Jump to content
Dogomania

house_of_spirits

Members
  • Posts

    41
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by house_of_spirits

  1. ...jak to miło, że basenji nie szczekają .... :lol: ...więc też niektóre wypowiedzi pozwalam sobie traktować jako miłe dla ucha jodłowanie .... proszę, jodłuj do mnie więcej :loveu::loveu::loveu: ... rzeczywiście brak wiedzy może powodować uśmiech.... i jak mówią, nie jest to bolesna przypadłość :shake::puppydog::shake::puppydog::shake::haha: ... żeby nie być gołosłownym ... malutkie conieco z historii basenji .... Prawdą jest, że po raz pierwszy zaprezentowano basenji na wystawie Cruft’s w roku 1895. Były wtedy określane jako „[FONT=Arial]African Bush dogs” lub też „Congo Terriers”[/FONT]. Prawdą jest także to, że niemiecki badacz i podróżnik Dr. Georg August Schweinfurth brał udział w wyprawie badawczej, która rozpoczęła się w roku 1868 (podkreślam tą datę) i trwała do roku 1871. Jednak pierwsze jego wzmianki o basenji, które określał nazwą „Niam-Niam dog” pochodzą z 1870 roku. Książkę, w której opisuje swoją wyprawę wydano w roku 1874. Nosiła tytuł „The Heart of Africa”. Polecam tu szczególnie jej drugi tom (strona 14 i 15), w którym zawarty jest opis basenji oraz znakomita ilustracja basenji, z małym drewnianym dzwoneczkiem zawieszonym na szyi. Prawdą jest, iż pierwszego psa basenji sprowadzono do ogrodu zoologicznego w Paryżu w roku 1880. Nazywał się „Bosc”. Niecałe ćwierć wieku później Berlińskie ZOO dokonało importu basenji z Konga. Na jednej ze stron www – dokładnie [URL="http://www.basenji.org/african/joha0311.htm"]www.basenji.org/african/joha0311.htm[/URL] można obejrzeć ilustrację psa „Bosc” oraz fotografię przedstawiającą trzy psy z Berlińskiego ZOO. Fotografia pochodzi z 1905 roku. Pani Susan Coe w swojej książce „The Basenji. Out of Africa To You” zamieściła informację, że w 1908 roku (podkreślam tą datę) na łamach Illustrated Kennel News opublikowano fotografię przedstawiającą suczkę i jej córkę, która przyszła na świat w Berlińskim ZOO (Section I – History, Chapter 3 – The Basenji is Exported, page 17). Niestety podczas drugiej wojny światowej przepadły wszelkie dokumenty świadczące zarówno o dokładnej dacie wspomnianego miotu jak i późniejszych losach basenji hodowanych w Berlińskim ZOO. Pani Veronica Tudor Williams datuje ten miot na pierwsze lata po roku 1900. Data zamieszczenia fotografii nie jest chyba tym samym co data miotu. [FONT=&quot]... ciekawe, czy takie właśnie fakty były wygłoszone na pewnym sympozjum ? ... to naprawę fajne uczucie znaleźć gdziekolwiek coś, czego się nie wiedziało, coś, co uzupełnia wiedzę na dany temat, wskazuje na nowe kierunki poszukiwań. Wystarczy tylko chcieć. Naprawdę ... ...na koniec proszę o kilka jodełek ....i proszę podążać za króliczkiem, a nie być tylko pragnieniem :painting::bigcool: [/FONT]
  2. [FONT=Arial]ku pokrzepieniu serc...czyli, żeby weselej było...[/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial]...napisała Savannah: [/FONT] [FONT=Arial]"wezwana do oceny napisze co sądze o tym psie. Coż jest to pies poprawny jednak nie jest jakoś specjalnie efektowny..po prostu poprawny...ale niczym się nie wyróżniający. Mogłby mieć lepsze kątowania tyłu i lepiej ustawione i noszone uszy. więcej nie widać na tych fotkach"[/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial]Koniec cytatu. Żadnej informacji o jakichkolwiek innych fotkach tego psa - mała dygresja tutaj, lub jak ktoś woli rozpuszczenie wyobraźni - gdyby tak zamienić w powyższym opisie wyrażenie "pies" na wyrażenie "Asiaczek" (specjalne "poklepki" i "podrapki" dla Pani, Pani Asiaczek). To oczywiście żadna ujma, tym bardziej jeśli powyższe zastosujemy do kolejnego cytatu.[/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial]Następny cytat, niestety dłuższy, mający (w zamiarze autorki) rozmydlić nieco ten wcześniej popełniony tekst:[/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial] "Nigdy nie pisałam o innym psie pod kogoś, zresztą nawet tego psa nie znam jesli chodzi o kątowania tyłu- fakt faktem nie widać tego na tych fotkach są za małe, pozatym pies widziany od frontu - nie sposób ocenić, no nie? ale , tak, fakt dysponuje innymi zdjęciami, które chociażby wyszukałam. Nie wiem czemu uważasz że oceniam pod kogoś? Uważam po prostu że ma słaby tyl i tyle (tak jak napisałam nie tylko na tych zdjęciach zamieszczonych przez Asiaczka). Jeśli chodzi o uszy - zresztą nie tylko o uszy - oczywiście, że nie można oceniać psa tylko na zdjęciach, bo nigdy nie zobaczy się ruchu, dokładnie nie wymaca psiaka to mało można o nim powiedzieć. Miałam na myśli przez złe osadzenie uszu, że według mnie są one szeroko ustawione na tych zdjęciach. Natomiast nie rozumiem sugestii dotyczącej właściciela danego psa? Ja tego pana nie znam, a pozatym nie znam dobrze się na hodowlach, wlascicielach itp itd basenji żeby kogoś nie lubić,lub cokolwiek innego. Nie siedze w tym po prostu!!! Dlatego nie rozumiem tej sugestii A pozatym pies jest poprawny, to przecież nie jest źle? Wezwana do odpowiedzi napisałam co myśle o psie...przecież wiadomo że "werdykty" nie wszystkim się zawsze podobają."[/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial]... Savannah, przyparta nieco do muru przez Panią Izę (pozdrowienia miłe + oczko) napisała prawdę oczywistą. Nie zna się na hodowlach, na właścicielach ani tym bardziej na samej rasie. Rozumiem doskonale Panią Izę, która napisała, że takiej właśnie odpowiedzi się spodziewała. Bo i czego innego można się spodziewać ? Savannah ma wspaniałe zadatki na sędziego wirtualnego, chyba, że przyszły regulamin wystaw będzie także przewidywał bieganie handlerów z podobiznami czworonożnych pupili. Oczywiście podobiznami niezbyt doskonałej jakości.[/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial]... wracając do tej wcześniejszej dygresji ... Nie mam żadnych wątpliwości, że absolutnym guru i mistrzem od basenji jest dla Savannah właśnie Pani Asiaczek (kolejne "poklepki" i "podrapki" dla Pani). Podobne zdanie ma chyba także Pani Iza, jednak nie musi oczywiście tak otwarcie się do tego przyznawać (pozdrowienia + oczko). To, że uczeń jest świadectwem mistrza nie muszę chyba dodawać ... to proste... jaki pan, taki kram. [/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial]Wyjaśnię teraz powód, dla którego prosiłem o wcześniejszą podmianę wyrażeń. Absolutnie i absolutnym hitem tego sezonu jest artykuł o basenji (to powód do kolejnych "poklepek" i "podrapek"). Proszę sięgnąć do tego hitu i zamienić wyrażenie "basenji" na wyrażenie "Pufcio ciotki Kropsztywnickiej". Czy zauważyliście jakąś zmianę ?. Bo ja nie. Ten artykuł jest o każdym, dowolnym w zasadzie psie i poza kilkoma oczywistymi nawet dla zupełnych nowicjuszy faktami, niczego nie wnosi. Inna sprawa, że niektóre fakty najzwyczajniej przekłamuje. Czytelnik, który niczego nie wie o basenji, mógłby pomyśleć (i myśli zapewne), że historia basenji rozpoczyna się od autorki artykułu. I na nim się kończy (dlatego proponuję także, aby niejako z rozpędu napisała książkę poświęconą basenji - a może już pisze ... hmmm). Kto gratulował autorce tak wybitnego dzieła ? Sami znawcy basenji, których mamy tu na pęczki. Zwłaszcza wirtualni znawcy. W tym miejscu serdeczne pozdrowienia + oczko dla tych, którzy pod tym artykułem za skarby świata nie podpisaliby się... i nie podpisali się.[/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial]... a dość duży kawałek prawdziwej wiedzy jest w zasięgu ręki. Trzeba tylko chcieć. Na początek wystarczy to, co jest ogólnie dostępne w internecie. Warto dotrzeć do publikacji – szczególnie tych, dzięki którym basenji zdobyło uznanie w światowej kynologii. Zwłaszcza, jeśli chce się zostać prawdziwym (podkreślam) sędzią kynologicznym. To naprawdę nie jest trudne. Wystarczy tylko chcieć. Savannah zrobiła mały krok. Przyznała się, że nic nie wie. Może powinna zrobić kolejny ... i zmienić mistrza ?[/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial]...w sercu Afryki wciąż biegają pieski, które mają ogonek zakręcony jak u młodej świnki, a na szyjach mają zawieszone małe drewniane dzwoneczki .... jak to opisuje w swojej książce „The Heart of Africa” Georg August Schweinfurth.[/FONT]
  3. [quote name='agabass']Ironio wróciłaś radujemy się całym sercem, krytyku anielski, duchu kąsliwy, żmijowaty języku - tęskniliśmy jak zawsze za Tobą. Baw się jak szalony na imprezie, może szampan uderzy Ci do głowy i otworzysz swe zaślepione oczy. Pozdrawiam[/quote] witam Niestety nic nie uderzyło. Ani do głowy, ani w głowę. Cieszy mnie jednak tęsknota, którą czują za mną niektórzy forumowicze.A już w szczególności Agabass. Niektórzy pewnie się do tego nigdy tak otwarcie jak Agabass nie przyznaliby ... można jednak sądzić, iż jakieś tam uczucia mają. Oczywiście wrodzona skromność nie pozwala tak jawnie nazywać tych uczuć do mojej osoby... bardzo mnie one radują. Wszystkie. Oczywiście ta bardzo skrócona charakterystyka (w wersji Agabass) nie oddaje wszystkich moich zalet. Z czasem jednak powiekszy się ona o kolejne przymiotniki. Cieszę się, że ludkowie używają coraz to nowego słownictwa, że starają się lepiej wyrażać swoje emocje i uczucia. To oznacza coraz większą otwartość na świat nasz wspaniały. Jak by na to nie patrzeć, jest to droga do samodoskonalenia się. Prawda, że wyboista, jednak można gdzieś nią dojść. Acha ... zostawcie trochę tego "lukru" na deser. Nie powtarzajcie się zbyt często, szukajcie nowych form wyrażania się. No a potem to już samo mistrzostwo. Kocham Was za to. Nieustannie. ...tak się ostatnio zastanawiałem... dlaczego tak zawzięcie bronicie Pani Asiaczek ? Ba, skłonne byłybyście krew przelać chyba. Rozumiem, każdy z reguły ma swojego idola. czy jednak warto tak bezgranicznie mu wierzyć ? Tak poważnie rzecz biorąc. Fakt, iż nie wystawiła psów to zwyczajne zakpienie sobie z gości,którzy odwiedzili wystawę, zakpienie sobie z Sędziego (przepraszam Savannah za sędzinę - biję się w pierś, padam na kolana) i organizatorów. Nawet jeśli nie złamała regulaminu wystawy klubowej, to mimo wszystko trąci to jakimś oszustwem. Acha, organizatorom i tak nie przeszkadzało to wcale - te buziaczki, te ochy i achy,ten cały taniec wokół Pani Asiaczek. Nie, im wcale to nie przeszkadzało. Rzucacie gromy i klątwy wszelakie na wszystkich tych, którzy kruszą ten piedestał. Można wręcz podejrzewać, że co niektórzy robią to tak mechanicznie jakby byli nakręcani. Przez co lub przez kogo ? Nieważne, przynajmniej wiecie, że żyjecie, że macie jakąś pasję, że śni się to Wam po nocach. Niech tak zostanie. pozdrawiam serdecznie
  4. witam niestety (jak zapewne pomyślą niektórzy) z przyczyn całkowicie naturalnych zakończył mi się urlop ... huraaaaa. Znów można będzie zaistnieć w tym świecie. Niby tak krótko mnie nie było a tak wiele się tu działo. Zauważyłem nawet oznaki lekkiego dygotania komórek nerwowych pośród forumowiczów. Niektórych rzecz jasna. Na ten przykład Pani Beata - no po co było aż tak głośno krzyczeć. I tak nie usłyszałbym. A i nawet teraz, gdy jestem już tutaj - nie robi to na mnie żadnego wrażenia. To samo Savannah - głos poparcia dla Krzyków Pani Beaty. Już widzę te Wasze srogie miny i piersi falujące nad sercami płonącymi żądzą zemsty. :calus: :loveu: Za to Was kocham. Naprawdę. Zresztą nie tylko Was. Acha .. Savannah, niegdyś pisałaś, iż sędziną chciałabyś być - pewnie pilnie uczysz się. Ach cóż to za frajda oceniać pieski, wystawiających. Mówię Ci - naprawdę wielka frajda. ... tak się zastanawiałem ... chyba wczoraj albo i nawet przedwczoraj. Na światowej w Poznaniu chyba Pani Asiaczek nie powtórzy już takiego fortelu. No pewnie, że nie - mowy nie ma ...:calus: ... i jeszcze jedno ... dlaczego wypraszacie stąd gości. Brzydko. Jak tak można ? Zawsze to nowe głosy, nowe pomysły, ożywcze tchnienia uśmiechów na tym ponurym padole. "Życie kabaretem jest" - wiecie chyba o tym doskonale. ..no dobra, czas spadać na zabawę ... pozdrawiam jak zwykle serdecznie
  5. witam tak, logika zaiste porażająca. Wydaje mi się, że akurat tym przypadkiem powinien zainteresować się ktoś z ZKwP. Z jakiej przyczyny - Statut, oraz Regulaminy ZKwP są aktami nadrzędnymi. Z tej właśnie przyczyny żaden z oddziałów, klubów nie może zmieniać tych przepisów. To jest najistotniejsze. Nie może być tak, że poszczególne kluby będą stosować swoje przepisy, które pozostają w sprzeczności ze Statutem oraz Regulaminami ZKwP. Podam przykład. Jakiś klub organizuje rajd ulicami miasta, jednak taki, w którym startujące w tym rajdzie auta poruszają się wspólnie ze zwykłymi uczestnikami ruchu. Czy tych startujących obowiązują przepisy prawa o ruchu drogowym ? Oczywiście, że tak. Jeśli któryś nie zastosowałbny się - dostałby manadat + punkty karne. To nie jest żadna zazdrość. Po prostu rywalizacja pomiędzy hodowcami powinna przebiegać według zasad fair play. Czy tak zachowała się Pani Asiaczek ? Moim zdaniem absolutnie nie. Jest członkiem ZKwP, powinna znać regulaminy i stosować się do nich. To wszystko pozdrawiam
  6. witam na forum dogomanii, dotyczącym wystaw zamiesciłem nowy wątek - o regulaminie oraz etyce na wystawach - zapraszam wszystkich zainteresowanych ... prosze o uwagi pozdrawiam
  7. witam na samym początku cytat : (przepraszam, że nie jest on w ogólnie przyjętej formie - jednak można to przeczytać na forum V grupy, Rasy Pierwotne, Basenji na wystawach - jedne z ostatnich stron) Napisał(a) Asiaczek A oto wszystkie rezultaty z Klubowej Wystawy V grupy, sędzia Zivile POVILAITIENE/Litwa (19.02.2006 r.): (oczywiście poniższe wyniki dotyczą wyłącznie rasy Basenji - podkreślenie autora) PSY kl.sz BI BAHATIKA Loango - wo 1 BUMBALA BAHATI Loango - wo 2 kl. mł. DOUBLE VINNY Dream of Afrika - dosk., Mł.Zwyc. Klubu '06 GEORG GLAMUR Hanacek - abs. nieobecny , właścicielka musiała wrócic do Moskwy z powodów rodzinnych kl. o Abotere's ADUNBI - dosk. 1, CWC [COLOR=Blue]GAZAR SUN AND SHADOW Asiaczek - abs. Nie zoostał wystawiony na ringu do oceny ale najzupełniej obecny co widac w konkurencjach hodowlanych[/COLOR] IT'S RAINING MAN Ypsylon - dosk. 2 kl. ch CHADDYBABA CHABUR Ypsylon - dosk. 3 FARIQUE FOR CHRISTMAS EVE Asiaczek - dosk. 1, CWC, Zwyc. Klubu '06, Zwyc. Rasy Faraoland VICTORY AND FREEDOM - dosk. 2 kl. w YUPPI YOO YEI Ypsylon - dosk. 1 SUKI kl. sz ART OF NOICE Loango - wo 1, Najlepsze Szczenię w Rasie kl. mł. PAKANYA Liwang - dosk., Mł.Zwyc. Klubu '06, Najlepszy Junior w Rasie kl. o [COLOR=Blue]HERE AND THERE Asiaczek - abs Nie została wystwiona w ringu do oceny ale nazupełniej obecna co widac w konkrencjach hodowlanych[/COLOR] I AM NOT AN ANGEL Ypsylon - dosk. 1, CWC, Zwyc. Klubu '06 kl. ch CHATTANOOGA CHOO CHOO Ypsylon - dosk. 1 CWC [COLOR=Blue]FELMERIA FOR CHRISTMAS EVE Asiaczek - abs. Nie została wystawiona do oceny ale najzupełniej obecna co widac w konkurencjach hodowlanych[/COLOR] PEPSI COLA Ypsylon - dosk. 2 kl. w Pulcinella TARANTELLA - dosk. 1, Najlepszy Weteran w Rasie. Pzdr. [COLOR=Blue]Dla jasności, dla osób niezorientowanych - finały były po sędziowaniu w ringach. A dlaczego nie zostały zaprezentowane te 3 psiaki? Niektórzy to wiedzą, nie wszyscy. [/COLOR] Teraz cytat z Regulaminu Wystaw Psów Rasowych - ogólnie dostępnego na witrynie ZKwP. Dokładnie punkt V - Zasady organizowania konkurencji finałowych, podpunkt B - Konkurencje dodatkowe, zakładka 5 - „Najlepsza Para Psów” - [COLOR=Blue]parę stanowi pies oraz suka tej samej rasy, będąca własnością jednego właściciela, wystawiane na danej wystawie.[/COLOR] podkreślam - [COLOR=Blue]WYSTAWIANE NA DANEJ WYSTAWIE[/COLOR] Mieliśmy więc sytuację następującą. Hodowla Asiaczek wystawiła parę hodowlaną: Pies: FARIQUE FOR CHRISTMAS EVE Asiaczek (numer startowy 133) - ten pies został przez hodowczynię wystawiony, Suka: [COLOR=Blue]FELMERIA FOR CHRISTMAS EVE Asiaczek (numer startowy 141) - ta sunia nie została wystawiona do oceny, pomimo tego, iż cały czas była obecna (siedziała sobie zamknieta w klatce) [/COLOR] Para ta zajęła I miejsce własnie w tej konkurencji finałowej. Wydaje się to najzupełniej niezgodne z regulaminem ZKwP, chyba, że mylę się. pozostawiam to bez komentarza - czekam natomiast na opinie forumowiczów. W konkurencji "Najlepsza Grupa Hodowlana" - zaistniała podobna sytuacja, z udziałem tejże samej hodowli (hodowczyni), wystawiono aż trzy psy, które nie były oceniane w ringu. Rozdział II statutu ZKwP - Cele i środki działania Związku, § 7 - Związek realizuje swoje cele przez:, pkt 8. czuwanie nad przestrzeganiem ogólnych zasad etycznych przez członków Związku. Czy można tu mówić o jakiejkolwiek etyce członka jak najbardziej tegoż związku - Pani Asiaczek ? pozdrawiam
  8. witam jak ja to lubię .... no kocham wprost. Podziwiam te celne riposty czołowych zawodników (zawodniczek) ze stajni Asiaczek. Podziwiam Was. Zapewne dość długo będę trwać w tym stanie podziwiania, co może być powodem rozbawienia, śmiechu solidnego. Nic tak nie leczy wszelakiego rodzaju ran i smutków jak zwyczajny śmiech. Podziwiam Was. Naprawdę. Chciałbym także, abyście były podziwiane przez całe forum. Popracuję nad tym. Obiecuję. Nie dysponowałem wczoraj pełnymi danymi. Otóż, okazuje się, że nie tak dawno temu, w okolicach Nowego Dworu Maz. szalał na drodze wilk, który gonił zająca walcem drogowym. Pech chciał, że na jego drodze znalazły się nieszczęsne statuetki. No pech i jakaż złośliwość losu, jaki spisek dziejowy, że oto praprzodek wszystkich psów, dziad w prostej linii Asiaczkowych "zakręconych ogonów" zrobił to co zrobił. Ze statuetek zrobiły się blaszki. Wygodniejsze rzecz jasna w użytkowaniu, a i mniej miejsca przy tym zajmujace. Tak więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Swoją drogą - taki przypadek to jak trafić szóstkę w totka. Ponieważ wrodzona wrażliwość kazałaby mi uronić kilka łez, gdyby pod tym walcem znalazła się nawet jedna muszka, ślimaczek lub inna bakteria - żywa istota - no, współczucie moje byłoby ogromne. A tak - statuetki, plakietki. Sam śmiech, samo zdrowie. Po całym już zamieszaniu - przyznam się - zastanawiałem się, czy aby przypadkiem nie stać się fundatorem jakiejś specjalnej nagrody, dla posiadaczy "trójkolorowców" oraz specjalnej nagrody dla ostatniej fundatorki. Najlepszy byłby moim zdaniem "Order Usmiechu" rzecz jasna - jednak ten z oczywistych względów odpada. Pomyślę jednak. Obiecuję. No dobra - rozpisałem się troszkę za bardzo. Nieustajaco kochać Was będę, podziwiać. Nawet i śnić. Czasem. Nu pogodi Asiaczek & company [quote name='Asiaczek']Taaa, gdy brak argumentów, to wzywamy posiłki. No i ten język niemiecki na początku też coś mi mówi. Pzdr.[/quote] pozdrawiam serdecznie :calus: :buzi:
  9. witam ... no witam ... Majne klajne kury doniosły mi całkiem niedawno, że na wystawie klubowej można było wygrać całkiem niezłe (inspektor) gadżety. hohohohhohhoo ... już nawet skłonny byłbym zainwestować i stać się posiadaczem trójkołowca ... eee - chciałem napisać trójkolorowca, lub po inszemu - tricolor'a. Dlaczego chciałbym ? Wyjaśniam wszem i wobec. Otóż na wystawie można było wyrwać coś co w katalogu miało dumną nazwę "STATUETKA". Jednak jak się okazało - statuetek nie dowieziono - dowieziono za to kawałek blaszki (no - muszę jednak w tym miejscu zgodnie z prawdą napisać, iż posiadało toto coś na kształt grawerki). Coś co mogło być fragmentem np. puszki (turystycznej, jakby kto detalicznie chciał wiedzieć) No i tak - moja inwestycja to z jednej strony wrodzony dar przewidywania, który podpowiada, że za rok na takiej samej wystawie dowiozą jednak całą resztę (czytajcie - prawdziwe statuetki), na której wyżej opisany fragment blachy można będzie zawiesić. Ja tam wybredny nie jestem. Blachę se sam wyklepię. A statuetkę i tak za darmochę dostanę - a coooo. Bo właśnie z tej drugiej strony także wrodzona skromność wciąż podpowiada mi, że fundatorka nie zrezygnuje z promowania "trójkolorowców" - że dowiezie prawdziwe statuetki. Gratuluję Pani Asiaczek natchnienia, które kazało tanim sumptem wyprodukować cacka prawdziwe. pozdrawiam Panią, :calus: nieustający w swym czuwaniu wielbiciel rzecz jasna ...
  10. witam [quote name='Barbelka']Nie wiem czy w Polsce jest tak samo jak w Angli i w stannach, ale takie kontrakty nie maja zadnej mocy prawnej. Niestety gdy sie sprzedaje psa, prawnie to tak jak inny bez duszny produkt, i wszelkie prawa przechodza na wlasciciela. ....[/quote] no cóż, przyznaję się, nie jestem prawnikiem i nie potrafię w tej chwili jednoznacznie powiedzieć, czy zawarte w umowie cywilno-prawnej punkty (lub paragrafy) mają, czy też nie mają mocy prawnej. Mimo wszystko postaram się w najbliższym czasie dowiedzieć, poszperać w przepisach a następnie napisać kilka słów w tym temacie na forum pozdrawiam
  11. [quote name='Evelina']A mnie sie a glowie nie miesci, ze ZK nie ma jeszcze w regulaminie wpisanego OBOWIAZKU zawierania umowy pisemnej miedzy hodowca a przyszlym wlascicielem psa :crazyeye: :shake: ...[/quote] ..cóż - z założenia jest to bardzo prosty, a przez to przejrzysty regulamin (Hodowli Psów Rasowych), co zresztą jest jego zaletą. Dla mających czyste intencje hodowców w zupełności wystarczający. Natomiast ci, którzy będą chcieli go naginać mają przez to bardzo ułatwione zadanie, na zasadzie: to co nie jest zabronione, jest dozwolone. W gruncie rzeczy wszystko powinno być podporządkowane tylko i wyłącznie dobru psów. Niestety niektórzy hodowcy niezbyt się tym przejmują - dlatego widzimy np. sprzedających szczenięta w okolicach wystaw. Druga sprawa to fakt, iż niektórzy hodowcy - postępując często w dobrej wierze - popełniają nieświadomie błąd podczas sprzedaży szczeniąt (co skrupulatnie wykorzystuje nabywca). Brak sporządzonej przy takiej okazji umowy okazuje się barierą nie do przebycia, hodowca po prostu nic nie może zrobić, żeby pomóc sprzedanemu przez siebie szczenięciu bądź też zapobiec niekontrolowanemu rozmnażaniu się psów, które nie powinny być używane w przyszłości do hodowli. W zasadzie cała sprawa sprowadza się w zasadzie do świadomości hodowcy (przyjmuję, iż 99 % hodowcom zależy na dobru psów) - po prostu powinni oni tak postępować, aby ustrzec się przed popełnieniem błędu przy sprzedaży szczeniąt. Jeśli byłoby to przestrzegane, wszelkie zmiany w regulaminie są zbyteczne. Pozostaje jeszcze ten nieszczęsny 1 % - i dlatego - w tym zakresie, powinny być ustanowione jakieś konkretne procedury (niezależnych) kontroli hodowli. ..jeśli będę już miał wstępny projekt takiej umowy, załączę tutaj w celu naniesienia poprawek, potem można go będzie już oczywiście stosować do własnych celów. pozdrawiam
  12. witam [quote name='bluerat']HOS ja znalazłam na dgm coś takiego : [URL="http://www.artax.pl/umowa_kupna_szczeniecia.html"]http://www.artax.pl/umowa_kupna_szczeniecia.html[/URL][/quote] dzięki wielkie - pobrałem sobie i wykorzystam jako "szkielet" do sporządzenia takiego, który znacznie lepiej zabezpieczałby: - interesy szczenięcia - chodzi tu o możliwość wglądu hodowcy w warunki bytowe szczenięcia tzn. czy jego rozwojowi, socjalizacji nic nie zagraża ze strony nabywcy, możliwość natychmiastowego odebrania szczenięcia jeśli by tak było - interesy hodowcy - chodzi tu o dokładne sprecyzowanie, czy dany szczeniak będzie mógł być w przyszłości wykorzystywany do dalszej hodowli, czy też po osiągnięciu danego stopnia rozwoju powinien zostać poddany sterylizacji - tutaj powinno się znaleźć jakieś zabezpieczenie finansowe (kara) za złamanie tego punktu, - interesy nabywcy rzecz jasna w wolnym czasie popracuję nad tym zagadnieniem, poproszę także radcę prawnego, żeby zwrcił mi uwagę na istotne kwestie umów cywilno prawnych, które mógłbym z czystej niewiedzy ominąć dzięki pozdrawiam
  13. witam miłośniczki basenji uprasza się uniżenie, żeby zredukowały ociupinkę swoje "bycze słowa". ... a jak prośba nie pomoże to może ... :mad: hmmm ? :biggrina: :megagrin: pozdrawiam
  14. witam [quote name='Evelina'] ...Czytajac co hodowca powinien wiedziec, przerazajace jest dla mnie, ze po kilku wystawach mozna juz rozpoczac "produkcje". :shake: W moim odczuciu, gdyby byly jakies testy, egzaminy, wielu potencjalnych chetnych na zalozenie hodowli zrezygnowaloby z tego zamiaru. Hodowla psow rasowych stalaby sie zajeciem zarezerwowanym w pierwszym rzedzie dla profecjonalistow, w drugim dla pasjonatow i milosnikow rasy. Nie da sie oczywiscie oddzielic profesjonalizmu od pasjonowania sie rasa, ale i tak zawsze profesjonalizm stawiam na pierwszym miejscu. ;) Piszesz w jednym z postow wyzej, [I]Co prawdziwy hodowca powinien[/I]. Jesli prawnie, przepisami, egzaminami i przymusem nie wyegzekwujesz tych obowiazkow, w wielu przypadkach, pozostana one w sferze poboznych zyczen. Mozna liczyc na uczciwosc i dobra wole ludzi, ale nic nie zastapi przymusu, niestety. Nie chodzi mi tu o forme represji lecz o obrone interesow zarowno psow jak i ich przyszlych wlascicieli. Prostym ;) zabezpieczeniem sie hodowcy na taka ewentualnosc byloby francuskie rozwiazanie stosowane wobec schroniskowych szczeniakow oddawanych do adopcji. Bierzesz psa, zostawiasz czek na pokazna sume. Czek lezy w depozycie do czasu przeprowadzenia sterylizacji/kastracji. Z gory wyznaczony jest ostateczny termin zabiegu. Sterylka sie odbyla, czek zostaje oddany. Nie wywiazano sie z zobowiazania nastepuje realizacja czeku bedaca forma podatku na schronisko. Dla hodowcy bylaby to forma rekompensaty. (wiem, ze jest to w polskich realiach ksiezycowe rozwiazanie, ale moze kiedys... :roll: ). ...[/quote] Masz oczywiście rację - mimo wszystko nauka zakończona testami, egzaminem dawałaby choć minimum pewności, że za hodowlę będą się brały osoby, które coś już wiedzą w tym temacie. Powtórzę raz jeszcze - nie ma i nie będzie w najbliższym czasie prostej recepty na uzdrowienie sytuacji na "psim rynku" (przepraszam za określenie). Z pewnością jednak ZKwP powinien baczniej przyglądać się hodowlom, ustanowić bardziej szczegółowe zapisy w statucie, które będą traktować zarówno o hodowli jak i o zbywaniu szczeniąt. Pisałem już o tym, powtórzę jednak raz jeszcze, tym bardziej iż wiąże się to z cytowanym tutaj wpisem Pani Eveliny. Doświadczeni hodowcy dość szybko orientują się z jakiej klasy szczeniętami mają do czynienia, gdy jest miot. Oczywiście mogą się mylić, jednak po to jest przegląd hodowlany aby skorzystać z wiedzy innych. Nawet wtedy - nie mając pewności, można zastrzec w umowie kupna sprzedaży, że po określonym czasie to właśnie hodowca oceni, czy dany szczeniak będzie mógł być wykorzystywany w celach hodowlanych. Po czym pisemnie wyda zgodę właścicielowi. Najczęściej spotyka się zapis w umowach, który traktuje o tym, iż szczenię po ukończeniu określonego wieku, etapu rozwoju (tak aby nie szkodzić zbytnio jego zdrowiu), zostaje poddane sterylizacji/kastracji. Niewywiązanie się z tego obowiązku jest obwarowane dość poważnymi konsekwencjami finansowymi (warto w takiej sytuacji pokusić się nawet o wystawienie weksla. Ma to tę zaletę, iż posiada atrybut natychmiastowej ściągalności, bez konieczności ciągania się po sądach). Nabywca, który będzie miał dobre intencje z pewnością dotrzyma takiej umowy, z kolei ten, który będzie miał zamiar oszukać hodowcę - po prostu wycofa się z umowy. Hodowca powinien jednak postawić sprawę jasno na samym początku, poinformować o tym fakcie zainteresowane osoby i za żadne skarby nie odstępowac do tego. Wydaje się to tak proste i oczywiste, że trudno cokolwiek pisać więcej. Wiem doskonale, że takie umowy są sporządzane tutaj w Polsce, nie jest to więc żadne "księżycowe rozwiązanie". Wystarczy tylko chcieć. pozdrawiam
  15. witam ... rozczuliły mnie co poniektóre wpisy (nie powiem, że od razu do łez), zwłaszcza "jędrne" słowa Pani Beaty :loveu: To bardzo dobrze, że stosuje Pani umowy kupna sprzedaży, że stosuje je wielu hodowców. To wręcz wyśmienicie, że w umowach tych spisane są wszelkie "sztuczki, kruczki", które oczywiście zabezpieczają interes hodowcy, nabywcy, nie wspominając już o całkowitym bezpieczeństwie szczeniąt. Przepraszam Panią, iż nie zauważyłem wcześniej faktu zawierania przez Panią i innych hodowców takich właśnie umów. No po prostu było to z mojej strony niewybaczalne. Przepraszam raz jeszcze.:oops: Cieszy również zmuszenie mnie do sięgania po fachową literaturę, do słowników, leksykonów. Nie codzień spotykam się z takimi trudnymi wyrazami - tu specjalne podziękowanie dla GMK, za przetłumaczenie tych słów na zrozumiały już nawet dla mnie tekst. Naprawdę jestem pod wrażeniem i cieszę się, że hodowca wie dokładnie to co robi i potrafi to nazwać. :shiny: :klacz: Cieszę się także, iż mojego życia nikt nie poświęcił w trakcie nieustannych zmagań nad pasjami swojego życia. Właśnie dzięki temu jestem tym kim jestem :evil_lol: . Do pełni szczęścia brakuje mi tylko świadomości, że oto jestem w raju. Aż podskoczę, zawsze będę trochę bliżej nieba :multi: ... cieszą mnie także słowa Pani Asiaczek :loveu: :calus: , już to za postawienie mnie w jednym szeregu z Panią GMK, co schlebia mi niemiłosiernie, także za uznanie moich działań za "donkiszoterię" :eviltong: To po prostu balsam dla mojej duszy a i zastrzyk energii potężny. Zapewniam, że będzie mi się bardziej chciało, że więcej jeszcze będę się starać o to, żeby i Wam drodzy hodowcy chciało się chcieć. No i starać bardziej. Nooo, aż żal, że uściskać nie mogę. Niestety. ... aż się chce kochać ten nasz świat wspaniały ... pozdrawiam
  16. witam gratuluję nowego małego pieszczoszka. Gratuluję także hodowcom, za to, że robią to co robią. Naprawdę. Nie tak dawno pisałem troszkę o obowiązkach, które ciążą na hodowcach - niestety niezbyt często wypełnianych (co prawda dotyczyło to rasy basenji, tym niemniej można zawartymi tam punktami kierować sie także przy innych rasach) . Tym bardziej miło widzieć, że istnieją takie hodowle, że kierują się tam dobrem piesków, że chcą wiedzieć co dzieje się z pieskami, które opuszczają ich hodowle, że chcą doradzać nowemu nabywcy i pomagać mu w każdej chwili. Bardzo to miłe i podnoszące na duchu. pozdrawiam serdecznie
  17. witam ... jest sporo racji w tym co napisał Basenji. Przede wszystkim należałoby zastanowić się nad tym "podziemnym rynkiem", a w zasadzie nad znalezieniem sposobów na jego ograniczenie. Znów kłaniają się tutaj podnoszone przeze mnie wcześniej prawa hodowcy do kontrolowania tego, co dzieje sie z jego szczenięciem. Powiem tak - w każdej hodowli, z każdego miotu, tylko nieliczne osobniki można nazwać wybitnymi, a więc takimi, które mogłyby być wykorzystane w przyszłości dla celów hodowlanych. Cała reszta powinna trafić do domów z zastrzeżeniem, że nie będzie do celów hodowlanych wykorzystywana. Bywa, że w miocie nie ma żadnego wybitnego osobnika - hodowca powinien to przyjąć do własnej świadomości, pogodzić się z tym, że popełnił hodowlany błąd i szukać innych źródeł postępu. Oczywiście cena za te niehodowlane szczenięta powinna być mniejsza niż za osobniki wybitne. W ten prosty sposób podziemny rynek nie będzie zasilany osobnikami z Waszych hodowli. To po pierwsze. Po drugie - mimo iż cena jest dość duża - nie warto aż tak bardzo przejmować się tym. Mimo wszystko jest sporo ludzi, którzy są skłonni zapłacić więcej za np. markowe produkty Nike, Adidasa itp. itd. niż wydać mniej, kupując marne podróbki na byle targu. Tak samo jak dobre rzeczy, tak samo i wybitne psy z pewnością znajdą swojego nabywcę za cenę, która faktycznie odzwierciedla jego klasę. ...na koniec uwaga - nie traktowałbym mimo wszystko hodowli psów jako źródła przychodów, jako swoistego "tortu", podejrzewam także, iż ci, którym naprawdę zależy na postępach hodowlanych także nie traktują tego w ten sposób. Jak mi się zdaje - hodowla psów to nie pasja do szukania kasy na "psim rynku", tylko zupełnie coś innego ... pozdrawiam
  18. [quote name='Evelina'] .... I gdyby na tym etapie dokonywana byla bardzo scisla selekcja, polegajaca na sprawdzianie wiedzy kynologicznej, ze o prawach genetyki nie wspomne z pewnoscia wiecej byloby hodowli z prawdziwego zdarzenia i nie kazdy kto ma kase i ochote zabawial sie w powielacza ladnych pieskow.[/quote] ... z tym też nie mogę się zgodzić. Proszę oczywiście nie brać mi tego za złe (oczko - hahaaha). Z tymi egzaminami byłoby dokładnie tak jak z egzaminami na prawo jazdy. Niby wszyscy zdający je znają przepisy o ruchu drogowym, niby wszyscy potrafią jeździć - a wypadki jak były tak i będą. Sądzę, że nie tędy droga. Tak naprawdę nie ma na to prostej reguły. Z pewnością należałoby ograniczyć, że się tak brzydko wyrażę "produkcję szczeniąt" - szczególnie tam, gdzie psy nie mają nawet normalnych warunków do bycia przyjacielem człowieka. Kolejna sprawa to właśnie postęp hodowlany, czyli coś o czym "hodowcy" zdaje się nie mają zielonego pojęcia (ładny piesek + ładna sunia to nie zawsze ładne szczeniaczki). pozdrawiam
  19. Z uwagi na to, iż w swoich wypowiedziach często podnoszę konieczność sporządzania kontraktów cywilno prawnych zawieranych pomiędzy hodowcą a kupującym przy sprzedaży szczeniaka ... szukałem trochę tego tematu na forum dogomanii. Nie znalazłem. Nie chciałbym jednak powielać tematu - proszę o ewentualną podpowiedź, gdzie mógłbym go znaleźć. Wydaje mi się po prostu, iż profesjonalnie sporządzona umowa w dużym stopniu zabezpieczy interesy przede wszystkim psa, następnie hodowcy oraz nabywcy. Daje wgląd hodowcy w poczynania nabywcy, nawet daje możliwość odebrania szczenięcia (plus jakieś kary finansowe). Warto byłoby się pokusić o sporządzenie wzoru takiego kontraktu i rozpropagowanie go. Oczywiście - jeśli wzór taki istnieje już na forum - proszę o podpowiedź. pozdrawiam
  20. witam ... na forum dogomanii, grupa 5, psy w typie pierwotnym - ciągnę wątek pod tytułem "wybierając basenji na swojego towarzysza", który oczywiście związany jest z zagadnieniami hodowlanymi. Ponieważ troszkę działo się tam ostatnimi czasy zapraszam do lektury - tym bardziej, iż niektóre wypowiedzi hodowców basenji z punktu widzenia nabywcy, uważam za dość ciekawe np. te, które traktują o bezcelowości przeprowadzania badań basenji (choroby genetyczne), także te, które traktują o tym, iż nie warto sporządzać przy sprzedaży szczeniąt umowy cywilno prawnej, dającej prawo hodowcy do kontroli tego, co dzieje się ze szczenięciem po sprzedaży. Oczywiście proszę o wyrażanie opinii, krytycznych jak najbardziej. pozdrawiam
  21. ... na wstępie wyjaśnienie, lub sprostowanie dla Basenji i ogółu zgromadzonych. Jestem przeciwny obniżaniu ceny za szczenięta, chyba, że hodowca świadomy jego wad poinformuje o nich przyszłego właściciela, a ten wyrazi na to zgodę. Niby dlaczego cena ma być niska, a przez to dostępna dla wszystkich miłośników ? Czyżby hodowcy nie cenili swojej wiedzy, pracy i wysiłku, czy też może uznają, że efekt ich pracy hodowlanej jest taki jaki jest, czyli mizerny i w związku z tym nie warto podnosić poprzeczki cenowej, bo nikt nie kupi szczeniąt ? na dziś przygotowałem fragment książki Malcolma B. Willisa pod tytułem "Poradnik dla hodowców psów. Genetyka w praktyce", która ukazała się nakładem Państwowego Wydawnictwa Rolniczego i Leśnego. Cytowany fragment znajduje się na stronach 14 - 16 [B][SIZE=1]"[B]Hodowca psów[/B] [/B] We współczesnym świecie psy rozmnażają się niemal wyłącznie z woli człowieka, zwykle świadomie planującego ich hodowlę. Z pozoru nie ma nic łatwiejszego niż zostać hodowcą psów. Właściwie wystarczy tylko być właścicielem suki, znaleźć dla niej partnera tej samej rasy... i już można zaczynać. Większość tak zwanych hodowców właściwie nigdy nie wykracza poza ten etap - posiadają oni sukę lub kilka suk, często też i psa, i z zabójczą regularnością produkują miot po miocie, przeznaczając szczenięta do możliwie szybkiej sprzedaży. Tę kategorię ludzi należałoby raczej nazwać producentami rasowych psów. Jest ich niemało, a zdarza się nawet, że osiągają w swojej działalności niejakie sukcesy, gdy przypadkiem w masie szczeniąt pojawi się zwycięzca wystawy. Producentów szczeniąt wyróżnia jeszcze to, że niedługo pozostają wierni jednej rasie. Albo zmieniają obiekt swych zainteresowań w zależności od aktualnej mody i sytuacji rynkowej, albo prowadzą istne "fermy psie", w których zgromadzili wiele modnych i drogich ras. Prawdziwy hodowca jednak powinien: a) starać się nauczyć jak najwięcej o danej rasie, b) zajmować się nią dostatecznie długo, c) rozmnażać psy nie pod wpływem mody, ale zawsze z określonym celem hodowlanym, który ma prowadzić do doskonalenia rasy, d) prawidłowo odchowywać, żywić i socjalizować psy, tak aby potrafiły znaleźć się w domowych warunkach i wyrastały na dobrych towarzyszy człowieka (z tych względów liczba psów w hodowli powinna być ograniczona), e) zwracać uwagę na wady i choroby wrodzone i starać się ograniczać ich występowanie, f) sprzedawać szczenięta po rozsądnych cenach i tylko tym, . którzy mogą zapewnić im godziwe i właściwe utrzymanie, nabywcom zaś służyć w każdym przypadku radą i pomocą, g) stosować się do norm postępowania przyjętych przez klub rasy i ogólnie uznanych zasad etycznych, h) w każdym przypadku, gdy nabywcy psów z jakichkolwiek powodów nie mogą ich nadal trzymać, przyjąć je z powrotem i zająć się ich dalszym losem, i) życzliwie współpracować z innymi hodowcami, co nie wyklucza sportowej z nimi rywalizacji, j) stawiać dobro i przyszłość rasy przed własną sławą i osiągnięciami. Nie ma niczego niewłaściwego w zarabianiu na hodowli psów, jeśli tylko nie odbywa się to kosztem postępu hodowlanego. To, że w hodowli zdarzają się pomyłki, że trafiają się szczenięta wadliwe, także nie jest niczym strasznym, pod warunkiem, że tego faktu się nie lekceważy i nie ukrywa, głosząc tylko własne sukcesy i oczekując sławy. Dobry hodowca powinien, że sparafrazuję tu słynne słowa prezydenta Kennedy'ego, myśleć, co może zrobić dla rasy, a nie, co ona może zrobić dla niego. Niestety, nie wszyscy kierują się tą regułą. Stanowczo zbyt wielu hodowców traktuje psy jako źródło sławy, prestiżu i pieniędzy, niewiele dając im w zamian. W wielu hodowcach i wystawcach psów aż kipią wybujałe ambicje. Każdą krytykę swoich psów traktują jako niedopuszczalną napaść na własną osobę, zawsze przekonani, że najlepsze psy to właśnie te, które akurat są w ich posiadaniu. Nastroje te udzielają się nawet sędziom, którzy starają się tworzyć oględne, grzeczne opisy, unikając wyraźnego wymienienia wad, które widzą u wystawianych psów. Wszystko to nie służy hodowli. Wady trzeba widzieć i nazywać po imieniu, gdyż bez tego nie ma postępu w hodowli." ...koniec cytatu ... [/SIZE] [quote name='Evelina']Jednym slowem: hodowla to sztuka dla sztuki :shake:[/quote] ... zupełnie nie zgadzam się z tym skwitowaniem. Hodowlę, taką z prawdziwego zdarzenia można z pewnością nazwać sztuką, gdy przynosi oczekiwane efekty, tj. gdy następuje stały postęp hodowlany. Jest to bardzo korzystne dla rasy, a efekty można podziwiać na licznych wystawach. Oczywiście to stwierdzenie nie dotyczy tylko hodowli psów. Tak, czy inaczej - na miano artystów w tej dziedzinie zasługują naprawdę nieliczni, a ich wiedza w danym temacie jest przebogata. Czy warto być artystą w jakiejś dziedzinie (w tym przypadku - w dziedzinie hodowli psów) - moim zdaniem warto - jednak, ci, którzy się tym zajmują powinni sami sobie odpowiedzieć na to pytanie. pozdrawiam
  22. [quote name='Basenji'] ... Większość dyskutantów widzi, że [B]Hodowca[/B] nie ma możliwości ani prawnej ani faktycznej nadzorować tego, co dzieje się ze sprzedanym zwierzakiem. Kupiłem i jestem właścieilem - karmię, wyprowadzam, dbam więc wara innym od mojego psiaka.... ...A także ogłaszanie się na Allegro - to naprawdę dobra droga do sprzedaży. zdrówko[/quote] naprawdę nie zgadzam się z tym i powalcze trochę o to, żeby zależało Wam i żebyście się starali i mieli możliwość kontroli tego, co dzieje się ze szczeniakiem. To, że w tej chwili większość nie widzi takiej możliwości nie oznacza, że dobrze "widzą" (wystarczy popatrzeć na słońce podczas jego zaćmienia przez księżyc) ... ... co do alegro - też nie wydaje mi się dobrym pomysłem - mimo wszystko jest to pies, nie przedmiot - sprzedaż psa nie powinna polegac na jego aukcji... ale to akurat moje zdanie - nie każdy musi się z tym zgadzać pozdrawiam
  23. [quote name='stellanovaa']... Ja mam dwa basenji. Jedna suka od Ypsylona, druga z mojej hodowli. Obie nigdy nie chorowały. W/g Ciebie jestem pseudohodowcą ( z dwudziestoczteroletnim stażem ) bo nie robię testów? W hodowlach najczesciej testy robi się tym psom, które przybywają z nieznanych hodowli gdzie istnieje podejrzenie jakieś choroby itp. Beata[/quote] ...ech ... pisałem już o tym. Co prawda rasa besenji nie jest umieszczona na indeksie dodatkowych wymogów hodowlanych ZKwP, tym niemniej warto w to zainwestować. W świecie jest tak, że badania się robi i nikt nawet nie ma zamiaru się zająknąć, że badania takie są zbyteczne - bo niby jego psy nigdy, przenigdy nie chorowały. Tu nie chodzi o to. To inwestycja w zdrowie psa oraz inwestycja w zdrowie szczeniąt. Także sprawdzenie przodków psa, pod katem ewentualnych predyspozycji do zachorowań na konkretne schorzenia jest podstawową sprawą dla hodowcy. Po prostu tak trzeba zrobić. Samo wizualne wrażenie, że piesek jest "ładny" lub sunia "zgrabna", że mają tytuły itp. itd. niczego nie daje. Podstawą jest zdrowie. Tak samo jak i u ludzi. Ktoś, kto nie robił podstawowych badań przez okres kilku, no powiedzmy 10 lat, po prostu o swoje zdrowie nie dba (dla mnie to też powazne zaniedbanie). A tłumaczenie, że jest zdrowym nie zwalnia z możliwości zachorowania. Wcale a wcale ... pozdrawiam
  24. witam na wstępie info dla Agabass - znaleźć sunię o imieniu Garissa jest wyjątkowo proste - w googlach wpisałem "basenji garissa", i już wywaliło mi link do imion rodowodowych na forum dogomanii ... proste wracając do tematu ... rzeczywiście można częściowo uznać moje wypowiedzi jako formę ataku na Panią Asiaczek. Częściowo, bo w większej części jest to atak na wszystkich hodowców, bez żadnego wyjątku. Celem zaś do osiągnięcia, po tymże ataku, miałoby być sporządzanie przez hodowców proponowanych przeze mnie już wcześniej kontraktów cywilno prawnych. Przypominam i podkreślam - tylko w ten sposób można pod względem i formalnym i prawnym zapewnić wgląd i kontrolę nad dalszymi losami sprzedawanego szczeniaka. Żadne wpisy do metryczki tego nie załatwią (nawiasem mówiąc, wpisy te można dokonywać bodajże od 2005 roku - w każdym razie nie w 2004 r., druga sprawa - nie oznacza to, że pies taki nie może być wystawiany). Więcej - przyszły właściciel - jeśli nie będzie profesjonalnie sporządzonego kontraku - może robić właściwie cokolwiek zechce i żadne zakazy, czy to hodowcy, czy też nawet ZKwP nie pomogą. Zaś stadko psów bez rodowodów, za to po wybitnych rodzicach (jak zawsze twierdzą w takich sytuacjach hodowcy handlarze) będzie rosło w siłę. Czy trzeba jeszcze dodawać, że brak kontroli nad opuszczającymi hodowlę szczeniętami to zwyczajne podcinanie gałęzi, na której się siedzi ?. Pewnie nie warto - jednak ma to również znaczenie. W tej chwili jest trochę maleńkich basenji - tych pełnoprawnych oczywiście, które szukają nowych domów. Część z tych osób, które chcą być posiadaczami basenji nawet nie zada sobie trudu, żeby zadzwonić do Waszych hodowli. Po co ? Za 500 złociszy (do potargowania się) można też mieć ładne basenji. I żadna z tych osób nie zapyta się Was ile energii i czasu poświęciliście w wyhodowanie tych maluszków. Ile kosztowało to Was wyrzeczeń, nakładów finansowych, ile wiedzy itd. itp. To akurat będzie nieważne. Najważniejsza stanie się ogólno dostępna - a więc niska cena. I potwierdzam - świat się z tego powodu nie zawali, że przybywać będzie bezrodowodowych basenji. Twierdzenie, że umowa, kontrakt cywilno prawny to tylko papier, który niczego nie daje, wydaje mi się totalnym nieporozumieniem (jeśli nie głupotą). W ten sposób chyba chcielibyście umyć sobie rączki przed własną odpowiedzialnością za los szczeniaka. Dodam więcej - po prostu nie chcecie kontraktem drażnić potencjalnego nabywcę - chyba tylko o to tu chodzi. Znam kilka hodowli w Polsce, które z powodzeniem stosują kontrakty i jakoś nie narzekają. Także w świecie jest to bardzo częsta praktyka. Tak po prostu powinno być. ... a że tym tematem zająłem się od niedawna bardzo, przypadek chciał, że padło na Panią, Pani Asiaczek - i z tego powodu staram się troszkę, żeby mimo wszystko miała Pani jakiś wpływ na to .... [quote name='Evelina']Masz racje. Lecz stwierdzenie czy ktos jest "kims" czy "byle kims" nie jest takie proste, gdy sie widzi czlowieka ze dwa, trzy razy przed oddaniem mu szczeniaka. Jesli ktos ma odrobine talentu moze stworzyc takie pozory co do swej osoby, ze najwieksza ostroznosc bierze w leb.[/quote] ... oczywiście zgadzam się z tym. Z punktu widzenia "hodofffcy" (to słowo zaczerpnięte przeze mnie z forum dogomanii - i jakoś przypadło mi do gustu - można powiedzieć, że podobne w pewnym sensie do "pozdro" lub tym podobnych) najlepszym klientem jest ktoś, kto raz zadzwoni, umówi się na jedną wizytę, przyjedzie, zapłaci, weźmie szczeniaka i pojedzie sobie w siną dal. O jedną mordkę do wyżywienia mniej. Z punktu widzenia hodowcy taka możliwość nie wchodzi nawet w rachubę. Dlatego powinni starać się poznać przyszłego właściciela. Lecz nawet jeśli się pomylą, jeśli ktoś będzie dobrze udawać - zawsze pozostaje kontrakt i możliwość sprawdzenia, ingerowania lub nawet odebrania pieska. Ot i wszystko. pozdrawiam
  25. ...taaak, to, czego zdecydowanie nie należy życzyć rasie basenji, to wzrost popularności. Tej opartej na filmach, reklamach i czymkolwiek innym. Zawsze kończy się tak samo - proszę popatrzeć na rynek labradorów, wcześniej dalmatyńczyków i innych. Znani jesteśmy z tego, że potrafimy psuć. Kiedy czytam ogłoszenie na alegro, że basenji to pies, który nie szczeka i z tego powodu ceniony jest w mieszkaniach to nie wiem, czy smiać się, czy tylko podrapać za uchem. Ten ktoś chyba niczego nie wie o basenji (pomimo tego, iż posiada już dość długo), albo specjalnie pisze brednie, żeby łatwiej sprzedać szczeniaki. Czy komuś takiemu sprzedaje się psa ? ...powiem jeszcze tak - słyszałem już rozmowy z hodowcami, kiedy to potencjalny nabywca pytał na wstępie o cenę szczenięcia, zaś rozwinięciem tematu była negocjacja zasłyszanej ceny. Rozmowa była grzecznie i jednocześnie stanowczo kończona przez hodowcę. I tak być powinno. Pewnie, że nigdy nie ma pewności co do przyszłych losów szczeniaka. Jednak hodowca musi zawsze zachować minimum ostrożności - nie oddaje się kogoś kochanego (a uważam, że hodowcy powinni żywić takie uczucia do swoich szczeniąt) ot tak sobie i byle komu. Konsekwencje są potem takie jakie są. I niby mam udawać, że nic się nie stało ? Wszystkim tym psom, które są potem oddawane za bezcen lub odstawiane do schronisk mam powiedzieć, że nic się nie stało ? pozdrawiam
×
×
  • Create New...