Jump to content
Dogomania

Nat88

Members
  • Posts

    11
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by Nat88

  1. 6 godzin temu, Patmol napisał:

    mieszkasz na blokowisku -ok, rozumiem

    ale przecież jak przejdziesz blokowisko i kawałek miasta to dochodzisz w końcu w miesiące gdzie jest fajny park, albo łąki, albo jakiś teren taki bardziej neutralny, wały nadrzeczne na ten przykład

    jeśli pies ma dużo energii, to możecie chodzić na dłuższe spacery gdzieś w przyrodę, gdzie nie ma psów i łatwiej jest wyciszyć psa, i poćwiczyć z nim/ zwyczajnie się pobawić, pobiegać

    odpuść sobie na razie te obce psy, bo co ci one pomogą -?

    idziesz najpierw przez blokowisko i miasto na krótkiej smyczy (nie na flexi, na normalnej parcianej/tego typu ) smyczy

    jak sie idzie dość szybko, i zdecydowanie to pies ma szanse się dostosować do ciebie, bo nie ma za bardzo czasu się rozglądać

    jak dochodzicie do miejsca typu duży park, nieużytki nadrzeczne, luzujesz smycz czy zapinasz linkę i wtedy jest sikanie, wąchanie, zabawa, oddech i dla ciebie i dla psa

     

    normalne ze psa wszystko interesuje

    jak ja wzięłam takiego psa, który nic wcześniej nie widział, a zamieszkał w mieście, no to poczatkowo spacery były bardzo zabawne, bo pies co chwile siadał i się rozglądał, taki był zafascynowany, potrafił tak siedzieć i 10 mintu i sie gapić np na koparkę

    dojście do parku/ łąk zajmowało nam godzinę, no bo koparki były po drodze (pies zachwycony, siedzi i sie gapi) , psy szły, osła ktoś prowadził, itd

     żeby pies na tobie skupiał uwagę, no to musisz być interesujący dla psa - a to wymaga zwyczajnie pracy nad swoim układem z psem -jest trochę dobrych książek o budowaniu wiiezi psem, może poczytaj, wtedy będzie ci łatwiej

     

    i odnośnie easy walk , jak juz koniecznie chcesz spróbować, to trzeba pamietać https://poznanzpsem.pl/refleksja/trudna-sztuka-chodzenia-na-smyczy-szelki-easy-walk/

    tego rodzaju szelki nie są i nie powinny być szelkami do ciągłego używania przez lata. To są szelki do nauki.(...) My korzystaliśmy z nich przez około trzy miesiące, zazwyczaj podczas jednego/dwóch z czterech spacerów w ciągu dnia. Były to spacery „treningowe”, na których jednym z zadań była właśnie praca nad ładnym chodzeniem. Na spacery w lesie na lince, do biegania z panem, Mila korzystała z innego sprzętu. Nie zakładaliśmy ich także na psi wybieg (tu pies miał obrożę, najwygodniej), ani, co moim zdaniem warto podkreślić, na szkolenie z podstawowego posłuszeństwa (tutaj też obroża, na wyraźne polecenie instruktora)

    Odnosnie easy walk czytałam :P 

    Co do wiekszego parku/terenów nadrzecznych to min. ok godziny zanim dotre w takie miejsce.I na te tereny tez chodze..ale jak mówie..wszedzie dookola blokowiska(no i troche domkow jedno/dwu rodzinnych)wiec  wszyscy  albo wychodza na "szybkie siku" na osiedlowa łąkę albo "walą"w wymienione przez  Ciebie miejsca.Tu(najblizej mnie) przynajmniej trzymaja psy na smyczy(bo ulica,auta itd)a w parku/na wałach to "wolna amerykanka" czyli co drugi pies lata luzem i zwykle sa nieodwoływalne a przy okazji zwykle sie słyszy "moj/moja chce sie tylko bawić" :(  Ja mialam suke w typie amstaffa to mialam w 99% spokoj bo ludzie sie bali..ale teraz mam małego gnojka :)

     

  2. 4 godziny temu, IlonaS napisał:

    A czy jest coś na czym bardzo zależy Twojemu psu? - ulubiony smakołyk, zabawka?

    Dam Ci taki przykład - mój pies jest bardzo naprany na piłeczkę - jak wie, że będzie, jest zabawa, to naprawdę nic go nie interesuje. Ani pies, ani ludzie, ani zające, czy inne zwierzęta dookoła.

    Może Twój lubi smakołyki / np. bardzo śmierdzące żołądki, płuca suszone - można to pokroić, są w sklepach zoologicznych /. Pakujesz to w saszetkę, tak by wiedział co tam jest i widząc w oddali psa, wkładasz rękę do kieszeni, tak by widział, powoli wyciągasz i karmisz swojego rozwlekając to w czasie. Przekierowujesz jego uwagę na smakołyk, a psa mijacie. Jeśli zachowuje się niewłaściwie, smakołyków nie ma.

    Zabawkami sie nie bawi..probowałam róznych..szarpaków,piłek piszczacych,nie piszczacych,migajacych  a nawet patykow(na spacerach) -zero reakcji.Podejrzewam,ze nikt jej nie uczył sie bawić.Przysmaki albo karme (je pół mokrą Alpha Spirit ,karma ta ma mautkie granulki wiec moze byc rowniez traktowana jako przysmak i no i smierdzi niemiłosiernie :P ) )zawsze mam poupychane po kieszeniach.I owszem jak wkladam reke do kieszeni to ona wie co ja zaraz wyciagne ale pies>przysmak.A jesli przysmak >pies to tylko na sekunde.Połyka szybko i od razu uwaga na psa...

     

  3. 5 minut temu, Sowa napisał:

     Chyba znalazłabym psi hotel na tych kilka dni. Wolałabym zapłacić za hotel niż za drzwi albo za szycie obu psów u weterynarza.

    Frania juz przebywała kilka dni w hoteliku kiedy musielismy wyjechac a nie moglismy jej zabrac.Nie chcemy za każdym razem musieć jej zostawiać w hoteliku  bo to bez sensu na dluższa mete.A szycia nie bedzie,bo zwyczajnie nie zostana puszczane bez kaganców.Zobaczymy jak bedzie po pierwszej naszej(jejw zasadzie ) wizycie tam,bo moze nie bedzie tragedii.

  4. To jeszcze zapytam o pewna ważna rzecz.Jako,ze w tym temacie mam wiecej odpowiedzi :)

    W kwietniu na świeta jedziemy do "teściow".Maja niewykastrowanego 11 letniego psa nie nauczonego kompletnie niczego.Jego kontakty  zpsami bywają różne,kiedys pogryzła go wieksza suka  i do tej pory toleruje tylko wybrane suki.

    Teściowie maja dom z ogrodem ale w dom np zarowno w kuchni jak i w swoim pokoju  nie posiadaja drzwi.Drzwi sa tyko do lazienki i "naszego "pokoju.I  teraz pytanie..jak ogarnac dwa "szatany".Skoro ona do malych psów na smyczy na spacerach startuje to może sie na niego rzucic a wtedy,możliwe,ze pies bedzie miał uraz.Podejrzewam,ze na podwórku w obcym miejsc ona bedzie sie czuc niepewnie i nie zaatkuje(oczywiscie oboje beda w kaganacach w razie W ) tyle,ze on z kolei czuje sie tam "panem".

    Dla "ułatwienia" dodam,ze nasza suka nie ma ogona(znaczy taki kikutek)co zapewne utrudnia jej "rozmowe" z innymi psami.

    Jak lepiej zapoznać?Pies jest bardzo zwiazny z "tesciem" i moim  partnerem i niestety ale przy poprzedniej suce (w typie amstaffa) byly "jazdy".Bo mimo iz ona małe psy ignorowała to nawet na probe powachania go reagował rzucaniem sie.A ona sobie na głowe wjsc nie dała i oddała.Skonczylo sie na separowaniu psów i wychodzenie/wypuszczaniu (na ogrod) na zmiane co bylo uciążliwe dla wszystkich.

    Tescie psa nie wychowywali i teraz tez nie beda wspolpracowac.Wolałabym uniknac separowania ciaglego psów,tym bardziej,ze pies jest nauczony siedziec w  domu na kanapie :) i drapie w drzwi co tez jest nieporządane (bo drzwi nowe i raczej nie tanie)

  5. 19 minut temu, Sowa napisał:

    Nie chodzi o to, aby pies robił sztuczki; dobry trener powinien pokazać, że psy przez niego szkolone koncentrują się na przewodniku w trudnych warunkach - w tłumie ludzi, przy innych psach itp. Trener powinien wyszkolić psa zgodnie z oczekiwaniami właściciela - ktoś chce startu w zawodach, ktoś spokojnego psa w mieście - jedno i drugie wymaga szkolenia, chociaż w inny sposób. Trener moim zdaniem ma  przede wszystkim nauczyć właściciela porozumiewania się ze zwierzakiem, przemawiania w języku zrozumiałym dla zwierzęcia.

    No tak,rozumiem.Mi sie poprostu zdaję,ze jej leki (nawet na lekkie stukniecie,szurniecie worka na smieci czy innego papierka,albo KAZDA nowa rzecz wywoluje panike) które unieniemożliwia skupienie sie na treningu niz  "normalnemu" psu.

     

  6. Dnia 9.03.2018 o 10:15, Sowa napisał:

    Trochę za łatwo uzyskać tytuł behawiorysty po teoretycznych kursach. Wolałabym wybrać się do trenera - takiego, który może wylegitymować się zachowaniem własnych i szkolonych przez siebie psów. Akurat we Wrocławiu masz trenerów do wyboru - behawiorysta też nie zna cudownych guzików do naciśnięcia na psie; trener uczy psa i właściciela zachowania w określonej sytuacji. Trener, który potrafi nauczyć psa znaczenia podstawowych słów - tak, dobrze, nie - nauczy także spokoju przy innych psach. 

    Widziałam wiele razy na pokazach posłuszeństwa na wystawach psów doskonale wyszkolone zwierzaki z psiej szkoły Agility de Luks - ale to tylko jedna z wielu psich szkól we Wrocławiu.  Ech, kiedyś zanim ktoś został dopuszczony do egzaminu na trenera ZKwP, musiał z własnym i ze szkolonymi przez siebie psami zdać egzaminy w takim zakresie, w jakim chciał szkolić innych. Więcej niż jeden raz. Na wystawie też - a egzamin posłuszeństwa, zdawany bez smyczy na wystawie, gdzie dookoła kłębią się inne psy i ludzie, wymagał perfekcyjnego skupienia na przewodniku. Nie na smakolach w saszetce ani nie na zabawce w ręce - na egzaminie nie wolno było mieć przy sobie smakoli ani zabawek. 

    Wiesz mi nie zalezy na tym,zeby ona brała udział w jakis zawodach,robila miliony sztuczek itd.Dlatego  jednym z moim wymogów było to żeby pies byl starszy,mało aktywny(min to tez pod katem mojego stanu zdrowia)Nie szukałam psa do sportów,treningow itd..tylko mowiac nieładnie psa na  dożycie(tak jak to bylo w przypadku poprzedniej suczki)spokojnego bo stres ( bo pies dostaje szalu np) tez na mnie kiepsko wpływa (choroba serca).Oczywiscie staram sie nie denerwowac ale czasem jest to silniejsze ode mnie bo z natury jestem dosc nerwowa.Tym bardziej,że na osiedu  wiekszosc psiarzy to starsze panie/panowie ,ktore uwielbiają sie mi wtracac w to jaka pracuje z Frania bo "męcze "psa.Co dodatkowo powoduje mojego wkur...a

  7. Odnośnie spuszczania ze smyczy to oczywiscie nie puszcze jej w tak ruchliwym miejscu.Pisałam to  w odpowiedzi na to  co stwierdzili behawioryscie,ze kontakty z psami tak-ale nie na smyczy i nie na "psich spedach typu wybiegi".Tym samym pole manewru  na spotkania z psami mi sie kończy.

    Chodzenie na krotkiej smyczy-powoduje to,że ciagnie CAŁY CZAS i a dodatkowo nagle wskakuje pod nogi.Na lince jest w stanie sie wybiegac i tym samym byc dalej od moich nog co nie powoduje rozdeptania jej łap.

    Probowałam kropli uspokajajacych beaphara-zero reakcji(tzn poprawy).

    Co do odwracania uwagi od innych psów,behawiorysta polecił odwrocic psu uwage,gwałtownie załaniajac widocznosc drugiego psa i wydac np jakis dzwiek(opis moze chaotyczny ale cieżko mi to inaczej ując) i dopiero jak pies sie uspokoi kontunowac spacer.Nie musze chyba mowic,ze działa tylko na sekunde,poki Frania nie dojrzy ponownie psa kontunujacego spacer.Jako,ze mieszkam na blokowisku gdzie jest duzo psów a łak/skwerkow do spacerów malo powoduje to ,ze na kazdym spacerze spotykamy po kilka/kilkanascie psów.

    Probuje zanim zobaczy psa skupiac jej uwage na sobie ale wystarczy ze dojrzy psa i "gluchnie".I tu kolejny zgrzyt bo ja interesuje wszystko,wszedzie,zawsze..a mi zalezy zeby wiecej uwagi skupiała na mnie,co behawiorysta skwitował tym,ze  dla psa zapachy sa mega wazne(co oczywiscie rozumiem) i dlaczego uwazam,ze jestem tak mega interesujaca za psa zeby ciagle zwracala na mnie uwage.Nie wymagam zeby caly czas patrzyla tyko na mnie,ale na spacere powiedzmy zwracała uwage gdzie ja ide i podążała za mna a nie leciała byle gdzie majac mnie w ....

     

    Powaznie mysle nad szelkami easy walk bo juz brakuje mi cierpliwosci.Musze tylko znalezc miejsce gdzie moge je idealnie wymierzyc/dobrac we Wrocławiu

     

  8. Do behawiorysty zwrocilam sie o pomoc bo jak wspomniałam we wczesniejszym poscie suka jest lękliwa,przez co stwarza zagrozenie dla siebie i innych(nagle wpada pod nogi) co poskutkowalo praktycznie połamaniem stopy bo pies wazy 12 kg a ja  do najdrobniejszych nie naleze :P  ,pod parkujace powoli auto,pod rower.boi sie prawie wszystkiego.ma nagłe "zrywy" i ucieczke na ślepo jesli np sasiad z bloku obk stuknie balkonowymi drzwiami.Pod tym kątem szukałam głownie pomocy u behawiorysty.A co do stosunkow z psami  to przy okazji tez sie poradziłam i tak mi doradzono.Nie wymagam od niej zeby inne psy kochała ale chciałabym uniknać na spacerach wiecznej walki z nia.I zdaje sobie sprawe,ze unikanie psów nie ejst rozwiazaniem ale jak mowie..tak mi doradzonoo(osoby szeroko polecane) Kolejna sprawa jest to,ze ona nie wysyła sygn.uspokajajacych  wiec jej  "ataki " nie wynikaja raczej ze strachu.Jak sobie ubzdura psa to drze jape,spina sie,jezy i leci wprost na psa.Generalnie sprawa jest taka ,ze po 2 mies.mam dosyc...cale zycie mialam  takie trudne zwierzaki i nawet   z suka  w typie asta,ktora miala pogryzienia psów i zagryzenia kotów ,dawałam rade ja opanowac mimo iz wazyla 3x tyle co Frania.Tym razem ,po 35 latach zycia chciałam miec "łatwiejszego ",psakory nie bedzie mnie tyle kosztował od strony psychicznej (i fizycznej..mam probemy z sercem i kregoslupem)i tak mnie zapewniano a tym czasem ....poprostu momentami opadaja mi rece :( 

     

  9. Hmm a mi własnie dwoch behawiorystów (w tym jedna ponoc zbierajaca super opinie) poradziła unikac kontaktu na smyczy i miejsc gdzie przebywa kilka/kilkanascie psów.Frania dosaje  "smaczki " tylko jak odwroci uwage od psa i usiadzie spokojnie,albo własnie mija niektore spokojnie.Bo na niektore  ignoruje,do czesci piszczy ale zaraz potem traci zainteresowanie.Co ciekawe najbardziej sie ciska o tych malych/srednich ,ktore je wrecz unikaja.Sowa  jesli mozesz zajrzyj tez  na posta ,ktory zalozyłam.Tam jest wszystko szerzej opisane.Najwiekszym problemem bedzie kwietniowy wyjazd do "tesciow" ,ktorzy maja zaczepnego psa(wiecej o problemie w moim poscie).Szczerze to nie wyobrazam sobie "szarpania"sie z psami przez ten czas.Dodam jeszcze ze opcja puszczenia /frani luzem w miejscu gdzie mieszkam nie wchodzi w rachube,pies boi sie kazdego chuku,kazdej nowej rzeczy,wpada pod nogi ludziom,rowerzystom a jak sie czegos wystarszy leci tak dlugo az sie jej smycz nie skonczy.Tu jest mega ruchliwa droga a samochody ..no cos na bank wpadlaby pod pierwsze jadace auto/rower,autobus.

     

  10. Post będzie długi ale troche się tgo nagromadziło.

    2 miesiace temu adoptowałam ok 10 letnia suczke ze schroniska.W marcu zeszlego roku odeszła od nas poprzednia suczka(rowniez adoptowana) i dlugo nie bylam ogotwa na innego psa.

    W końcu podjełam decyzje o "nowym " psie.Jako ,ze poprzednia suczka aniolkien nie byla (ale bylo to pod kontrola) to tym razem chciałam psa,ktory nie bedzie miał problemów.

    Miałam pewne wytyczne co do zachowania i wielkosci.Przede wszystkim suka miala nie wykazywac agresji wobec innych.Z tego co mi powiedziano w schronisku (przebywała tam ok 3 miesiecy a wczesniej żyła ok 10 latgdzieś na łancuchu.)W praktyce okazało sie coś zupełnie innego.Pies panicznie bał sie schodów(choc wg wolo znała schody i nie bała sie ich) wchodzenie i wychodzenia przez drzwi-to juz opanowałysmy.

    Pies boi sie panicznie kazdego dzwieku(ucieka w kąt na swoje posłanie)i nie mam tu na mysli tylko huku ale te np spadajacego dlugopisa na podłoge.Boi sie wchodzic do kuchni,zlapie przysmak i ucieka ale do miski nie podejdzie.Caly dzien sie wstrzymuje a jak już zaczyna ja "cisnąć " to potrafi krążyć kilka h miedzy kuchnia a pokojem i piszczec.Najwiekszym problemem jest to,ze robi   to w nocy a ja mam płytki sen i budze sie na kazdy psi ruch.W kuchni mamy kafelki ale to nie to jest problemem bo gdzie indziej  kafelkow "używa " normalnie.Konsultowalismy oczywiscie jej problemy z behawiorystą .Ws.kuchni poradzil  by ja tam zabierac na chwile i wydluzac czas(w kuchni nie ma drzwi tylko wnęka)poczatkowo działało ale teraz znowu regres.Doszo do tego,ze wystarczy,ze jedna rzecz(powiedzmy kubek na zlewie)stoi inaczej niz wczesniej i juz panika.Kolejnym problemem sa spacery.Mieszkamy przy bardzo ruchliwej drodze i nie ma mozliwosci puszczenia jej tu luzem.Zreszta ona na kazde stukniecie  okna/drzwi balkonowych-biegnie w panice przed siebie.Probuje ją odwrazliwiac na nowe rzeczy(typu matocykl nakryty płachta albo karton stojacy obok smietnika) Ale to duze blokowisko i ciagle pojawia sie cos inengo w innym miejscu..Na smyczy poczatkowo zaczela robic progres ale  teraz znowu  jest gorzej.Reaguje na komende  "wróc" ale jak tylko dostanie przysmaka albo zauwazy ze w ramach nagrody tylko "głask " to ma w dupie i leci dalej.

    Jest to o tyle niebezpieczne,ze Frania wpada pod nogi "znienacka" juz 4 razy ja podeptalam(a to maly 12 kg pies)bo nie zdazylam wychamowac,wpada ludziom pod nogi,pod rowery itd.a raz prawie spadlam ze schdów bo  nagle szarpnela i mi sie zawinełą noga (mieszkamy na 4 pietrze bez windy)Ma 20 metrowa line i nieszczesne flexi ( flexi bylo kupowane pod innego psa,ktorego koniec koncow nie moglam adoptowac)Ile by metrow nie miala(lina treningowa 20 m,flexi 5)to i tak ciagnie.Poza tym biegajac "swobodnie na linie  nie ma szans by o co nie zachaczyła a przy odplatywaniu-panika.Nie jest wazne czy chodzi 1,5 h ,2 czy pol i tak ciagnie (dodatkowo biega zataczajac koła,podobnie jak na lanuchu)Rozważam szelki easy walk  bo jestem zmeczona szarpaniną ,metoda "drzewak "czyli pies ciegnia a ja staje/zmieniam kierunek  nie działa.Behaw.odradzil bo to ponoc bardziej zdezorientuje psa(nagle odwrocenie ciała)No i ostatnio  problem... behawiorysta radzil omijac psie wybiegi i duze skupiska psów i tak tez robimy.Nie poleca tez kontaktów na smyczy ale w tym stanie jakim ona jest nie ma szans puscic jej luzem.Moja głowna wytyczna jak szukałam psa bylo właśnie to ,zeby chociaz tolerowała inne psy.Z racji tego ,ze jezdzimy do  "tesciow" gdzie jest pies a takze mamy ogrodek dzialkowy i sasiadow z malym psem.I teraz..jamnik sasiadki,juz zostal dziabniety ale temu sie akurat nie dziwie bo on  jest bardzo namolny i upierdliwy (choc calkiem łagodny)Frania nie ma reaguly co do psów ,toleruje psa znajomej(przerosniety golden) na ktorego wprawdzie burkneła ale była a kagańcu i byla zainteresowana sciagnieciem go niz samym psem. i psa sasiadki(starszy psiak w typie onka)Na bawiace sie 10 metrow dalej labradory(psy lataly luzem i nawet nie patrzyly w naszym kierunku) dostała szału,nie bylo mowy o kupie czy siku....Na shih tzu sasiadki,ktory nawet nie zwracal na nia uwagi,nie szczekał  i szedl pare m dalej(cos sobie wąchał ) -szał./zjeżenie sie i startowanie ewidentnie nie z checia zabawy.Nie umiem zaczaić jakie psy ja konkretni wkurzaja bo z obserwacji -nie ma reguły.Przyznam ,ze jestem juz tym wszystkim zmeczona glownie psychicznie.Z rada behawiorysty kupilam tez ksiazke "moj pies sie nie boi",zreszta duzo rad ,ktore od niego dostalam pochodzi  wlasnie z niej.

    I na koniec mojego wywodu : w kwietniu jedziemy na świeta do tesciow,pies maly 11 letni ale zaczepny wobec psów.Tesciowe maja dom z  ogrodem.Pies generalnie jest rozpuszczony no i niewykastrowany wiec zakładam,ze bedzie namolnie ją wąchał(Frania ciachnieta)Na psy i suki reaguje ponoc roznie,choc przez płot oczywiscie startuje, (Frania jest od niego wieksza)I tu pojawia sie problem..bo skoro mam unikac spotykania sie psow na smyczy (na nautralnym terenie) to jak je zapoznac?Oczywiscie oba psy beda wyposażone w kagance ale czarno to widze.Dodam ,ze  teściowie nie zawracaja sobie głowy  wychowywaniem go wiec nie mam co liczyc na ich pomoc.Dodatkowo (tak jak my) nie maja drzwi ani do kuchni ani do swojego pokoju,chce uniknac sterczenia psa-Liska pod drzwiami pokoju partnera i wycia.Zdaje sobię sprawę,ze to może brzmieć egoistycznie ale ja naprawde chcialam spokojnego,malo aktywnego starszego psa,moc spokojnie pojechac gdzies gdzie sa rowiez inne psy a nia sie ciagle "czaić 'czy ktos nie wyjdzie zza rogu z psem i bede płacicić za ewentualne obrażenia.Nie oczekiwałam ze efekty pracy pojawia sie po tygodniu czy dwoch,ale minelo juz 2 miesiace i pies raz robi krok do przodu zeby zrobic 3 do tyłu.Dodam jeszcze ze ona nie ma ogona,znaczy ma ale kikutek i to wg behawiorysty tez wplywa na to jak psy ja odbieraja.Problem tyko z  tym ,ze to oa staruje do psów pierwsza a nie wiekszosc psow do niej.

     

     

     

     

     

     

     

    pro

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

×
×
  • Create New...