Jump to content
Dogomania

Asieq

Members
  • Posts

    304
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    Kraków

Asieq's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [IMG]http://img118.imageshack.us/img118/8771/p5240017ul4.jpg[/IMG] Panie z koszyczkiem:-) [url]http://img118.imageshack.us/my.php?image=p5240017ul4.jpg[/url]
  2. [B] Z całego serca dziękujemy za wszystkie miłe slowa, za Waszą obecność, za wsparcie i pomoc. Nie umiemy wyrazić, jak bardzo się cieszymy... Dziękujmy, że dostrzegliście i docenili to co bylo dla nas najważniejsze. Cieszymy się, że choć w ten sposób mogliśmy pomóc, będziemy też z pewnością pomagać dalej - dajcie nam jedynie troche czasu na to by ochłonąć ;-) [/B] Grafia, też bardzo przeżywała ten dzień. Nie pojawiała się w końcu na uroczytości, gdyż doszliśmy do wniosku, że będzie to dla niej zbyt duży stres, ale w domu nam kibicowała, a potem pod naszą (długą) nieobecność, też była naprawde dzielna. Póki co problemy żołądkowe się uspokoiły, ale doświadczenia ostatniego miesiąca (czyli też wyjazdu moich Rodziców) spowodowały, że teraz nie odstępuje moej Mamy na krok.. Narazie mieszka z Rodzicami - ja i tak jestem częstym gościem z uwagi na wciąż nie dokończoną prace magisterską... jak będzie potem - nie mam pojęcia.. Nie wiem co będzie dla niej lepsze, bo wydaje mi się, że do Rodziców i mieszkania jest znacznie bardziej przywiązana niż do Nas i naszego nowego lokum..Myśle, ze będziemy ja oswajać z nową sytuacją a decyzję podejmiemy w zalezności od jej zachowania i samopoczucia. ps. przepraszam, za długie milczenie na dogo - nie bylo ono spowodowane przygotowaniami do ślubu ale technicznymi problemami (wciaz mam truności z zalogowaniem się - nie wiem dlaczego..), a obecnie przeszkodą bedzie brak stalego dostępu do internetu, ale z tym to damy sobie radę:-)
  3. Dziękujemy za pamięć:-) już nam troche lepiej:-) Grafia nie wymiotuje i już nawt spogląda tęsknie na śniadanie Taty, ale chyba wciąż ma troche bolesny brzuszek. Spotkania weterynaryjne zostały zawieszone do soboty. Wtedy też podejmiemy ostateczną decyzję czy się kroimy czy nie.. (zobaczymy, jak wyjdą bania krwi czy czy to coś z brzucha nadal tam bedzie...)
  4. Operacja narazie zawieszona... trzymajcie kciuki, żeby nie była potrzebna, i żeby Grafia przestała wreszcie wymiotować, i przespała noc a nie przechodziła i przecierpiała jak ostatnie... Dziękuje bardzo Pani Eli "pomoc transportową" (Grafia jest bardzo słaba i ledwo chodzi) i za wsparcie i ciepłe słowa. Koszmarnie jest widzieć jak ona się męczy i nie móc nic zrobić, żeby jej pomóc...
  5. Uff.. właśnie wróciłyśmy od veta... Grafia ma się trszke lepiej, a strachu napędziła niemalo.. teraz czas oczekiwania czy potrzebna bedzie operacja czy nie.. (coś ma w żołądku, ja mam nadzieje, ze to coś wyjdzie z niej w sposób naturalny...) Dziękujemy za zyczenia i wsparcie:lol: ps. ale sie czuje nieswojo gdy wyciągam jedzienie, a ona sie nawet z posłania nie rusza...
  6. Grafia całą noc wymiotowała... zaraz idziemy do lekarza
  7. Tego dnia nigdy nie zapomnę... i nigdy nie chcę więcej... Historia zakręcona, więc skrótowo wyjaśnie, że w nocy jeździłyśmy z Grafią do mojej Babci odwozić jej znajomą do szpitala, po czym nocowałyśmy w centrum miasta - właśnie u Babci - żeby z samego rana móc znów do szpitala się udać. Grafia to mieszkanie zna dobrze, ale z powodu nieobecności Rodziców, jest odstatnio troche wystraszona, więc nie była zachwycona, jak wychodząc do szpitala musiałam ją zostawić samą. Nie mialam kluczy więc wychodząc tylko zatrzasnełam drzwi. Nie umiem opisac tego co się ze mną działo, gdy po powrocie (w dodatku z Panią, która dopiero co spędziła noc pod okiem lekarzy) zobaczyłam że drzwi sa otwarte a Grafi nie ma (Babcia jeszcze spała, więc nic nie zauważyła). Obleciałam okoliczne ulice ale psa ani śladu.. Dopiero po chwili pomyślałam, ze może pobiegła droga, którą zwykle chodzimy do domu, i która prowadzi wzdłuż straganów z jedzonkiem różnorakim.I faktycznie...znalazłam Grafie za budkami, konsumujcą pokaźnych rozmiaów płat mięsa.. skąd je wynalazła nie mam pojecia - podejrzewam, ze zwędziła z pobliskiej budki, ale byłam tak rozczęsiona, że nawet nie zapytałam (ale jeszcze się dowiem, bo kawałek był pokaźny). Nigdy w życiu się tak nie bałam... ani przez ułamek sekundy nie przyszlo mi do glowy, że Grafia otworzy sobie drzwi (i to nie jedne, bo były jeszcze drzwi do budynku, takie duże i ciężkie jak to w starym budownictwie) i za mną pójdzie, tym bardziej, ze zdarzalo się jej już tam zostawać a przed wyjściem dałam jej jeszcze śniadanko i pościeliłam... (tak jak zwykle to robie). Najgorsze było to, że nie miała obroży, bo w domu zawsze jej ściągam (a że Babci mieszkanie to jeden ze znanych jej domów więc od pewnego czasu tam też)... teraz nad nią chodze i się trzęse..
  8. :modla: juz padam na kolana przed Grafią i w ramach przeprosin wezme ją na spacer... (ciekawe, czy obudzona Grafia lubi spacery.. :evil_lol: )
  9. Grafia jest na mnie ciezko obrazona... czy mozecie sobie wyobrazić, ze odkąd Rodzice wyjechali (czyli od dwóch dni) nie dostala nic ze stolu? To woła o pomste do nieba i powinno byc karane... ale za to nawet dwuminutowe wyjscie ze smieciami jest tragedią, bo choc jestem bezduszna niedokarmiajacą panią, to jednak jestesmy teraz na siebie skazane wiec lepiej mnie pilnowac, bo choc do stolu nie dopuszczam to jednak cos tam do tej miski daje :-)
  10. Powoli obie z Grafią wracamy do formy. Grafia ma się nieco lepiej po zawrotnej ilości leków a ja już mogę chodzić choć nadal tylko chodzić (o bieganiu możemy narazie obie zapomnieć:shake:). Grafuni z tego powodu wciąż ciałka przybywa... no ale skoro już niemal jada z moim Tata z jednego talerza:cool1:... ja protestuje, ale to niewiele daje:mad:
  11. Szalony czas... Moja Panienka wciąż nie może mieć wyciągniętych szwów ponieważ rany kiepsko się goją (lizanie, którego ani kołnierz ani kaganiec ani my nie jesteśmy w stanie w 100%powstrzymać wcale temu nie pomaga...). Naświetlamy się "bioptronem", może będzie lepiej. W dodatku okazało się, że Panienka ma tez arytmię i to sporawą, jutro EKG.. ach no i oczywiście, żeby nas postraszyć - Grafia w pewnym momencie dostała tak jakby paraliżu nogi jak się okazało naruszone zostało przewodnictwo nerwowe po podaniu antybiotyku...(czasowo, na szczęście). Generalnie wrażeń nam nie brakuje..
  12. Jak miło być witanym, mam nadzieje, że już niedługo osobiście, póki co moje zadziwienie obecnością w domu jeszcze trwa :-) Grafinia ani myśli mnie słuchać a że nie toleruje kołnierza więc na zmianę chodzi albo w kagańcu albo ze mną przy nodze... (tak teraz ja przytyję, bo jedyna szansą, żeby odwrócić jej uwagę od lizania się jest jedzenie w jej obecności...)
  13. Witam Wszystkich serdecznie - już z domku :-)!!! Przepraszam za długie milczenie, ale tak się składa, że na dobry początek poszłyśmy z Grafią na operację... Mordeczka moja jest jeszcze obolała i chyba już mi nigdy na 100% nie zaufa bo od przyjazdu ciągle biedaczkę maltretuję:mad:. Okropna jestem, ale operacja była niezbędna - Grafinia miała dziwnego i ogromnego guza, który na szczęście okazał się tłuszczakiem (ale takim naprawdę wielgachnym...). Przy okazji, Doktor zoperował ogonek, który po schroniskowych zabiegach był nieustannie w strasznym stanie i wyciął dwa "znamiona". Martwi mnie trochę to, że Grafia miała spore problemy żołądkowe i wciąż ma bardzo bolesny bok (początkowo łączyliśmy to z guzem, sądziliśmy, ze to z jego powodu, ale już wiemy, ze nie...). Mam nadzieje, ze wszystko szybko się wyklaruje a Mordeczka moja wróci go zdrowia, choć już zaczyna rozrabiać jak zwykle: w tajemniczych okolicznościach zginęło kilo szynki i ponad pół kilo kiełbasy... :eviltong: a dziś stoczyłam walkę o mój obiad - niemal nie zniknął z talerza ( i to podczas MOJEJ konsumpcji... to się już chyba bezczelność nazywa, nie?)... Dobrze być w domu :-) Stęskniłam się strasznie - Grafia niemal ciągle mi się tam śniła i jestem najszczęśliwsza, że mam ją teraz obok i to w realu:-).(hmmm zastanawiam się czy Grafia podziela moją radość, bo wraz ze mną wrócił "terror" w postaci oganiania od jedzenia...:diabloti:) Pozdrawiam wszystkich ps. Po wszystkich dolegliwościach (które zaczęły się dokładnie w dniu mojego przyjazdu) Grafinia schudła.... ale spokojnie, do wagi optymalnej daleko jej jeszcze - nadal ma nadwagę :-) (ale odchudzać jej nie zamierzam, jedynie ograniczę tajemnicze zniknięcia dużych partii mięsa:-))
  14. 5 tygodni... odliczam juz minuty... jeszcze troche (Jagienko, jeszczem przygotowana na to, ze Grafunia sie do mnie przyturla jak nie przymierzajac moj szef...choc prowadze intensywna diete telefoniczna:-)) sciskam wszystkich tesknie asia
×
×
  • Create New...