Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

[quote name='Ada_Mirra']jeszcze raz dziękuję bardzo :loveu:[/QUOTE]
Jeszcze raz mówię, że nie masz za co :)

[quote name='zmierzchnica'][URL]http://img203.imageshack.us/img203/6726/p1100674.jpg[/URL]

Ale on puchaty! :D Lusia tak na lato wygląda, nie wiem dlaczego najbardziej traci sierść na zimę :roll: Może przez sezon grzewczy.


[URL]http://images43.fotosik.pl/1744/49556cee258c5717med.jpg[/URL]

Tutaj wygląda jak samoyed w wersji tricolor :diabloti:[/QUOTE]
Ano puchacz straszny :) Wszystko możliwe, u nas pies podwórzowy to i ma "zegar" dobrze ustawiony - jak się nie zafutrzy na zimę, to będzie mu zimno, a w lecie jak tego nie zrzuci to będzie mu za gorąco ;)

Samojed, takiego porównania jeszcze nie słyszałam :cool3:

---------
Teraz dla tych, co lubią czytać. Nawet takie głupoty jak moje ;P
Postaram się skrótowo. Dzisiaj napiszę trochę innym stylem niż zawsze - jakoś tak mnie naszło ;)

Siedzę sobie przed komputerem i sączę ciepłą herbatę. Nagle z mojego wspaniałego wypoczynku wyrywa mnie dźwięk SMSa "Cześć. Przypominam o naszym spacerze. Jak nie pójdziemy to zabiję własnoręcznie Kropkę, mam jej dość. K." - patrzę przez okno i wzdycham. Jakim trzeba być wariatem, by w okropną śnieżycę pchać się na dwór i to na jakieś 2h? Morus właśnie zaczyna swój koncert. Już wiem, że choć nie chcę iść, to muszę się zebrać: Kropce grozi niebezpieczeństwo śmierci (mała strata :cool3:), Morus nie da za wygraną i będzie wył, a jak będzie wył to też go ukatrupię (jeszcze mniejsza strata), więc jestem ZMUSZONA iść. Wzdycham. Patrzę na zegarek. Mam jeszcze chwilę, umówiłyśmy się na 13stą. Wybieram sobie ciepłe rzeczy, opatulam się jak mogę, biorę smycz i szelki, i idę na dwór, modląc się, bym ten spacer przeżyła bez wywrotek. Niestety, moja modlitwa musiała być mało przekonywująca, bo pierwszą wywrotkę zaliczam tuż na schodach. Kolejne później :D. Zapinam kundla, który widząc że w końcu idziemy na spacer, udowadnia że nie ma mózgu i idziemy pod dom K. A właściwie to Morus biegnie, a ja łapię równowagę. ;P Piesek kipi energią, w takich chwilach zastanawiam się czy na pewno to nie jest mix husky, bo uwielbia ciągnąć i biegać. Dziewczyny się spóźniają, więc chcąc się rozgrzać, przebiegam ulicę z M. w tą i z powrotem. Morus ma zaciesz, chce jeszcze i jeszcze, protestuje że już musi się zatrzymać i cierpliwie czekać. Kurde no, on naprawdę będzie mnie do szkoły woził sankami :cool3:. Moje rozmyślania nad dalszym katowaniem pieska przerywają dziewczyny - szybko buziaczek dla Kropki od Morusa i pędzimy do... no właśnie? gdzie nas licho poniesie? Niepewnie wypowiadam "las", bowiem rzadko tam bywamy zimą. K. protestuje, owszem - ma słuszność, ale mój argument, że złego diabli nie biorą i nic nam na łeb nie spadnie trafia do niej i właśnie kierujemy się na nasz las. Kierujemy?! Kundle ciągną jak parowozy, Morus zachęca Kropkę do tego, by z pańci zrobiła sobie worek kartofli, uczy ją też zabawy "Kto pierwszy wywali swoją pańcię", a grę podłapuje też Kropka. W ten oto sposób dochodzimy już do lasu. Psy się bawią na dobre, ja się martwię o swoje życie, a K. jako niedoświadczona właścicielka nastolatki, żali się, że ma dość jamnicy. I nie chodzi tym razem o jedzenie, ale o to, że nasikała w domu, Babcia się wkurzyła i pieska wraz z młodą opiekunką wywaliła na dwór. Była 1 nad ranem... zaspana, w piżdżamie K. czekała aż Kropka łaskawie wysika się na dworze, ale ta zamiast tego to zagryzła kurę (zawsze żyły w komitywie), uciekła za kotkiem na ulicę i jak to nastolatka poszła zażyć sobie życia nocnego. A biedna K. (dalej w piżdżamie) chodziła za nią i prosiła, niestety nawet smakołyki (sic!) na nią nie działały. Dopiero po 3h, zmęczona Kropka stwierdziła, że wybalowała się wystarczająco i przypomniała sobie o żarciu. Poszła do K. I razem poszły do domu... Opowiadanie przerwało nam wycie. Cholera, no! Przez tą śnieżycę nie wiemy co tak wyje. Nagle, w śniegu dostrzegamy rude COŚ. Psy to czują, Morus włącza swoje "tamjestpiespiespies!", Kropka dołącza do niego swoje "WRRRR" i tak w duecie odganiają intruza. Intruza? Czy to czasem my nimi nie jesteśmy, wkraczając na część ulicy, na którym jest ów pies? Mniejsza o to, nie dbam o to. Jaki pan, taki kram, bowiem ja widząc że piesek to północniak też wyłączam mózg i idąc za swym rozumowaniem "jak ma nas zjeść, to niech najpierw pożre Morusa", delikatnie, uważając na psie sygnały ruszam z kundlem zbadać co to za pies :splat:. Pomimo jego futra, widać mu wszystkie kości, boki opadnięte, mina zbitego, zagubionego psa, słowem siedem nieszczęść. Do nas dochodzi K. z Kropką, która pieska wita swoim "nie podskakuj dziecko" (przemilczę to, że jest 3x mniejsza od haszczaka :evil_lol:), ale po chwili SH i Kropka są przyjaciółmi. To jedyny moment, w którym ten pies zamerdał ogonem! Piękny widok. Jednak jak zawsze w takich chwilach, coś musiało, ale to MUSIAŁO przerwać tę ważną, pełną napięcia chwilę. To były słowa K. "Ty$iu, spójrz tam", a zaraz po tym moje "Ku... DLACZEGO?!" - w naszą stronę napatacza się kolejny bezdomniak, tym razem wielkości Morusa. Właściwie to nie był pies. To był jeden, wielki, czarny kołtun z kulejącą łapą. Na szczęście był łagodny, znał psią mowę, więc do lasu wybraliśmy się z czterema psami, a ja już w głowie układałam to, co powiem rodzicom, gdy do domu wrócę z trzema psami. :roll: Na (nie)szczęście haszczak się boi ludzi, warczy na mnie, że idę koło niego, widać że chce iść z nami, ale się ludzi boi, więc zostaje przy lesie i żałośnie wyje. No, nic - z jednej strony szkoda mi go, bo jeszcze jakiś ranny jest, ale i tak będę mieć niezłą jatkę w domu za tego Kołtuna (bo tak go w istocie nazwałam :lol:). Kropka idzie koło psów spokojnie, to zstrasznie niepodobne do niej, bo zawsze chce każdego pozabijać (czyżby po nocnym balowaniu miała kaca?), jedyne co robi to ma irokeza wzdłuż całego ciała. Morus w ogóle nie był sobą, chciał pokazać Kołtunowi pokazać wszystko, co robi NIEgrzeczny piesek. Jesteśmy już w lesie, odpinam kundla i idziemy sobie. Trzy psy maszerują obok siebie, tfu! dwa. Kropka ma minę "mamamniekocha" i idzie koło nogi K. - cóż, pogoda Kropce kompletnie nie odpowiada. W pewnym momencie załapuję, że brakuje jednego psa. Zaraz, zaraz... jeden, drugi... a gdzie trzeci? Kurdeee, to MORUSA nie ma! :angryy: Gwiżdżę. Zero reakcji. Wołam. Zero reakcji. Gwiżdżę raz jeszcze. Znowu nic. Ja, całkiem zawsze wyluzowana, teraz przeżywam tragedię. Chwytam się brzytwy i wołam "Kur.... masz przyjść!" - jak na to nie przyjdzie to znaczy, że nie żyje. A jak przyjdzie to też nie żyje :angryy:. Po 5min wraca, cieszy się. O nie, to za dużo! Włącza się u mnie słowotok samych brzydkich słów, po ocenzurowaniu zostanie tylko "Przegiąłeś pałę, przegiąłeś!" i jeszcze "Koniec. Nie żyjesz." - przypinam pieska na smycz. Wiem jednak, że jak będę go trzymać, to go zabiję. Więc puszczam ze smyczą. Ta jak zawsze mu przeszkadza, więc powoli idzie koło mnie. Luzem, ale jednak uwiązany. Znów liczę psy. Kropka - jest. Morus - jeszcze żyje. Kołtun... Gdzie jest Kołtun?!
- Poszedł... - podpowiada K.
- Ale jak to poszedł?! Czy ja mu pozwoliłam?!
- Twój słowotok wziął do siebie i się ulotnił.
- Czyli go zawstydziłam.
- Na to wygląda....
- Eh...
- No...
:evil_lol:
W lesie jeszcze trochę jesteśmy, ale przerażają nas połamane drzewa, a jeszcze w dodatku opowiadamy sobie o jakiś mordercach i pedofilach. Jednogłośnie stwierdzamy, że czas iść w "nasze" miejsce.

Trafiamy na polankę. Spuszczamy psy. Morus od razu traci resztki mózgu i tarza się w sikach. To nic, że dawno wygląda jak... nie, nie jak jeden wielki sik, ale jak kupa lodu :eviltong: Kropka dalej pokazuje, że jest jej źle i niedobrze, że chce do domu i mama ją nie kocha. Więc K. się znęca jeszcze bardziej nad nią. Daje jej kilka komend i każe jej wykonać. OK. Zdejmuję rękawiczkę. K. robi to samo. Na trzy, cztery rzucamy kundlom. Ryczę na Morusa, że to "Cholera, nie ta rękawiczka", więc się cofa po swoją... tzn. po moją, tzn. już jego :P Bawimy się z psami przez chwilę, zabawa się kończy, gdy Morus wywleka swoją (tzn. moją :P) na siki, kładzie tam i z rozbiegu skacze na nią, wycierając ją w ten żółty śnieg :roll: Mówiłam już, że mam świrniętego psa?
Potem znów bawimy się w szukanie zaginionych mamć. Pogoda extra - od razu znikają nasze ślady, więc pieski się nie pomylą. Kropce idzie super, używa mózgownicy i nosa, trafia po dłuższych chwilach, ale trafia do K. A Morus? On używa wzroku. Pierwszy raz mnie nie znalazł, bo debil szukał mnie w tych miejscach, gdzie schowałam mu się ostatnio, dopiero potem załapał, że trzeba trochę popracować rozumkiem i szukać, a nie strzelać. No i pozostałe kryjówki ze mną odnajduje błyskawicznie i bez problemu :loveu: Za to ludzie... Jednak się chowa, druga trzyma psy. I zawsze jak któraś z nas wołała "szukaj mamy!" ktoś musiał akurat przechodzić. Albo wtedy, gdy krzyczałam entuzjastycznie "Tak! Znalazłeś mamę!" lub mniej radośnie "Kur... pomyliłaś kierunki, mama gdzie indziej jest" - mina przechodniów: bezcenna :lol:

Na koniec spaceru znów pieski udowadniają to, że nadaję się na pozoranta IPO. Mam rękawiczki na rękach, a te jak się równocześnie nie rzucą na moje ręce :loveu:. A ja bach! od razu w śnieg :evil_lol: Jednak kundle wygrały - zdobyły po rękawiczce :evil_lol:


Po 2h wracamy do domu. Psy mają zaciesz, my mamy zaciesz. Ja dodatkowo jeszcze mokre ciuchy i rękawiczkę upraną w sikach :siara: Żyć, nie umierać. ;P



...Mówiłam, że nie umiem pisać... Ale się uparłyście :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='magdabroy']Umiesz pisać ;) Podziwiam Twoją twórczość :p[/QUOTE]
Heheh... tylko tyle, co mnie w szkole nauczyli :P Czyli nie robić błędów ^^
Taka twórczość, to żadna twórczość. Ot, jedynie sprawozdanie ze spaceru - każdy to potrafi :) Jednak dziękuję, że ktoś mnie czyta, to miłe, że nie marnuję klawiatury na marne :lol:

Link to comment
Share on other sites

Przeczytam jak obejrzę odcinek, bo dużo tego znowu :D
Fotki boskie, Morus faktycznie baaardzo zarósł. Taki misiaczek :loveu:
A jak masz aparat, to zapraszam na sprzedażowy :cool3: Zwłaszcza, że chyba jakieś zabawki tam miałaś do sprzedania, a ja ostatnio mam fazę na to :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ty$ka']Heheh... tylko tyle, co mnie w szkole nauczyli :P Czyli nie robić błędów ^^
Taka twórczość, to żadna twórczość. Ot, jedynie sprawozdanie ze spaceru - każdy to potrafi :) Jednak dziękuję, że ktoś mnie czyta, to miłe, że nie marnuję klawiatury na marne :lol:[/QUOTE]

Mi się takich sprawozdań ze spacerów nie chce pisać :oops: Więc tym bardziej podziwiam :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rashelek']Przeczytam jak obejrzę odcinek, bo dużo tego znowu :D
Fotki boskie, Morus faktycznie baaardzo zarósł. Taki misiaczek :loveu:
A jak masz aparat, to zapraszam na sprzedażowy :cool3: Zwłaszcza, że chyba jakieś zabawki tam miałaś do sprzedania, a ja ostatnio mam fazę na to :lol:[/QUOTE]
Jaki odcinek? :D
Do tulenia :loveu:
Hehehe... OK. Coś pomyślę nad tym :) I wstawię w końcu :)

[quote name='magdabroy']Mi się takich sprawozdań ze spacerów nie chce pisać :oops: Więc tym bardziej podziwiam :)[/QUOTE]
Ja jak zaczynam, to samo wychodzi takie długie :p
Więc nic strasznego :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rashelek']Ja mam fazy, teraz A. mnie nakręcił bo ogląda na dwójce i mi streszcza odcinki :lol:
Dlatego ja Mice już firankę ścięłam, bo się nie dało wytrzymać :P
Trzymam Cię za słowo!!![/QUOTE]
Ja kiedyś miała fazy na Hausa, przez brata :lol: Cieszę się, że już mi przeszło ^^
Ja mu nie zetnę, bo będzie mu zimno. ;PP
Ups, to wpadłam :cool3:

[quote name='Ana :)']No i jednak są i zdjęcia :D

Ale z niego puchacz prawdziwy :cool3:[/QUOTE]
A widzisz, do Waszych usług jestem. :eviltong: A tak poważnie, to samej mi się już chciało zdjęcia kundla ;D
Fakt, zalety trzymania psa w budzie :p

[quote name='Istar19']znów się uśmiałam ;) z Morusem i Kropką macie niezły ubaw:D
nie wiem co wy chcecie od lasu zimą...ją wolę do lasu zimą chodzić - robali w nim wtedy nie ma !

takie relacje z każdego spaceru i niezły dziennik wyjdzie ;)[/QUOTE]
Cieszę się, że komuś poprawiam humor swoim marnym pisaniem :) Oj tak, nie wiemy czasem czy śmiejemy się z bezradności, ze szczęścia czy ze złości :)
Eeee, w taką zimę to i robactwo u nas jest (tzn. kleszcze). U nas strasznie drzewa są połamane, co krok to parę drzew przewróconych, więc strach chodzić ;).

Znakomity pomysł, ale każdy spacer podobny do siebie, nie ma nic w nich aż tak ekscytującego ;P

[quote name='Ana :)']hahahaha uśmiałam się :D fajnie piszesz :)[/QUOTE]
Cieszę się, że się komuś podoba :) Dziękuję.

[quote name='zmierzchnica']Haha, macie ciekawe te spacery ;) Ale dużo u was jest bezdomnych psów, prawda? Co chwilę o jakimś bezdomniaku piszesz...

Przynajmniej psiaki się pobawiły ;) A Kropka w jakim jest wieku, że tak szaleje?[/QUOTE]
Naprawdę u Was tak ciekawych nie ma? Wystarczy na nie spojrzeć trochę z innej perspektywy i na pewno coś ciekawego się znajdzie =). Oj tak, nie wiem tak naprawdę na ile są to psy bezdomne, a na ile łańcuchowe puszczone na zasadzie "Niech sobie pobiegają". Niemniej jednak cały czas spotykam nowe, wałęsające się psy. Mieszkam w małej mieścinie, blisko granicy z Ukrainą, wkoło są wsie zabite dechami, które są niczym ciemnogród - u nas też podejście jest do wielu rzeczy takie... średniowieczne, choć powoli dostrzegam małą poprawę w tym kierunku i ludzie są coraz bardziej wrażliwi na los zwierząt, coraz mniej ludzi trzyma psy na łańcuchach, no ale nadal ponad 80% psów u mnie to psy przykute do budy. No i jak ktoś się chce pozbyć psa - to to robi, wkoło lasy i pola, więc puszczają psy wolno.

Z nami - to tak, ale one nie bawią się między sobą. Ich relacje są przyjacielskie, ale nigdy nie inicjują zabaw. Kropka... tak naprawdę to możemy tylko się domyślać, ma jakieś dwa lata, wcześniej mieszkała na łańcuchu, a od sierpnia mieszka z K. :) Bardzo się zmieniła przez ten czas, jednak jej wiek jest wielką niewiadomą. Wydaje się jednak, że jest młodsza od Morusa ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dOgLoV']hello ;)[/QUOTE]
Hej :)

[quote name='Sonka95']Ty to pewnie 5 albo 6 masz z polskiego , bo super piszesz opowieści :D
Z Morusem i Kropką nie można się nigdy nudzić ;)[/QUOTE]
Powiem nieskromnie, że same 5 :P Wypracowania czasem na 6, czasem na 5+ i to jest jedyny przedmiot, na który nie muszę się w ogóle przygotowywać czy uczyć, a jestem z niego najlepsza :D Pewnie miałabym 6, gdybym wystartowała w konkursie, ale tego nie zrobiłam, bo poszłam na inne przedmioty, za co sobie strasznie pluję w brodę... Bo z tamtych przedmiotów nie przeszłam dalej, a tu miałam naprawdę ogromne szanse... (jakkolwiek nieskromnie to brzmi :p ).

Dziękuję za miłe słowa, to mnie strasznie buduje =))

Oj tak, dwie zarazy to taka mieszanka wybuchowa, że hohoho :lol:

[quote name='understandme']Cześć! :loveu:

Miłego weekendu :)[/QUOTE]
Heeeej :loveu:

Dziękuję i wzajemnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Naklejka']Hej, przybywam z odwiedzinami :eviltong:[/QUOTE]
Witamy Cię :loveu:
Tylko od razu ostrzegam, że u mnie rozgadane towarzystwo, więc więcej rozmów niż zdjęć 8)
Jednak jak cofniesz się stronę czy... czy trzy :lol: To znajdziesz świeże foty i kotów, i mojego kundla :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ty$ka']Witamy Cię :loveu:
Tylko od razu ostrzegam, że u mnie rozgadane towarzystwo, więc więcej rozmów niż zdjęć 8)
Jednak jak cofniesz się stronę czy... czy trzy :lol: To znajdziesz świeże foty i kotów, i mojego kundla :D[/QUOTE]

Zauważyłam :evil_lol:
Zaprosiłaś mnie na fejsie? Bo mam rozkiminę kto to :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...