Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

[quote name='marta1624']Ty$ka, jesteś genialna :loveu: Mało kto potrafi AŻ tyle dla psiaków zrobić ;)[/QUOTE]
Przestańcie, nie pisałam tego po to, by usłyszeć ochy i achy. Ja naprawdę robię niewiele ;)

Jeeej, piesek dzisiaj był grzeczny na spacerze :loveu: Wczorajsze przyglebienie go za jego wyskok do pieska (chciał się przywitać...) pomogło. Dzisiaj taki kochany, taki we mnie wpatrzony :loveu: A żadnych smaków nie miałam :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agutka']bossze jak ja zazdroszczę takich uległych i karnych psów:diabloti:[/QUOTE]
Powiem Ci, że ja sobie też :loveu:
Ale żeby nie było - Morus nie jest ideałem, choć niewiele mu do niego brakuje ;p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agutka']wiesz.. Sagat to też potrafi pokazać się z czarnej strony mocy ale to i tak pikuś do białej ;)[/QUOTE]
to moze ja wam dam mojego Mushaka na tydzień? moze zacznie być karny :D lub zrozumie że ma sie zachowywac bo jak nie to mamusia go bedzie z tygodnia na tydzien gdzie indziej dawac :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta1624']Ja się mogę wymienić- Morus za Kaję :D Chociaż pewnie i tak bym spaprała jego zachowanie :D[/QUOTE]
Dawaj, jakaś wymiana się przyda, ale nie na długo, oczywiście. Morus to cycuś mamusi i bez mamusi nigdzie się nie rusza, a i ja bym za nim rozpaczała :D
Nie wierzę, że jesteś tak kiepskim psychologiem własnego psa ;p

[quote name='Anecioreczek']to moze ja wam dam mojego Mushaka na tydzień? moze zacznie być karny :D lub zrozumie że ma sie zachowywac bo jak nie to mamusia go bedzie z tygodnia na tydzien gdzie indziej dawac :D[/QUOTE]
Możesz dać, jeśli nie boisz się, że ode mnie wróci gruuuby. Mam babcię, która ciągle tuczy mi pieska. Ja za to uwielbiam mojego musztrować, tylko mojego. Mushu bym rozpuściła - to pewne, przynajmniej byś wspominała, że kiedyś był lepszy ^^

[quote name='Panna Cotta']Witam się, dzisiaj przelotem :)[/QUOTE]
Witamy mega deszczowo ;)

[quote name='Agata_Roki']Ty go przyglebiłaś czy piesek? :diabloti: Szukam jakiejś dobrej metody, bo nie mogę ze swoim durniem minąć człowieka z psem :eviltong:[/QUOTE]
Ja, piesek niechby tylko spróbował to zrobić... uczyłby się latać. :p
Wiesz... u nas pomogło działanie na tysiąc płaszczyznach.
Podstawa to skupienie + korekta. Staraj się skupić psa zanim zobaczy pobratymca, dając komendę i wymagaj od niego wykonania jej, jak nie wykona - krótka korekta, u nas było to szarpnięcie smyczą i odwrót, teraz wystarczy moje "ogarnij się". Oczywiście ma psy, na które mocno się pobudza i mogę sobie gadać i szarpać ile wlezie - wtedy stosowałam mocniejszą korektę, w naszym przypadku było to po prostu przyglebienie go. A tak w ogóle to mimo wszystko dużo nagród, czasem nagradzaj go za posłuchanie zapoznaniem się z pieskiem (dodajmy kulturalnie, bez szarpania do niego), a czasem smaczkiem, zabawką, wąchaniem sików ;). Dla mojego wystarczającą nagrodą jest możliwość powąchania miejsca, w którym wcześniej był ów pies :eviltong: Poza tym dużo, dużo pracujcie w rozproszeniach. Podczas psich spotkań staraj się wydzielić i czas na psie harce, i na wspólne szkolenie. Nam dużo pomogły spacery równoległe, gdzie pieski nie mogły się szaleńczo bawić, ale obok siebie szlifowały komendy. To mi psa wyciszyło i stałam się większa w jego oczach ;).
Tak jeszcze mała uwaga, jeśli wydajesz psu komendę przy pobratymcu to nie zawszę tę samą. Mój nauczył się, że zawsze daję mu "siad", więc się wycwanił i siadał i od razu stawał i znów wariował albo siedział i masakrycznie jojczał, dupa mimo że na ziemi, chodziła ;).
Pamiętaj jednak, że u Was na razie więcej smaczków, więcej zachwytów, bo to szczeniak jeszcze jest. Korekt można się obejść, u nas się nie udało, ale ja jestem dupa wołowa, jeśli o naukę psa ;p.

Teraz swojego karcę, podczas szkolenia faktycznie było więcej titiania, potem dopiero zbrutalniałam, bo wie i już wtedy wiedział, że nie może i we wcześniej przeze mnie opisanej sytuacji też wiedział. Cofał się, hamował, nawet siadł na widok pieska, patrzył się na mnie raz po raz, więc byłam pewna, że minie jak zawsze, ale nagle mu coś odwaliło i pobiegł do pieska, a że moje przekleństwa na niego nie działały to podbiegłam do Morusa ze słowami "ja ci dam podbieganie do pieska, ja ci dam", a ten od razu zaczął spieprzać radośnie, ja go pac za szelki i przez przypadek przyglebiłam. No ok, nie przez przypadek, zrobiłam to półświadomie :diabloti: Krzywda mu się jednak nie stała, od razu na smycz i szedł na krótkiej do końca spaceru, nawet nie mógł sobie nic wąchać. :p i tadam, mam odczarowanego pieska, myślę że przypomniałam mu skutecznie moje zasady, zwłaszcza że to potwierdzają wszystkie spotkania z pieskami :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Ej, a jak przyglebic dlugonogiego chudzielca?:cool3:
u nas skupienie na wlascicielu kiiedy pies obok drze japę leży i kwiczy... Noge sobie mówić szarpać drzeć sie... Ostatnio dwa klapy w dupe dostal bo juz przesadzil i sam do psa zaczal jak ten spokojnie szedl w pokojowych zamiarach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Panna Cotta']My tez mamy problem z mijaniem psow. Serio terza go na glebę przegibac? Beda sie na mnie gapić jak na wariatkę ;D[/QUOTE]
Nie do końca. Stosujesz po prostu taką korektę, jaka działa na Twojego pieska. Mojego z prawdziwego transu "kochampieska, jaaaaatamjestpiesek", a wcześniej "jezu samiec, muszę mu zjeść dupę" gdzie nie działa ani moje słowo ani przekleństwo, ani glan (którym tylko dotykam pieska, tak lekko tykam, jak zaczepka na fejsie :p) wybudza właśnie gleba, czyli takie spokojne, ale stanowcze położenie pieska na boku albo psie pompki. Nie wiem co działa na Twojego, ale powiem Ci, że w przypadku, gdy piesek nakręca się negatywnie na inne psy (a czytam, że Twój pies też) to nie ma co się cackać. I oprócz spacerów socjalizacyjnych, otwierania baru (ale zanim zobaczy psa i się nakręcić, inaczej to bez sensu) trzeba mieć w ręku coś, co psa obudzi z transu. Miał też etap, gdzie psów się bał (za szczeniaka) i ze strachu też je kąsał, ten etap trwał krótko i polegał na wzmocnieniu jego pewności siebie (po skończeniu roku generalnie był już spokój). Potem miał okres wielkich jaj, gdzie uważał się za guru (miał wtedy 1,5-2lata) i pokazywał to innym pieskom burczeniem... i tu naciskałam na to by zmienić jego pokaz ząbków na merdanie ogonem przede wszystkim pozytywnymi metodami, czyli poprawianiem pomiędzy nami relacji (które okazały się po czasie, nie były zdrowe), dużo go szkoliłam, z nim pracowałam i stałam się w jego oczach kimś naprawdę ŁAŁ, ale też krótkie korekty, u nas właśnie to słowo, smycz, psie pompki, gleba (w tej kolejności), a potem szansa na poprawę i za wyciszenie nagroda dały rezultat. Co prawda dalej ma odloty, że wyskoczy na pieska, teraz jest to na zasadzie "aaaaa, mamo pieseeeeeek, suuuper", bo i kontaktów z pobratymcami nie ma, brakuje mu ich, ale generalnie zazwyczaj wystarczy mu moje "ej" albo robienie psich pompek (siad-waruj na przemian) przy piesku i się totalnie wycisza. No i teraz w ogóle ładnie włącza mi się w tryb pracy, a kiedy włączy - nie widzi świata poza mną, kiedyś czegoś takiego nie było ;). Tak czy inaczej nadal nie wiem jakby zachował się w przypadku spotkania choćby dogomaniaków, do tej pory spotykamy się raczej z pojedynczymi osobnikami, maksymalne stado, z którym mieliśmy do czynienia liczyło 4 psy i przy nich mi się odwoływał. ;) Dlatego zdaję sobie sprawę, że w przypadku większej ilości pobratymców lub takich, na które łatwo się nakręca (husky, ony, wszystkie czarne lub/i długowłose pieski) mogłyby się okazać za dużym wyzwaniem i musiałabym go wyciszać ;)

Link to comment
Share on other sites

Ty$ka- jestem kiepska :D Znaczy w teorii wiem co i jak, ale słaba psychicznie jestem i odpuszczam dużo, więc alfą w naszej dwójce jest zdecydowanie Kaja ;) Wiem, że jakbym poprawiła siebie to jest ideałem (z moim tatą jest zupełnie inna), ale jak tu siebie zmienić? Ehh, na razie ćwiczymy omijanie psów (w miejscu mniej uczęszczanym jest super, ale u siebie kozaczy i się stawia lub wita- zależy czy pies czy suka, i czy suka uległa czy dominująca). Najgorzej robotę paprają podbiegacze i dzieci/panie z pieskami "co się tylko przywitać chcą" :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Panna Cotta']Ej, a jak przyglebic dlugonogiego chudzielca?:cool3:
u nas skupienie na wlascicielu kiiedy pies obok drze japę leży i kwiczy... Noge sobie mówić szarpać drzeć sie... Ostatnio dwa klapy w dupe dostal bo juz przesadzil i sam do psa zaczal jak ten spokojnie szedl w pokojowych zamiarach.[/QUOTE]
Nie wiem, ja swojego po prostu jakoś biorę, nie umiem tego opisać, mogłabym pokazać, ale takich rzeczy raczej nikt mi nie nagra, bo nikt nie będzie chodził za mną i czekał na okazję na filmik :p
Dlatego teraz skup się na tym, by porządnie wyuczyć się komend. Jeśli będziesz pracować w różnych rozproszeniach, w sytuacjach kryzysowych jest gwarancja, że piesek się posłucha. Jak nie - krótka korekta. Bo Ty nie masz psa szarpać na zasadzie moje-twoje, nie ma to być od niechcenia. Raz, a skutecznie. Koniec. Pies ma choć na sekundę przerwać, Ty korzystasz z tej mikrosekundy, dajesz jeszcze raz komendę, jak się posłucha to nagradzasz. Oczywiście to teoria, ja się kompletnie nie znam;). Nie traktuj mnie jak wyroczni.
Generalnie psy są tak złożone i mogą mieć swoje problemy na tak różnych płaszczyznach, ze dawanie jakikolwiek rad jest niebezpieczne, a na pewno bezsensowne. Musisz znaleźć środek na swojego psa. I pamiętać o nagrodach.

I teraz czekam na poprawki mądrzejszych, pewnie źle mówię, bo nie należę do osób wszechwiedzących. Ja znam tylko swojego psa. Jestem behawiorystą dla Morusa, nie dla wszystkich psów. I to w dodatku behawiorystą Morusa po wielu popełnionych błędach ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta1624']Ty$ka- jestem kiepska :D Znaczy w teorii wiem co i jak, ale słaba psychicznie jestem i odpuszczam dużo, więc alfą w naszej dwójce jest zdecydowanie Kaja ;) Wiem, że jakbym poprawiła siebie to jest ideałem (z moim tatą jest zupełnie inna), ale jak tu siebie zmienić? Ehh, na razie ćwiczymy omijanie psów (w miejscu mniej uczęszczanym jest super, ale u siebie kozaczy i się stawia lub wita- zależy czy pies czy suka, i czy suka uległa czy dominująca). Najgorzej robotę paprają podbiegacze i dzieci/panie z pieskami "co się tylko przywitać chcą" :shake:[/QUOTE]
Powtarzaj sobie każdego dnia, że jesteś zajebista. :D Nie no żartuję, ale musisz wzmocnić swoją pewność siebie przede wszystkim i odważyć się. Nie można być miętkim, nie można. Też przez sporo czasu z psem się cackałam, bałam się nawet na niego nakrzyczeć, bo obracałam się wśród pozytywistów i to skrajnych, ale potem haszczakomaniacy i malmani mi przemówili do rozsądku i jakoś się przełamałam, a że były sukcesy niemal od razu, stałam się pewniejsza siebie, spokojniejsza i na efekty długo czekać nie musiałam ;). Teraz jest dobrze. Choć też czasem mam problem z utrzymaniem dyscypliny, bo ja lubię wszystko rozpuszczać, mam takie dni, że pozwalam np. Morusowi ciągnąć czy piszczeć do pieska, ale potem sobie tak staram spojrzeć na nas z perspektywy człowieka drugiego i uważam, że brzydko to wygląda i wracam do pracy ;). Na szczęście piesek chyba się nauczył, że mam swoje humorki i wie kiedy mu odpuszczam, trochę to wykorzystuje, ale w gruncie rzeczy Morus jest mega grzeczny i do tego pilny. ;)
Heh, my też jak pracowaliśmy spotykaliśmy mega dużo podbiegaczy i takich ludzi, to było mega irytujące, bo durnym jednym incydentem spaprali nam wielotygodniowe treningi, ale z czasem i ja zaczęłam sobie z tym skutecznie radzić, i nauczyłam sie chodzić na odludzie. Z drugiej strony potem sama pchałam się w takie sytuacje by móc pracować w rozproszeniach. Teraz tak naprawdę podbiegaczy nie zauważam, a ludzie do mojego pieska nie pchają rąk. ;)

Link to comment
Share on other sites

No jest jeden plus- mam świadomość że to ja jestem problemem :D Jak mieszkaliśmy więcej w bloku to było bardzo problematyczne, teraz na swoim już mniej mi przeszkadza (i nie dlatego że nie wychodzi, bo spacerujemy dużo, ale przez to że chodzę w różne miejsca, więc Kaja nie ma "swojego" terenu poza placem). Jak patrzy się z boku to widać, że na terenie w który chodzi często wita się z sukami dominacyjnie (ogon w górze, pysk na karku) i jakby czeka na ich ruch, żeby zacząć warczeć i próbować przewrócić (zębów nie używa nigdy). Chyba że danej suki nie cierpi, to od razu szarpanina w przód i rzucanie się. A w innym terenie psów się boi (!), nawet jak mały york podejdzie to ucieka (nieraz z piskiem). Wtedy niezależnie czy pies czy suka. Z jednej strony się boi, a z drugiej chce poznać. Fakt jest że dużo nam roboty spaprały ataki na nią innych psów, co niby spokojnie się witać chcą a jednak 2 razy była szyta :angryy:

Edited by marta1624
Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta1624']No jest jeden plus- mam świadomość że to ja jestem problemem :D Jak mieszkaliśmy więcej w bloku to było bardzo problematyczne, teraz na swoim już mniej mi przeszkadza (i nie dlatego że nie wychodzi, bo spacerujemy dużo, ale przez to że chodzę w różne miejsca, więc Kaja nie ma "swojego" terenu poza placem). Jak patrzy się z boku to widać, że na terenie w który chodzi często wita się z siłami dominacyjnie (ogon w górze, pysk na karku) i jakby czeka na ich ruch, żeby zacząć warczeć i próbować przewrócić (zębów nie używa nigdy). Chyba że danej suki nie cierpi, to od razu szarpanina w przód i rzucanie się. A w innym terenie psów się boi (!), nawet jak mały york podejdzie to ucieka (nieraz z piskiem). Wtedy niezależnie czy pies czy suka. Z jednej strony się boi, a z drugiej chce poznać. Fakt jest że dużo nam roboty spaprały ataki na nią innych psów, co niby spokojnie się witać chcą a jednak 2 razy była szyta :angryy:[/QUOTE]

Tina ma bardzo podobne zachowania. Koło domu z prawie żadną suką się nie dogada, na ulicy ma większość wrogów zzapłotowych. Inna kwestia jest taka, że 90% tych psów nigdy dalej niż nasza ulica nie wychodzi...
Ogólnie pies na obcym terenie lepiej się zachowuje, nie tylko w kwestii innych psów, ale i nie sprawdza swoich kątów, bardziej się pilnuje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta1624']No jest jeden plus- mam świadomość że to ja jestem problemem :D Jak mieszkaliśmy więcej w bloku to było bardzo problematyczne, teraz na swoim już mniej mi przeszkadza (i nie dlatego że nie wychodzi, bo spacerujemy dużo, ale przez to że chodzę w różne miejsca, więc Kaja nie ma "swojego" terenu poza placem). Jak patrzy się z boku to widać, że na terenie w który chodzi często wita się z sukami dominacyjnie (ogon w górze, pysk na karku) i jakby czeka na ich ruch, żeby zacząć warczeć i próbować przewrócić (zębów nie używa nigdy). Chyba że danej suki nie cierpi, to od razu szarpanina w przód i rzucanie się. A w innym terenie psów się boi (!), nawet jak mały york podejdzie to ucieka (nieraz z piskiem). Wtedy niezależnie czy pies czy suka. Z jednej strony się boi, a z drugiej chce poznać. Fakt jest że dużo nam roboty spaprały ataki na nią innych psów, co niby spokojnie się witać chcą a jednak 2 razy była szyta :angryy:[/QUOTE]
[quote name='Talia']Tina ma bardzo podobne zachowania. Koło domu z prawie żadną suką się nie dogada, na ulicy ma większość wrogów zzapłotowych. Inna kwestia jest taka, że 90% tych psów nigdy dalej niż nasza ulica nie wychodzi...
Ogólnie pies na obcym terenie lepiej się zachowuje, nie tylko w kwestii innych psów, ale i nie sprawdza swoich kątów, bardziej się pilnuje.[/QUOTE]
O, to my mieliśmy podobny problem. Morus jest cholernie terytorialnym psem, więc szybko sobie założył, że skoro non stop chodzimy do lasu to las jest jego. Był okropny problem z tym, że jakiś pies czy obcy człowiek odważył się wejść do JEGO lasu :shake: Rzucał się z zębami, a przynajmniej burczał i był gotowy do działania. Na szczęście w gruncie rzeczy jest psem miękkim i gdy ja zmieniłam postawę do tego, bo też byłam problemem, nie kto inny, właściwie ustaliliśmy hierarchię (i nie np. durnych zasad jak piesek nie wyprzedza przy przechodzeniu przez drzwi czy doglebianie, warczenie, gryzienie ucha:evil_lol: :eviltong:) i problem zniknął. Zresztą kilka razy specjalnie pchałam go w kontakt z pewnymi siebie, ale zrównoważonymi psami, dostał trochę po dupie, mama nie uratowała i para z niego zeszła;). Teraz zanim podejmie pochopnie decyzję pomyśli czy to mu się opłaca, czy to jest zgodne z tym, co sobie ustaliliśmy. I rzecz jasna, podczas szkolenia chodziliśmy po różnych, obcych miejscach, ciągle zmienialiśmy trasę, przestaliśmy przez pewien czas chodzić tam, gdzie sobie przywłaszczył teren i piesek nie miał możliwości mówić "spadaj, to moje", bo nie było jego. Teraz z tym problemów nie ma, choć faktycznie jak zbyt monotonnie chodzimy na spacery, ciągle do tego samego sprawdzonego lasu to widzę objawy "to moje", kiedy widzę minimalne oznaki wzrostu pewności siebie, zmieniamy trasę i reaguję w ogóle ;).
PS: Od razu przypomina mi się artykuł, genialny, długi, który już od dawna wisi w sieci, ale ma mega dużo porad, często do niego zaglądam, by sobie przypomnieć parę ważnych aspektów: [url]http://www.meritumfci.republika.pl/on_chcial.html[/url]

[quote name='Aleksandra95']Cześć Justyna ;)[/QUOTE]
Hej ;)

Młode anana amorki naradzają się. Przewodniczy, rzecz jasna, baba :evil_lol:
[IMG]https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/t1.0-9/q77/s480x480/10363432_837054306314384_9028432122247210238_n.jpg[/IMG]

A tymczasem robiłam porządki w psich rzeczach. Na zdjęciach brak:
- zielonego szarpaka (podobnego do tego białego, ale cieńszy, dłuższy),
- drugiej, 2x większej butelki na wodę,
- różowej piłeczki,
- psiego hamburgera - zabawki,
- akcesoriów do pielęgnacji,
- mnóstwa, mnóstwa zabawek, które walają się gdzieś po kątach na podwórzu, nie chciało mi się po nie chodzić na dwór i szukać, bo niektóre z nich są zakopane, a reszta to tylko zwłoki, szkoda pokazywać.
Podkreślam, że [B]mój piesek jest antyzabawkowy[/B], kilka [U]kompletów szelki+smycz+obroża oddałam ([/U]albo zgubiłam jak czerwoną obróżkę w kaczuchy i zielony, bawełniany warkocz-szarpak) bezdomniakom i zaprzyjaźnionym psom za darmochę, a [B]ja jestem sknera[/B] i na psa nie wydaję hajsu, więc nasza kolekcja musi być od razu szczuplutka. :diabloti:
[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-jPalI2X5VLI/U8ES3GGARzI/AAAAAAAACos/Sk6iLfWixTk/w441-h331-no/P1170099.JPG[/IMG]

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-wEg5XlD1JFg/U8ESuGV5Y8I/AAAAAAAACok/1nE3Qzh1Kz0/w441-h331-no/P1170100.JPG[/IMG]


Spacerowe, podkreślam to nie wszystko :p
[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-Wp6uNMBXjh8/U8ES_O6rfsI/AAAAAAAACo0/reuaR5JGQIM/w441-h331-no/P1170101.JPG[/IMG]

I moja ściana, czas najwyższy wywołać parę najfajniejszych fotek i dodać.
"Na ścianie masz kolekcję swoich barwnych wspomnień"
[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-ggV0_oitQf0/U8ETPCKe59I/AAAAAAAACpE/-z9LQHh1A9o/w441-h331-no/P1170102.JPG[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta1624']Noo trochę tych rzeczy masz :D[/QUOTE]
I tak tylko te rzeczy się w większości kurzą. Używamy tylko biedronowe zabawki, kliker, moro i czerwone norwegi oraz smycz khaki. Od czasu do czasu biorę nerkę, a jak mam fazę biegania lub długiego wędrowania to pas biodrowy i amortyzator :D. Reszta tylko leży i się kurzy, mam ochotę się tego pozbyć :p

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...