Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

[quote name='chounapa']faktycznie :P[/QUOTE]
:)

[quote name='marta1624']To ja się przywitam ;)[/QUOTE]
Witamy się, witamy.

Co się dzieje? Na niemal każdy wątku burze :p

Morus wczoraj poznał trzech nowych kumpli :loveu:
Szczeniaka buldożka, ale chyba on na wakacje przyjechał.
Szczeniaka DONa, mam zamiar umówić się z nim na spacer, bo się polubili (Morus w ogóle najbardziej szaleje za owczarkami niemieckimi, husky i spanielowatymi, długowłosymi czarnymi :D)
A także suczkę shih tzu, ale najpierw ona się go bała, potem Morus patrzył z miną "zabierz to małe ode mnie" (nie umie się z małymi bawić, zawsze taki fajtłapa wobec nich), a potem suczka zainteresowała się mną i chciała do mnie na ręce :loveu: Także nie przypasowali sobie do gustu, ale pani nas pożegnała z "jeszcze się zobaczycie, psiaki", więc coś czuję, że będziemy się widzieć na spacerach :)

Link to comment
Share on other sites

Co do nauki trzymania, to niestety nie pomogę, bo u nas też utknęło w martwym punkcie. Ale w "101 psich sztuczek" znalazłam fajny patent, żeby zacząć uczyć psa od trzymania ulubionej zabawki. Muszę to poćwiczyć, może się uda :D
Super, że poszerzacie grono psich znajomych!

A co z tą sunią w końcu? DT z Wawy się wycofał jednak?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rashelek']Co do nauki trzymania, to niestety nie pomogę, bo u nas też utknęło w martwym punkcie. Ale w "101 psich sztuczek" znalazłam fajny patent, żeby zacząć uczyć psa od trzymania ulubionej zabawki. Muszę to poćwiczyć, może się uda :D
Super, że poszerzacie grono psich znajomych!

A co z tą sunią w końcu? DT z Wawy się wycofał jednak?[/QUOTE]
Z ulubioną zabawką :lol: My próbujemy dalej koziołek, zobacyzmy czy czasem nie utkniemy w martwym miejscu jak Wy, bo na razie tylko przecież kłapie zębami przy koziołku, a nie wziął jego całkiem w pysk. Mam nadzieję, że za chwilę nie okaże się, że fuuuuj - koziołka w zębach trzymać nie będzie :siara:
Cicho liczę na to, że jednak oprócz przypadkowych spotkań, będziemy też się umawiać na spacer, bo o ile szczeniaki są wyprowadzane na spacer, to potem ich nie widać w naszych rejonach, będę dążyła do tego, by jednak byli trwali, zwłaszcza, że Kropka wyprowadziła się, a ja jestem tak zabiegana, że nie mam czasu umówić się z K. na spacer po drugiej stronie miasteczka. Poza tym ostatnio coś nie możemy się dogadać, weszła w wiek buntowniczy i mnie denerwuje jej gadanie :p

Tak, wycofał. Pies na Zakręcie (dzięki Agnieszka :loveu: ) znalazł jednak drugi, też W-wie, na Mokotowie. Teraz się modlić by gość z bla bla car zgodził się zawieźć samego psa (bo ludzi ze zwierzętami przewozi), bo typowo adopcyjny transport uciekł nam dzisiaj sprzed nosa... :(

Link to comment
Share on other sites

Cholera ja znów nie mogę ogarnąć nadrabiania...


Jaka cudna ta sucz... Mój typ kolorystyczny.
Trzymam kciuki.


U mnie też problem z aportem i trzymaniem, bo Wald wszystko albo memla, albo wypluwa. Sama nie umiem tego nauczyć, choć próbuję przeróżnymi metodami, czasem odnoszę wrażenie że on nie ma odwagi zabrać ode mnie...
Za to na szkoleniu myśliwskim kiedyś gość z rozpędu wsadził mu do pyska żywą przepiórkę ( Wald szedł obok niego i wgapiał się z miną " wiem że coś tam dla mnie masz" aż dostał do pyska). Mieszane odczucia miałam , prócz do tego pewnośc że to ostatnia jej chwila, a on ją przeniósł na miejsce gdzie ćwiczyliśmy i ... zostawił. Czegoś podobnego nie widziałam nigdy i nie podejrzewałabym o to własnego psa.
Nawet na kształt tego próbowałam ćwiczyć z piórkami czy futerkami, ale nic z tego. Wypluwa i patrzy na mnie z błagalno-przepraszającą miną...

Link to comment
Share on other sites

Nie odpiszę Wam teraz, już jutro, bo ryczę ze szczęścia i nie widzę, co piszę. Skopiuję z atku młodej:

[COLOR=#000000][SIZE=2]Ludzie, kocham Was!
Wszystko brzmi jak sen, nie uwierzę dopóki mała nie pojedzie i nie będą pierwsze relacje z DT.

Mamy transport z Zamościa. Pani na moje pytanie ile chce za paliwo zapytała się czy żartuję, nie chciała ani grosza. Nawet za to, że przyjedzie sama po sunię, narzuci ponad 30km drogi! Jest gotowa zawieźć suczkę od drzwi do drzwi! Teraz tylko wszystko zgrać w czasie, bo kontakt na trzy osoby: obecny DT, transport i osoba, która odbiera psa, czyli przyszły DT! Czekam na kontakt do p. Darka, przyszłego tymczasu.

Internet jest wspaniały! Źle, to ludzie są wspaniali! :smile:

Kochani, ale potrzebne jest wsparcie finansowe suczki. Czipowanie, opieka wet... suczka potrzebuje dokładnych badań, wysokoenergetycznej karmy oraz suplementacji - wszystko kosztuje. Do tej pory jadła tylko co parę dni chleb... należy jej się happy end. :smile: Pies na Zakręcie będzie relacjonował. Czekam na dalszą część tej telenoweli Kruszynki, na bieżącą będę Was informować. [/SIZE][/COLOR]


----------

ale zanim to... dzwonią do mnie od 1,5h ludzie z Krakowa, Lublina, Tarnobrzegu, że jak załatwię do nich transport to mało mi zawiozą. No ale wybrałam babkę z Zamościa, bo najbliżej. I ona wyskocyzła z tekstem, że sama po psa przyjedzie. Za darmo. Mi szczenia opadła, jeszcze istnieją wspaniali ludzie :loveu:

Pies na Zakręcie zapewni suce wszystko, ale rzecz jasna rozbija się o kasę... im bardziej pomożemy, tym będzie małej łatwiej.

Ja tak się cieszę, że tak napisałam na fejsie do obecnego DT, sama mam bekę z tego :evil_lol: aż to skopiuję, pośmiejcie się. :eviltong:

[QUOTE]ryczę ze szczęściazadzwoni do Ciebie transport





miał być z zamościa, sama zaoferowała się, że przyjedzie doTomaszowa. I nie chce ani grosza! Narzuca sporo drogi, bo chce przywieźć psa na sam Mokotów w Warszawie, gdzie ma mieszkać .






Będzie dobrze, trafia suczka w dobre ręce. Mam mieć relacje, będę Ci je zdawała.







Odbierz proszę od tej kobiety telefon, ona jest naprawdę czarodziejką i ratuje nas, bo nagle nam transporty zrezygnowały. i byłam w czarnej dupie. A ona się z choiniki urwała, dzwoni, pyta, płacze i obiecuje że zrobi wszystko za darmo .




dogadaj się z nią, proszę.

Jak was nie będzie przed 16, koło 16 w niedziele to ja mogę przejąć suczkę na ten czas. Ale na Boga nie karmcie ją przed podróżą, by nie zwymiotowąła
(po chwili)






tzn suke nie panią :evil_lol: Panią najlepiej poczęstować kawałkiem ciastka, herbatką, kawką ;)
Ja mogę ciastko zrobić na jej cześć :) /ja nie lubię siedzieć w kuchni/






ale odbierz telefon pliiiiis. Suka będzie miała jak w raju.







albo najlepiej do niej oddzwoń. Albo niech twoi rodzice... i się z nią umówią . Tylko nie spłoszcie jej bo drugiej takiej oferty nie będzie.





[/QUOTE]

:evil_lol::evil_lol::evil_lol: Ciesze się jakbym co najmniej wygrała w totka. A dzisiaj miałam takiego nerwa, że nic się nie uda, że mam dość, że szlag mnie trafi. A teraz ludzie tak małej chcą pomóc :loveu:

Chyba nie pójdę dzisiaj spać, bo jeszcze okaże się, że to był tylko sen... I nie uwierzę dopóki mała nie trafi do Darka, o :loveu: A Gośkę (transport) wyprzytulam. I dogomaniaczki, które do mnie dzwonią i mnie psychicznie wspierają, angażują całą Polskę też. :loveu: Nie wierzyłam, że tu, na dogo są normalni ludzie. A jednak :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Bożee, ile do nadrobienia. Ty$ka, jestes cudotwórczynia :multi: trzymam kciuki żeby wszystko poszło zgodnie z planem oraz przy następnej akcji, bo znając Ciebie długo nie będziemy musiały czekać, żebyś pomogła kolejnej bidzie :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Nie jestem cudotwórczynią. To ludzie są cudowni. Co prawda ostatnie parę dni mam wycięte z życiorysu, bo całe dni siedziałam na telefonie i żebrałam o pomoc psiarzy, fundacji, ogarniałam transport, błagam obecny DT by psa zachował, a także jestem w trakcie organizacji biwaku mojej drużyny (który chyba się nie odbędzie, sratatatata, do pomocy nikogo nie było, zostałam z tym sama, a teraz nagle wszyscy się obudzili i wytykają moje nieuwagi, przeoczenia - przecież robie to pierwszy raz...), aleee.... to nie ja jestem cudowna. Ja jedynie wszczęłam alarm ;).

Aaaaa, mała, "ku uciesze" rodziców trafia do mnie na niedzielę. DT robi łaskę w ogóle, że sukę trzyma... no i nagle podobno gdzieś wyjeżdżają, nie mają jak przyjąć i ugościć Gośkę (transport). Wzięłam to na swoje barki, oczywiście bez wiedzy rodziców, dzisiaj ich powoli wtajemniczam, ale nie są zachwyceni ;). Powinni być ze mnie dumni, ot co :p

Oprócz tego wszystko jest na wątku suczki, wypunktuję jedynie:
- transport od drzwi do drzwi, tzn. wg wstępnej umowy z Gosią spotykamy się pod dworcem PKS, bo z założenia tak jest najbliżej z Zamościa, a i DT niedaleko mieszka... nie chciałam już tego zmieniać, więc z sucz będę szła na drugi koniec miasta, ale mimo to postaram się choć jakoś podziękować Gosi za serce, ogarniam dla niej pamiątkowy dyplom z suczką. Do przyszłego DT, do Darka Gosia suczkę sama zawozi. To się nazywa wielkie serce!
- adopcją kieruje Pies na Zakręcie. Co prawda sucz ma zapewnioną i karmę, i opiekę wet, ale wiadomo... to wolontariat, dziewczyny nie wygrały w Totka, więc wsparcie finansowe mile widziane,
- obiecałam pomóc przy ogłoszeniach i nie tylko suczki - jakoś Agnieszce z PnZ, która razem ze mną dzielnie szukała DT i mnie wspierała na każdym kroku jakoś musze się odwdzięczyć... ogłaszanie psów choć trochę spełni tę funkcję ;)
-[SIZE=2] [COLOR=#000000]Małej przydałyby się na czas podróży akcesoria jak obroża, adresówka (z kontaktem na mniei pana Darka) i smycz - tak na wszelki wypadek, jakby nie daj Bóg uciekła z auta... A także podkłady do samochodu, ale nie mam tyle oszczędności, wydałam wszystko na poprzednie bezdomniaki i doładowania konta, ostatnio tyyyyle dzwoniłam. No, ale może wyżebram jakieś drobne od braciszków, pewnie to będzie jedynie pożyczka, ale dobre i to ;).

Jednak jak nie urok to sraczka... wczoraj odetchnęłam z suką. Dzisiaj[/COLOR][COLOR=#000000] mam problem z biwakiem drużyny.... Generalnie jak chcę działać zgodnie z prawem to się biwak nie odbędzie, jak chcę je obejść to muszę dotrzeć do odpowiedniego źródła i zastanowić się czy naprawdę to jest warte swojej ceny? Ryzyko jest duże. Staram się więc, by i wilk był syty, i owca cała, czyli działać zgodnie z prawem, ale je przechytrzyć, ciekawe czy się uda... na razie pomysłów brak... ale może Tysia coś zaradzi. Oby, bo liczy na nią aż 20 małych dziewczynek.
A tak swoją drogą...
Czy ja naprawdę nie mogę być normalną nastolatką, zupełnie beztroską, której jedynym zmartwieniem jest to, w co się ubrać, tylko muszę[COLOR=#ff0000][SIZE=3] [/SIZE][/COLOR][/COLOR][SIZE=3][SIZE=2][COLOR=#000000][/COLOR][COLOR=#000000]się zawsze w coś pakować i parać się z pewnego rodzaju problemami?[/COLOR][/SIZE][/SIZE][/SIZE][COLOR=#ff0000][SIZE=3] ;)

[/SIZE][/COLOR][COLOR=#000000][SIZE=3][SIZE=2]Miłego popołudnia życzę wszystkim :loveu:[/SIZE][/SIZE][/COLOR][COLOR=#ff0000][SIZE=3]
[/SIZE][/COLOR][SIZE=3][SIZE=2][COLOR=#000000][/COLOR][/SIZE][/SIZE][SIZE=3][COLOR=#000000][/COLOR][/SIZE][SIZE=3][SIZE=2][COLOR=#000000][/COLOR][/SIZE][/SIZE][SIZE=3][SIZE=2][COLOR=#000000][/COLOR][/SIZE][/SIZE][SIZE=3][SIZE=2][COLOR=#000000][/COLOR][/SIZE][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Cholera ja znów nie mogę ogarnąć nadrabiania...


Jaka cudna ta sucz... Mój typ kolorystyczny.
Trzymam kciuki.


U mnie też problem z aportem i trzymaniem, bo Wald wszystko albo memla, albo wypluwa. Sama nie umiem tego nauczyć, choć próbuję przeróżnymi metodami, czasem odnoszę wrażenie że on nie ma odwagi zabrać ode mnie...
Za to na szkoleniu myśliwskim kiedyś gość z rozpędu wsadził mu do pyska żywą przepiórkę ( Wald szedł obok niego i wgapiał się z miną " wiem że coś tam dla mnie masz" aż dostał do pyska). Mieszane odczucia miałam , prócz do tego pewnośc że to ostatnia jej chwila, a on ją przeniósł na miejsce gdzie ćwiczyliśmy i ... zostawił. Czegoś podobnego nie widziałam nigdy i nie podejrzewałabym o to własnego psa.
Nawet na kształt tego próbowałam ćwiczyć z piórkami czy futerkami, ale nic z tego. Wypluwa i patrzy na mnie z błagalno-przepraszającą miną...[/QUOTE]
Trzeba jeszcze rzadziej do nas zaglądać :eviltong:

Ano i mój typ psa, totalnie. Jednak cieszę się, że będzie daleko ode mnie to jej nie zostawię u siebie :razz:

Może to chamskie, ale cieszę się, że nie tylko ja mam z tym problem. Pies w ogóle nie ogarnia aportu, nie wiem jak do niego podejść. Dzisiaj będzie druga sesja, ale boję się, że wiele nie osiągnę :roll: Powiedzmy, że ostatnio byliśmy na etapie jeszcze w miarę, teraz zaczyna się coś, co pies nie znosi - trzymanie czegoś w pysku. I kurka, choć on często mnie wita w domu z kością czy żarciem w pysku to nie umiem tego przełożyć na koziołka. Jestem głupia, jeśli chodzi o naukę psa takich rzeczy.
My na nowo pogodziliśmy się z kształtowaniem koziołka, może coś z tego wyjdzie, bo czasem jest tak, że czegoś nie umiem go nauczyć, pies ma blokadę, daję sobie spokój, a po jakimś roku jak spróbuję na nową tą metodą to nagle piesek łapie. Nie ogarniam go :eviltong:

[quote name='Yuki_']Ty$ka, on od razu nie aportował aportera? Moja na pierwszym spacerze po zakupie wzięła do pyska i niosła :lol:[/QUOTE]
To się ciesz. Nie wszystkie psy są takie. Co prawda i tu moja wina, bo to spaprałam za szczeniaka, ale tak czy inaczej kundel ma blokadę i w pysk nie weźmie.
[quote name='heksa82']:sweetCyb:brawo Ty$ka, żeby mała teraz szybko znalazła DS:bigcool:

a to obozu ta jakoś ogarniesz, bo jak nie Ty to kto? :cool3:[/QUOTE]
Miałam już kilka zapytań o nią, resztę odesłałam z kwitkiem, jedna brzmi całkiem całkiem, ale mam mieszane uczucia do niej i przekazałam tę sprawę Psu na Zakręcie... mają same podjąć decyzję. Generalnie czekam aż ktoś konkretnie powie, że zajmie się sprawą Kruszynki, bo podmieniłabym dane kontaktowe w ogłoszeniach, szkoda by ludzie do mnie niepotrzebnie dzwonili, bo przez to, że muszą się z trylion osobami kontaktować mogą się zniechęcić.

Hmmmm.... ktoś się zawsze znajdzie do brudnej roboty :diabloti:


Jeszcze odniosę się do posty [B]Panna Cotta[/B], powiem Wam, że mam jednak cichą nadzieję, że sobie odsapnę teraz. Miałam nie zajmować już się adopcjami, tylko udostępnić sucz, ale skoro mnie poproszono o pomoc, przedstawiono sytuację i historię psiny... nie umiałam odmówić :oops: Bo cholibcia, skoro jakieś tam już znajomości mam, tzn. wiem, gdzie krzyknąć, coś napisać i w dodatku w sposób łzawy, trochę zaszturmować fora to co mnie to kosztuje? A że naiwna podałam swój numer telefonu, myśląc że inaczej DT się wkurzy jak zaczną jej dzwonić z choćby Warszawy to jestem głupia i tyle. :eviltong: Ludzie zaczęli się zwracać do mnie w sprawie suczki, a że sobie sama wymyśliłam ten durny numer to dla innych było naturalne, że wszystko pozałatwiam, by mała dojechała do DT, który najlepiej jak sama znajdę. Sama na siebie zwaliłam obowiązek pomocy, a że ja nie lubię papraniny, jak coś już robię to się mocno w to angażuję to nic na to nie poradzę :shake: I choć pomogłam suczce, tak pomogłam, bo uważam, że w gruncie rzeczy trochę się napociłam przy tym, bo jako 17latka nie mam takich możliwości jak starsze osoby, zwłaszcza że rodzina wcale się nie wtrąca w pomoc, ba ja działam głównie w tajemnicy przed nimi (po co ich mieszać do takich rzeczy?), to jestem zadowolona z tego, co zrobiłam. Choć nadal uważam, że moja pomoc była minimalna w tej sprawie, wiele osób ku mojemu zdziwieniu pomogło mi w ogłaszaniu i szukaniu DT. Wiem, że bez tych wszystkich ludzi suczki bym nie uratowała. Nawet Ci, którzy tylko gadali na forum byli oparciem, motywatorem, bo jak już mi się nie chciało, kiedy mówiłam, że to bez sensu, bo tak w krótkim czasie nic nie wymyślę (w końcu non stop coś wypadało: to problemy z DT, to z trasnportem), to jak ich czytałam to moja duma nie pozwalała mi na porażkę, nie miałam ochoty potem parać się z opiniami, że jestem beznadziejna i nie umiałam pomóc psu, więc... brnęłam dalej, i dalej dzwoniłam, dalej męczyłam ludzi, choć szczerze mnie to męczyło. Przypominam, że ja nienawidzę gadać z ludźmi, zwłaszcza przez telefon, a tu musiałam non stop dzwonić. Więc ten teges... pokonałam swoje opory, co dla mnie jest największym sukcesem w tym wszystkim :oops: A nie, że pies właśnie jedzie do Warszawy i to całkowicie za friko - to akurat nie uważam za swój sukces, ale za zaangażowanie mnóstwa ludzi. No i szczęścia.

W ogóle chyba, jakkolwiek nieskromnie to brzmi, aurę dobrą przynoszę dla bezdomniaków, które z kolei przyciągam gorzej niż magnes metal, bo w ciągu miesiąca udało mi się tak naprawdę samodzielnie pomóc czterem. Na zasadzie, że ja załatwiałam wszystko i transport, i DT, i sama żebrałam o pomoc, i zdjęcia, a nie że ograniczyłam się do podania namiarów tylko do fundacji i ew. ogłosiłam. Udało mi się tę pomoc wyżebrać, ludzie zareagowali na mój apel, więc same adopcje nie są tylko moje, ale dążenie do tego, by się udało, było moje, o może tak to nazwijmy - wzięłam pełną odpowiedzialność za powodzenie tych akcji ;). Wiem, że to nieskromnie brzmi, ale naprawdę przy ostatnich 4 adopcjach nieźle się nalatałam i wypociłam, gorzej niż przy całym 4latach swojej adopcyjnej działalności ;). Dwa psy z moich podopiecznych trafiło do DS, a dwa na DT i oba do Warszawy. Rzadko jestem z siebie dumna, ale w tej chwili jestem zadowolona z tej pracy. Jest cholernie trudna, frustrująca, męcząca i niewdzięczna, ale... jakże satysfakcjonująca :loveu: Tak czy inaczej mam nadzieję, że w końcu dostanę obiecany odpoczynek, o którym pragnę od miesiąca. Jednak nie wiem czy to jest dane, ludzie już z mojego miasteczka nauczyli się, że pomagam bezdomniakom i non stop mnie informują, że to tu jest pies, nad którym się znęcają (interwencji nie przeprowadzę, więc jedynie informuję dalej i sprawdzam jak się sprawa ma), a tu jakiś pies lata po ulicy (zazwyczaj mają domy, dzięki Bogu!), a coś coś tam... nie umiem odmawiać i jak głupia jestem na zawołanie każdego... Na razie niewiele osób zwróciło się z prośbą przeciwną, w sensie że szukają dla siebie psa. A szkoda, bo mają w czym wybierać i mogłabym im w tym pomóc.

Tak. Jednak na razie mam zamiar korzystać z tego, że kolejny piesek będzie niedługo szczęśliwy. Dd psów na razie odpoczywam. Do odwołania. Jak najdłużej. Chyba, że jutro dostanę telefon "Proszę o pomoc dla psa..."

Mimo wszystko uważam, że jestem mała, naprawdę. Pewnie ten post brzmi pysznie, ale naprawdę nie zadzieram nosa. Do tego, bym faktycznie więcej robiła dla psów, tyle chociaż co inni to jeszcze długa droga. Ja dopiero raczkuję ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Yuki_']Siemka :lol:[/QUOTE]

Cześć :D

Idę na spacer póki nie pada i wyszło słonko. Nie wiem kiedy u Was nadrobię :p

Łapcie Fugę:
[IMG]https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/t1.0-9/p526x296/10407421_799630060055293_6185006148185478296_n.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

o mój boże.. dawno sie tyle nie naczytałam, daj znać jak drugi etap aportu, może pomogę coś bo zoom też nie ogarniała
dobre serce masz dziewczyno, ale czasem pozadzieraj nochala - żeby Cie nie wykorzystwali za bardzo jeśli czujesz że nie mozesz.. moj kolega z sosnowieckiego wolontariatu czul taka potrzeba latania z kazdym ze wkoncu na zdrowiu i fizycznym i psychicznym padlo - czasem trzeba przystopowac albo zrezygnowac z jakiejs czesci wolo.
wiem tez po sobie - od 6 do 14 dyzur u weta w schronie od 14-16 wyprowadzanie izolatek w domu na 18 szybki obiad... to czasy kiedy Atos umarl i nie mialam co ze soba zrobic.. teraz by to nie przeszło.

ale tak jak mowisz.. ja czulam sie spelniona kiedy po 6 miesiecach po trudnych adopcjach ( np. austtliczyka clifforda ktory moja chalupe, chalupe kumpla i chalupe wlascicieli nowych rozniosl tak ze musieli robic remont mieszkania - a pies wydostal sie z kennelu) przyjezdzam do wlascicieli a oni placza ze dziekuja ze dalam im szanse go miec .... i widze jaki pies jest szczesliwy a przezyl 2 lata w schronie...
niema nic lepszego od spelnienia tego czego kochasz... mi brakuje wolo ale teraz są inne priorytety a 600 km dalej moge tylko udostepniac.. rozmiawac i pomagac behawioralnie przez telefon ew. face i tyle..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='junoo']Ty$ka jesteś wielka :D Masz gen organizatorki i przywódczyni, temu się w te sprawy tak pięknie pakujesz, ale jeszcze piękniej z nich wychodzisz i to z jakim efektem!
Śliczna Fuga :D[/QUOTE]
Nie, mam jedynie 1,66m ;)
E tam, głupi ma zawsze szczęście i tyle :lol: Prawda jest taka, że w życiu często pokonuje mnie chaos, ale nie powiem - lubię bawić się w łącznika, który spina wszystko w całość, przez co spada na niego odpowiedzialność ;) No i kocham wyzwania, ciągnie mi do nich ;)
Wypiękniała w DS.
[quote name='Yuki_']Mam taką samą smycz :diabloti:[/QUOTE]
Chciały różową, więc mają :p Dobrze, że jeszcze cała.

[quote name='Anecioreczek']o mój boże.. dawno sie tyle nie naczytałam, daj znać jak drugi etap aportu, może pomogę coś bo zoom też nie ogarniała
dobre serce masz dziewczyno, ale czasem pozadzieraj nochala - żeby Cie nie wykorzystwali za bardzo jeśli czujesz że nie mozesz.. moj kolega z sosnowieckiego wolontariatu czul taka potrzeba latania z kazdym ze wkoncu na zdrowiu i fizycznym i psychicznym padlo - czasem trzeba przystopowac albo zrezygnowac z jakiejs czesci wolo.
wiem tez po sobie - od 6 do 14 dyzur u weta w schronie od 14-16 wyprowadzanie izolatek w domu na 18 szybki obiad... to czasy kiedy Atos umarl i nie mialam co ze soba zrobic.. teraz by to nie przeszło.

ale tak jak mowisz.. ja czulam sie spelniona kiedy po 6 miesiecach po trudnych adopcjach ( np. austtliczyka clifforda ktory moja chalupe, chalupe kumpla i chalupe wlascicieli nowych rozniosl tak ze musieli robic remont mieszkania - a pies wydostal sie z kennelu) przyjezdzam do wlascicieli a oni placza ze dziekuja ze dalam im szanse go miec .... i widze jaki pies jest szczesliwy a przezyl 2 lata w schronie...
niema nic lepszego od spelnienia tego czego kochasz... mi brakuje wolo ale teraz są inne priorytety a 600 km dalej moge tylko udostepniac.. rozmiawac i pomagac behawioralnie przez telefon ew. face i tyle..[/QUOTE]
Zaraz zrobię mu sesję, więc zdam relację na pewno. Każda rada jest na wagę złota, więc super, że wykazujesz zainteresowanie.

Wiesz... tylko łatwo mówić, trudniej wykonać. Ja jestem taki typ człowieka, że nie dość, że nie umiem odmawiać, bo lubię pomagać, to jeszcze szybko się nakręcam, angażuję, przejmuję, kocham wyzwania i uwielbiam mieć ręce pełne roboty. I choć teraz robię dużo, to po jakimś czasie stwierdzam, że to rutyna i robię jeszcze więcej. Rok temu byłam pewna, że już nic więcej w życiu nie upchnę, ale szybko wpadłam w rutynę, więc by z nią walczyć znalazłam czas na więcej... a potem znów więcej... więcej... i teraz więcej... i wiem, że choć teraz już w ogóle się nie wyrabiam to jestem gotowa na jeszcze więcej i rozglądam się za kolejnym wolontariatem i za pracą :lol: Wiem, że niedługo padnę na ryja, bo czasem w ogóle człowiek nie śpi, bo i po co albo nie jem wcale, ale mi wystarczą trzy dni nicnierobienia i dostaję szału :lol: Po 2tyg. urlopu od wszystkiego, kiedy mam czas tylko dla siebie ładuje mi akumulatory i naładowana pozytywnie energią znów ruszam do działania, chwytając się za jeszcze więcej rzeczy ;). Jednak fakt, jeśli czuję, że psychika mi wysiada i odbija mi się to wszystko na relacjach w domu, to staram się hamować, ciężko jest :oops:, ale jednak staram się trochę sobie odpuścić.

Tak. Satysfkacja jest ogromna, że mogłaś pomóc bezinteresownie. I choć mocno czułam w trakcie całej akcji z Kruszynką, że nie wyrabiam i że już wysiadam to teraz, gdy wszystko wróciło do stanu "ogarniam" i suka niedługo rozpocznie nowy etap w życiu jestem tak szczęśliwa jakbym co najmniej to ja właśnie zaczęła na nowo swoje życie :loveu: I pomaganie uzależnia, strasznie. Mam nadzieję, że jednak mój rozsądek, intuicja i wyczucie, dotąd niezawodne, będą sprawnie działać i nie pozwolą mi się zajechać. ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...