Chciałem wszystkich właścicieli psów, których choroby są tak zwanymi trudnymi przypadkami przestrzec przed lecznicą "Brynów" w Katowicach na ul. Połomińskiej, czy tam ul. Brynowskiej. Ja mam kota, ale opiszę tutaj podejście lekarza do mojego zwierzęcia...
Historia choroby mojego kota jest długa. W skrócie - kot młody, z niedowładami tylnych łapek. Kilka wizyt u pana doktora, który po kilku badaniach nie potrafił stwierdzić niczego. Nie potrafił wskazać także badania, które należałoby wykonać aby u kota cokolwiek znaleźć co powoduje niedowład łapek. Zamiast tego szpikował kota witaminą B12, która jak się można domyślić - nic nie pomagała.
Szczęście, że zawiozłem kota do Wrocławia, gdzie znalazł się mądry weterynarz, który skierował kota na rezonans magnetyczny. Zanim poszedłem z kotem na rezonans, zaliczyłem jeszcze wizytę u pana doktora na Brynowie informując go, że kot będzie miał owe badanie. Wówczas nagle pana olśniło, że przecież faktycznie, można by kotu zrobić rezonans i kazał mi na drugi dzień po rezonansie od razu u niego się pojawić. Pojechałem do Wrocławia na rezonans, którego wynik nie był ciekawy. Na drugi dzień miałem telefon z lecznicy z Wrocławia żeby kota jeszcze tego samego dnia przywieźć i na drugi dzień będzie operowany, tak więc u pana doktora z Brynowa się nie pojawiłem i nie zaszczyciłem go wynikiem rezonansu, bo od razu zapakowałem kota w samochód i pędziłem z powrotem do Wrocławia. Po kilku dniach odebrałem kota z Wrocławia już po zabiegu. Dostałem zalecenia natychmiastowej rehabilitacji kota no i tu się zaczęly kolejne przeboje z lecznicą Brynów....
Zgodnie z zaleceniem z Wrocławia, zawiozłem kota na drugi dzień na Brynów z wytycznymi lekarza z Wrocławia co do rehabilitacji. Na wstępie pan doktor zdziwił się, że jak to - kot jest już po zabiegu. Tak jakby to on sam chciał robić zabieg, a jak się potem okazało tego typu zabiegów w ogóle nie robi. Gdy już dano mi dojść do słowa i przekazałem wytyczne odnośnie rehabilitacji pan doktor stwierdził, że na rehabilitację jest za wcześnie. No i że w ogóle to nie jest jego pacjent. I najlepiej żebym już sobie poszedł, bo właśnie jechał do niego pacjent ze skrętem żołądka, a ja mu zawracam głowę kotem po zabiegu wykonanym w dalekim Wrocławiu i w dodatku śmiem sugerować jego rehabilitację.
Jak nie trudno się domyślić po wyjściu z lecznicy Brynów, od razu zadzwoniłem do lecznicy we Wrocławiu, gdzie powiedziano mi, że jeśli chcę żeby kot chodził to musi podjąć jak najszybciej rehabilitację. Polecono mi lecznicę w Orzeszu, do której się udałem. Kot odbywał rehabilitację, która jakoś nie stanowiła dla tamtejszego personelu żadnego problemu, a wręcz podzielono zdanie lekarzy z Wrocławia, że im wcześniej tym lepiej. Do lecznicy na Brynowie więcej nie zawitałem, wolę już pojechać dalej do Orzesza, gdzie mój kot jest traktowany z pełnym profesjonalizmem.
Być może na Brynowie radzą sobie z prostymi przypadkami typu zszycie łapki, podrażnienie dróg żółciowych czy skręt żołądka, ale jeśli chodzi o trudniejsze do zdiagnozowania przypadki to nie i co gorsza, nawet brak jakiejkolwiek sugestii, której myślę że większość klientów oczekuje typu - proszę udać się do Wrocławia czy gdziekolwiek indziej. Gdyby nie moje pojęcie o medycynie, znajomości we Wrocławiu, to pewnie kot byłby dalej na witaminie B12.
[QUOTE]
Ja ze swojej strony z czystym sercem mogę polecić kliniki Polvetu (Orzesze i Mikołów). Niesamowici ludzie, oddani zwierzętom i swojej pracy, mnóstwo nowoczesnego specjalistycznego sprzętu itd. Nie znam nikogo, kto by się na nich skarżył.[/QUOTE]
To prawda. Świetne placówki. Także polecam. A ludzie pracujący tam to ludzie z powołaniem do pracy ze zwierzętami.