Witajcie!
Mój airedale terrier jest staruszkiem (13,5 roku). Ostatnio w czasie wizyty u lekarza p. doktor wykryła powiększone jądro. Namawia mnie do podjęcia decyzji o kastracji. Jestem w rozterce. Chłopak już żyje w czasie doliczonym... Nic go nie boli. Ma kłopoty ze słuchem, orientacją przestrzenną i chodzeniem. Czy taki zabieg jest konieczny? O ile (i czy w ogóle) Wydłuży mu życie? Czy z resztą nie skróci mu drogi doczesnej egzystencji? Przecież to potężny stres!
Proszę o wsparcie w tej niełatwej decyzji