Jump to content
Dogomania

Jak mnie mój pies urządził :)


Kori

Recommended Posts

  • Replies 197
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

No, trzeba przyznać - ma pies fantazję. Ale widać, że wytrzymała bestia - "przygody" nie robią na niej wrażenia....
[SIZE=2][COLOR=Cyan][I][COLOR=MediumTurquoise](Ale Ciebie nie było na tym wózku?) :evil_lol:[/COLOR]
;)[/I][/COLOR][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Mnie Borys najczęściej po deszczu urządza.
Raz przejechałam pare metrow za nim na smyczy bo chciał koniecznie dopaść jakiegoś Boksera z drugiej strony łąki :roll: (na szczęście te czasy juz minęły)

Drugim razem dostałam strzała metalowym kagańcem z brodę (jak u weta chciał sie wymigać od 5-go zastrzyku z rzędu a ja głupia sie pochyliłam nad nim) - miałam siniaka przez tydzień przynajmniej nie wspominając o bólu :p
Sama rozkosz :razz:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

do 10 metrowek powinni dawac super wytrzymale rekawiczki...

jestem z psem na 10 na boisko bawil sie z ulubiona sucza na gwizd przybiegla do wlasciciela nie chcialam zeby logan tez lecial i chwycilam za linke a po drugiej stronie rozpedzony pies... schudlam o kilka warstw naskorka i mam troche zdeformowany ksztalt palca :PP

Link to comment
Share on other sites

8 listopada, rano, trafiłam na ten temat, przeczytałam kilka postów i pomyślałam, że zima się zbliża, slisko się zrobi i mam nadzieje, że moje ciele mnie jakoś nie urządzi... no, ale jeszcze troche czasu zostało.
Tego samego dnia, po południu wyszłam z nim na spacer. Przeszliśmy się na pobliską uliczke, gdzie chciałam zobaczyć budynek w którym było mieszkanie do sprzedania, taki rekonesans czy wogóle je warto oglądac... Obok był nasz park, w którym w "nocnej" porze się z Frodem bawimy. To nie była ta pora, więc próbowałam Froda odciągnąć od parku... ale tak piszczał, stekał i jęczał... że się zlitowałam. I to był mój błąd! Nie wolno mieć w sobie litości ;-)
Jako, ze to był krótki spacer w środku dnia to nie miałam ze sobą ani zabawek ani długiej linki. Pies był na około 1,5 smyczy i w kagańcu... i jak tu sie bawić?
Pozwoliłam mu troszke do patyka poskać, wykopać jakąś dziure, próbować wejść na drzewo... i znów skaknie. Po jakimś czsie zauwarzyłam, że już troszke z sił opada, dobije go i wracamy. Wymyśliłam na koniec bieganie. Od drzewka do drzewka. Ja a za mna Froduś... To w jedną stronę, to zwrot i w drugą. Zabawa się psu podobała. Nagłe hamowanie, zawracanie, obracanie i gnanie... tylko, że ten ostatni raz Frod nie wyhamował. Ułamek sekundy, widze, że na mnie wpadnie... Owtieram oczy, leże, jest ciemno i w głowie mi huczy, Frod mnie szturcha kagańcem, nie wiem co się stało... dociera do mnie, że się przewróciłam. Podnosze ręke... smycz cały czas trzymam... i wtedy ten okropny ból... Od parku do domu miałam gdzieć 3 minutki na piechote, zajeło mi to godzine. Szłam płacząc i jęcząc z prawie 40 kg bydlakiem na smyczy, który nie kumał co się dzieje. Dlaczego prawie nie idziemy, czemu Pani płacze, czemu nie możemy podbiec kawałek?!

Skręcony staw skokowy, krwiak, zastrzyki w brzuch! Nadal kuśtykam, kostke mam lekko spuchniętą, z "guzami", sztywną.
Kochany piesek...a do tego okazało się, że tak kcoha Panią, że nie wychodzi na spacer z nikim innym! Taaa... zima się zbliża ;-)

Link to comment
Share on other sites

oj... dobry temat wymyśliliście.

ja na razie bez większych przygód... no, moze tylko pozdzierana skóra na palcach od wpijającej sie w ręke ringówki :D ale to było raz, na wystawie...

hehe, i to jeszcze nie z moim psem. - on ogranicza się do wpychania się z brydnymi łapami do łóżka, zjadania dziwnych rzeczy i wytkania nosa wszędzie gdzie to tylko możliwe (lub nie :P)

Link to comment
Share on other sites

Ja tez jestem pokrzywdzona przez swego miska:shake:
1 listopada na spacerku, na smyczy zaatakowal nas nagle biegajacy luzem pies,wlasciciela nie bylo w poblizu.Moj tak sie zerwal do walki,ze runelam jak dluga:shake: Efekt:pekniete zebro:-( Nie zycze wam tego Nie mozna oddychac,kichac,nawet lekko nosa wydmuchac.:-( Zamiast stawiac lampki na grobach wyladowalam na pogotowiu:shake: 2 tyg pozniej musialam rano wyjsc z psiakiem,bo akurat bylismy sami.No i pech!! Spotkalismy najwiekszego wroga:shake: Moj Arni wscieka sie nawet,gdy idzie po jego sladach. Tak mnie pociagnal,ze naderwalam wiazadlo w kolanie:-( Do domu wracalam ze lzami w oczach:-(
Teraz sie kuruje no i mam przerwe w spacerach:shake:

Link to comment
Share on other sites

Coś ostatnio o optymizmie wspominałam :evil_lol: I słusznie - gdybym była pesymistką, to bym uważała, że dobrze się bawiłam czytając o innych i teraz mam...... No mam. Niezłą ranę na nodze. Hamlet skakał do plastikowej butelki, którą sam sobie podrzucał. Niestety po drodze była moja noga i wielki hamletowy kieł o nią zahaczył. Bolało jak diabli, krew na szczęście lała się umiarkowanie a ja niepotrzebnie nakrzyczałam na psa.
Chociaż - czy tak niepotrzebnie? Przed tym "wypadkiem" trenowaliśmy chodzenie przy nodze i Hamlet był zainteresowany bardziej psimi ciasteczkami niż moimi poleceniami. Po pechowym skoku pół drogi do domu szedł przy nodze w sposób wręcz wzorcowy i bez żadnego przypominania. Dostał w nagrodę pół paczki ciasteczek a ja jestem przekonana, że skubane psisko dobrze rozumie o co mi chodzi z tą tresurą, tylko nie widzi powodu, żeby się zbytnio przemęczać :cool3:

Noga nadal mnie boli - zobaczymy na wieczornym spacerze czy Hamlet nadal umie chodzić przy nodze.
;)

Link to comment
Share on other sites

Biedna In.... Z tych wszystkich historii najbardziej żałuję ciebie :oops: Bo zanim wyszłaś, to spojrzałaś an ten temat i starałaś się uważać, a psiak i tak cię urządził :cool1: Podrap za uszkami, bo raczje nie pobiegasz w najblizszym czasie :roll:;)

No ale Vogue, tez miałaś pecha.... trzymaj się ciepło

Link to comment
Share on other sites

Tak sobie czytam, zrywam boki ze śmiechu i dziękuję Bogu za szelciaki. Najgorszą rzeczą, którą mi robiły to pobudki na zabawę o 2-3 w nocy przez cały okres szczenięctwa. W trosce o spokojny sen sasiadów (budziły mnie wydając najdziwniejsze dźwięki, bo na łóżko wdapać się jeszcze nie były w stanie) mieliśmy co noc 15 minutowe rzucanie piłeczką.
No oczywiście nie liczę narażenia mnie na zawał, kiedy młodemu udało się zwiać z samochodu na stacji benzynowej przy trasie szybkiego ruchu. Samo w sobie nie byłoby to może niebezpieczne, gdyby nie fakt że każdy samochód to owieczka, którą trzeba zagonić. Ach, te pastuchy ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='joanna']każdy samochód to owieczka, którą trzeba zagonić.[/quote]
Ni dziwie ci sie ze sie przestraszyłas
Po dzisiejszym spacerze spodnie musiałam włozyc do prania a na kurtce jest pełno takich miejsc (i oczywiscie jest brudna) gdze sie nitka sciagneła bo Hadar zamiast bawic sie z innymi psami wolał skakac na mnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogarka']Moja kurtka po dzisiejszym spacerze
[url]http://i139.photobucket.com/albums/q284/Bogar_2006/2006%2012%2003/Hadar059.jpg[/url][/QUOTE][B]Bogarka[/B], Regulamin forum, ktory Ci podsunelam wczoraj ze wskazaniem punktu 10-tego dotyczy calej Dogomanii !

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...