Jump to content
Dogomania

Samojedka Milka - proszę o pomoc i rady str. 26


aMich

Recommended Posts

Ale ma łysy kulas :evil_lol:
Futro jej się poprawiło i nawet z pyska wygląda, jak inny pies (nowy, lepszy, hi hi).

Mój Icek dzień po operacji kręcił młynka. On się strasznie cieszy, jak człowiek do niego podchodzi, więc uwiązywałam go tak krótko, żeby tylko mógł się położyć. A on i tak kręcił młynka i robił wszystko, żeby noge uszkodzić.

Tak na serio, to trzeba bardzo uważać. Czym większy, cięższy, starszy pies, tym bardziej. Ale myślę, że dużo też zależy od jakości zabiegu i zdolności regeneracyjnych zwierzęcia. No i szczęścia... Bo mój wariat naprawdę wyczyniał cuda z tą nogą i wszystko się pięknie naprawiło. A jak czytałam relacje innych właścicieli, to wystarczyło złe stąpnięcie, jeden niedopilnowany skok... i druga operacja, bo wszystko szlag trafił.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 284
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Witam!!!

I jak tam kochana, milutka Milunia się mniewa, a dokłądniej jej łapka?
O Tajdze oczywiscie nie zapominamy i też się o nią pytamy ;)
Moze jakieś nowe foteczki :roll:

Widzę, ze z avatarkiem sobie nie poradziłaś, słuze pomocą przez gadulec. Odezwij sie wieczorkiem :)

[quote name='STOkrotka&TAYGA']To mała cwaniara i wykorzystuje nasze dobre serducha, żeby z naszego łoża zrobić sobie swoje legowisko:evil_lol: , na hasło idziemy spać pierwsza ładuje się biegiem do sypialni i jak wchodzimy do niej ta szalenizna udaje strasznie zaspanego "matołka", przewraca oczami i wywala koła do góry:crazyeye: . a jak chcemy ją wyeksmitować leży "bez czucia" i udaje omdlenie, czym kompletnie nas rozbraja. Trzeba przebiegłości by ją jakoś wyciągnąć z sypialni (najczęściej udaję, że Tajga ma coś ciekawego:diabloti: do zabawy) i biegiem lecę do łóżka, żeby być pierwsza. Milka wraca a tu legowisko zajęte i Pani mówi "Milka nie wolno tu, połóż się ładnie" no i niezbyt zadowolona musi pocieszyć się chodniczkiem przy łóżku (ale kładąc się jeszcze mruczy pod nosem jakieś swoje niezadowolenia:eviltong: ). Wy też tak macie?
[/quote]
Ja mam dokąłdnie na odwrót. Mocka zaciągam siłą do łóżka (na przysmaki) gdzie chwilę poleży, a dokładniej chwilunię i zmyka. Ale moze to i dobrze :p

Pozdrawiamy Was gorąco
Elka i Mocek

Link to comment
Share on other sites

a moj Oskar, ostatnio zaczal sobie polegiwac na lozu;) rano ze mna spi, kiedy maz juz wyjdzie do pracy. Kiedys tez polezal chwilke ale ostatnio zrobil sie bardziej przytulasty, lubi byc blisko, momentalnie zasypia, jednak nie pozwalamy mu spac z nami cala noc, polezy wieczorem i rano. Jak tu takiego bialaska nie wpuscic do lozeczka??
slodziaki to sa i tyle, sama slodycz.
Pozdrawiam bialaski.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Milusia wita wszystkich kochanych dogomaniaków:lol:

Wiem, że trochę ostatnio nas mało, ale sami wiecie że doba to taka jakaś chudziutka i nijak nigdzie zdążyć nie można:oops:

Miluśka to trzepnięta małolata i zachowuje się naprawdę jak rozbrykany szczeniorek:mad: skutkiem powyższego jest zeżarcie przez w/w moich adidasków, kapci i trepek mężusia:mad: oraz oszczędzenie obuwia Sylwusi:crazyeye: . Kolejnym skutkiem owych wrednych zgoła niszczycielskich działań jest potęga czczenia porządku i chowanie wszelkich ewentualnych zagrożonych obiektów do szafek:eviltong: Sprawca oczywiście został porządnie ochrzaniony, ale zdobył się jedynie na spuszczenie ogonka i majestatycznym krokiem udanie się pod stół i wypięcie pupci na mój słowotok niewybrednej treści:oops: :evil_lol:

Z łapką nieco lepiej chyba jest. Sama już schodzi po schodach, ale gdyby nie trzymanie jej na krótkiej smyczy to skikała by pewnie po kilka schodków na raz:lol: Wizyta u weta ok. 15 lutego.

Dostała totalnej i obłędnej głupawki na widok pięknego białego puchu:crazyeye: :crazyeye: :crazyeye: Normalnie lotna brygada! Mało zawału człowiek nie dostał:shake: Kiedy ją siłą powstrzymywaliśmy od wariackich skoków ona z ogniem w oczach próbowała wklepać nas w śnieg dając przy tym upust swojej potrzebie dawania buzialów:razz: . Naprawdę bardzo musimy na nią uważać bo jest jak nieujeżdżony źrebak i ma w sobie masę energii i radości życia....

Kłopoty z żołądkiem uspokoiły się i Milutka nadal łapie ciała i ogólnej kondycji. Uwielbia nadal parówki i kiełbachę wszelkiego typu i nie opuszcza mnie na mom. kiedy kręcę się po kuchni. Kuleje nadal, ale jak się rozbryka to niewiele tego widać...

Z Tajgą nadal żyje w wielkiej przyjaźni i ogólnej symbiozie. Nawet przy jedzeniu każda zagląda do miski drugiej (jak na komendę) żeby sprawdzić czy Pani ewentualnie nie dała czegoś lepszego tej drugiej:evil_lol:

Ciągle ich ulubiona zabawa to przeciąganie zabawek w przeciwne strony, ale jak druga puści obiekt to pierwsza grzecznie czeka aż druga z powrotem ją złapie, a jak się ociąga to właścicielka zdobyczy osobiście lezie do poszkodowanej i na siłę niemal wciska zabawkę w pysk tej drugiej:crazyeye: :evil_lol: i ... zabawa trwa znowu. Kiedy widzimy,że niunie za długo głupieją to każemy im się uspokoić i z reguły Tajga pierwsza grzecznie kładzie się na podłodze. Milka udaje głuchą na moje prośby i z nadzieją podchodzi do Tajgi z jakąś atrakcyjną "zdobyczą" i próbuje ją zaczepiać i nakłonić do kolejnych szaleństw. Ale Tajga wie, że jak "idź spać" to trzeba być grzecznym i raczej nie reaguje... Ale Miluśka i na to znalazła sposób:evil_lol: : ostrożnym i odmierzonym lotem ślizgowym delikatnie kładzie się przy Tajdze tak, aby ich głowy były blisko i.... niby relax kończy się oglądaniem sobie nawzajem ząbków, targaniem i miąchaniem uchli, częstą pozycją Milki "do góry kołami" oraz popisami w stylu "zobacz ile mam w pysku twojej sierściuchy". Nie słyszeliśmy przy tej zabawie ani jednego grożniejszego warknięcia czy pisku. Są obie niezwykle delikatne i niesamowicie cierpliwe i potrafią tak "odpoczywać" naprawdę długo. A my nie często interweniujemy no Bo Milki nóżka wtedy sobie raczej odpoczywa.

Dzięki Greven za pociechę. Informuję,że już nie całkiem "łysy kulas" pokrywa obecnie nowiutki bialutki puszek nieśmiało wyrastający z łysielca:multi: :razz: Pozdrowienia dla Icka:lol:

Agnie Koty dzięki za propozycję nauczenia się techniki przydatnej bardzo, jestem na nacie naprawdę z doskoku ale jak tylko znajdę nieco więcej czasu wezmę się za swoją edukację wklejania zdjęć i obróbki avatarka. Obiecuję... Tymczasem zrobiliśmy masę zdjęć i coś bym może Wam pokazała, ale w tym stanie mojej wiedzy niestety pewnie znowu poproszę o pomoc kochaną Takatukę:razz: Eluniu możesz? Postaram się wysłać Ci na maila chociaż kilka... Wyczochraj od nas Mocusia przystojniaka!

Co do spania w łożu Milka nadal robi podchody, ale już mniej bezczelnie i liczy się ze słowami "nie wolno". Natomiast Tajga taj jak pewnie większość samojedków raczej nie koniecznie lubi spać w łóżku, owszem wejdzie na wyraźne zaproszenie i się trochę poczochra z nami, ale zaraz zwiewa bo jej za gorąco:lol:

Pozdrawiamy wszystkich strasznie mocno i życzymy dużo zdrówka dla Was i Waszych milusińskich.:loveu:

Róża z rodzinką i białymi sybirakami

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Witajcie kochani
Z Milą ok, nóżka się goi i już nieźle łazi, myślę że się udało:lol: i wróci powolutku do zdrowia....

Tylko gorzej ze mną, bo wpadłam w niezłe tarapaty finansowe i zdrowotne i jednak muszę prosić Was o pomoc (przed czym broniłam się wszystkimi czterema kończynami).
Wiem, że macie swoje kłopoty itd. ale naprawdę nie wiem jak sobie poradzić bez pomocy dogomaniaków...:-( a takie prośby nikomu nie przychodzą łatwo, sami wiecie... zwłaszcza jeśli idzie o pieniądze. Ale czego się nie robi dla psiulków:oops:

Pieniądze odłożone za leczenie i operację niestety poszły na kurs ADR (przewóz rzeczy niebezpiecznych) dla mężulka (był to warunek pozostania w firmie) no i 600 zł do tyłu. Lekarz mówił ,że poczeka, ale mi wstyd chodzić do niego za friko i już nie mogę oszukiwać się sama że dam radę... bo NIE DAM, 500 zł (tyle wyszło za leczenie, leki i operację) to w tej chwili kwota dla mnie zupełnie nierealna do uździbolenia:-( . Jakby tego było mało znowu zaczęły mi się kłopoty z nerkami i pewnie w związku z tym trzepnęło mi nadciśnienie... no i kolejne wydatki na leki itp. Naprawdę kiepsko się czuję i zastanawiam się jak to wszystko ogarnąć i jak sobie radzić, aby nie zaniedbać Miluśki i jej leczenia...

Miluśka niestety nie ułatwia życia, jest bardzo silna i ledwo można ją utrzymać na spacerze. Staram się na każdy spacer brać kawałek wędliny aby się mnie pilnowała i nie wlokła po trasie, ale nie zawsze skutkuje i... sąsiedzi mają ubaw:mad: jak któraś z nas zaliczy glebę. Ten biały aniołek to niezły pozór, a w środku nieokiełznany wulkan energii, kto by pomyślał;) że taka bidulka chudzinka pokaże różki:lol: :loveu:

Naprawdę myślę, że ta psia kochana łobuzica powinna mieć własne podwórko do wybiegania i ludzi, którzy mogliby poświęcić jej więcej czasu. Pomimo tego,że zostawiamy ją razem z Tajgą i kładziemy dużo zabawek i gryzaków kiedy wychodzimy rano z domu Milusia niestety tęskni, szczeka i wyje za nami. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić aby ją tego oduczyć, na początku była grzeczna i cichutko czekała na nasz powrót. Teraz niestety sąsiedzi się skarżą żebym coś z nią zrobiła, bo chcą się wyspać... i robi się niewesoło. PROSZĘ O RADY BO SYTUACJA ROBI SIĘ NIEPRZYJEMNA...:shake: i ciężko znieść zarówno ich uwagi jak i świadomość odpowiedzialności za i tak skrzywdzoną już przez życie Milunię. Przecież nie zamknę jej w garażu bo sama bym ryczała i nie miała sumienia...
Tak się zastanawiam, czy nie jest to czasem spowodowane tym pozostawieniem jej samej w lesie i teraz boi się jak zostaje bez człowieka. Nie znam się na psychologii psiej i próbuję tak na zdrowy rozum coś wymyśleć, ale... sama nie wiem...:roll:

[COLOR=darkred]Pomóżcie, błagam o rady, bo boję się że zrejteruję i będę musiała poszukać dla niej nowego domku (dzieciaki z osiedla doniosły, że ktoś się odgrażał, że "zrobi z nią porządek" jak będzie wyć tak dalej!!!). Wierzcie mi, jestem załamana:-( a miało być tak pięknie w nowym miejscu...[/COLOR]
[COLOR=darkred][/COLOR]
[COLOR=darkred]Jeśli ktoś może choć troszkę wspomóc finansowo koszty leczenia, będziemy bardzo wdzięczni za każdą nawet najmniejszą kwotę... [/COLOR]
[COLOR=darkred][/COLOR]
Naprawdę przykro mi pisać to wszystko, ale już nie mam sił na to wszystko i naprawdę zrobiłam wszystko co w mojej i naszej mocy było możliwe do zrobienia dla tej kochanej sunieczki. I jestem przekonana, że jest tego warta....

Pozdrawiamy

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Witajcie[/SIZE][/FONT]

[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Nie dziwcie się proszę że szukam pomocy teraz... Spróbuję wytłumaczyć..[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Od połowy grudnia przez półtora miesiąca z Milką siedział mąż, opiekował się, dogadzał i rozpieszczał. Jak wyjechał ferie zaczęła Sylwia (w mazowieckim były do zeszłego tygodnia). Na dłuższy spokojny spacerek wychodziła najpierw z Milką, potem brała Tajgę na wariacje po parku lub polach. Przez jakiś czas Milka spokojnie czekała, ale jak usłyszała przed blokiem bawiącą się śniegiem Tajgę to wlazła na nasze łóżko i z przednimi łapami na parapecie szczekała jak opętana, więc Sylwia biegiem leciała na górę i ją uspokajała. Rozumiałyśmy, że szczeka, bo chciałaby poszaleć na dworzu, ale Sylwia nie miała innego wyjścia , bo nie dałaby utrzymać na smyczy obu białasek na raz. Kiedy wracałam z pracy wychodziły już razem, ale za każdym razem kiedy wychodziła tylko Tajga było to samo. Dokupiłam zabawek, kości do gryzienia (takich do żucia bardziej), aby się miała czym bawić, ale niewiele to ją obchodziło. Myślałyśmy, że problem tkwi tylko w zazdrości lub tęsknocie za wychodzeniem z domu samej Tajgi i jeśli to wyeliminujemy będzie ok. Niestety kiedy po feriach sunie zostały same jak zwykle przedtem w domu, po powrocie zaczepili nas sąsiedzi, że pies szczekał. Próbowałam więc żartem rozładować nieco atmosferę, że niestety nie nauczyłam go jeszcze miauczeć, ale popracuję nad tym... Kiedy weszłyśmy do domu kolejna niemiła niespodzianka w postaci wielkiej kupy na środku przedpokoju, zniszczonej w drobiazgi książki z biblioteki i rozwłóczonych po wszystkim ziemniaków. No cóż... wzięłyśmy białaski na spacer i po powrocie posprzątałyśmy bałagan z postanowieniem zamykania pokoi i zostawiania im do dyspozycji kuchni i dużego przedpokoju i zabierania z zasięgu manewrowego wszelkich rzeczy które mogły by być zagrożone. Od dzieciństwa w moim domu były psiaki, więc wiem, że biorąc nieznanego psiaka trzeba liczyć się z różnymi zachowaniami. Poradziłam sobie ze ściąganiem jedzenia z szafki przez Milkę, kładąc jej ulubioną wędlinkę na brzegu szafki i nagradzając ją, kiedy cofała się na moje „nie wolno”. Kiedy nie dała rady się opanować dostawała ścierką w tyłek i wyprowadzałam łobuza z kuchni. Jest lepiej, ale jednak dbam o to, żeby raczej nie zostawiać niczego „prowokującego” na stole i szafkach. Skrzętnie chowamy buty do szafy, tak jak rękawiczki czy szaliki (bo zeżarła mi czapkę w kolejnym dniu). Z takim zachowaniem da radę żyć, tylko trzeba nad psiakiem popracować i zapobiegać o czym doskonale wiem. Ale nie umiem sobie niestety poradzić ze szczekaniem jej kiedy nas nie ma w domu. Mieszkamy tam od sierpnia, niezbyt dobrze znamy ludzi i to co usłyszałam od dzieci zmroziło mnie lodem. Boję się, że jakiś niezadowolony desperat naprawdę spełni groźbę „uciszenia”. Tak naprawdę problem mamy od poniedziałku, więc chyba nie ma tu mowy o żadnym zwlekaniu z szukaniem pomocy.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Myślę, że Milka przyzwyczaiła się, do obecności w domu kogoś ostatnio przez dłuższy czas, teraz zostają same i tęskni za członkami „stada”, a niszczycielskie zapędy może jakoś rozładowują stres. Myślałam, że zostawianie jej dużej ilości zabawek, gryzaków itp. nieco pomoże i zajmie na dłużej, ale wcale nie jest lepiej... i uwagi sąsiadów wyprowadzają mnie z równowagi. W zestawieniu z kłopotami finansowymi i zdrowotnymi to piorunująca mieszanka ciężka do spożycia, naprawdę niezależna odemnie. Jeszcze jednym pewnie równie ważnym czynnikiem jest to, że Milusia ma w sobie ogromną ilość energii a przez jej chorą nogę nie może na razie poszaleć sobie i wybiegać do woli na dworzu, a samojedki przecież m u s z ą tego ruchu mieć w dużych dawkach. No i koło się zamyka.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Jestem zmęczona i naprawdę mi ciężko z tym wszystkim na głowie, zaczęłam tracić siły. Wczoraj przyjechała do mnie na kilka dni mama, więc posiedzi z Milką trochę, aby dać odpocząć sąsiadom, ale jest to rozwiązanie tylko tymczasowe. [/SIZE][/FONT]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]A pomysł z szukaniem jej nowego odpowiedniego domu jest chyba lepszy od narażania małej na powiedzmy mściwość ludzką, bo naprawdę boję się, że w szybkim tempie nie da się tego szczekania wyeliminować. Co mogę zrobić jeszcze? nie wiem, jestem naprawdę załamana i nie wiem jak mam dotrzeć do najbardziej wściekłej na nią osoby, bo nikt nie grozi mi wprost, ale tylko robią niezbyt przyjemne uwagi.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]W życiu niestety nie wszystko da się przewidzieć i rozplanować, walczyłam o nią i robiłam wszystko, aby było jej u nas dobrze. Jestem w stanie wiele wytrzymać, ale takie uczucie zagrożenia i bezsilności jest dla mnie destrukcyjne. Gdybym miała możliwość oddania jej do kogoś z mojej rodziny, który byłby w domu non-stop - nie wahałabym się nawet na moment, bo miałabym nad nią pieczę, niestety mają już swoich ulubieńców i to odpada w przedbiegach. Ale z drugiej strony bardzo się do tej białej mordki przyzwyczaiłam i pomimo wszystko tli się we mnie nadal iskierka nadziei, że i ten kryzys jakoś da się rozwiązać i będzie dobrze. Szukam pomocy, bo jestem tylko człowiekiem, który nie potrafi poradzić sobie z problemem i liczę na to, że może ktoś rozsądnie pomoże...[/FONT][/SIZE]

[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Wczoraj poszłam pogadać do sklepu zoologicznego, który prowadzi hodowca psów obronnych i je szkoli. Tłumaczył mi, że psa trzeba złamać tzn. wyprowadzić go daleko od domu, przywiązać dobrze i kazać zostać. Jeśli odejdziemy i pies nie szczeka to wrócić i go nagrodzić, jeśli się awanturuje i szczeka czekać tak długo, aż się zmęczy i uspokoi i dopiero wrócić dać nagrodę i chwalić. To dość drastyczna jak dla mnie metoda i nie wiem czy miałabym sumienie...[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Kolejną radą był zakup dużej klatki i przykrywanie jej prześcieradłem na czas naszej nieobecności. Tak się robi na wystawach i podobno psy siedzą spokojnie. Tylko, że nas nie ma w domu 7-9 godz. i czy to nie będzie znęcanie się nad Milką?[/SIZE][/FONT]

[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Co myślicie o tych radach???[/SIZE][/FONT]

[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Pozdrawiam Was serdecznie[/SIZE][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Karina1002 dzięki za pomysł!
aMich jesteś kochana, dzięki za super szybką zmianę tytułu wątku:lol:

Greven skorzystałam z Twojej propozycji kontaktu ze Zbyszkiem i wysłałam już maila, bardzo Ci dziękuję, że jesteś z nami:lol:

Takatuka, mam nadzieję, że z kompem i netem ok u Ciebie... bo u mnie od wczoraj jakoś ruszył... i mogę działać. Trzymam Kciuki za Mocusia! i wiem, że Ty za nas też...:loveu:... naprawdę się staram...

Maika... naprawdę nie mam słów... po prostu dziękuję...:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Udało Ci się skontaktować ze Zbyszkiem?[/quote]

Greven dzięki kochana. Kontakt nawiązany. Dziś dostałam od Zbyszka maila i duuuuuuuuużo szczegółowych pytań na temat zachowania Milusi. Chyba jakąś epopeję stworzę, bp to dopiero początek ponoć:diabloti: . Cieszę się, bo zaczęła we mnie kiełkować iskierka nadziei, że da się to jakoś poukładać...

Troszkę bardziej liczyłam na odzew i rady innych sympatyków naprawdę cudem i przypadkiem uratowanej przecudnej uśmiechniętej już suni, ale cóż,,, wiem że na tym forum jest tak dużo psiego nieszczęścia, że jakoś i to rozumiem... trudno... Musimy sobie poradzić...

Milusia ma totalną wylinkę i dopiero teraz naprawdę widać jaka jest chudziutka. Nie mogę jej zanadto utuczyć bo lekarz mówi że to nie wskazane, ze względu na rehabilitację. Im mniej sadełaka tym lżej jest nóżce to dźwigać...

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

dopiero teraz zauwazylam ten watek.

mam nadzieje ze Zbyszek pomoze ,daj znac jak tam???

no i musze sie wypowiedziec,jako obecnie posiadaczka 3 samków :cool3:

z moja Pandora (pierwsza samoyedka) bylo tak jak z Milka jesli chodzi o chec dewestacji i destrukcji! nie dosc ze niszczyla to sobie potrafila przy okazji zrobic krzywde.ale to sie da opanowac,na prawde! choc nie bardzo pamietam pierwszy rok Pandorki u nas bo zajeta bylam naprawianiem szkod po niej,sprzataniem po niej,lapaniem tego co leci.i z reka na sercu mialam pare chwil ze chciala zwrocic ja hodowcom zeby jej nie udusic! szczytem bylo zwalenie na siebie telewizora w osrodku w ktorym bylismy na wczasach.:cool3:
ale one z tego wyrastaja.
szczekanie,no coz to rasa szczekliwa...a mozna je ograniczyc ignorowaniem go,choc przyznam w przypadku Pandory nie dziala za bardzo:shake:

drugi samoyed-Honey to aniol,mial moment mlodzienczego buntu,miedzy 7 a 10 miesiacem zycia.i juz.szczeka po malej prowokacji, uwielbia obszczekiwac inne psy!

trzeci samek-Winky to diabel wcielony,taka męska wersja Pandory,ma dopiero niecale 3 m-ce a daje popalic!!!juz wiem ze to bedzie droga przez mękę!mega niezalezny jak na samoyeda(albo tak mu sie wydaje ze jest niezalezny)

z ktorym jestem najbardziej związana,z Pandora bo w jej wychowanie musialam wlozyc najwiecej pracy.wszystkie moje samki zostaly odchowane prwidlowo przez hodowcow i mam je od 8-9 tyg.zycia

i tak sobie mysle ze...
teraz wlasnie zaczela wychodzic prawdziwa natura Twojej suni jak juz troszke "odsapnęła":evil_lol:

poza tym od momentu wziecia jej byla jakby pod kloszem ale to musialo sie skonczyc,i ta zmiana sytuacji moze miec wplyw na zachowanie.

co do sasiadow to moze oni Cie po prostu informuja zebys wiedziala i na prawde nie panikuj ludzie potrafia zaskoczyc.mysle ze wiele osob zrozumie ze masz odratowana sunie i potrzeba czasu na jej aklimatyzacje i wyhowanie.
niech ja poznaja.
ja zastosowalam nieswiadomie taka metode:evil_lol:
moje psy potrafia czasem niezle ujadac np. o 6 rano jak wylatuja do ogrodu.szczeniaki tez niezle daja...
ale wszyscy moi sasiedzi blizsi i dalsi znaja je po imieniu:cool3: i jak czasem pytam "czy nie bylo za glosno" mowia "no moze triche ale one sa takie cudowne i piekne"
i moze to jest metoda a moze mam wyjatkowych sasiadów:lol: :cool3:

no to powymadrzałam sie,a teraz napisz jak wam idzie????

pozdrawiam iwona

Link to comment
Share on other sites

Greven, no wiesz.... czasami ciężko jak cholera
gdy się kłopotów za dużo nazbiera
coś łatamy, tam znów dziura przepaścista
brakuje mi ciągle dobrego pomysła
aż się robi mózgu burza
gdy Cię pies po prostu wkurza
Mileńko kochanie zostaw to pranie,
a ona mi patrzy w oczy z oddaniem
do Tajgi szybko truchcikiem bieży
czyżby darowała dzisiaj mojej odzieży?
uspokojona głowę odwracam w bok
Mileńka robi cichutki skok
i... skarpetki ocalone przed momentem
znikają w pysku Miluni już uśmiechniętej
To taka zabawa moja ty pańciu
a ja zaczynam myśleć może o kagańcu?
Albo o klatce co w myśl takiej zasady:
lepiej zapobiegaj gdy nie dajesz rady
Może i uspokoi to wokalne występy
bo zamiast suni mam instrument dęty
Wciąż jeszcze czekam na odpowiedź Zbyszka
zaglądam wciąż, ale nie przyszła
Lecz cierpliwości mi nie brakuje
a Miluśce i tak wszystko daruję
Młoda trzepnięta do tego wciąż uśmiechnięta
zaczepia przytula, a gdy jest zabawa aż wniebowzięta
ja wiem, że to nie wyjątkowy przypadek jest
Iwonko dziękuję, ty o tym aż nadto wiesz
Jak urocza Pandorka z rozrabiania wyrosła
może i Miluśka ochłonie boć wiosna
a i rozumeczek urośnie jak w ogrodzie krokusy
by na trawce razem ze mną rozwiązywała rebusy;)
bo święcie wierzę że to nie przypadek
że jest teraz z nami, ten mały lewarek
bestyja śliczna i silna niby traktor wielki
nie da się nie kochać tej naszej Mileńki
dziś pan weterynarz obejrzał nóżkę z uwagą
i kazał nadal postępować z rozwagą
bo wiecie, (tak tłumaczył nam) jest proteza w nóżce
i jeszcze nie czas biegać nawet gdy się mała uprze
A dla Miluni to największa kara
że nie może biegać ta rozrabiara
i swych ton energii w ciele
nie pogubić na spacerze
Od poniedziałku kolejne cieżkie wyzwanie
bo mama wyjechała i sunie znów będą kilka godzin same

Link to comment
Share on other sites

Witam. Ja mam samoyeda od Pana Andrzeja Kłosińskiego, który jest behawiorystą, a takich w Polsce jest bardzo niewielu, nie wiem czy przypadkiem tylko 3. On prowadzi hodowle samoyedow, wiec sie na tym doskonale zna. Polecam Ci sie z nim skontaktować, mieszka w Krakowie, wystarczy że wpiszesz w googlach Jego nazwisko i powinna wyskoczyć Jego strona, terapia zachowań zwierząt, ami chien(tak to się chyba pisze) jeżeli opiszesz dokładnie jak Milka trafiła do Was i jak wygląda sytuacja, może doradzi coś gratis.
Jeśli chodzi o klatkę kennelowa jest to dobry pomysł, jednak dla wybieganego psa... Mój Oskar robił dziury w ścianach, zostaje więc w klatce, był do niej długo przyzwyczajany, nie można było zmuszać żeby tam wchodził, ma tam miskę z wodą, tam je, dostaje kości do obgryzania, czasami jak wracam, to leży sobie tam jeszcze pół godziny i nie wychodzi pomimo tego, że klatka jest otwarta, traktuje to jak swój azyl. U psów istnieje coś takiego jak instynkt nory, lubią ciasne, ciemne miejsca, czują się w nich spokojne i wyciszone. Oskar tez jest okropnym szczekaczem, jednak w klatce siedzi cichutko. Zamykam go w niej góra na pięć godzin po 2 godzinach wybiegania... on w niej zwyczajnie spi, kiedy nas nie ma.
co do szczekania, to absolutnie nie reagujcie na nie, odwracajcie uwagę, ale żadnego uciszania, uspokajania, bo jej o to własnie chodzi. Jeżeli córka przychodziła do Milki kiedy ta szczekała, to dała jej do zrozumienia że szczekanie działa, opłaca się i to był wielki błąd. Jednak przyznam szczerze, że ja już dawno zrezygnowałam z pracy nad uciszaniem swojego Oskara, ma to w naturze, myślę jednak ze szczekanie z samotności czy lęku można powstrzymać, trzeba tylko popracować nad zostawianiem jej samej. Czyli wychodzenie na chwile, czekanie, aż sunia sie uciszy, wtedy monentalnie wchodzisz i dajesz nagrodę, trzeba wyłapywać każdą sekundę ciszy, i tak kilka razy dziennie, wydłuzac ten czas. To moze potrwac dośc długo, ale pewnie by sie opłacilo.
Jak każdy na tym forum pewnie wie, najgorsze jest to ze Milka nie ma tyle ruchu ile potrzebuje samoyed. Trzeba więc znaleźć jej inne zajęcie które zmęczy ja chociażby psychicznie, czyms takim jest szkolenie, najlepiej coś związanego z pracą węchem. Kiedy zaczęłam uczyc Oskara za pomoca klikera to po takich kilku sesjach, padał i spał jakby się wybiegał, a on musiał tylko "kombinować"
Poszukajcie czegos o szkoleniach zwiazanych z szukaniem przedmiotów, pies nie musi biegac, moze byc na lince i tylko szuka ukrytych przedmiotów, to tez męczy, a Samki to psy inteligentne muszą więc coś robić. Nie musicie tez wydawac kasy na takie szkolenie, można to robic we wlasnymz akresie, trzeba tylko znaleźć kogoś kot to robi i może cos polecic, tzn podpowie jak to robić itd, albo dobra ksiazke. Jezeli bys chciala to daj znac, na jednej z grup dyskusyjnych jest dziewczyna ktora pracuje ze swoim psem wechem, moglabym Was jakos skontaktowac jezeli ona wyrazi chec, ale mysle ze chetnie by pomogla.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję bardzo za porady [COLOR=blue]Iwonce i aede[/COLOR]:lol:

Tak szóstym zmysłem to jakoś przeczuwałam taki kierunek działania i to wszystko o czym piszecie. Zwłaszcza, że macie te białe cudaczki i przeszłyście przez podobne problemy. Ale dopiero metoda czarno na białym naprawdę na mnie działa stymulująco:oops: i dociera do łepetyny...

Przed chwilą wysłałam e-maila do Pana Kłosińskiego dokładnie opisując historię Milusi i obecne problemy. Mam nadzieję, że odpisze...

Co do sąsiadów nie każdy sąsiad niestety lubi w ogóle psy (pewnie nie mieli ich w dziciństwie...) i jest to dla nich "rzecz" niepotrzebna (sie to kłaczy i sra po kątach i najlepiej jak toto siedzi w budzie i jest na łańcuchu). Na osiedlu jest dużo psów róznej wielkości i maści. Właściciele równie rózni. Większość osiedlowych psiaków biega luzem przez cały dzień po całym terenie. Na palcach jednej ręki można policzyć te wychodzące na spacer na smyczy i puszczane na wolność dopiero w parku i na polach. Myślę że to nieodosobniony widok na większości osiedli.
Na początku interesowali się Milką i byli mili: taka biedna chora itp. Teraz przeszkadza im szczekanie, sierść na schodach (latam ze szczotką niemal codziennie po tych schodach i zamiatam). Podstawową różnicą między naszymi a Twoimi Iwonko sąsiadami jest tu chyba fakt, że Twoje samki mają swój własny teren i ogródek i sąsiedzi również mają swoje oddzielne terytorium. A u nas teren i budynek jest wspólny bo to bloki... do tego popegeerowskie. I tak prawdę mówiąc nie myślałam kiedyś mieszkając w mieście od urodzenia, że 7 km od miasta tak bardzo może różnić się ludzka mentalność i spojrzenie na pewne sprawy.
Ale pierwsza panika już minęła teraz jak najszybciej chcę zreformować Milusię. Może i porwałam się z "motyką na słońce", inne problemy wyłażą jak robale na moją głowę, ciężko, ale ktoś mi kiedyś powiedział w szpitalu że "człowiek zniesie wszystko - oprócz jajka"... więc znoszę wszystko i czasami naprawdę odbijam się od dna:-( .

[COLOR=red]aede[/COLOR] bardzo spodobał mi się Twój pomysł [COLOR=blue]pracy węchowej z Milką,[/COLOR] jeśli możesz spytaj tą osobę czy zgodziłaby się podzielić swoimi doświadczeniami ze mną. Swoją drogą poszukam w necie coś na ten temat.
Jeśli ktoś mógły polecić mi jakieś książki na ten temat, będę wdzięczna...

Wczoraj po spacerze wyjęliśmy dwa kleszcze Tajdze i jednego Milusi. Na horyzoncie kolejne wydatki na preparat od kleszczy i szczepienia Milusi, a jeszcze nie do końca rozliczyłam się za operację, [COLOR=red]dlatego serdecznie dziękuję z góry za każdą nawet najmniejszą kwotę dla Milusi:loveu: . [/COLOR]
[COLOR=red][/COLOR]
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i z czasem i ja będę mogła pomóc finansowo innemu psiakowi w potrzebie... a tymczasem rozliczę się z każdej złotówki jaką otrzymam na wsparcie leczenia Milusi...

Podaję nr konta:
Bank BPH w Pułtusku
94 1060 0076 0000 4012 6000 5729
Róża Grudek
z dopiskiem DLA MILI

Serdecznie pozdrawiam wszystkich trzymających za Milunię kciuki.





`

Link to comment
Share on other sites

Mam trochę grosza od jednej Pani ze stanów, przeznaczane na psiaki w potrzebie, wyśle trochę dla Milusi, to samoyed więc nie mogę się powstrzymać:)
Ja właśnie dziś się dowiedziałam od dozorczyni, że moja sąsiadka się wścieka i twierdzi, że wyczesuję psa na schodach... Wariatka, gdybym to robiła, to całe 10 pieter byłoby białe, a to parę kłaczków lata po korytarzu... Oskar się trzepie, i to wystarczy, dozorczyni boi się już przychodzić na nasze piętro żeby nie spotkać tej wariatki. Ja jednak mam to w du...

ludzie myślą na moim osiedlu że Oskar jest agresywny, bo prawie każdego obszczekuje, ale on sie tak wita;) pewnie o tym wiecie. Noszę ze sobą smakołyki na każdy spacer, jak ktoś sie zbliża to daje komendę na skupienie uwagi i Oskar patrzy na mnie gdy kogoś mijamy i dostaje smaczka, to nawet przynosi efekty, ale jak biega luzem z drugim psem to wydziera sie niemiłosiernie;)
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...