Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

Dla mnie ideał to dwa psy. I tak, jeden to za mało. Widzę po swoim jak mocno mu brakuje towarzystwa i jak dobry wpływ mają na niego tymczasy ;)
Jednak na dopsienie się muszę poczekać. Już coraz mniej, ale jednak... :p

Link to comment
Share on other sites

Oprawcy dla myszy czy Kurzyka ;) ?


Oprawcy Kurzyka :lol:

Tyśka- widocznie Azor nie podpasował Morusowi ;) Aczkolwiek Kaja się u mnie zawsze wycofuje początkowo, a potem jest spoko :) Chociaż ostatnio widzę że brakuje jej takiego "naszego" spaceru osobno, luźnego, z zabawą i szaleństwami (bo ostatnio nawet jak jestešmy same to mnie wszystko irytuje, przez szkołę chyba :/ Nawet podczas zwykłego aportowania krzyczę i się wkurzam :/)
Link to comment
Share on other sites

bo nie masz dzieci i męża ???? (dobrze myślę, tak myślę heheh)

Dzieci nie mam i męża też nie :P z chłopakiem razem mieszkamy ;)
Jak zaczęłam mowę o drugim psie to nie był zbyt zadowolony i nie chciał początkowo :P Ale przekonałam go a jak zobaczył zdjęcie Branda w wieku 6tyg to od razu się przekonał w 100% :D
Link to comment
Share on other sites

Cześć.

 

Dzisiaj znalazłam młodą kotkę w zaawansowanej ciąży. Dodatkowo ma chore oko i widać, że dawno nikt się nią nie zajmował (wychudzona, ogon ma w opłakanym stanie). Na moje oko nie ma nawet roku... Nie wiem, co z nią zrobię... bo kocie tymczasy zapchane, a żaden wet nie podejmie się aborcyjnej skoro lada dzień kotka urodzi... A kotka już dzisiaj próbowała wejść do piwnic w nasyzm ośrodku zdrowia, ale okna były zamknięte.Szuka miejsca porodu... I tak ufna jest, z ufnością do mnie podeszła, zaczęła się tulić...

 

Dodatkowo parę godizn później znalazłam psiego podlotka. Mniejszego od Kurzyka, również tulącego się do człowieka. Zasnął z pyskiem schowanym pod kurtką, przytulony do człowieka. Obcego mu człowieka. Wyjęłam mu kleszcze, zajrzałam do uszu, do paszczy, sprawdziłam ogólny stan. Ogólnie nie wyglądał tragicznie (oprócz zapadniętych boków), ale ktoś go na bank potrącił - jedną łapkę podnosi do góry. Jak chciałam dać jeść to uciekł... ale o nim też myślę. Gdzie rozlokować. Jak pomóc.

I kotce, i psiakowi przydałby się DT. I koniecznie wet. Micha strawy. Dom. Ale co ja mogę?

Bycie osamotnionym w takiej pracy jest straszne. Martwi mnie i kotka, i kociaki które się urodzą, martwi mnie ten pies. Co z nimi będzie? Ale co ja mogę, jak znikąd pomocy, jak zatrzęsienie bezdomniaków, a tymczasy pełne? :(  A ja mam zawieszony DT. Nie ma opcji, bym którekolwiek wzięła. Jutro przejdę się, poszukam ich, zrobię zdjęcia, popytam...

 

A jeszcze w moim mieście znowu trują psy... Kolejny argument za tym, aby kundla zrobić na domowego. Ale znowu mnie wykpili... eh..

 

Tak chciałabym, aby każde zwierzę było zadbane... Jak Kurz na przykład. Ten to ma jednak rajskie życie...
Do pełni szczęścia brakuje mu jedynie drugiego kota.

12208374_1778564045704114_23174067257568

Link to comment
Share on other sites

Najlepsze jest to, że ja nie szukam bezdomniaków. Odkąd mam zawieszony DT nie chcę kusić losu... I nawet mniej się angażuję w pomoc na odległość. Zrobię opis i tyle... no i mam deklarację, pomagam w utrzymaniu jednej bezdomniaczki w hoteliku... ale tylko tyle. A tu bezdomniaki dalej się do mnie kleją.

Psa jak znowu znajdę pewnie  zaniosę do naszego przytuliska - jest jakie jest, ale zawsze... niby moja znajoma powiedziała, że będzie namawiała ojca na adopcję, ale czarno to widzę... Chociaż fajnie jakby znalazł dom. Bardzo. Zwłaszcza, że jest adopcyjny. Tak patrzył na mnie dzisiaj swymi smutnymi oczami, to było straszne...

Kotki, która lada dzień urodzi raczej nikt, kto nie jest kocim DT nie weźmie. Nie ma szans, nawet się nie łudzę. U nas też by nie mogła być, choć pewnie będę rozmawiać z rodzicami - niech by chociaż mieszkała w nasyzm gospodarczym, niech tam urodzi, niech wet ją obejrzy, wyleczy... ale to jeszcze czarniej widzę.

Link to comment
Share on other sites

to Ty masz takie szczęście jak ja, szczególnie do znajdywania kotów. Też mieliśmy podrzuconą ciężarną koteczkę, a z niej urodziło się 6 młodych (w tym jedno martwe), jeden kociak przewracał się na jedną stronę (jeszcze próbowaliśmy ratować, wet dał mu zastrzyk na rozluźnienie mięśni???, ale było jeszcze gorzej i trzeba było uspać). Została nam czwórka, w międzyczasie kotka matka zaginęła- najprawdopodobniej wpadła w żelazka na łaski- sąsiedzi ustawiają ). Ogłoszenia dawałam na lokalnych portalach, fb. Poszły wszystkie (dwie kotki znalazły dom w OW Narcyz w Świeradowie, żyją i mają się dobrze :)). W zeszłym roku w deszczu znalazłam dwa maleństwa- a poszłam się przejść z Shadowem. Też na pewno nie miały m-ca- ktoś po chamsku wyrzucił. Od razu dałam ogłoszenie, pisałam że mogę odchować. Na drugi dzień oddzwoniła babeczka ze Złotoryi , która ma tymczasy dla kotów i powiedziała że je weźmie (nawet do paliwa chciała się dorzucić). Byłam taka szczęśliwa, że do Warszawy bym pewnie za darmo wiozła. Kotki znalazły domy. Zaraz zobaczę, powinnam mieć zdjęcia, w jakim stanie je znalazłam. A i je jeszcze pokażę te, które wystawiałam. Ostatni poszedł kot bury- Gingers - do tej pory żałuję, że go oddałam. Nie znałam ludzi i nie wiem jak potoczyły się jego losy :(

Link to comment
Share on other sites

Też od razu pomyślałam o rodzinie Karoliny ;)

majoka, to witaj w klubie. Ja szczerze nie wyobrażam sobie kotki u mnie i odchowywanie małych. Nie mam rąk do kotów. Albo trafiają mi się poparańce, których nikt nie chce, więc zostają u nas na stałe, albo dłuuugo czekają na dom. I zawsze trafi się im dom daleki od moich marzeń. Lucek niby trafił dobrze, ale najprawdopodobniej go ktoś zatruł... pluję sobie w brodę, że go oddałam, był śliczny i cudowny. Taki miś do tulenia. Nie to co Kurzyk ;) I jednak właściciele okazali się w praktyce nie tacy, jakim bym chciała dla kota...
Dlatego ja nie wyobrażam sobie być kocim tymczasem. Nie umiem nim być.

 

Psy u mnie za to długo nie czekają, najdłużej szukała domu gadzina Gandzia (vel Misia), ale to cholerstwo było i nadal się dziwię, że komuś zawróciła w głowie ;). Dla mnie była totalnie nieadopcyjna, a tu cud.  Pomijając fakt, że większość psów naprawdę trafiło do raju. Załuję jednak jednej adopcji: haszczanki Śnieżki. Nie wiem, co z nią się dzieje, w głowie mam najczarniejsze scenariusze.


Dzisiaj śniło mi się, że psa nam zabili przez podanie trutki. Koszmar. Nie wyobrażam sobie życia bez tego psa...

 

Link to comment
Share on other sites

No to kurcze nie ciekawie :( Szkoda tej koteczki...
Ja ostatnio mam ogromne szczęście i nie trafiam na żadne bezdomne stwory.
Chociaż też aktualnie szukam domu dla młodej ok 3 miesięcznej koteczki którą ktoś wyrzucił na osiedlu niedaleko domu mojego brata. I tak bida tam koczuje u niego, karmią ją i nawet już był zamysł żeby została... bo myśleli że to kocur. Kocicy nie chcą. A nawet gdybym się nią zaopiekowała na czas sterylki to bratowa nie jest pewna czy chce jakiekolwiek zwierze teraz przy małym dziecku. Głupie myślenie no ale...
Gmina ma w nosie psy a co dopiero mówić o kotach, bratowa już zgłaszała ją dwa razy i nic. 
Mam nadzieję, że ktoś ze znajomych w końcu się zdecyduje na nią...

Link to comment
Share on other sites

Z kotami to jest o tyle trudniej, że większość jest podobna do siebie. Zwykłych dachowców jest zatrzęsienie,a  kotki rodzą co chwila... Dlatego idzie tak ciężko z adopcjami. Trzymam kciuki za znalezienie domu kotce, szkoda że bratowa ma takie podejście, ale nie wszyscy są zwierzolubami. Tamta kotka, co ja znalazłam jest o połowę mniejsza od Kurzyka, leciutka i widać, że biedne to to. Jednak wziąć nie mogę, chociaż... moja babcia chyba znów chciała się dokocić, bo słyszałam w kuchni rozmowę z moją mamą, która stanęła w mojej obronie, że boję się o białaczkę... Tak, to niemal pewne, że chodzi o jakiegoś kolejnego kota.
Bo się boję. Wiem, że to już podchodzi po obsesję, ale jakoś tak teraz nie chcę wciskać do domu niepewnego kota. Może też dlatego, że Kurz ma nadwrażliwość na niektóre sub. chem. zawarte w lekach, a my dokładnie nie wiemy, o które chodzi.

Martwi mnie zresztą Kurzyk. Od zawsze charczał, ale ostatnio się dusi. Lata jak szalony przez parę minut, a potem charczy na cały dom raz po raz kaszląc, trochę tak jakby miał torsje... Myślałam, że nażarł się sierści, ale dzisiaj to za mocno było. Wetka musi go chyba osłuchać.
No i powiedzcie mi czy to nie obsesja?

Pies nam też przytył. Rodzina się naczytała na blogu, że chcę zastępować suchą normalnym jedzeniem i mamy taki efekt, że psu dają, nie zmniejszając porcji karmy. I tak pies dziś dostał mokrą, sporą dawkę wątróbki, jakieś surowe gnaty... I psu aż się odbija. Podobno psa głodze, bo suchej mu daję mało. Dzisiaj np. nie dałam. I już podobno pies przymiera głodem, a ja się na właściciela psa nie nadaję :P Fakt, ma ostatnio wilczy apetyt (jak zawsze przed zimą), ale to nie znaczy, że jest na ścisłej głodówce. Bo nie jest. Je o wiele za dużo ostatnio. I nic mu się nie stanie, jak suchej nie dostanie. Naprawdę....

Link to comment
Share on other sites

Tsa ja też sucz głodzę podobno :D a te okrągłe boczki i ledwowidoczna talia to mój wymysł;) Od kiedy mały w domu w misce nie ma opcji żeby coś zostało więc zmniejszanie porcji jest racjonalne ale nieee, trzeba dokarmić jak nie patrze :P Dobrze że jak powiedziałam że zaraz ją do weta na badania zabiore na ich koszt (bo tyje a skoro podobno je normalnie to nie jest normalne) nagle się rozmyślili z teorią głodzenia psa :D

Link to comment
Share on other sites

Argument pieniężny najbardziej działa i u nas :D Aaale tu akurat twierdzą, że  to dobrze, że pies podwórzowy na zimę obrasta w tłuszcz.
A kot jest coraz mocniejszy w barach, ale waży ciągle tyle samo, niecałe 5kg. Mam wrażenie, że po prostu musi dużo i dobrze zjeść, taki typ kota, zupełnie nieekonomiczny ;p

Co do mojej obsesji kociej to cóż, nie panuję nad tym. Nie moja wina, że kot zawładnął moich życiem. Kocham go, ale i nienawidzę jednocześnie.

 

Nadal w mojej głowie świta obrazek ten z ubiegłotygodniowego chorowania:

 

I czy to nie jest słodkie?

 

Tak btw. dzisiaj dla żartu chciałam kot założyć szelki i jakież było moje zdziwienie jak te szelki, w których utopiłby się normalny kot i które były w sam raz jeszcze na wakacjach teraz są za małe! :O Dlatego mam na sprzedaż dwie pary szelek: dla małego kociaka, czarniutkie i dla  dorosłego kotka w Hello Kitty, niebieskie. Ktoś chętny? :p



 

Link to comment
Share on other sites

Pamietasz moze kiedy Kurzyk "wymienil" kły? Wszystkie zeby powymieniane.. A kły albo nadal nie albo przegapilam :P

Mój jest dalej w trakcie wymiany szczęki. Długo nam to idzie, ale kot jeszcze nie ma wszystkich, 30 zębów. I wszystko namiętnie gryzie.

A czy czasem wymiana zębów nie zaczyna się od kłów właśnie? Bo coś mi jakoś tak świta...
 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...