Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

Guest TyŚka

Qeeriefire

Hej, miło Cię czytać :D
Właśnie celuję w resocjalizację albo właśnie w oligofreno-/tyflopedagogikę. Mocno mnie takie rzeczy kręcą, choć z tego co wiem kierunki ciężkie... niemniej jednak kocham wyzwania :D. A gdzie studiujesz, jeśli mogę Cię zapytać?
Kastracja? O, to super. Obie jesteśmy te złe :D Mój tatuś nie może mi wybaczyć, że kota kastruję. Dobrze, że nie napomknęłam o tym, że rozważam kundla wykastrować chemicznie, a jak coś to da to zapiszę go na zabieg... ;p

 


 

Ana :), Hahhaa, mój jak dostaje mięso z kością (a to się dzieje kilka razy tygodniowo), a nie zmielone to lata jak szalony z tym żarciem po całej kuchni. A ja za nim ze szmatą, bo esy floresy z krwi i śliny są wszędzie ;p. Twój też tak ma, że jak zeżre mięso (codziennie rano dostaje surowiznę) to dostaje wkur*a? W sensie, że zaczyna latać jak szalony i atakować wszystko? (a jak atakuje to robi to do krwi) Masakra :D

 

Baton, Tak jakby. :P Tylko troszkę, bo dużo się dzieje w bezdomniakach, a sama zaczęłam latac po galeriach, więc pomyślałam, że czasem mogę napisać co u mnie słychać. Jednak nie będę tutaj pisała jakiś ciekawostek z naszgeo życia, te można czytać i na fejsiku, i na blożku :D

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Przemyślimy...

na razie martwi mnie Gamoń.

 

Główne niepokojące objawy to:
- mocny sen (naprzemiennie: na słońcu i w budzie),
- nadmierne przyklejenie to mnie na spacerze,
- niepokój (jakby się czegoś bał),
- dziwne reakcje (np. gapi się na niebo z zacieszem, łapie niewidzialne cosie? cieszy się z daleka na siatki/worki),
- stronienie od psów, szczeniaków,
- tuptanie za mną na spacerze,
- brak kontaktu z nim (coraz rzadziej reaguje na mnie, muszę się wydrzeć lub głośno wydać komendę, by zareagował),
- za to totalne odklejenie od ludzi w domu... za nic nie wyjdzie z budy,
- je mniej, a tyje,
- ogólna osowiałość.

 

Idziemy się badać...

Link to comment
Share on other sites

Szczerze to w pierwszej chwili pomyslalam podobnie jak Ania, takie pierwsze skojarzenie... trzymam kciuki za zdrowko, oby nie bylo to nic powaznego! :) A badania zawsze dobrze zrobic :)

edit: A wasnie, z krwi to bym zainwestowala w profil szeroki (dodatkowe parametry, watroba, trzustka, nerki itp sa w nim), a nie tylko podstawowa morfologia. U Joji nie raz w podstawowym wyszlo by ze wszystko w porzadku, a w szerokim to co innego juz ;)

Link to comment
Share on other sites

Qeeriefire

Hej, miło Cię czytać :D
Właśnie celuję w resocjalizację albo właśnie w oligofreno-/tyflopedagogikę. Mocno mnie takie rzeczy kręcą, choć z tego co wiem kierunki ciężkie... niemniej jednak kocham wyzwania :D. A gdzie studiujesz, jeśli mogę Cię zapytać?
Kastracja? O, to super. Obie jesteśmy te złe :D Mój tatuś nie może mi wybaczyć, że kota kastruję. Dobrze, że nie napomknęłam o tym, że rozważam kundla wykastrować chemicznie, a jak coś to da to zapiszę go na zabieg... ;p

 


 

Ciężki to fakt, na kierunku zawsze znajdą sie osoby, które same nie wiedzą co robią na resocjalizacji i wydają się zagubione, u mnie sporo takich :D Studiuje na Uniwersytecie Rzeszowskim i liczyłam na nieco wyższy poziom, albo inaczej - może z 3 wykładowców w ciągu całego roku zwróciło moją szczególną uwagę i miło się ich słuchało.  Koleżanka w tamtym roku składała papiery na ped.reso do Krakowa i się nie dostała, ale w tym roku próbuje znowu (podobno niższe progi teraz). 

Taaaak :D  U mnie TŻ nie wyobraża sobie jak to można kastrować biedne zwierzaczki i stwierdził, że faceci tak mają, bo jakoś jednoczą się ze zwierzęcymi samcami, kurcze, może coś w tym jest :D A my kobiety takie bezduszne!

 

Niepokojące to co napisałaś, zdrowia dla kudłacza, może ma taki okres, że żyje w swoim świecie.

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Niestety, też obawiam się, że coś może być z jego narządami słuchu/wzroku. Albo coś leży w jego główce, bo dziwne, że nagle i muszę mu głośno wydawac polecenia, by łaskawie je wykonał i ogólnie ostatnio ciężko mi do niego dotrzeć (nie reaguje też na obcych, tylko nagle budzi się z jazgotem, jakby wystraszony, że nie słyszał, że ktoś wszedł) oraz nagle też zaczął cieszyć się jak głupi do sera na widok worka z daleka... I to jeszcze wczorajsze gapienie się na niebo, zaciesz i łapanie niewidzialnych muszek mocno mnie zaniepokoiło. I nie robił tego raz, lecz kilka razy na smyczy i bez niej (zaczął się kręcić w kółko, patrzeć na coś i łapac coś, czego nie było). Dzisiaj co prawda takiej sytuacji nie widziałam i może to było jednorazowe, ale to było mocno... dziwne.

 

Dzisiaj pies ciągnął jak opętany i totalnie miał mnie gdzieś (był na flexi). Musiałam się na niego drzeć częściej niż na Azora (w sensie choćby wydawać komendy). Morus absolutnie nie był osowiały, ale ogólnie przy Azorze M. czuje się pewniejszy i o dziwo ostatnio merda ogonem, ma zaciesz. I zazwyczaj reaguje na nasze komendy dopiero, jak widzi, że Azor reaguje... Może faktycznie z jego wzrokiem/słuchem coś nie tak i na wszystko reaguje przez to, że traci słuch/wzrok? To by się zgadzało z moimi osberwacjami... Tylko gdzie ja znajdę w okolicy okulistę? :( Najpierw porobię mu badania typu biochemia, morfologia (dzięki za info, zrobimy rozszerzoną), badanie kału, osłuchanie serca - jeśli to nie to, to będziemy szukać kontaktu do Garncarza. I tak od stycznia miałam mu robić rutynowo badania (obiecałam sobie parę lat temu, że jak pies skończy 7lat to będzie co rok regularnie badany na wszystko, ale miało to być rozłożone na miesiące), to najwyżej zostanie nam jedynie badanie prostaty... Szkoda, że nie mam zaufanego weta. Moja, za którą dałabym się niedawno pociąć, kilka razy udowodniła mi, że nie można jej ufać w 100% (nie będę tutaj pisać skąd to i w jaki sposób, jak ktoś bedzie chciał to opiszę na pw, ale ogólnie straciłam do niej zaufanie). Będę musiała konsultować się z ludźmi na forum, bo często u nas weci nie widzą problemu w czymś albo leczą na całkiem coś innego niż na to, co jest tego powodem i zdzierają za to sporo kasy. Na razie pieniędzy nie mam, wytraciłam się całkiem... ale myślę, że rodzice dadzą kasę choć na część badań. Bo jeszcze Kurzyka musze teraz wykastrować, no i zmienić mu dietę (nie wiedziałam, że sucha karma to błąd w żywieniu)... eh... Czemu zawsze musi się to kumulować, a nie rozłożyć w czasie? Dobrze, że 18stka za rogiem to będę mieć troszkę pieniędzy na opłacenie tego wszystkiego.

Dziwnie to obserwować, jak pies się starzeje... przecież jeszcze połowa życia nie minęła... :( Pewnie Morusa rozruszałby jakiś inny pies. Bo on przy Azorze naprawdę jest inny, ostatnio właściwie tylko za nim chodzi i tylko jego obserwuje. I ma więcej siły (ochoty?), stara się dorównywać mu kroku. Gdy go nie ma, idzie mi przy nodze i się na mnie gapi z takim mocno smuuutnym wzrokiem (jednocześnie zlewa moje komendy i wszystko). Najpierw zrzucałam to na karb tego, że ostatnio pracowałam z Azorem, a nie z nim (więc zaniedbałam kundla), potem na cieczki... ale teraz już nie mam na co. Nie słucha się, nawet wyuczone na blachę komendy ostatnio ledwo u nas zipią... nasze "stój", "siad", które robił mechanicznie nagle gdzieś zanikło... jakby pies się tego nie uczył, więc nawet go nie spuszczam teraz... bo po prostu nie reaguje na moje słowa, no jedyne co to zlewa inne psy (rzadko do nich podchodzi, chyba że są spokojne i dobrze mu znane). A jak chcę, by posłuchał to musze się drzeć i mu pokazywać gesty. Kilkakrotnie. Dziwne to to. To nie jest ten Morus sprzed choćby miesiąca... On zawsze był na pierwsze moje zawołanie, mogłam go wszędzie spuścić bez obaw, bo się pilnował i rzadko ignorował moje polecenia, a teraz właśnie jest na odwrót. Zmienia się coś w nim, tylko nie wiem co. Strasznie mnie to niepokoi...

Przepraszam, że się żalę. Może u nas to jedynie błąd w wychowaniu. Albo we mnie. Eh... muszę się umówić na badania...

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Oh to dziwne, faktycznie jakby wzrok/słuch. Bo po miesiącu aż tak się zestarzeć to dziwne. Zrób badania, to cokolwiek się może wyjaśni.

A co do weta- ja też nie mam takiego pewnego niestety :/

PS. Koty nie mogą suchego? Czemu? (Pytam bo się nie znam ;))

 

Zrobię, zrobię. Jutro podejdę do jednego weta umówić na zabieg Kurzyka (już tak oficjalnie zaklepać termin), więc przejdę się też do drugiego porozmawiać o Morusie.

Nie mogą suchego, bo jest ono powodem problemów z nerkami i ogólnie zbieraniem kamienia. Poza tym kot musi jeść mokre, bo większość kotów pije za mało wody (niektórzy dopajają koty strzykawką). Te minimum wody zapewnia jedynie mokre jedzenie (czyt surowizna/mokra karma). Dużo nt temat jest na barfnym, w tej chwili jak na złość nie mogę znaleźć wszystkich artykułów (także poza barfnym forum, napisane przez wetów), które zostały mi podesłane przez kociarzy. Najpierw się zdziwiłam i uważałam to za przesadę, ale w końcu wczytałam się i brzmi sensownie. A że Kurzyk to cycek mamusi i oczko w jej głowie to chcę go najlepiej karmić. Przerzucamy się więc na granatapet oraz grau + suche TOTW (ograniczone) + dodatki (jajko, tauryna, podroby, nabiał, zmielona surowizna) rozcieńczone z wodą. Ciekawe czy mnie to wyniesie mniej czy więcej, mniemam że więcej, no ale cóż... ;) Widziały gały, co brały.

 

Ciężki to fakt, na kierunku zawsze znajdą sie osoby, które same nie wiedzą co robią na resocjalizacji i wydają się zagubione, u mnie sporo takich :D Studiuje na Uniwersytecie Rzeszowskim i liczyłam na nieco wyższy poziom, albo inaczej - może z 3 wykładowców w ciągu całego roku zwróciło moją szczególną uwagę i miło się ich słuchało.  Koleżanka w tamtym roku składała papiery na ped.reso do Krakowa i się nie dostała, ale w tym roku próbuje znowu (podobno niższe progi teraz). 

Taaaak :D  U mnie TŻ nie wyobraża sobie jak to można kastrować biedne zwierzaczki i stwierdził, że faceci tak mają, bo jakoś jednoczą się ze zwierzęcymi samcami, kurcze, może coś w tym jest :D A my kobiety takie bezduszne!

 

Niepokojące to co napisałaś, zdrowia dla kudłacza, może ma taki okres, że żyje w swoim świecie.

Ja powiem Ci,  że sama nie wiem co wolę: czy resocjalizację czy właśnie oligofreno/tyflopedagogikę i nadal się waham nad kierunkiem. Niemniej jednak od zawsze mnie kręci praca z "trudnymi", z... eee... normalnymi chyba bym nie mogła. Myślałam o Rzeszowie też, mało, ale czasem w myślach się przewijało (na plus, że niedaleko, podobnie jak Lublin, a nie tak oklepane jak Lublin), ale skoro masz takie odczucia to chyba spasuję. Eee coś czuję, że i ja nie dostanę się do W-wy czy do Krk i będę musiała szukać gdzieś, gdzie jest niższy próg. I mnie ten Wrocław męczy, ale gdyby nie ta odległość...

Hehehe, moi mocno ubolewają nad psem, bo to pies niby mój, ale moja rodzina mocno się z nim związała i czasem coś się do niego dorzuci. Kota im tak nie żal, zwłaszcza że to cholera jest i szansa, że troszkę złagodnieje i się uspokoi po obcięciu mu klejnot jest naprawdę spora, podobno u kocurów to normalne, że jak mają jajka to one naciskają na mózg i im odwala. Do tego familia wie, jak to mieć lejącego ściany kota i pamiętają zapach kocurzego moczu i mówią nie. Zresztą przecież nie chciałam kocura i Kurzyk miał być kotką... a tu szok, więc od razu jak przyjechał to moja mama zapytała z nadzieję w głosie czy go kastruję :P. U psa by to nie przeszło. O nie nie. Psa im żal, kota ani trochę. W końcu w sumie wcisnęłam im na siłę.... :P

Oby chwilowe. Ale ogólnie nie ogarniam tego stanu. Bo on jakby nie słyszał to w różnych sytuacjach, prawda? Właśnie, a jak teraz wracałam z koncertu i owszem, rozmawiałam głośno, ale jednak nie głośniej niż wydaję normalnie komendy psu to nagle do rozmowy dołączył kundel (i zaraz skakał na wysokość bramy), więc nie wiem co to. :P Albo mam już jakies zwidy i za bardzo się przejmuję. No, ale w takim razie cała moja rodzina oraz moi znajomi (którzy znają Gamonia) mają zwidy, bo każdy z nich potwierdza, że Morus ostatnio jest inny, dziwny, nieobecny. Z drugiej strony jak moja mama usłyszała listę badań, to nagle zaczęła się wycofywać, że może to jednak przez cieczki. O co to to nie, ja nie zasnę spokojnie, póki nie będe wiedzieć, że wszystko ok.
 

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Marta, ja też pierwszy raz słyszę, ale od tamtej pory czuję się mądrzejsza i porzucam suchą na rzecz mieszanki, o której wcześniej wspomniałam. :)

Psu serio coś na czerep bije. Dzisiaj Kurzyk był pierwszy raz na spacerze po podwórzu i Gamoń zaczął się do niego przymilać (na to sobie pozwalał jedynie z naszą kotką, która go odchowała; reszta kotów go jarała na zasadzie "owieczki do pasienia, aaa" :D), wąchać mu tyłek, a potem wskoczył na niego, jak na sukę... zaraz dostał ode mnie  w łeb, kot mi pomógł i trzymał dystans. Jednak wyraźnie ożywił się, jak zobaczył mruczka na dworze i był taki weselszy.

Kolejna obserwacja: pies cieszy się na nasz widok dopiero, jak widzi, że podjeżdża srebrny samochód. Wtedy podbiega do bramy i się cieszy. Do tej pory zaczynał się cieszyć jak słyszał warkot z daleka (my jeszcze daleko, a on pod płotem), a nie jak zobaczył duże pudło przy płocie...

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Albo zakochał się w suczce, a kot miał być tylko do emmm... wyżycia się ;). Kurka, im dalej w las, tym coraz bardziej jestem zdezorientowana tym zachowaniem. Musze poczekać do napływu gotówki, by móc porobić badania, więc na razie pozostaje mi jedynie go obserwować...

 

11893941_1756350724592113_77773076996781

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Bo piesek był upierdliwy i od tego czasu na nowo się jeży na widok kundla.
A piesełek ma minę "mama, przepraszam", bo go właśnie opierdzielałam :D

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...