Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

Świetne :loveu: A z tym poprawia niem... U mnie to samo :P

 

 

Ile tutaj zdjęć  :loveu:

 

Czasem zaszaleję :p

 

łał jakie towarzycho godne pozazdroszczenia :)

 

Hehehe... no rzadko nam się zdarza, ale jednak ;) Mimo wszystko kundel nie był mega zachwycony, wolał być obok mnie, choć chwilami towarzyszył w nawalankach i gonitwach.

 

Jaki słodki sceniacek :loveu:

Do adopcji :p

Link to comment
Share on other sites

Jak zwykle nie mogę nadążyć za tym wątkiem  :lmaa:

 

Nie kuś szczeniorami, bo we mnie kiełkuje myśl coby jakiegoś przygarnąć  :siara:

Hehehe... :p cóż, nic nie poradzisz, że jestem gadułą.

A ta taka fajna, otwarta, smakowa, grzeczna, z włącznikiem on/off, nauczona czystości :p

 

Link to comment
Share on other sites

Nie zachęcaj lepiej bo się zakocham :D

I prawidłowo, sucz będzie mieć dom, a przy okazji nas nawiedzisz może :p

 

Dzisiaj się wkur... dzwoni koleżanka od kotów, że mamy zainteresowanego rudaskiem i że mają sie ze mną skontaktować. Myślę, spoko, przynajmniej jeden znajdzie dom, a pewnie to jakaś znajoma koleżanki... I od razu telefon: my będziemy za 15min... Zero przedstawienia ni nic. Biegnę na miejsce złapać bezdomniaka, z transporterkiem i żarciem, zastanawiając się czy przyszły domek jest świadomy dzikości (ale skoro z ogłoszenia są to tak) i czy są przygotowani. Patrzę - małe dzieci i dwie kobiety, jedna koleżanka ew. DSu. Witamy się, wołam koty, widzą że są dzikie... ale ten domek mówi, że byleby je złapać. Ok, dużo cierpliwości do kotów i myślę, że skoro nic nie jęczą że dziki to są przygotowani na pracę z mruczkiem. Polujemy na koty, w końcu wymarzony rudasek złapany (ofiarą jest koleżanka dsu - do krwi zadrapane ręce) i natychmiast wrzucony do transporterka. Zestresowany cały się obsikał i próbuje wyjść... I wtedy zaczynają się schody... bo ds nagle mówi, że on chce kotkę i to rudą... a poza tym ona tego kota nie weźmie, bo dziki... a ma małe dziecko, które będzie chciało je tulić od razu... no cholera jasna, to po co nam głowę zawracałaś?  No ale zostaję poproszona o sprawdzenie płci, więc wyjmuję atakującego rudzielca i sprawdzam płeć... kocur. I już pewne, że kota nie chcą. Ja wziąć go nie mogę, więc wypuszczam... zreszt,a się wyrwał, bo tam mnie uwalił, że mam głębokie rany od pogryzień i podrapań, oby nie wdało sie zakażenie... no i do mnie domek z pretensją, że chciała kota oswojonego. Podchodzi do niej Lilka, niespełna roczna buraska, tuli sie, łasi, dzieci ją noszą... i koleżanka dsu proponuje tą, a na co dom? a nieee, bo stara, bo ona chce słodką kuleczkę... rudą kotkę... Sory, nerwica mnei złapała, bo wiem, że ten rudy już nie da się złapać... a poza tym Lilka jest w zaawansowanej ciazy :(. A ludzie wybrzydzają serio. Potem się dowiedziałam, że w piątek przejechał jej kota samochód, miała ich sporo, ale żaden nie dożył nawet roku, bo kończył pod kołami samochodu... odpowiedzialność, nie ma co. I naprawdę szlag mnie trafił, że zawracała dupę i widząc dzikie koty nie ogarnęła, że gorzej będzie po złapaniu... że będzie atakować... no naprawdę... Wrrrr....

Link to comment
Share on other sites

A ja zupełnie się pogubiłam, to małe czarne jest u Ciebie na DT? Musisz mnie oświecić co i jak :P

 

Ludzie są niepoważni, zawracają komuś głowę a potem jeszcze wybrzydzają i marudzą... Faktycznie dziwne, że kot z ulicy jest dziki, paranoja :shake:

Nie, nie ma takiej potrzeby. Czarna jest jej matką, niestety nie została upilnowana i urodziła 9szczeniąt... została tylko Miśka i poproszono mnie o pomoc. Obiecali suczkę wysterylizować, bo nagadałam o tabletkach anty... i się wystraszyli, na początku 2015r swoją sucz sterylizują, a dla tej szukają domu, bo nie mogą mieć dwóch psów. Mieszkają w bloku, niedługo moja koleżanka wyjeżdża na studia... i tak sie zgadałyśmy, że pójdziemy na spacer :p

Tak, zwłaszcza taki, który nie daje się złapac przez 40min... kot mnie mocno uwalił, w paru miejscach mam dziurki po jego ząbkach, ale wbił mi się ząbkami w kość na palcu... i nie mógł wyjąć zęba... no i w tym miejscu mi palec spuchł, nie mogę nim ruszać... jutro idę do  lekarza, ale na bank dostanę zakaz interesowania się tymi kotami... bo mogą być nieciekawe skutki tego wczorajszego łapania, no niefajnie to wygląda. Mój palec jest 2x większy od tego samego w drugiej ręce, czerwony, bolący, ciężko mi się go rusza.... no czuję go przy byle jakiegolwiek ingerencji nim... czy ruszam, czy dotknę czegoś... a jestem raczej osobą odporną na ból, jak się ostatnio zacięłam puszką z mokrą karmą na pół dłoni i leciała mi krew to nie zwracałam uwagi i dalej karmiłam koty, szłam tak przez miasto... raz też złamałam nogę i dwa dni na wyjeździe jeszcze latałam bez gipsu... łzy leciały wbrew mnie samej, ludzie chcieli mnie nosić, a ja nie, bo dam radę... i dałam, po dwóch dniach wcisnęli mnie w gips :p Także ten ból palca aż jest dziwny... kto by się spodziewał, że dziki, mały kotek w panice jest w stanie coś takiego zrobić. No, ale jak zasikał się ze strachu to co się dziwić... i tylko żal mi go... bo łatwo na nowo nie zaufa...

Link to comment
Share on other sites

Ale miałaś wydarzenia :( Nie zazdroszczę :(

Z tymi wypadkami to sierota ze mnie i tyle, ale za dziurki w palcu siebie nie obwiniam...

Yh, prawie 6h nad biologią i czuję, że nic nie ogarniam. A mogłam siąść na łikendzie, mogłam, ale jak byłam zalatana i doby mi nie starczyło.... ;pppp

Link to comment
Share on other sites

Nie no świetnie, ludzie wiedzą że to małe dziczki i stwierdzają że takowego nie chcą.... w dodatku każde pada pod kołami gratulacje  dla nich :klacz:  :madgo:

Domyślam się co przechodziliście , sama kiedyś wzięłam dziczka spod śmietnika a  bliznę nad okiem mam do teraz ;) 

Link to comment
Share on other sites

Współczuje takich przygód  z ludźmi, niestety jeszcze wielu takich jest co myśli, że adopcja takich zwierzaków to zakupy w sklepie. Pójść bez zastanowienia, a później ''o ten, a może jednak nie'', a na koniec przypomnieć sobie, że ma się dziecko.   :stupid: Trzymam kciuki za kociaki!

Link to comment
Share on other sites

Witamy się ;)

 

Hej ;)

 

 

6h :mdleje: To ja cały rok się tyle nie uczę co ty raz :P

I po sprawdzianie. Był... hmm... myślę, że dostanę 3. Tak btw w końcu łaskawie sprawdziła te z ub. tygodnia - dostałam trójczynę, cieszę się niezmiernie :D

Nie no, to tylko pozory, że sie uczę. Gdybym się systematycznie uczyła lub weekend spędzała nad ksiazkami, to wystarczyłoby mi wczoraj powtórzyć materiał, tak góra 1h, ale... żem leń :p

 

Nie no świetnie, ludzie wiedzą że to małe dziczki i stwierdzają że takowego nie chcą.... w dodatku każde pada pod kołami gratulacje  dla nich :klacz:  :madgo:

Domyślam się co przechodziliście , sama kiedyś wzięłam dziczka spod śmietnika a  bliznę nad okiem mam do teraz ;)

 

 

Współczuje takich przygód  z ludźmi, niestety jeszcze wielu takich jest co myśli, że adopcja takich zwierzaków to zakupy w sklepie. Pójść bez zastanowienia, a później ''o ten, a może jednak nie'', a na koniec przypomnieć sobie, że ma się dziecko.   :stupid: Trzymam kciuki za kociaki!

Wiecie co... ja byłam pewna, że skoro chora znajoma dzwoni, że jest chętny na kotka to jest to jakiś sprawdzony dom. Jednak skoro zadzwonili, chciałam się upewnić czy mruczek na pewno z nimi wróci i sa świadomi pracy, ale skoro do mnie zadzwonili i zaraz po zdaniu "za 15min będziemy" się rozłączyli to westchnęłam... O smaczkach tego potencjalnego DSu dowiedziałam się dopiero po złapaniu kota, gdy ten, przerażony omal nie padał na zawał i czekałyśmy aż ochłonie... no i zaczęłam przeprowadzać wywiad. I to co usłyszałam od razu spowodowało, że miałam ochotę wysłać ich do stu diabłów, więc ochłonęłam nawet, że nie wzięli kota. Tylko, że ja wiem, że na jego miejsce wezmą sobie innego, domowego. Pewnie sie mocno zdziwią, gdy okaże się, że kotecek gryzie, drapie i niszczy!  Mam tylko nadzieję, że go nie wywalą, bo chyba bym zabiła własnymi rękami. Z drugiej strony -chciałam by kot znalazł dom. Zwłaszcza, że był już złapany, a dwa: miałabym nad nim kontrolę, bo umowę miały podpisać, co prawda ich o tym jeszcze nie poinformowałam, ale... skoro podczas rozmowy wręcz z dumą ta babka mówiła, że miała psa, ale po paru miesiącach go oddała, bo wył samotny w kojcu i w końcu jej ojciec powiedział, ż epies się męczy w tej klitce... i psa oddała... to już skresliłam facetkę całkowicie. Tylko naprawdę mnie szlag trafia, że zawracają dupę tacy idioci. I tak, coraz bardziej sie przekonuję, że nienawidzę pośredniczyć w adopcjach małych kotów i szczeniaków...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...