Jump to content
Dogomania

Koń ślepy, niedowidzący - proszę o rady


Cudak

Recommended Posts

Czy macie jakieś doświadczenia ze ślepymi/niedowidzącymi końmi?

Chodzi mi głównie o opiekę nad nimi, koszty leczenia i badań. Druga sprawa to padokowanie - jakie ogrodzenie będzie dla takiego konia bezpieczne, a jednocześnie nie kosmicznie drogie? Pastuch raczej odpada w takim przypadku?

Jak z użytkowaniem takich koni? Czy ktoś z Was jeździł na niedowidzącym koniu?

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Ślepe konie o dziwo radzą sobie bardzo dobrze. Oczywiście trzeba dać im trochę czasu na poznanie terenu. Fajnie jeżeli w stajni jest drugi koń, który może stać się przewodnikiem. Jeżeli chodzi o koszty leczenia czy badań, to jest to kwestia indywidualna. Przede wszystkim powodów ślepoty może być wiele, a każdą chorobę leczy się inaczej. Koszt leczenia jest też uzależniony od regionu. Jeżeli chodzi o ogrodzenia, to nie ma jakiś specjalnych wymagań. Samego pastucha nie polecam nawet przy widzących koniach. Najlepsze są ogrodzenia metalowe lub z PCV, ale one niestety są drogie. Tańszym rozwiązaniem może być ogrodzenie z drewnianych żerdzi, ale one niestety dużo szybciej się niszczą, a konie lubią je obgryzać. Miałam okazję użytkować konia niewidzącego zupełnie. Przy takim koniu ważne jest, aby ufał on człowiekowi, bo to my stajemy się jego wzrokiem. Z pewnością jeżdżąc na takim koniu trzeba mieć szeroko otwarte oczy i dawać zwierzowi bardzo wyraźne sygnały co ma w danej chwili robić, ale użytkowanie takich koni jest jak najbardziej możliwe, a ja uważam nawet, że często wskazane. Oczywiście musisz zdawać sobie sprawę z tego, że na takim koniu nie można szaleć i uprawiać dzikich galopów, ale spokojne spacery polecam :)

Link to comment
Share on other sites

[B]boksereczkaa[/B] dzięki za rady :) Dlaczego nie polecasz pastucha przy widzących koniach?

[B]Wsv[/B], niestety zachodniopomorskie i wg weta cofnąć już się nic nie da. Na jedno oko całkowicie ślepy, na drugie coś widzi (cienie?)

Link to comment
Share on other sites

Racja, ale jako "wzmocnienie" ogrodzenia dobrze się sprawdza (np przy siatce leśnej, czy żerdziach), a i na samym pastuchu też za dużo ucieczek u nas nie było, choć trzeba często sprawdzać, czy wszystko dobrze działa, nie ma przebicia itp. Był czas, że i bez prądu chodziły, na samych taśmach i nie kombinowały, bo trawy im nie brakowało :)

Mój ślepak podobno wcześniej w siatce leśnej chodził (zanim do mnie trafił przechodził z rąk do rąk, więc prawie nic o nim nie wiem...). U nas taranował wszystko, co spotkał na swojej drodze, ale mam nadzieję, że to też przez hormony, bo kupiłam go jako ogiera i kastrowany był pod koniec kwietnia.
Teraz głównie stoi w boksie i wychodzi na bezpieczny padok ogrodzony żerdziami (w stajni pensjonatowej, gdzie jest wstępnie ujeżdżany - może chociaż do oprowadzania dzieci się będzie nadawał).
Obawiam się, że z końmi na pastuchu nie będzie mógł chodzić, a całości żerdziami nie ogrodzimy, bo drogie teraz są... więc zostanie tylko zrobienie mu jakiegoś małego padoku, z którego nie ucieknie.

Link to comment
Share on other sites

Ja mimo wszystko nie ufam pastuchom, jako dodatkowe zabezpieczenie tak jak pisałaś jak najbardziej, ale sam pastuch, to jak dla mnie jednak za duże ryzyko. U nas duże konie co prawda nigdy go nie zrywały, ale kiedy pojawiły się hucuły, przestał on spełniać jakiekolwiek zadania. Z ciekawości spytam w jakim wieku jest Twój koń? Ślepy ogier to dopiero wyzwanie :) Jeżeli będziesz miała dużo cierpliwości, to konisko nie tylko będzie się nadawało do oprowadzanek, a i do spokojnych spacerów pod siodłem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='boksereczkaa']Z ciekawości spytam w jakim wieku jest Twój koń? Ślepy ogier to dopiero wyzwanie :) Jeżeli będziesz miała dużo cierpliwości, to konisko nie tylko będzie się nadawało do oprowadzanek, a i do spokojnych spacerów pod siodłem.[/QUOTE]
Wiek dokładny nie jest znany. Kupiłam go niby jako 6-7 letniego. Jeden wet to potwierdził, a drugi stwierdził, że koń starszy (ok 10 lat).

Jest nieufny, więc jego nauka to niestety wyzwanie.Wiek też nie najlepszy na to :(

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='Soko']Próbowałaś czegoś naturalnego by wzmocnić zaufanie? Jak Wam idzie? Macie efekty?[/QUOTE]
W tej chwili koń stoi u kogoś innego. Jest zajeżdżany, ale bardzo ciężko idzie, bo nie chce współpracować.

Jak wróci będę kombinować, trochę czytałam o kontrowersyjnym naturalu :) może i będę próbowała coś w tym kierunku, choć nie wiem czy to dobry pomysł uczyć się tego samemu i to na ślepym koniu.

Link to comment
Share on other sites

Myślę że to nieprawda :) konie wyczuwają samo Twoje spojrzenie, gdzie je kierujesz na ich ciele przykładowo, no i konie nie lubią kontaktu wzrokowego. Poza tym koń niewidzący siłą rzeczy musi Ci zaufać, więc szybciej się przekona, że przy Tobie nie dzieje się krzywda. Normalny koń przestraszy się reklamówki z lidla, a nie przestraszy się reklamówki z biedronki - a dla ślepego każda siatka, folia będzie tym samym i tak z większością przedmiotów i odgłosów, nie będziesz musiała różnych odmian różnych rzeczy odczulać osobno ;)
Próbować nie zaszkodzi i koniowi nic nie zrobić, musisz postawić tylko jasne granice, np. jakaś komenda, słowo, gdy leci na jakieś drzewo na pastwisku czy na płot, co będzie oznaczało, że musi się wycofać.

Link to comment
Share on other sites

Nie, co nie zmienia faktu, że metoda łamania jest popularna i mało skutecznie zwalczana, chociaż nikt się z nią nie nosi, bo mógłby ponieść karę. Natomiast sprawy wewnątrz stajenne często wyglądają inaczej co wynika chociażby z wielu wycieków w gazetach. Sama jeździłam klasycznie przez 11 lat i dopiero od niedawna mam szansę sprawdzić natural w praktyce więc nie generalizuję i nigdzie tego nie napisałam, więc nie czytaj między wierszami czegoś czego nie ma.
Nie wiem, jakim cudem oceniasz moją wiedzę po jednym poście. Poznałam dużo koni - zakładam, że Ty też niejednego - i chociaż we wszystkich przypadkach prócz koni, które niedługo będą moje, nie miałam szansy wypróbowania 100% naturala, robiłam to cząstkowo, ale rozsądnie, czerpałam ze wszystkiego i łączyłam metody i tak doszłam na skróty do "porozumienia", które pewnie by się rozwijało, gdyby nie sceptyczne nastawienie właścicieli. Porozumienia w cudzysłowie, bo nie jest to to, o czym mówi Roberts czy Parelli, ale czasami wystarczy naprawdę niewiele. Zmiana metody pracowania z koniem to dla każdego konia przyzwyczajonego do typowego czyścimy siodłamy wsiadamy zsiadamy rozsiodłujemy (nie mówię o prywatnych koniach, o rekreacji, takiej przeciętnej, masowej) niezły szok i kop na myślenie, nawet jeśli dla nas to niezauważalne.
Może się okazać, że konie przestały zauważać ruchy ciała ludzi, bo zwracanie na nie uwagi nie prowadziło do niczego. Było to dla nich mylące i jest to zagubienie naturalnego instynktu u koni, obserwowania, czytania sygnałów, znaków. Nawet drapieżnik ostrzega ciałem, że atakuje, lub że jest na jedzony i przekąską niezainteresowany. Dla ludzi to niewidoczne i sami tego nie robią. Jednak uważam, że koń potrzebuje oparcia w najmniejszym stopniu i trzeba zobaczyć, co koń lubi najbardziej. Może nie będzie to natural, a zwykłe pieszczoty i jakieś masaże? Chodzi mi o samo odbiegnięcie od przedmiotowego traktowania zwierzęcia.
I jeszcze raz - nie wyczytuj tego czego nie ma.

Link to comment
Share on other sites

Nie czytam między wierszami, napisałaś "z tą różnicą, że nie wyrządzasz mu krzywdy fizycznej", to Twoje słowa. To nie ja czytam między wierszami, to Ty nieprecyzyjnie formułujesz zdania, bo skoro nie chodziło o to, że klasycy krzywdzą konie, to o co? Oceniam Twoją wiedzę po jednym poście, bo w tym jednym poście napisałaś coś, co może napisać tylko laik nie mający pojęcia o czym mówi. Każdy kto ma pojęcie o naturalu, wie że używany nie umiejętnie może wyrządzić masę szkód i stać się niebezpieczny. Na koniec zgadzam się z Tobą, to o czym piszesz, to nie jest żaden natural, a po prostu znajomość koni, ich zachowań, natury. Żeby nie było, że znowu wyczytuję to czego nie ma, to przypominam, że kilka postów wcześniej napisałaś "próbowałaś czegoś naturalnego". Wystarczyło napisać po prostu czy znasz zachowania koni? i nikt nie myślałby, że chodzi Ci o naturalne metody pracowania z końmi.

Na koniec dodam jeszcze, że nie wiem w jakich stajniach przebywałaś, ale ja nie trafiłam jeszcze na taką, w której od samego początku nie byłoby wpajane ludziom co z koniem wolno, a co nie, co koń lubi, a czego się boi, jak do niego podchodzić itd. (nawet w stajniach typowo szkółkowych).

P.S.
Mam wrażenie, że ostatnio każdy kto zna swojego konia, kto spędza z nim czas nie tylko podczas siodłania myśli, że jest drugim Parellim...

Link to comment
Share on other sites

A jednak czytasz między wierszami, bo napisałam wyraźnie, że nie jest to porozumienie typu Parelli, ale chociaż jako takie odbiegnięcie od codziennych schematów utrzymanych w większości stajni. Daleko mi do Parellego - gdybym była jego klonem, robiłabym teraz pewnie wykłady i ujeżdżała dzikie mustangi ;p (joke)
Wszystko co opiera się na naturalnych metodach to zauważanie zachowań konia. Jest to nawet w małym stopniu zalążek i początek do pracy z koniem. Jeśli tylko wyczytamy, co mamy robić i jak koń ma zareagować, bo o metodach naturalnych jest napisane dość ogólnie, a nie zajmiemy się bardziej subtelnymi sygnałami to po prostu będzie d*pa i zły humor, że to koń jest głupi, bo nie robi tak jak w książce.
Moje pierwsze próby naturalu były nieudolne i beznadziejne i podejrzewam, że żaden z zaklinaczy koni nie osiągnął sukcesu od razu. Zapewne niejednokrotnie zrobili coś nie tak, potem głowili się co, jak i dlaczego. Faktycznie, może odnieść różne skutki, ale jednak wszystko zależy od konia, od stopnia jego skupienia, nastawienia. Robertsa staranował koń wyścigowy, chociaż wcześniej ćwiczył z nim na round-penie, ale w pewnym momencie kompletnie przestał zwracać na jego uwagę, a Roberts miał już wtedy wszystko opanowane. Kwestią jest przemyślenie i naprawienie błędu, jeśli coś nie wyszło, bo jeśli będziemy cały czas robić wszystko tak samo bez zastanowienia się nad tym, to w końcu się to koniowi wrodzi i pogorszy i wtedy może być niebezpiecznie (różne zachowania mam na myśli). Wydaje mi się też, że jeśli ktoś serio interesuje się naturalem i jest wytrwały, to da sobie radę.
Ostatecznie i bez naturala ludzie sobie radzą. Każda metoda jest niebezpieczna na swój sposób. Grunt to umieć odpuścić we właściwym momencie i wrócić także w odpowiedniej chwili. Tyle w temacie.

Link to comment
Share on other sites

To nie ja czytam między wierszami, a Ty na siłę próbujesz się czegoś uczepić :roll: Po raz kolejny muszę tłumaczyć co napisałam... P.S zawarte w moim poście dotyczyło ogółu, a nie konkretnie Ciebie i podchodziło pod ironię.

Wciąż twierdzę, że to co opisujesz, to nie jest żaden natural, a zwyczajna praca z koniem. Tak jak pisałam nie wyobrażam sobie pracy z koniem bez choćby podstawowej znajomości jego zachowań, a do "naturalistów' mi daleko.

Piszesz, że zawsze coś może się nie udać i że trzeba umieć wyciągnąć z tego wnioski, ok. Tylko jak wyobrażasz sobie naturalną (piszę o prawdziwym naturalu, a nie o zwykłej znajomości końskich zachowań i uszanowaniu ich natury) pracę dziewczyny nie mającej bladego pojęcia o tym zagadnieniu z dorosłym już, ślepym ogierem? Roberts miał wypadek, mimo że doskonale wiedział co robi, a co by się stało, gdyby na jego miejscu stał typowy laik? Jakie wnioski powinien ów laik wyciągnąć? najprawdopodobniej skończyłoby się na lęku przed danym koniem, co ten z kolei doskonale by wyczuwał i nad zwyczajniej w świecie stałby się niebezpieczny.

Masz rację jeśli ktoś na poważnie interesuje się tym tematem, to z pewnością czegoś się nauczy, tyle że nie wystarczy przeczytać kilka książek i zacząć biegać z pomarańczowym batem, a trafić na kursy godne uwagi też w tej chwili łatwo nie jest, bo natural i w większości przypadków stał się wyłącznie chwytem reklamowym.

Link to comment
Share on other sites

Roberts wyciągnął wówczas wniosek dzięki temu że po prostu zauważył, jak koń z przerażeniem spojrzał w prawo. I zaczęło się odczulanie czegośtam co było po prawej (nie pamiętam). Gdyby nie to, pewnie dojście do tego zajęło by mu dłuższy czas :)
Owszem, stał się chwytem reklamowym - zawsze jeździłam do stajni reklamujących się jako naturalne, okazywało się że tyle w tym prawdy... jedyna różnica była taka że nie była to masowa rekreacja, ale metody pracy nie odbiegały od standardów.
To jeszcze zależy, jeśli koń juz trochę ufa z powodu nawiązania samego kontaktu to nie musiałby być niebezpieczny. Pomyślmy chociaż o przerażonych dzieciach które podchodzą do koni, by je pogłaskać - oprowadzanki, itp., czy też wijące się dziecko na kucyku i wrzeszczące z przerażenia. Są konie które zniosą to lepiej i konie które nie dadzą rady i zaczną być niebezpieczne, lub takie, które zaczną się bać razem z jeźdźcem.
Wydaje mi się że jeśli dziewczyna zaczełaby się bać konia, to on zaczałby się bać razem z nią. Nie znam sytuacji więc nie twierdzę tego w 100% ale jednak jakoś koń musi jej ufać, skoro będąc ślepym w ogóle pozwala na jej podejście do siebie - to już jest ogromny sukces. Na pewno niejednokrotnie odczuwała, odczuwa i będzie przez długi czas odczuwać niepewność i lekki strach.
Owszem, bo ja piszę o pracy z koniem, a nie o tym co powinna robić i na czym polegają metody naturalne. Ale podstawy są te same.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...