Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

Na razie są. Bezdomniaki. I kasa :(
 
Jutro jadę na pilegrzymkę maturzystów, wracam w niedzielę. Jutro Oświęcim, Kraków, a w sobotę Częstochowa ^^. Życzcie mi powodzenia, bo wyjeżdżam już zaraz, o 2 w nocy :D
 
I trochę boję się jak zaopiekują się w domu Kurzem i czy pieseł nie ucieknie...





Powodzenia :)
Link to comment
Share on other sites

Cytowanie mi nie działa...

 

Nie wiem dokładnie ile waży obecnie kot, jakieś dwa tygodnie temu przekraczał 4,2kg, ale jestem pewna, że teraz waży sporo więcej, tak ok. 5kg, ale go zważę i Wam powiem ;). Ja się przyzwyczaiłam do jego wzrostu i mam wrażenie, że nie jest duży... choć naszym gościom zdarza się wypsknąć "ale bydlę!". :D
Mój też był strasznym szczupakiem przed kastracją, ważył niecałe 4kg i wszyscy się dziwili, że on jest taki lekki, jak na swój wzrost. Boki miał zapadnięte i w ogóle wyglądał na wychudzonego. Po obcięciu jajek zaczyna w końcu ważyć tak, jak powinien. Je też za trzech czy czterech, dziennie zjada więcej niż kundel;).

 

Mam weekend wyrwany z życia, ale pielgrzymka była fantastyczna. Co prawda trzy noce nieprzespane, ale czuję się wyśmienicie. Pierwszego dnia nie mieliśmy nawet czasu cokolwiek zjeść, bo mieliśmy tak obładowany harmonogram. Kraków zwiedziliśmy w biegu, potem Wadowice, ale te już spokojniej. Drugiego dnia pojechaliśmy do Auschwitz-Birkenau, dla mnie jako fascynatki II wojną światową to było podwójnie mocne przeżycie. A po południu w sobotę byliśmy w Częstochowie, całą diecezją, przepraszamy więc mieszkańców za tłumy :D. Najśmieszniejsze jest to, że właśnie ze znajomymi nie mamy czasu spotkać się w naszym mieście, to chociaż spotkaliśmy się i porozmawialiśmy w Częstochowie.  Co do pielgrzymek - ja jestem wierzącą osobą i bardzo tego potrzebowałam, takiego wyciszenia się i wymodlenia. A sam wyjazd u nas był połączony właśnie wycieczką, zwiedzaniem paru innych miejsc, więc mieliśmy okazję się jeszcze nagadać :D. Wróciliśmy dzisiaj nad ranem, ja byłam w domu o 4 rano, wstałam po 12 :D

 

Czuję, że zdam tę maturę! ^^
A teraz siedze w lekcjach. Trochę ubolewam, że jestem tak skonana, bo rano dostałam dwa smsy od dwóch psiarzy czy mam ochotę wybrać się z nimi do lasu. Mam, ale sił brak. I czuję się połamana po wielogodzinnej jeździe autobusem ;p. Mam nadzieję, że nadrobimy spacery w najbliższym czasie (zwłaszcza z północniaczką <3).

 

Pies podobno nie jadł przez całą moją nieobecność, a w progu przywitał mnie stęskniony kot. Nawet mnie nie ugryzł jeszcze <3 tylko władował sie na kolana i mi mruczał. Za chwilę przyszedł pies i chcąc nie chcąc, Kurz musiał się podzielić pańcią z kundlem. Obaj siedzieli mi na kolanach i się przymilali <3.

Link to comment
Share on other sites

My właśnei pielrzgymkę połączyliśmy z małą wycieczką, jedyną, na którą pojechała niemal cała nasza klasa :D I świetnie, w Krk i Częstochowie już niejednokrotnie byłam, ale wiem, że np. do Domu św. JP II czy do Oświęcimia pojadę zaraz po maturze ;). Na Jasną Górę na wakacjach też się wybieram, ale to już o własnych nogach.

 

Kotek może nie ugryzł, ale debil taki, jaki był. Włączył na nowo ADHD, gdy wróciłam, a podobno był ciut grzeczniejszy, w co mogę uwierzyć, bo nadrabia. A jeszcze przyszła mu kocimiętka i ja, o naiwna, trochę mu nasypałam. Co to się działo! Zaczął drzeć ryja jak oszalały.

Pies z kolei dostał dzisiaj wdzianko na jesienną pogodę ;p. Pokażę Wam przy najbliższej okazji, zwłaszcza że wydaje mi sie, że w końcu trafiłam w rozmiar (tak btw. mam na sprzedaż eSkę nieśmiganą). Dzisiaj z psem poszłam pobiegać, właściwie na przebieżkę... ale szybko złapał zadyszkę, więc  w sumie tylko szliśmy. Mam nadzieję, że popracujemy nad jego kondycją (i moją), bo do czasu aż sama nie wrócę do biegania (zasiedziałam się przez to liceum) chciałabym, by towarzyszył mi kundel. On zresztą też tego chce, a odkąd się ochłodziło to ma sporo energii (jak na psa w średnim wieku), a poza tym ładnie w tym roku trzyma linię :). Dopiero jak już wrócę do normalnego biegania, chciałabym zaangażować Azora (zwłaszcza, że teraz nie ma szelek: przegryzł wszystkie możliwe), a kundlowi dać spokój (bo może by i chciał, ale możliwości już nie te). Samej mi sie biegac nie chce, bo robię to po zmroku... a pies, nawet tak mały, jak Gamoń zawsze stwarza jakieś pozory bezpieczeństwa:D.

Link to comment
Share on other sites

Co sadzisz no Auschwitz? Jak przezycia?

Tego się nie da opisać.

Wiesz... ja jestem fascynatką II WŚ, więc połykam ksiązki o tej tematyce, uwielbiam dyskutować o wojnie, a jako harcerka mocno związana jestem z takimi sprawami... A mimo takiego "przygotowania się", ścięło mnie z nóg. Wiele słyszałam o Oświęcimiu, wiele czytałam, ale to co innego niż dotknąć, zobaczyć, wejść choćby do komory gazowej i widzieć te wszystkie zadrapania, wiedząc że ludzie się ratowali... widzieć ścianę, pod która byli rozstrzelani przodkowie... móc zajrzeć do księgi ofiar nazizmu i wyszukiwać swoje nazwisko... oglądać przedmioty, włosy, pozostałości po ofiarach... być w miejscu, w którym ludzie ginęli, spali, żyli, tracąc całkiem nadzieję... Mnie ścięło z nóg. Miałam nogi z waty, krew nie dopływała mi do twarzy, byłam blada jak trup, ciary przechodziły raz po raz. Zresztą jak wszyscy przezywałam... Przewodnicy też są niesamowici, mimo że oprowadzają po tym miejscu już kilkanaście lat, ciągle to przeżywają, ale wobec takiego bydlęcego traktowania ludzi nie można pozostać obojętnym... Aż ciężko pomyśleć, że to działo się naprawdę: ja bardziej dawałam temu wiarę, gdy nie zobaczyłam obozu... a tam zastanawiałam się czy czasem mi się to nie śni... no w głowie się to nie mieści...

Ale pojadę tam jeszcze raz, właśnie by jak najwięcej zobaczyć, przeżyć, próbować zrozumieć.

 

A kurteczka to w sumie nie kurteczka, a kamizeleczka :D.
Jednak śmiechem żartem myślę, że jak pies nie zacznie mi się w końcu ofutrzać (nie zaczął!) to będę musiała mu naprawdę kupić kurtkę, bo mi zamarznie w tej budzie ;D
 

Link to comment
Share on other sites

model jest, kurtałki brak heheh

 

Bo fotka stara, zrobiona, gdy dostał na stałe obróżkę :p

 

A we wdzianku to Wam pokażę w najbliższych dniach (nie wiem czy jutro, ale może  w środę xd)

 

Link to comment
Share on other sites

Nie no... jutro będę zabiegana... lecę na spotkanie z rodziną ze Szlachetnej :p A potem jeszcze musze zwierzyniec ogarnąć i lekcje.

 

Wycieczkę do obozu polecam. Tylko musicie się liczyć z tym, że obraz z tej "wycieczki" zostaje. Ja przez ostatnie dni żyję tylko tym.

 

A niedługo spacerek samojedzi, hehehee, oczywiści kundel jest rasowym yedkiem, więc się na neigo wybiera :p

Link to comment
Share on other sites

Mhm, ja jakos inaczej przezylam Auschwitz. Gdyby za pierwszym razem trafilabym na ta pania przewodnik co za drugim.. to byloby zupelnie inaczej.

A jak przeżyłaś? ;)

Link to comment
Share on other sites

Moje wow bylo zdecydowanie mniejsze niz twoje. Swojego nazwiska nie szukalam, nie ten oboz raczej. Ale kij go wie.. Mimo tego, ze ja to as tak nie przezylam to i tak sie to w glowie nie miesci..

Kwestia charakteru oraz zainteresowań właśnie, mnie takie rzeczy fascynują (jakkolwiek nietaktowanie to brzmi), więc chodząc po obozie miałam przed oczami te relacje osób, które ten obóz przeżyły... oraz te sceny z różnych książek. Dla mnie ten obóz więc nie gromadził bezimienny tłum, ale ludzi, których w jakiś sposób poznałam. Poza tym przewodniczka odwalała kawał wspaniałej roboty, pozwoliła nam jeszcze bardziej przeżywać to wszystko

Na pewno pojadę tam po raz drugi.

Link to comment
Share on other sites

Tez takie tematy mnie fascynuja. Nie potrafie zrozumiec dlaczego dla mnie nie bylo to takie wow. Najbardziej przezwyalam.. lozka. Bo jak to tak? Pomiescic sie w tyle osob? Na drewnie? Nie ruszac sie? Gdzie ja przed snem obracam sie z milion razy..?
I za drugim razem ruszyla mnie ludnosc z Izraela..

Link to comment
Share on other sites

Tez takie tematy mnie fascynuja. Nie potrafie zrozumiec dlaczego dla mnie nie bylo to takie wow. Najbardziej przezwyalam.. lozka. Bo jak to tak? Pomiescic sie w tyle osob? Na drewnie? Nie ruszac sie? Gdzie ja przed snem obracam sie z milion razy..?
I za drugim razem ruszyla mnie ludnosc z Izraela..

 

Może po prostu nie mieściło Ci się to w głowie?

 

No na mnie największe wrazenie zrobiły buciki dziecięce oraz cele głodowe... gdzie było tylko jedno małe okienko...

 

Koteł śpi, nie wierzę :O. I pies nawet nie wyje. Łał. Idę więc i ja spać, dobranoc.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...