na działce dzieci znajomych podchodziły do niego z zainteresowaniem i chęcią pogłaskania. Efekt jest taki, że będąc na działce musimy Maxowi zakładać kaganiec i przywiązywać z dala od dzieci albo zamykać na ten czas w pokoju - rzuca się z zębami.
  12. Klaudia , Władczyni dziekuję za odzew Prosiłam o pomoc, a odpisuję dopiero teraz…niestety poprzedni wpis mój komp wysłał w kosmos. Gdy przywiozłyśmy Maxa do domu, był wystraszony, kulawy i chyba pogryziony. Uznałam, że najlepiej będzie dać psu dużo spokoju, aby odzyskał siły i zaufanie do ludzi. Stwierdziłam, że trzeba czasu byśmy „nauczyli się siebie wzajemnie” zwłaszcza, że to nie szczeniak, ale dorosły pies po przejściach. Bardzo posłuszny – polecenia np. „na miejsce” wykonuje (choć widać, że nie ma ochoty). Od początku córka stała się jego opiekunka i karmicielką – ona pilnuje wody w misce, daje jedzenie, wychodzi najczęściej na spacery, najczęściej przytula i w ogóle. Na pierwszy rzut oka – po prostu idealny zestaw. Ataki agresji rzadko (ale jednak) pojawiały się od początku. Myślałam, że dziecko zrobiło coś co Maxa zabolał, lub wystraszyło. Jednak po 2 latach mogę stwierdzić, że to nie jest przyczyna. Na mnie zdarzyło się Maxowi wyszczerzyć zęby, dgy poprawiałam mu koc jak leżał w posłaniu. Sygnał ostrzegawczy. Na córkę natomiast następuje natychmiastowy „atak”. Trochę nie podoba mi się to określenie, ale świadczą o tym siniaki na rekach i wyszczerzonę zęby oraz ujadanie itd. Jeśli chodzi o zależność choroby mojej córki to nie widzę związku. Córka nie traci przytomności i nie dostaje drgawek. Ta odmiana padaczki dla postronnych jest prawie nie dostrzegalna. Polega na „silnym zagapianiu”, wyłączanie się otoczenia. Jeśli chodzi jeszcze o stosunki między dzieckiem i psem – myslę, że gdyby groziło jej niebezpieczeństwo zaatakowałby bandziora! Przykład – dziadek wziął wnusię na ręce a ta zaczęła piszczeć z radości. Max rzucił się dziadka – zatrzymał zęby parę centymetrów o d jego nogi. [FONT='Times New Roman']Dziś wszystko wygląda normalnie. Wprowadziłam kilka zmian dotąd tylko kości i kawałki mięcha do gryzienia teraz i suchą karme córa daje Maxowi z ręki, na spacery w kagańcu…[/FONT]
  13. Zachowanie mojego psa doprowadziło do zamieszczenia przeze mnie kilku ogłoszeń i rozpoczęcia wątku na "psach w potrzebie" - szukam nowego domu dla Maxa. Nie mogę powiedzieć, że w 100 % zmieniłam decyzję, ale rady, które tam otrzymałam pozwoliły mi inaczej spojrzeć na problem. Nadal mam obawy i być może nadejdzie taki moment, że mój psiak zmieni właściciela na właściwszego (jeśli ja nie dam rady uporać się problemem). Wszystko opisane jest tu: [URL="http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=25490"]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=25490[/URL] a podsumowanie: dobrze ułożony, prawie ideał, bezproblemowy, ale w stosunkach dziecko - pies brak już poczucia bezpieczeństwa i pełni zaufania. Może uda się zmienić. Obawiam się jednak, że wiązałoby się to ze sporymi kosztami szkolenia czy wizyt u bechawiorysty - to dla mnie ciężka sprawa. Może jednak z pomocą rad i Waszych pomysłów uda mi się zmienić zachowanie Maxa?:evil_lol:
×
×
  • Create New...