Jump to content
Dogomania

gnozos

Members
  • Posts

    5
  • Joined

  • Last visited

gnozos's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. no właśnie fuczka... u mojej znajomej operacja była podobna i gruczoł się nie schował, mimo zapewnień wetów. pozatym; WSZYSCY weterynarze, a dziś i wczoraj radziłem się u kilku (w tym takich z uznaną wszem i wobec marką), powtarzają, że nie grozi memu opsu zaden zespół suchego oka, ze to "inna bajka" i takie tam... że może grozi, ale rasom z wrodzona obwisłą dolna powieką
  2. witajcie, memu psu wypadł gruczoł trzeciej powieki. Najprawdopodobniej jest to uszkodzenie mechaniczne. co w takich przypadkach radzicie? mój weterynarz powiedział, że mam do wyboru: wycięcie gruczołu, bądź wszycie gruczołu. wiem,że częściej stosowana jest pierwsza metoda, ale ponoć grozi to "zespołem suchego oka" i ponoć moze ale nie musi być widoczne. prosze o poradę specjalistów wśród Was!! może spotkaliście się z podobnym problemem.
  3. heeejże! :-) zaszła idealna pomyłka :-) pytanie jako "GNOZOS" zadaję JA-GNOZOS!! korzystam z komputera mego przyjaciela, no i nie wiedziałem ja, że on był tu przede mną zalogowany, a ja z rozbiegu napisałem swoje...no i skasowałem wypowiedź i napisałem ponownie jako GNOZOS :-) to tyle gwoli wyjaśnien a za odpowiedzi i porady DZIĘĘĘĘKUUUUJĘĘĘĘĘĘ
  4. baaaardzo dziękuję za poradę, brzmi bardzo rozsądnie muszę się z nią zgodzić, na pewno skorzystam jeśli ktoś ma cośdo dodania, bardzo proszę, nie krę pujcie się a co w przypadku, jeśli to swoista próba sił i jego podskakiwanie? przyznam,że trochę się podświadomie hamuję teraz w "miętoleniu" i bezpośrednich zabawach z psem, by go niepotrzebnie nie drażnić i nie powodować agresywnych zachowań. co z radami w stylu "posiedź na jego posłaniu sam,albo z nim raz na jakiś czas, pies nie może miec poczucia, że cokolwiek należy do niego na własność"??
  5. ciężko mi znowu dzisiaj opisywać całą sytuację, więc może zacytuję fragment listu, w którym komuś już to spisałem... mam poważny chyba problem z moim ukochanym 5-cio miesięcznym psiakiem. już w ostatnich tygodniach wydawało mi się, że nastapiła sielanka i udało mi się wykorzenić z niego pewne akcenty nieporządane. Chodzi tu o warczenie i to bardzo konkretne. Jak pisałem, przez ostatnie tygodnie była sielanka. Ja jemu staram się zapewniać dosłownie WSZYSTKO, czego dorastającemu psu potrzeba. I bazuje na radach bardziej doświadczonych, przeróżnych mądrych książkach, źródłach i własnej-wydaje mi się dobrej- intuicji. Staram się zrozumieć go i myśleć jego kategoriami, by jak najpełniej budować związek między nami. Poświęcam mu bardzo dużo czasu. Ma dużo ruchu, ćwiczeń, zabawy odpowiednio przeze mnie dozowanej, wszystko jest pod moją kontrolą, jest dyscyplina i swietne wyniki w szkoleniu (szkolę go ja sam, staram się, jak tylko się da, robić to metodami pozytywnymi). Piesio daje mi ze sobą robić wszystko, mogę go odwracać na plecki, często sam się odwraca i bawi, czuje do mnie respekt, ale jest też bardzo przywiązany. Wszędzie chodzimy i jeżdzimy razem. umie też sam zostawać w domu, nie ma z tym żadnych problemów. Nie wymusza na mnie róznych decyzji, a jeśli czasem próbuje spróbować, to nic z tego nie osiąga. Mogę mu odbierać i oddawać, lub podmieniać zabawki i smakołyki i inne rzeczy, którymi się zajmuje bez żadnego problemu. Aż tu nagle powrócił stary problemik, tylko w zwiększonej formie (a dodam,że piesek,już nie jest taki mały, bo dosięga juz prawie 17 kilo). Najpierw dotyczył wybitnie smakowitego przysmaku, potem już jakiegokolwiek. Gdy do niego podchodzę, a on się czymś tam zajmuje (np. swińskim uchem) , najpierw patrzy "spod czoła", a potem warczy i to konkretnie i głośno, bardziej chyba ze strachu, że mu to zabiorę i nie oddam. Robi to nawet, jak przychodzę z czymś "na wymianę", nawet jeśli chętnię tę wymianę przyjmuje...czasem do tego leży i zaczyna się barrrdzo szybko trząść na całym ciele, zwłaszcza łapy. zaczął to robić przedwczoraj, sam juz nie wiem jak reagować. Wcześniej go za to opieprzałem, raz dałem ręką po tyłku, raz ignorowałem go przez pół dnia, albo odwracałem na plecy trzymając mu zamknięty pysk. Wszystko dlatego, że nie zabardzo wiem, co w takiej sytuacji robić, jeśli na codzień staram się unikac wobec niego agresji...wiem,że niektórzy za takie numerki, po prostu złoili by mu "raz, a porządnie skórę, tak, żeby sobie zapamiętał na całe życie"... Ale nie wiem,czy to dobry sposób, bo warczenie to ważny znak ostrzegawczy u psów, nie chcę go wyeliminować. Chce spowodować, by dalej całkowicie mi ufał i żeby nie czuł potrzeby warczenia na mnie po prostu. jak warczy i ja mu nakażę usunąć się wtedy z miejsca (nie sięgam wtedy ręką w okolice jego ciała i przedmiotu), które zajmuje i opuszczenie rzeczy,którą się zajmuje, to powarkuje, ale się szybko usuwa posłusznie. Natomiast gdy próbuję konfrontacji i kłądę rękę na jego głowie,lub zbliżam rękę do przedmiotu, albo w takiej bliskiej odległości "paszcza w paszczę", to wtedy bywa różnie...Wczoraj przegiął i to ostro, bo w takiej sytuacji pokazał całe uzębienie (poraz pierwszy do mnie) i zaczął panicznie szczekać. Naprawdę, to był straszny, paniczny wysoki szczek i wzrok i wark, tak strasznie paniczne, że nie mogłem wytrzeźwieć po tym do rana. Natomiast ja natychmiast wziąłem go za wszarz, opieprzyłem z całą siłą swgo głosu (on wciąż warczał i szczekał-nawet wtedy, to już ewenement w jego przypadku), a jak się rzucał ostro, to go za tą skórę na karku przycisnąłem do ziemi (wg. starej szkoły :eviltong: ), a jak zamilkł, wywaliłem do ciemnego przedpokoju, w którym przesiedział ignorowany ładnych parę godzin, słysząc wszystko, co się dzieje w domu. potem, wciąż go ignorując wyprowadziłem go na siku i kupe, po czym do rana ignorowaliśmy go. była też bliska znajoma, którą dobrze zna i on się próbował do niej łasić, a mnie raczej omijał. Dopiero rano się cieszył i w ogóle. Ale dziś znowu na mnie warczy, specjalnie znowu dłem mu smakołyk do gryzienia, by sprawdzać jego reakcje no i tak to się ma. A najlepsze, że jak warknie i go przywołam do siebie, to zostawia gryzaka i wykonuje jak zegarek grzecznie wszystkie komendy i wszystko,czego od niego chcę. nie wiem, moze ma to związek z tym,że ostatnio się trochę tułamy od 2 miesięcy, bo szukamy mieszkania do wynajęcia i jest z tym problem i psiak co rusz zmienia otoczenie, nie ma jakby swojego terytorium, swojego stałego legowiska. Choć nie wygląda, jakby był tym faktem zmartwiony, ma humor, energię i wszelkie oznaki zdrowego, wesołego psa... Nie wiem, może to przez to, ze czasem udaje mu się w nocy ukradkiem kłaść w moim łóżku i się rozpanoszył? nie wygląda na takiego... co myślicie??? problem jest pilny, bo moja włąściwa reakcja powinna nastąpić już teraz, tym bardziej, że jak dałem mu dziś znowu na spróbowanie świńskiego ucha, to nawet jak nad nim stał i nie gryzł, to pokazał jeszcze lepszy arsenał niezadowolenia, coraz gorzej to wygląda jak dla mnie. A przecież do tej pory szło mi świetnie i wszyscy zazdroscili mi świetnie ułożonego i radosnego pieska.
×
×
  • Create New...