Witam
Wczoraj mój pies (Nie rasowy,6 letni,na wielkość podobny do labradora) zaczą się trochę dziwnie zachowywać,był strasznie spokojny (A zazwyczaj jest bardzo ruchliwy) i po dotknięciu tylnej częsci grzebietu (Nad łapami) zaczą strasznie jęczeć i piszczeć i ogólnie widać że sprawia mu to wielki ból.
Nawet bardzo lekkie dotniecie tej części,tak lekkie że ledwo go tam się dotknie sprawia mu ten ból.Tylne łapy wyglądają normalnie,nie widać żeby pies miał tam jakieś skaleczenie,obtarcie czy złamaną kość.
Daje radę chodzić,nawet może trochę biegać i potrafi mocno pociągnąć na smyczy ale widać że nie jest aż tak ruchliwy jak normalnie.
Widać że jak się kładzie czy wstaje to tak jakby ,,ciągną'' tylne łapy,nie wiem jak to opisać ale tak jakoś dziwnie wyglądają przy kładzeniu się i wstawaniu,
W dodatku mój pies ma kolor sierści bardzo podobny do owczarka niemieckiego a one podobno są bardzo podatne na dysplazje czyli bardzo możliwe że ma to uwarunkowane genetycznie.
Na początku myślałem że po prostu się o coś uderzył albo może spadło coś na niego i samo mu to przejdzie jak się wyleży dlatego zabrałem go do ciepłej piwnicy i przez cały dzień tylko wyprowadzałem go żeby mógł się wypróżić i zabawe ograniczyłem tylko do głaskania głowy i jej okolic.Uderzenie przez samochód jest nie możliwe bo posesja jest dobrze ogrodzona i pies sam poza nią nie wychodzi.
Dzisiaj naczytałem się o dysplazji i widze że objawy bardzo się z nią zgadzają,czy to prawda że jeśli jest to dysplazja to psa czeka droga i skomplikowana operacja która nie zawsze się udaje?
I jeśli tak to od jakiej kwoty zaczynają się ceny?
Wiem że psa trzeba samemu obejrzeć i ogólnie jak z tym jest naprawdę dowiem się dopiero u weterynarza ale dzisiaj nie mógł przyjechać a stres/niecierpliwość zżera mnie tak że nie mogę się doczekać jutra. :(