Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

I po rozmowie tel. z potencjalnym domkiem. Mam mieszane uczucia, gdyby nie super ankieta, miałabym wielkie wątpliwości i psa bym nie dała... :( A teraz to mam mieszane uczucia. Na jednej rozmowie na pewno sie nie skończy.

Link to comment
Share on other sites

Ja jestem pełna podziwu dla każdej psiolubnej osoby która bierze jakiekolwiek zwierze na DT :) Także kłaniam wam się nisko dziewczyny :) 
Moim jedynym psem którego wzięłam i miał być on na DT to był mój 16 letni Loczuś ... tzn wersja o DT była tylko dla taty :D Chociaż sama brałam to pod uwagę bo miała go przejąć po 2 tyg u mnie pani groomer. Ale kontakt się urwał i już pewnym dla mnie było, że skoro miała go brać a nie bierze to że zostaje. 
I to taki staruszek... a papisia to by mi chyba siłą nie zabrali :D Także naprawdę wielki podziw :) 

Link to comment
Share on other sites

Nie macie, kogo podziwiać. Zdaję sobie sprawę, że zostawienie Finlandii oznacza mój koniec jako DT, przynajmniej przez te 10lat... czy więcej, o ile mi Los da nacieszyć się futrzakami. Więcej psów niż dwóch na raz nie planuję, dla mnie to maximum, którego nie chcę przekraczać. Z drugiej strony rodzina jest zmeczona byciem DT, te zagadki co to za pies, poznawanie ich, na nowo sprzątanie po szczeniakach, uczenie się ich oraz uczenie ich... Pilnowanie babci, by szczeniaka nie rozpuściła, przekonywanie naszego stada, że nowy pies jest fajny itd itd. a potem rozstawanie się z już-nieco-ogarniętym-papisiem, ogarnianie zasikanych dywanów (gdyby tylko zasikanych), kupowanie nowych zabawek, akcesoriów... to niespanie po nocach w oczekiwaniu na wiadomość, że rodzina się zgrała ze szczeniakiem, by potem  na nowo zacząć zabawę pt "szczeniak". Inny pies niż szczeniak na DT u nas nie wchodzi w grę, no może tak do 1,5r. ż., ale większość psów w tym wieku jest mentalnie jeszcze papisiem. Posiadania jednego psa w tej chwili sobie nie wyobrażam, dlatego skończenie z DT byłoby dla mnie trudną decyzją. Po prostu widzę, jak Morus wspaniale się odnajduje jako niańka, jak bardzo się motywuje przy innym psie, i jak bardzo pokazuje swoje atuty, a przede wszystkim - jak bardzo mu potrzeba takiego psa na co dzień. Inna kwestia, że jak nawet nie teraz drugi pies... to wiem, że za 2-3lata się pojawi, a nie wiem czy to będzie odpowiedni czas na kolejnego psa. Raz, że nie wiem jak będzie wyglądać sytuacja, czy np. będę mieć czas na szczeniaka, a dwa, że Morus będzie wówczas 8-9letnim psem. Trudne to wszystko. Z rodzicami rozmawiam, ale generalnie nie są to łatwe rozmowy. Wiele zależy od babci, a ta jak chorągiewka - zależy od humoru... raz mowi, że niech mała zostanie, a drugiego dnia - że koniecznie musi gdzieś pójść...

Domek w-wski się wycofał... przemyślał. A ja nawet nie wiem czy mi tego żal, czy nie.

 

Nigdy, ale to nigdy nie miałam takich dylematów z tymczasami. Młoda rośnie, przyzwyczaiła się do nas już całkiem (w końcu już jest z nami ponad miesiąc), a ja nadal nie wiem, jakie jest jej położenie... I tak sobie myślę jedynie, że nie nadaję się na DT, jestem zbyt miękka. A Was zanudzam "przemyśleniami gówniary", pewnie z boku wygląda to jedynie na ochy i achy oraz "żachy" nastolatki, która żyje marzeniami i oczekuje współczucia...

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że większość ma tutaj o tyle prostszą sytuację pisząc, żeby zostawić szczyla i namawia Cię do tego, bo mają psy w domu, przy sobie ;) Stąd ja niewiele na ten temat się wypowiadam, bo wiem, że Tyśka długo walczyłaś o mieszkanie Morusa w domu, a wątpliwości czy tak czy nie są związane z tym, że mała też mieszkałaby na dworze czy polegają na czymś innym? 

Link to comment
Share on other sites

Mała na pewno mieszkałaby na dworze, ale będzie okropnie futrzasta, już ma futro nie do przebicia... takie dziwne... ni to szczylowe, ni to dorosłe... a ma niecałe 3msc... ale za 2lata pojechałaby ze mną na studia. Myślę, że dwóm psom na dworze krzywda się nie stanie, zwłaszcza że młoda kocha być tam, ciężko ją zagonić do domu i razem jakoś raźniej. Na dworze wylądowałaby dopiero w lecie, więc też ma jeszcze czas. Opcja by były dwa psyw  domu nie wchodzi w grę... skoro nie wygrałam walki o Morusa jako psa domowego.

Obawy, obawy... obaw jest sporo:

- studia. Dwa psy i studia? Da sie to połączyć? Mieszkanie? stancja?

- pieniądze. Nie oszukujmy się, nie zarabiam, a jestem typem człowieka, który nie chce żebrać od rodziców hajs. Jestem tak wychowana, że jak coś chcę, to muszę sobie zarobić. Sama. Nawet inaczej nie chcę, np. nie lubię jak ktoś mi wciska pieniądze, bym sobie coś kupiła... albo bym kupiła psu karmę, kupiła psu szelki, kupiła sobie aparat, kupiła sobie coś... no kurde, to moje zachcianki. Na razie nie mam źródła zarobku. Owszem, mam kieszonkowe + dostaję stypendium naukowe, ale dwa psy to koszty. Nie chcę być, jakkolwiek to brzmi, obciążeniem dla rodziców - czy to finansowym, czy jakikolwiek... Nie chcę im coś zwalać na głowę ze względu na moje zachcianki. Oczywiście oni by zapłacili, oni tacy już są, nie będą mi żałować pieniędzy, ale to nie w moim stylu.

 

Poza tym dużo jestem poza domem. Np. na wakacjach rajd, biwak, pielgrzymka... w niektórych przedsięwzięciach psy mogą brać udział, ale w większości nie, bo psy nie są psami terapeutami (szukam jakiś najbliższy i pod tym kątem socjalizuję też małą, by zdała test), z niektórych rezygnuję, z innych nie mogę. I wtedy musze liczyc na rodziców, że zajmą się psami. Nie jestem moim bratem, któy dostał szynszylę i ma go gdzieś, więc opiekuje się nim tata... Moi rodzice zajmują się futrzakami najlepiej, jak tylko umieją... ale to dla nich jakiś tam kolejny obowiązek. Nie chcę im organizować ich własnego wolnego czasu, którego i tak nie mają wiele albo wcale. Choć oni mówią, że dla nich to nie problem... no, ale jednak - to znowu nie w moim stylu, mam swoje poglądy, że jak wziąłeś psa, to bądź za niego odpowiedzialny. Jak już zrobię prawko i kilka jeszcze uprawnień w harc (co wiąże się też z kolejnymi weekendami poza domem) to będzie mi łatwiej wziąć gdzieś psy, by się nikt nie czepiał. Na razie M. towarzyszy przy zbiórkach.

To właściwie tyle. Tak mówi mi rozsądek. Serce mówi z kolei, że dla chcącego nic trudnego, ża dwa małe psy to wcale nie są duże koszty (zwłaszcza, że szczepienia byłyby rozłożone w czasie, a Morus nie pochłania dużej ilości karmy... no i mała je też gotowane). Że... dwa psy to więcej radości, że na wielu wyjazdach mogłabym brać psy, a z innych zrezygnować... że dam radę, w końcu jestem zawzięta, uparta, zawsze wyjdę z jakiejś sytuacji bez szwanku... itd itd... ale są te właśnie ALE... Z drugiej strony wiem, że teraz albo nigdy...

 

 

------

 

Dobra, już kończę te głośne rozterki. Wrócę na dogo jak podejmę decyzję, bo i tak sie za mocno uzewnetrzniłam, i pewnie wiele osób ucieknie z galerii.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...