Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

.


Dzisiaj noc minęła spokojnie, bez zbędnego latania na dwór w środku nocy po to jedynie, aby podreptać, a i do tej pory Morus za bardzo nei jojczy, że chciałby, abym dała mu coś do roboty :) Rana pooperacyjna ładna, wypad na wieś nie zmienił tego. Uff. :)

 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, Tyś(ka) napisał:

Ojej, dzień dobry, beataczl na wątku mojego prywatnego Pana Psa :) Miło Cię tutaj widzieć.
Moniek urodził się w styczniu 2009, czyli ma 10,5 roku z kawałkiem. Mam nadzieję, że sporo lat jeszcze przed nami ;) Chociaż mamuśka Morusa już nie żyje, rodzeństwo zresztą też (w miocie było 10 szczeniąt, wszystkie niemal takie same, terierowato-pinczerowate, jedyny Moniek się wybił), to jednak gaMonio naprawdę ma klawe życie w porównaniu z nimi (oni byli łańcuchowi). Śmieję się zawsze, że Morus to owczarek australijski mini - wersja lubelska.

Czy masz może zdjęcie Kamy?

mam..tylko w starym, malym telefonie,bo ja bardzo nie-techniczna jestem/pewnie wiesz po tym,  ze wyroznienia nawet nie umiem zrobic ;)/  musisz mi uwierzyc na slowo :) ja mysle,ze terierowate na pewno i troche takie owczarkowate wlasnie sa:)

sunia ze schronu Walbrzych ,adopcja na,, odleglosc" jak miala 1,5 roku bo ja z Pomorskiego

i zdrowa jak przyslowiowy koń ,odpukac!

bede zagladac do Was:)

Link to comment
Share on other sites

Sorry, jak taka sytuacja to rozumiem, poza tym jednak dostają coś na urozmaicenie. Ja swoje całe życie karmię naturalnie i w zasadzie tylko jedna suczka nieco utyła, jakoś udawało mi się utrzymać je w formie a mam psy już 52 lata. Może dlatego, że staraliśmy się zapewniać im sporo ruchu no i dawaliśmy radę jakoś sensownie dawkować im jedzenie.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

zagladam z pozdrowieniami :)

co slychac?

Dnia 3.08.2019 o 13:55, Tyś(ka) napisał:

dwbem, gamonio ma tendencje do tycia, a u mojej babci nie ma czegoś takiego jak dawkowanie. Od czasu do czasu zamawiam psu puszki, ale niestety one nie idą w ramach jednej porcji suchej, a dodatkowo... i pojawia się problem z tuszą. Dlatego wolę jak pies jest na suszkach (urozmaiconych, różnych: raz BC, raz Purizon, raz WoW), gdzie wiem, że i tak dostanie surowiznę w czasie przygotowywania obiadu (moja mama nie lubi sempów i dla spokoju im rzuci kawał do męczenia, oczywiście z kością)+ wyjada mokrą po kocie rano (to jest rytuał i bez tego nie wyjdzie na dwór) niż żebym dodatkowo zamawiała mu puchy.  ;) Więc tak czy inaczej pies ma urozmaicone, a oficjalnie jest, że jest jedynie na suchym. Wolę zresztą, żeby to było właśnie to niż np. chleb z masłem czy szynka. Teraz ze względu na poślizg dostaje puszki, ale pod moim nadzorem - są więc jako jeden posiłek rano, a nie jako bonus do porannej porcji. Inna sprawa, że w czasie linienia (czyli 2x do roku przez 3-4msc) dostaje coś na futro i to codziennie: jajko, siemię lniane, tran, olej z wiesiołka itd., ale tego nie liczę, bo to nadal jest jedzenie suchego.
Ale tak, biedny mój pies :)

musze wyprobowac bo Skate ,,sypie sie " calorocznie..

no i zarloczny jest podobnie ma apetyt i wymusza przy jedzeniu,moze karma nie taka royal,ijest po kastracji

 

Link to comment
Share on other sites

Dnia 20.08.2019 o 09:37, Nadziejka napisał:

Podobny obraz caluski w oczenka i brzusieolinki 

 dla lapucinek ukochanych Tysiowych

Dziękuję, Nadziejko. To przemiłe, że pamiętasz o nas :)

Dnia 20.08.2019 o 10:11, beataczl napisał:

zagladam z pozdrowieniami :)

co slychac?

musze wyprobowac bo Skate ,,sypie sie " calorocznie..

no i zarloczny jest podobnie ma apetyt i wymusza przy jedzeniu,moze karma nie taka royal,ijest po kastracji

 

Dziękuję! 

Morunio w piątek, 4 dni przed zdjęciem szwów nieco mnie wystraszył. Nie miał apetytu (!), zaglądał do szwów, miał je zaczerwienione... I piszczał, i skomlał.
 

Koniecznie chciał wyjść na dwór, a jak wyszliśmy to od razu je sobie wietrzył:
 

 <zdjecia zniknely>

Myślę sobie: no ładnie, musimy jechać do weta. Obfotografowałam szwy na każdą możliwą stronę i dawaj szukam po znajomych, kto by mnie zawiózł - bo o świcie rodzice pojechali na zasłużony urlop... wiedziałam, że jak coś się spapra to akurat jak oni wyjadą:)
Jak tylko głośno powiedziałam o zamiarach ("jedziemy do weta, Morus"), problem apetyczności jak ręką odjął. Moniek wpałaszował całą zawartość miski i zaczął dopominać się o szkolenie
 

Cóż mi pozostało. Odwołać znajomą, przemyć ranę i obserwować do wieczora. I tak dotrwaliśmy do wtorku, rana ładnie się zabliźniała, więc nie miałam powodu, aby do tego czasu coś organizować.

We wtorek ruszyliśmy pieszo do lecznicy. Jest to drugi koniec miasteczka, więc po krótkich spacerach czekała nas wyprawa - co prawda zwykle nam to zajmuje 40min, ale tym razem dałam nam 2h zapasu. I dobrze, dotarliśmy 1,5h po wyruszeniu :)
Było bardzo duszno, chwilami padało, ja się dusiłam od pyłków i astmy, Morus ledwo szedł. Było kilka postojów
 

i oczywiście STOP-TYŁ ZWROT 200m od lecznicy :)) Dopiero jak przypięłam zwykłą smycz i to na obrożę to jakoś powoli dreptaliśmy.
Wyglądało to tak.

 

 

W lecznicy o dziwo nie było kolejki, weszliśmy od razu, a Pani wetka obejrzała szwy pana psa... była zachwycona :) Powiedziała, że właściwie nie ma porzeby wyciągać, bo są rozpuszczalne, a niektóre już wrosły ładnie. I że w ogóle śliczny brzunio i och i ach. 
Wyjęła to co mogła wyjąć (przy burczeniu i furkaniu morunia) i po 3minutach ruszyliśmy w drogę powrotną. Och, z jaką gracją Morus wyskoczył z lecznicy. I jak on się cieszył! :) Biegał, skakał. Droga powrotna więc szła o wiele sprawniej, Moniek nawet jak nie miał sił to nie chciał postojów, ciągle pędził i pędził:) Jak kazałam mu na chwilę posadzić poopę, bo widziałam że już ledwo dycha to się odwracał z miną co je matka? nie masz sił?! phi!

O dziwo, tego dnia wszyscy przechodnie zachwycali się Morusem. I jakiś pan pochwalił psa, i dzieci co rusz chwaliły (jedno podeszło "Przepraszam, jaka to rasa?" , "Kundelek" - odpowiedziałam pewnym siebie głosem, z dumą; dziecko wyjątkowo się rozczarowało), starsi i młodsi. Dawno tak nie było, raczej unikali z daleka. Ale chyba Morus czuł się już zdrowy i emanował radością widoczną dla innych :)

Wyprawę 3,5h oczywiście odsypiał cały dzień, ale nie ma śladu po kastracji. No, poza tym, że teraz ma jeszcze bardziej szalony apetyt.
 

 

Dziękuję wszystkim za kciuki i kibicowanie. Bardzo mi to pomogło.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...