Jump to content
Dogomania

Mya20

Members
  • Posts

    5
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by Mya20

  1. Otto już chodzi, sam się przemógł, tego samego dnia co wyszedł na klatkę. I to bez żadnych "wspomagaczy" takich jak Kalm Aid. Co prawda kupiłam mu, ale nie widze potrzeby podawania, jest tak radosny i kochany, widać, że dobrze się czuje.

    Kalm Aid zostawię na okazje typu Sylwester, dłuższa podróż samochodem itp.

    Dziś muszę zbadać jak reaguje na wchodzenie do samochodu, tzn czy wejdzie mi tam. Jeśli tak to jutro jedziemy na psią akademię :)

  2. Witaj, bardzo dziękuję za odpowiedź, trochę mnie uspokoiła. Poczekam na psią behawiorystkę, a w między czasie postaram się dostosować do rady dotyczącej znoszenia psa (w kagańcu) i zostawiania go na dolnych schodkach, żeby sam sobie dalej zszedł. Smaczki nie działają, jak się stresuje to je ignoruje totalnie... No i muszę być twarda, bo to podgryzanie sprawiło, że i ja zaczęłam się denerwować i stresować. A przecież muszę być twardym i zdecydowanym przewodnikiem.

    Przez telefon treserka doradziła mi podać pieskowi na ok. godzinę przed wyjściem aviomarin, oraz żeby kupić Kalm Aid (opis produktu: "[COLOR=#333333][FONT=Tahoma]Płyn o smaku karmelowym. Dla nadpobudliwych, niespokojnych i nerwowych psów, kotów, lisów i norek.") [/FONT][/COLOR][FONT=Tahoma, Verdana, sans-serif][COLOR=#000000]ale na razie nie chcę go "szprycować" jakimiś lekami... tym bardziej, że on nie jest nadpobudliwy ani niespokojny.[/COLOR][/FONT][COLOR=#333333][FONT=Tahoma][/FONT][/COLOR]

  3. Witam,

    dwa dni temu przygarnęłam owczarka niemieckiego. Piesek przyplątał się na działkę znajomym, był chudziutki i do futerka miał pryczepiony asfalt/ Znajomi odchowali go, byli z psem ok. 1 miesiąca na działce i szukali dla niego domu. Ponieważ miałam owczarka 17 lat (!!), odszedł w listopadzie zeszłego roku, postanowiłam go wziąść do siebie. Otto - jest cudny! uwielbia dzieci, jest delikatny, miły, przyjazny, umie aportować, kocha wodę. Lubi gości, reaguje na ich prybycie sympatią, ale nie skacze, nie ruca się. Bawił się piłeczką z moją 2 - letnią chrześnicą. Daje się każdemu głaskać, chętnie bawi się z ludźmi. Nie lubi przemocy, nawet pociągnięcia na smyczy, mocniejszego "czochrania"itp.
    Adopcja odbyła się na zasadzie, że 2 razy odwiedzuliśmy psa na działce, raz z jego tymczasowymi działkowymi właścicielami, a raz podczas ich nieobecności. Piesek bawił się z nami i był bardzo przyjacielski. W zeszły piątek (więc jest z nami już 2 dni) pojechaliśmy z jego ówczesną właścicielką na działkę, spędzieliśmy tam chwilę, po czym z nią zabralimy samochodem psa do naszego domu. Otto był trochę oszołomiony nowym miejscem po wyjściu z auta, poszliśmy na spacer i chcieliśmy wprowadzić go do domu. Mieszkam w bloku w dużym mieszkaniu na 1 piętrze. Po wejściu na klatkę schodową zaparł się jak tylko mógł i nie chciał wchodzić dalej (jego była Pani jeszcze wtedy była i chciała z nim i z nami wejść do mieszkania). Nie dało się go za żadne skarby wprowadzić, ślinił się ze stresu, leżał skulony, uszy opuszczone, cały sztywny. Nic nie wskóraliśmy, znów spacer i jego Pani odjechała samochodem. Został ze mną i z moją mamą na dworzu. Nie chciał dalej wejść i mama go wniosła.
    Przez te dwa dni jak jest u nas nadal boi się panicznie klatki i jedyną opcją by wyszedł / wrócił z dwotu jest wnoszenie go na rękach. Ostatnio zaczął kąsać ze strachu przy podnoszeniu, im dłużej się go namawia na wejście, tym strach pieska rośnie i trudniej go wziąśc na ręce (to ostateczność, ale póki co nie ma innej rady). Dziś po długich namowach przed klatką znów postanowiliśmy go wnieść i trochę ugryzł mojego tatę, który starał się go podnieść. Z piskiem, ze strachu... ale zauważyłam, że coraz częściej stara się "kłapnąć" jak coś mu nie pasuje. Trochę o mnie martwi bo nie chcę, by zachowania takie utrwaliły się. A wychodzić na dwór musi.
    Dodam, że zaraz po przekroczeniu progu po powrocie ze spaceru strach odchodzi i znów jest wszystko super, to samo ze spacerem - zniesiony po schodach (nie mam windy) cieszy się już za furtką spacerem. Lubi inne psy.
    Nie wiem jaką ma przeszłość, jakie miał przeżycia, ale chyba na strach własnie reaguje tym "kąsaniem". Ma ok, 1,5 roku, może 2 lata.
    Podbno na działce takie sytuacje się nie zdażały, ale tam miał cały wielki ogród do biegania, tutaj ma mnóstwo zieleni, ale na spacerach. Mieszkanie ma ok 100m2 więc też się tu nie dusi.
    Nie wiem jak sobie poradzić tym jego strachem przed klatką schodową, ignoruje w momentach stresu wszelkie smakołyki, zabawki, próby odwrócenia uwagi.
    Czy ktoś może udzielić jakiejś rady? Umówiłam się na wtorek / środę na konsultację z psim behawiorystą... ale martwią mnie kolejne dni, bo jego "odwaga" w kąsaniu rośnie.
    Będę wdzięczna za jakieś wskazówki, porady.

    Pozdrawiam, Ola

  4. Witam,

    dwa dni temu przygarnęłam owczarka niemieckiego. Piesek przyplątał się na działkę znajomym, był chudziutki i do futerka miał pryczepiony asfalt/ Znajomi odchowali go, byli z psem ok. 1 miesiąca na działce i szukali dla niego domu. Ponieważ miałam owczarka 17 lat (!!), odszedł w listopadzie zeszłego roku, postanowiłam go wziąść do siebie. Otto - jest cudny! uwielbia dzieci, jest delikatny, miły, przyjazny, umie aportować, kocha wodę. Lubi gości, reaguje na ich prybycie sympatią, ale nie skacze, nie ruca się. Bawił się piłeczką z moją 2 - letnią chrześnicą. Daje się każdemu głaskać, chętnie bawi się z ludźmi. Nie lubi przemocy, nawet pociągnięcia na smyczy, mocniejszego "czochrania"itp.
    Adopcja odbyła się na zasadzie, że 2 razy odwiedzuliśmy psa na działce, raz z jego tymczasowymi działkowymi właścicielami, a raz podczas ich nieobecności. Piesek bawił się z nami i był bardzo przyjacielski. W zeszły piątek (więc jest z nami już 2 dni) pojechaliśmy z jego ówczesną właścicielką na działkę, spędzieliśmy tam chwilę, po czym z nią zabralimy samochodem psa do naszego domu. Otto był trochę oszołomiony nowym miejscem po wyjściu z auta, poszliśmy na spacer i chcieliśmy wprowadzić go do domu. Mieszkam w bloku w dużym mieszkaniu na 1 piętrze. Po wejściu na klatkę schodową zaparł się jak tylko mógł i nie chciał wchodzić dalej (jego była Pani jeszcze wtedy była i chciała z nim i z nami wejść do mieszkania). Nie dało się go za żadne skarby wprowadzić, ślinił się ze stresu, leżał skulony, uszy opuszczone, cały sztywny. Nic nie wskóraliśmy, znów spacer i jego Pani odjechała samochodem. Został ze mną i z moją mamą na dworzu. Nie chciał dalej wejść i mama go wniosła.
    Przez te dwa dni jak jest u nas nadal boi się panicznie klatki i jedyną opcją by wyszedł / wrócił z dwotu jest wnoszenie go na rękach. Ostatnio zaczął kąsać ze strachu przy podnoszeniu, im dłużej się go namawia na wejście, tym strach pieska rośnie i trudniej go wziąśc na ręce (to ostateczność, ale póki co nie ma innej rady). Dziś po długich namowach przed klatką znów postanowiliśmy go wnieść i trochę ugryzł mojego tatę, który starał się go podnieść. Z piskiem, ze strachu... ale zauważyłam, że coraz częściej stara się "kłapnąć" jak coś mu nie pasuje. Trochę o mnie martwi bo nie chcę, by zachowania takie utrwaliły się. A wychodzić na dwór musi.
    Dodam, że zaraz po przekroczeniu progu po powrocie ze spaceru strach odchodzi i znów jest wszystko super, to samo ze spacerem - zniesiony po schodach (nie mam windy) cieszy się już za furtką spacerem. Lubi inne psy.
    Nie wiem jaką ma przeszłość, jakie miał przeżycia, ale chyba na strach własnie reaguje tym "kąsaniem". Ma ok, 1,5 roku, może 2 lata.
    Podbno na działce takie sytuacje się nie zdażały, ale tam miał cały wielki ogród do biegania, tutaj ma mnóstwo zieleni, ale na spacerach. Mieszkanie ma ok 100m2 więc też się tu nie dusi.
    Nie wiem jak sobie poradzić tym jego strachem przed klatką schodową, ignoruje w momentach stresu wszelkie smakołyki, zabawki, próby odwrócenia uwagi.
    Czy ktoś może udzielić jakiejś rady? Umówiłam się na wtorek / środę na konsultację z psim behawiorystą... ale martwią mnie kolejne dni, bo jego "odwaga" w kąsaniu rośnie.
    Będę wdzięczna za jakieś wskazówki, porady.

    Pozdrawiam, Ola

×
×
  • Create New...