Jump to content
Dogomania

urszulaizula

Members
  • Posts

    17
  • Joined

  • Last visited

urszulaizula's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [quote name='bea100'][COLOR=blue]Mam prosbę- czy ktoś robił i ma zdjęcie z ringu /z porównań ogarków w NDMaz? [/COLOR][/quote] na "ogarowej" liscie dyskusyjnej na yahoo wstawilam link do swoich "obrazkow z wystawy". Jest tam relacja niemal pelna - bo od 13 (czyli od godziny wyznaczonej na poczatek ogarow, faktycznie ocena zaczela sie wczesniej - dlatego u mnie zaczyna sie od psa w wetranach; ale suki wszystki i porowanie takoz). jakosc jaka jest, taka jest, lepsza (u mnie) nie bedzie ;) Urszula(iZula)
  2. witam! "serwis" zdjeciowy z Zorkowego debiutu jest w linku podanym na liscie ogarowej na yahoo. jesli ktos z ogarowcow potrafi wejsc tam i wkleic tu - to bardzo prosze. wszystkie sa mojego autorstwa pozdrawiam(y) Urszula(iZula) - dzielnie kibicujace Zorce mniej lub bardziej osobiscie ;)
  3. jej - toz to juz za chwile ten wyczekiwany spacer.... My sie wybieramy - o ile trafimy od przystanku ;) Nutka bedzie gopodynia, domyslam sie ze bedzie i Gona (ze "Starszym Bratem"?) I kto jeszcze? Niecierpliwie i serdecznie pozdrawiam(y) Urszula (iZula)
  4. Zaczne od takiego asekuranckiego oswiadczenia, ze to nie jest polemika z pogladami, tylko latiwej mi "powiedziec swoje" nawaizujac do tego co juz zostalo powiedziane. [quote name='mmbbaj'] Przeciwna jestem tzw "bezstresowemu wychowywaniu" kiedy to dzieciom wszystko wolno bo same mają dochodzić do wniosku, że czegoś nie należy :wink: Według mnie do rodziców należy pokazanie dziecku właściwej drogi. Skutki "nie wychowywania" są przeważnie opłakane :-?[/quote] Kiedys na innym formum przetoczyla sie dyskusja o tzw. "bezstresowym wychowywaniu" . Dla mnie ciekawe bylo m.in. to, ze okazlo sie, ze jest to termin w pedagogice niezany, a powstal jako okreslenie z gruntu "wyszydzajace". Czyli tym samym nie ma "zwolennikow" takiego podejscia, bo jest ono z definicji okresleniem uzywanym tylko przez "przeciwnikow" i wlasnie dla zdyskredytowania metody nie opartej na karaniu. [quote name='mmbbaj'] To ja mam być jego przewodnikiem, a nie on moim :lol: [/quote] Jak najbardziej jestem za traktowaniu psa, jak psa - w tym najlepszym slowa sensie :). I takze uwazam, ze pies pownien miec jakos rozsadnie uporzadkowane zycie - w sensie ze sa obszary czy dzialania, ktore psu sa porzadane i nieporzadane, nawet "zakazane" oraz rzeczy ktore dla odmiany sa "psim obowiazkiem". Ale tez w pewnych okolicznosciach to ja sie psu poporzadkowuje: chocby gdy idziemy po tropie. Zgoda: zabawa w tropienie jest na "moich warunkach", ale to pies gra "pierwsze skrzypce". I jesli w innych okolicznosciach widze, ze cos jaj bardzo "rajcuje" - to ja ida po nia, a jesli okolicznosci sprzyjaja nawet calkiem pozwalam na zainteresowanie owym czyms. I daje psu prawo do "gorszego dnia", przy czym czasem to jaj amm "gorsz y dzien" i potrafie jej powiedziec, ze jestem wsciekla i zeby mi sie nie wychylala, bo za siebie nie recze ;) - i o dziwo rozumie :)). Taki troche "partenerski" uklad mamy, gdzie czesto wzajem wybaczamy sobie slabosci ;))) Moze to z mojej strony "pojscie na latwizne" - ale akurat mi i z moim obecnym psem (suka o bardzio silnym i stanowczym charakterze) - jakos mi sie w praktyce sprawdza. [quote name='mmbbaj'] Ważne jest natomiast jakimi metodami posłużymy się [...]. I na to zwracam ogromną uwagę! [/quote] Sie absolutnie zgadzam! Jestem zdania, ze wlasnie metody jakimi uczymy/wychowujemy decyduja o jakosci wiezi jaka mamy z psem. Bo mozna osiagnac "efekt" np. wykonania jakiegos cwiczenia rozmiatymi metodami. Mnie do metod pozytywneych przekonalal wlasnei reakcja mojego psa, ktory zaczal sie aktywnie dopominac o "wiecej". :) Pozdrawiam(y) Swiatecznie Urszula (iZula)
  5. [quote name='Agitka'][b]urszulaizula[/b] Przecież Suczka nie biega za psem w czasie cieczki i nie śledzi jej az pod dom. Chyba że Twoja jest inna :wink: [/quote] No chyba mialas nie typowe suki. Moja - i nie tylko - bardzo aktywnie szuka partnera... [quote name='Agitka']I nie przeginaj z krnąbrnością, brutalnością i zaczepnością :evil: Mój Ares jest bardzo finezyjny i delikatny :lol: Zawsze jest gra wstępna :lol: :oops: Nigdzie o brutalach nie pisałam, ale głodnemu chleb na myśli co?! :P [/quote] No wiesz, dla mnie rzucenie dobermanem o sciane nie jest delikatne. Ani rozgladanie sie za "wrogiem numer ktoremu mozna spuscici manto", ani to , ze "czujesz sie z nim bezpieczna, bo nikt do Ciebie nie podejdzie" (cytaty sa symbiliczne, to raczej to co pamietam z roznych Twoich postow) .. Ale ja mam takie dziwne poglady.... ;) [quote name='Agitka'] A co do smyczy i zrobienia jej samemu - jedynie lina cumownicza, lub z przeznaczeniem na szoty, dobra jakościowo i miękka nadaje się na smycz , ale roboty przy tym co niemiara.[/quote] Agitko, nie przesadzaj, Po pierwsze w sklepach zeglarskich sprzedawane sa rozne liny, zawsze cos mozna dobrac. Opalenie jest bezplatne w wiekszosci sklepow, chyba, ze sobie tego nie zyczysz. Mozna szyc, ale mozna i wiazac, nie koniecznie w uczone wezly, lub w uczone, tylko nie wiedzac, ze sie tak madrze nazywaja ;) (np. cos a la kotwiczny ladnie mocuje karabinczyk na psim koncu smyczy). Wiele mozna zdzialac zwyklymi supelkami. To nie jest wiedza teoretyczna: wiem, ze "robota" nie zajmuje wiecej niz 10, gora 15 minut, wliczajac w to odwiazanie i ponowne zawiazanie, zeby wyszlo tak, jak nam sie wymarzylo. [quote name='Agitka']Same szoty żeglarskie co turnus trzeba poprawiać czyli raz na 2/3 tygodnie(na tym akurat troszkę się znam - jestesm instruktorem żegarstwa) [/quote] Nie przesadzaj. Przy zeglaskim szkoleniu "nie silowym" - nie trzeba. ;) Zreszta porownanie nie na miejscu: psia smycza (szczegolnie z psem na koncu !) nie szorujesz przez kipe przy kazdej zmianie halsu. :) Popatrz jaki ten swiat maly - tez plywam od ponad 20 lat i mam kilka tysciecy Mm na liczniku :) Urszula
  6. [quote name='Agitka'] Jeśli masz pieska a nie suczkę to wiesz jak silny jest instynkt zwierzęcia w okresie rui, to taka walka człowieka z naturą psiaka, dla psa niezrozumiala. [/quote] Oj, Agitka, Ty i Twoje seksistowskie uwagi.... :D Naprawde popedy sucze sa inne, ale nie "slabsze" niz psie. Musze powiedziec, ze dla mnie niemal rozczulajace jest Twoje przekonanie, ze "dziewczynki" sa lagodne, grzeczne i spolegliwe, ale "chłopcy" krnabrni, brutalni i zaczepni... To sie chyba w zadnym gatunku nie sprawdza ;) Urszula (iZula)
  7. [quote name='sabina1']Zawsze byłam przekonana, że pies rozumie swojego właściciela, ale chyba nie w taki sposób jak my to uważamy. Chyba używa do tego innych zmysłów, bo nie tylko go rozumie , ale i wyczuwa w taki sposób jak genialny muzyk czuje muzykę a nie tylko wykonuje utwór. Czy jednak pies rozumie słowa, myślę, że opanowuje taki zasób słów jak dziecko 3, 4 letnie, może więcej. Może tropowiec słyszy i rozumie lepiej słowa oznaczające zapachy? :lol: :lol: A może to tylko moje ckliwo - sentymentalne bredzenie :( :([/quote] Bardzo pieknie i madrze to powiedzialas! Mi takze wydaje sie, ze porozumienie z psem nie ma bezposrednietgo przelozenia na rozumiany przez psa zasob slow, tylko to jakos tak niemal "telepatycznie" idzie... Po porstu inna jakosc wiezi :) Urszula(iZula)
  8. [quote name='mmbbaj'][quote name='Agitka'](...) w tej chwili Ares ma smycz z liny alpejskiej (3m)(...)[/quote] Agitko czy taką smycz można kupić w normalnym psim sklepie? Jak kupowałam skórzaną smycz dla Bajana to pytałam o dłuższe i nic innego mi nie oferowano, sprzedawca powiedział, że to standardowa długość :-?[/quote] Smycz z linki mozna latwo (i tanio) zrobic samemu: potrzebna tylko linka (np. sklepy zeglarskie, a nawet wieksze pasmanterie), karabinczyk lub karabinczycki , ewentylanie kolka (jesli na miec kilka "miejsc" do zapinania i w ten spsob skracania smyczy). linki mozna szyc (dratwa), ale mozna tez poprostu wiazac lub zaplatac - to nawet bywa dekoracyjne, al jest bardzo pewne. No i "calkiem wlasne" :) O ile sie zorientowalam - "Bajankowcy" - jestescie z Warszawy. Juz wkrotce bedzie tez okazja do ogladniecia i moze zakupienia rozmiatych smyczy na stoiskach przy okazji warszawskiej wystawy (nawet nie, zeby byly tansze, ale mozna na raz wiele obejrzec i jeszcze podpytac innych psiarzy) Urszula (iZula)
  9. [quote name='sabina1']Kiedy wlaśnie o to mi chodzi, że ona ciągnie na flexi i nie wiem czy to urządzenie nie działa "demoralizująco" . Ale i tak chodziła na niej ładniej, dopóki nie miała flexi. Dlatego obawiałabym się zaczynać od tego , chyba, że jak mówisz będziesz zmieniać.[/quote] Zulka flexi poznala gdy miala okolo roku i zaczela byc "psem na dwa domy" - jej "drugi dom" wyprawadza ja na flexi - dla spokoju wszystkich (centrum miasta, szybkosc reakcji gonczego, niechec do silnych wrazen domownikow "drugiego domu" etc). Na flexi nie ciagnie w sensie szarpnia, ale z zalozenia jest to smycz napieta, wiec mysle, ze "demoralizuje". Ja uczylam po prostu nie szarpac, ale z flexi chyba nie sposb nie napinac.... Do flexi dobralam tez szeroka obrozke (parciana) - jako zestaw "obroza plus flex" na "drugi dom"), wiec moze tez i inna broza jest syganalem, ze "inaczej idziemy". Z opowidan rozmiatych tez slyszalam, ze flexi nie jest dobra jako jedyna czy pierwsza smycz, wlasnie ze wzgledu na nawyk napiania smyczy (tu "zawsze" napietej). Z drugiej zas storny nie ma powodu od czasu do czasu zycia sobie (i psu) troche nie ulatwic - chyba flexi jak kazde narzedzie moze byc pozyteczne... ;) Urszula (iZula)
  10. [quote name='Hania'] Myślę, że Uli chodziło o to, że bardzo trudno jest ćwiczyć lużną smycz długo - po prostu może to być za bardzo meczące dla człowieka i psa 0- takie drzewka przez półtorej godziny np. I problem polega na tym, że jak nie masz go gdzie spuścić to nie macie możliwości odpocząć. Myślę, że powinniście pomyśleć o szelkach. Jak macie siłę i cierpliwosć ćwiczyć luzną smycz to ćwiczycie na obroży. Jak nie - to smycz przypinasz do szelek. Tak, żeby Bajan załapał, że na obroży NIGDY nie ma szns na ciągniecie - bo wtedy sa drzewka i do celu się nie dochodzi.[/quote] Dzieki, Haniu, dokładnie o to Uli chodzilo ;) - mam troche "dorywczo -nieregularny" kontakt z serwerem, wiec moge czasem znikac na dluzej, o czym uprzedzam, bo nie znaczy to, ze starcilam zainteresowanie tematem . "Dla zdrowtnosci" - i czlowiek i psa - warto sobie zostawic furtke, na takie "wypadki awaryjne" lub po prostu "zyciowe". W idealnej sytuacji, zawsze gdy z psem wychodze i ciagnie, to robie drzewko... Ale w zyciu nie zawsze sie tak "da" - czasem wychodzi sie na przyslowiowe "siku", czasem odprowadza przyjaciol do autobusu, etc. I zeby miec szanse nauczyc psa ze np, na obrozy sie nie ciagnie: ZAWSZE gdy pies jest na obrozy i ciagnie sie staje. Ale na szelkach ciagniecie jest "dopuszczalne". Najlepiej i najbezpieczniej ubierac psa w jedno i drugie i przepisac smycz. Plus ewentualnie smycz z amortyzatorem przypinana do pasa (wlasnie takak jak do ski-joringu) lub smycz automatyczna na ten wariant "z mozliwoscia ciagniecia". Z moja suka sprawdzaly sie tez dlugie spacery "chodzone". Polegalo to na tym, ze najpierw oczywsicie siku/ kupa, potem jakies wyszalenie (zabawa z psami, bieganie za zabawowym aportem, skoki przez lawki w praku, czy berek ze mna etc). A potem stosunkowo dluga smycz zapinana na mnie ta mysliwska metoda "przez piers" (przez prawe ramie, spinana na lewym boku, skad zwisa "smycz wlasciwa", do ktorej dopinam psa). Ewentualny nadmiar smyczy w lewej rece. Pies tylko po lewej stronie, nie "przy nodze" , w zasiegu luznej smyczy. I marsz! takim krokiem szybkiego marszu (ale nie marszo-biegu), przy ktorym pies ma swodobny klus. No coby to "snucie sie" nie bylo. Z zasada, ze nie szarpie smyczy reke, jesli sie da to tylko zbieram nadmiar, albo nie dotykam. Po krotkeij chwili "wpada" sie w taki dogodny dla danej pary "pies/przewodnik" rytm. Pies tez. Oczywiscie teren musi byc na poczatku bez nadmiernych rozproszen typu inne psy podbiegajace i zapraszajace do zabawyetc. Tu - o dziwo - doskonale sie nadaja ulice i ciagi piesze, byle nie zbyt zaludnione, coby z rytmu marszu nie wybijac. Nie wiem czy to metoda uniwersalna - nam sie sprawdzila. Pozdrawiam(y) Urszula (iZula)
  11. Moje trzy grosze - raczej jako opinie niz rady. Jestem przeciwna stosowaniu sily i szarpania: do ktorych to kategorii zaliczam np. "stanowcze przyciaganie smycza do nogi" lub lancuszki zaciskowe, kolczatki etc. Moja ambicja jest wytlumaczyc psu, o co mi chodzi, i ze najzwyczajniej w swiecie oplaca sie zrobic to o co prosze. Zeby to osiaganac musze sie wykazac cieprliwoscia i uporem co najmniej takim jak gonczy - a wiecie, ze to nie jest latwe ':D' Mam gonczego, mieszkam w miescie w bloku - pies sporo czasu musi byc na smyczy. Dlatego, podobnie jak Hania, odrozniam chodzenie na smyczy od rownania przy nodze. Smycz nie ma byc napieta - i na to nie potrzeba komnedy, to mam byc zachowanie domyslne (jak "default" w komputerze ). Tu potrzeba mnostwa cierpliwosci na poczatku: po prostu gdy smycz sie napina "wrasta sie w ziemie". Ani kroku, nic. Do czasu zluzowania smyczy. Na pocztaku mozna psa "odcmokac" i nagrodzic, ale po jakims czasie - "zalapuje". Tu nawet nie trzeba klikac - a nagroda jest samo ruszenie. Trzeba jednak miec swiadomosc, ze na poczatku mozna pokonywac 50 m przez pol godziny. No i zbierac baaaardzo zdziwione spojrzenia przechodniow i sasiadow . :) Ale na dluzsza mete, warto. Problem z mlodym psem w miecie jest jednak takze inny. Ta metode super mozna stosowac wychodzac na spacer z psem mieszkajacym w ogordku. natomiast, wedlug mnie, nie mozna jej "mechanicznie" stosowac do mlodziutkiego psa w miescie. Pieso musi sie spokojnie zalatwic i musi mies mozliwosc sie wyszalec. Moja suka takze nie zalatwia sie tuz pod blokiem, naleze takze do frakcji sprzatajacych po swoich psach ;) . Jednak jesli wracam do domu po 6-8 godzinach , to "rozumiem", ze jej sie spieszy i przede wszystkim obie "dopadamy" odpowiedniego miejsca na toalete. Po prostu nie (nb. w zawodach obedience za zalatwienie sie psa na ringu jest dykswalifikacja zawodnika - bo swiadczy to o tym, ze przewodnik zle traktuje swojego psa i nie zadbal nalezycie o jego potrzeby, nie przygotowal go do pracy). Nie znaczy to ze nie wymagam niczego, ale nie wymagam niczego ponad zwykle "dobre zachowanie". Wszelka prace z psem, a szczegolnie nowe zachowania, podejmuje po chocby lekkim "rozprezeniu i wyszaleniu" psa. Chodzenie przy nodze, to cwiczenie do nauczenia, ale z "bajankowego" postu rozumiem, ze chodzi raczej o chodzenie na luznej smyczy. A moze wprowadzic jakies rozroznienie: np. szelki i dluga linka, albo smycz wyciagana lub do ski-joringu (z amortyzatorem) do "codziennego" chodzenia, a smycz "normalna", gdy cwiczymy luzna smycz? Albo halterek (odwrotnie: do luznej smyczy), a obroza na "inne" - tyle, ze wtedy sygnalem do cnie ciagniecia staje sie halter, nie obroza.... Bo ja tu widze dwa problemy: jeden : dobrze rozpracowany chocby w literaturze, i np. na klikerowej stronie znajdziesz kilka "przepisow", czyli nauczenie psa chodzenia na luznej smyczy i przy nodze. Drugi: ten tak naprawde dla Was powazniejszy : jak nie zpsuc tego czego sie uczy jesli nie sposob zawsze tej metody stosowac (pies musi sie zalatwic, nawachac, z kumplami przwitac etc). Jesli uda sie jakos "wydzielic" ten tryb zwykly, to poten juz z gorki : po prostu majac choc krotkie zachowanie (luzna smycz, czy noga/rownaj), po portu sie je przedluza, az do doprowadzenia do zachowania domyslnego ... Oczywiscie po drodze trzeba zrobic sobie zapas czekolady i/lub koniaczku, bo nie raz Was pies doprowadzi do "duzego zapotrzebowania na magzez" (OK - w koniaku go nie ma - ale mi w awaryjnych sytuacjach tez pomaga ;) ) Pozdrawiam(y) Urszula (iZula)
  12. [quote name='Agitka']Masz suczki i to kilka. Suczki ustaliły sobie hierarchię między sobą. Suczki sa łagodniejsze i nie mają potrzeby dominacji. No i raczej nie ma zbyt wielu suczek dominantów, oczywiście w porównaniu z samcem. Troszkę to inaczej wygląda z panem psem :D [/quote] jestem poczatkujacym dogomianiakiem, boje sie ze sie ikonka nie wlkei - wiec na wszelki wypadek zaznaczam, ze to zart javascript:emoticon(':wink:') Masz Agitko baaardzo partiarchalne podejscie: w jednym ze wczesniejszych psotko sugerowalas, ze nie znajdzie sie "odwazny", ktory by zasugrowal twojemu mezowi, ze nie jest przywodca w domu, a teraz rozwijasz watek o "wyzszaoci dominacji samczej nad samicza" ;) Dzieki za wprowadzenie tych zabawnych akcentow - bo rozumiem, ze jest to zart walsnie! Zarowno psy jak i suki majaj rozne charaktery i na roznych rzeczach im zalezy. Sa psy/suki ktore np. pilnuja terytorium, a sa takie, ktorym teren jest obojetny, sa takie ktorym "gra w duszy" na tropie, sa takie, ktore nie przepuszcza ruchomemu punktowi etc. Jesli komus na czyms mniej zalezy, to sie o to nie "dobija" - to oczywiste. Nie kazdy pies/suka bedzie pilnowal kazdych zasobow (w rozumieniu "zasobow", o ktorym na Twoja prosbe mowila Anabelka). nasza role, jako opiekunow psow, jest taka nad nimi kontrola, aby ich zachowania, choc wynikaja z naturalnych dla niech pobudek, miescily sie w skali "spolecznie akceptowanlej" - co zreszta tez jest lokalnie rozne - co innego pola, łaki, co innego osiedle domkow, co innego miasto [quote name='Agitka'] Aresztował nam już kilkakrotnie ludzi w kuchni. Raz dwie osoby naraz. Miał 7 miesięcy jak złapał dorosłego dobermana i wyrzucił przez drzwi jak szmatę. Dlaczego - bylismy w gościach i nocowaliśmy, tylko tam gdzie mielismy spać często spał doberman. no i jak pościeliliśmy to oczywiście zacząl się pakować do wyrka. Mój maż powiedział gdzie, nie wolno. A nasz Aresek był wogóle na podwórku, ale usłyszał, wpadł do domu, złapał psa i wyrzucił z "naszej sypialni" stanął w przejściu i oczywiście je zatarasował. No to parę z naszych historyjek z Aresem. Muszę przyznać, że nie znałam wcześniej psiaka o takim charakterze. [/quote] Nie watpliwie masz powazny problem, wymagajacy wiele pracy z psem. Trzymamy kciuki, zeby Ci sie jak najlepiej udawalo., i oby takich "przygod" zdazalo Wam sie jak najmniej, zarowno ze wzgledu na psa jak i na Twoj delikatny stan. Pozdrawiam(y) urszula (iZula)
  13. [quote name='"anabelka"'][quote name='Agitka'] A teraz do Uli i Zuli - fajnie że dołączyłyście. Widziałam, że spotkamy się na obozie w maju - bardzo sie cieszę. Pozdrowienia.[/quote] Tez sie ciesze, licze dni do obozu i mam nadziej, ze sniegi sutecznie stopnieja ;) I serdeczne dzieki wszytkim za miłe powitania. Urszula (iZula)
  14. [quote name='Agitka'] Ale jak wydajecie komendy???Tzn jak umacniacie to coś co pies zrobił?Czy są to ćwiczenia regularnie powtarzane? Czy jak?[/quote] Komende wprowadza sie wtedy gdy pies juz "dziala". Czyli na przyklad w naszym przypadku : gdy juz ma to zachowanie w "repertuarze". Czyli np. jesli po jakims czasie (moze byc za godzine, a moze byc za tydzien czy miesiac), ze wracamy do n=bujania fotela, to najpierw czekam az domysli sie , ze to o to chodzi (to pierwsze zajarzenie, ze to to, zabiera kilka pierwszych smaczkow), potem, jako ze to nie cos calkiem mowego tylko "przypomnienie" mam mam psa, ktory biega raz za razem i robi to co ja chce. Wtedy tuz przed zachowaniem "wrzucam" komende. I tak kilka- kilkanascie razy. A potem naradzam tylko te dzialania, ktore sa poprzedzona komenda, a te "bez komendowe" - nie. I mam dzialnie na komende. Zulka mam juz ponad siedem lat, wiec mamy za soba sporo wspolnych wieczrow - chocby z nudow nauczylysmy sie rozmaitych "komend" . Co prawda na codzien nie mysle o tym jako o komendach, ale jest wiele rzeczy, o ktore moge ja poprosic, tak zebysmy sie szybko zrozumialy. Czesc glosem, czesc optycznie. To sa i polecenia formalne i rozmaite "glupotki". Poniewaz psa mam ku radosci i dla rozrywki, glupotek jest wiecej ;). Urszula (iZula)
  15. Moja suka i ja od kilku lat jesteśmy klikerowe. To metoda, która nam obu wspaniale pasuje, obie ja lubimy. ;) To właśnie mi się w tym najbardziej podoba - mój pies aktywnie dopomina się o więcej pracy! Zasada jest prosta : zaznaczam zachowanie o które mi chodzi (w danej chwili) , właśnie przy pomocy "klikniecie", to właśnie zachowanie nagradzam. Rzeczą piesa jest zgadnąć o co mi chodzi, czyli co ma zrobić, żeby dostać nagródkę (dla psa wdrożonego w prace są to np. niemal symboliczne kawałeczki smaczków). To taka zabawa w ciepło-zimno, gdzie "klik" mówi ciepło, a brak klika - zimno. Rola (i wyzwaniem) dla przewodnika jest tak zaaranżować sytuacje, żeby wytłumaczyć psu o co chodzi. Można to robić na wiele sposobów: np. "podpowiadając" poprzez manewrowanie swoim ciałem lub smakołykiem (naprowadzanie), poprzez nagradzanie zachowania gdy występuje samo (wyłapywanie) lub poprzez nagradzanie najdrobniejszych kroków we właściwą stronę, aż do otrzymania całkowitego zachowania (kształtowanie). W sumie z kształtowaniem jest najwięcej radości, choć tez najwięcej kłopotów sprawia ...ludziom ;). Przykład „techniki mieszanej” z naszych zimowych zabaw: ciemno, zimno, plucha, nie mam ochoty na długi spacer, wracamy do domu po godzince, pieso trochę się snuje po domu, wreszcie przychodzi i zagląda z oczy z nadzieja. Tym razem dobrze tafia, nie mam nic szczególnego do roboty – możemy się pobawić. No to biorę plasterek żółtego sera, kroje polowe na drobniuchne wiórki, biorę kliker, wracam na kanapę. Z jednej strony stawiam sobie orzeszki , z drugiej zulowy serek (jak się pomylę - to najwyżej ;))). Postanawiam, ze dziś będzie bujanie bujanego fotela nosem – a co! Docelowo z komenda "bujaj się" ;) Suka stoi przede mną, ogon puszcza w młynek. Patrzy na mnie i zastanawia się w co dziś gramy ;).. Najpierw próbuje pozycje: siad, waruj, zdech pies i co tam jeszcze ma w repertuarze. Ja chichocze ale nie klikam. Suczydło wiec próbuje rejonów pokoju. Za pierwsze spojrzenie w stronę pokoju, gdzie stoi fotel - klik i smakolyk (suka zna już zasady tej gry, zaczynałyśmy od prościutkich zabaw - wie ze po kliku jest smakołyk, przychodzi go inkasować). Po czym znów spojrzenie w tamta stronę, klik- smakołyk (K/S). Po kilku razach suka już myśli, że mnie rozgryzła - chodzi mi najpewniej o .... skręcanie szyi w lewo ;). Wiec pięknie skręca - choć stoi tak, że tym razem fotel jest po prawej. Ja rechocze. Suka patrzy na mnie, łeb przekrzywia. Rzucam poduszkę w stronę fotela - suka oczywiście patrzy - K/S. Bardzo z siebie zadowolona biegnie i paca łapą poduszkę, - ja zaśmiewam się do łez i ksztuszę na orzeszku, ale jeszcze zdołam kliknac gdy biegnąc w stronę poduszki jest przed fotelem. Dwa czy 3 K/S i już mamy bieganie do fotela (no bo do mnie wraca po smakołyki - ja tam się z kanapy nie ruszam.... ;) ). Tą samą metodą po chwili (to idzie lawinowo) mamy dotykanie fotela nosem, coraz mocniejsze, aż do zabujania. Ja wydaje okrzyki dzikiego entuzjazmu i skarmiam moim geniiiiialnym psem wszystkie pozostałe okruszki serowe. :D Sukces! Całość nie trwała i 10 minut. I wcale nie była to "modelowa" sesja. Ale suka i ja milo się pobawiłyśmy. Tej samej metody (z wariantami) można używać do uczenia siadania, warowania, przyspieszania wykonania komendy lub bardziej precyzyjnego wykonania – oczywiście najpierw na bazie bardzo prostych ćwiczeń oswajając psa z zasadami gry. . Dom jest i dla mnie i dl psa miejscem bezpiecznym, gdzie możemy robić to co lubimy, wiec także szkolić się do woli. Co nie znaczy, ze nie lubimy długich spacerów oraz pracy w terenie. Ale i kanapa z orzeszkami może być dobrym miejscem do pracy z psem. :) A potem każdy zwija się w na swoim miejscu i zajmuje sobą – aż do kolejnego razu... ;) Urszula (iZula)
×
×
  • Create New...